• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szkoła pod żaglami

Marcin Dobrowolski
15 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
W 2000 roku grupa entuzjastów pod kierunkiem doświadczonych kapitanów jachtowych założyła Stowarzyszenie "Edukacja pod Żaglami". Przed Stowarzyszeniem powstało aby wypełniać misje morskiej edukacji młodzieży i pomóc młodym ludziom w poszerzaniu wiedzy i rozwoju własnej osobowości poprzez podróże na żaglowcu, przygodę, wspólną prace i rozbudzanie fascynacji namacalnością otaczającego świata. Dzięki pasji żeglowania i zamiłowaniu do nieustannego zdobywania wiedzy, członkowie i przyjaciele Stowarzyszenia organizowali kolejne "Szkoły pod Żaglami", zarażając tą ideą wielu młodych ludzi. Dziś "Edukacja pod Żaglami" bierze udział w różnych przedsięwzięciach związanych z edukacją i żeglarstwem. Organizuje też spotkania z żeglarzami i ludźmi związanymi z kulturą morską, a latem prowadzi szkolenia na małym jachcie, w tygodniowych rejsach, oraz obozy dla przyszłych uczestników "Szkoły pod Żaglami", znane jako "Szkoła pod Żaglami za krzesło".

Teraz trwa już 7 "Szkoła po Żaglami". Uczestniczą w niej uczennice i uczniowie z gimnazjów i liceów z całej Polski - także z Trójmiasta. Szkoła rozpoczęła się w sobotę 9-tego października, w porcie Genua we Włoszech, a w poniedziałek gdyński, 49 metrowy żaglowiec "Pogoria" oddał cumy i skierował dziób na otwarte wody Morza Śródziemnego. Młodzież odwiedzi Monaco, Korsykę, Malagę i Barcelonę by około 8 listopada zawinąć znów do Genui i po miesięcznym rejsie powrócić do domu.

Pierwsze wrażenia pokładu "Pogorii" spisała i przesłała uczennica 7 "Szkoły pod Żaglami", Marika Dąbrowska:

Jest poniedziałek, godzina 15.00 Nasze marzenie z "Pogorią" zaczęło się w sobotę o godzinie 13.00, gdy jadąc autokarem po autostradzie, wśród zapierających dech w piersiach przepięknej włoskiej architekturze portu w Genui, dojrzeliśmy przez okno cel naszej podróży. Wśród gigantycznych, turystycznych promów, nasza "Pogoria" delikatnie kołysała się na falach. Zaokrętowanie trwało szybko. Wśród ogólnego podniecenia wszystkim zostały przydzielone odpowiednie łoża, zgodnie z podziałem: dziewczynki, chłopcy. Później był apel, pierwsze szkolenie, wzrost adrenaliny przy wspinaczce na reje i pierwsze zawody dla najbardziej ambitnych - kto wejdzie wyżej. Następnie posiłek przygotowany przez kucharza
(jeszcze w pełnym składzie, co drastycznie się zmieniło, gdy wyszliśmy w morze). Wieczorkiem jeszcze drobne zwiedzanie, a w ustach smak prawdziwej włoskiej pizzy w jednej z włoskich restauracji. Integracja przebiegła bardzo szybko (już każdy nawzajem wyjadał sobie z talerza).

Jeszcze przed ciszą nocną urzekł nas głos Jędrusia, który równie pięknie gra na gitarze, jak śpiewa. O 7.00 rano zbudził nas niemiłosierny dźwięk pokładowego dzwonka i zaczął się nasz 1 dzień na pokładzie. Potem śniadanko i szkolenie, reportaż dla włoskiej TV i wizyta w Aquario de Genowa, gdzie od delfinów dzieliła nas jedynie szyba. Aż w końcu komenda pana kapitana - wszystkie wachty w gotowości na pokładzie. Ruszamy w morze.

Pierwsze minuty. Wszyscy patrzyliśmy jak urzeczeni. Na zdumionych twarzach załogi malował się zachwyt. W takich chwilach wszystkie zmysły ogarnięte są potęgą piękna natury. Ma się ochotę paść na kolana. Dziękować za ten cud.

Żywioł przywitał nas pełnią swej potęgi. 7 w skali Beuforta, 35 węzłów. Woda wlewała się przez dziób i rufę. Nie da się opisać jak bardzo bujało. Zaczęła się choroba morska. Na pierwszy ogień poszłam ja. "Mój hołd złożony Neptunowi" został uwieczniony na filmie. Za rufę dary morzu składała już prawie cała załoga. Każdy przechodził chorobę morską na swój sposób. Mogę mówić jedynie o moich własnych przeżyciach. Gdy człowiek nie jest w stanie się ruszyć, woda zalewa pokład, a głowa cały czas wędruje za reling nauczyć się można pokory, szacunku dla nieogarniętego przez człowieka żywiołu. Kiedy jest się tak zależnym od morza tworzy się swoista więź - albo je pokochasz albo znienawidzisz.

Dziś 11.10, fala jest znacznie słabsza, wielu śmiałków zjadło nawet posiłki. Właśnie wpływamy do Monte Carlo, gdzie przez 8 godzin będziemy napełniać zbiorniki słodką wodą.
Znamy już swoje obowiązki. Powoli zaczynamy tworzyć zgraną załogę i choć wciąż nie wszyscy czują się najlepie, nastroje są bardzo pozytywne. Damy radę. Ahoj !!!


Kolejne relacje z 7 Szkoły pod żaglami będą się pojawiały na stronie Stowarzyszenia "Edukacja pod Żaglami": www.epz.pl . ZAPRASZAMY!

Marcin Dobrowolski

Opinie (30)

  • powiem uczciwie. Zostawiam to bez komentarza, bo po prostu mam to w dup.e. Miłej zabawy

    • 0 0

  • koszt wyprawy ok 2.500 tys sa chetni?

    • 0 0

  • acha za 2 tygodnie rejsu jest ta cena

    • 0 0

  • Pogoria to Poagoria...mmmmmm...warto wydać każdą kwotę...Marcinku Dobrowolski- pozdrawiam:)

    • 0 0

  • Ty galernik - nikt Cie nie pytał o zdanie , wiec jesli masz to w d... to po cholere się odzywasz!?

    • 0 0

  • tia...pogoria... zero kontaktu z wodą, bycie trybikiem w maszynie, zero odpowiedzialności, ceny z sufitu... jak komu to pasi to ok, ale dlaczego to się nazywa żeglarstwo to nie wiem ;)

    • 0 0

  • tu chodzi o klimat...

    • 0 0

  • jak o klimat to ok, mi chodzi o żeglowanie

    • 0 0

  • Grisza

    Bo Pogoria to spory jacht , jak ktos nie lubi to plywa na mniejszych. Zaloga na Pogorii cóz tak ok 40 osób, niemało.Wielki zespól.Mnie to jakos tez nie przekonuje.

    • 0 0

  • a czy ktos zna załoge zawodową z pogorii
    zginął mi z oczu kolega o imieniu ewaryst a wiem że był na pogorii jakimś oficerem

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane