• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Test Smaku: smaki Peru w La Marea

Beata Testsmaku
8 kwietnia 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Test Smaku: niebanalne i smaczne Dwie Zmiany

W kolejnym odcinku cyklu Test Smaku odwiedzamy restaurację La Marea zobacz na mapie Sopotu w Sopocie. W ubiegłą środę pisaliśmy o Mercado w Gdańsku, za tydzień w środę opiszemy nasze wrażenia z gdyńskiego Serio (już tam byliśmy). Nasze recenzje są subiektywne, ale szczere - wszystkie restauracje odwiedzamy anonimowo, bez zapowiedzi i na własny koszt.



Byliście kiedyś w peruwiańskiej restauracji? Wiecie, ile ich jest w Trójmieście? Jedna. Ile w Polsce? Niewiele. Dlatego La Marea, która pojawiła się na sopockiej mapie gastronomicznej, intryguje. W końcu coś nowego, coś oryginalnego i odważnego. Z niebywałą ciekawością i przyjemnością odwiedziłam to miejsce. Nie bez znaczenia jest to, że szefem kuchni jest pochodzący z Limy Nick Silva, a współwłaścicielka spędziła w Peru pół życia. Dlatego można się spodziewać autentycznych smaków tradycyjnych peruwiańskich dań.

Wnętrze jest bardzo eleganckie. Równiutko poustawiane białe krzesła. Stoły nakryte czarnymi obrusami i czerwonymi serwetami. Jasne sofy przy ścianach. Czarne lampy. Na ścianach wiszą  kolorowe obrazy. To takie delikatne nawiązania do kultury i klimatu kolorowego świata Peru. Może i jest trochę zachowawczo, bez południowoamerykańskiej barwności. Jednak, moim zdaniem, jest ładnie, estetycznie i przyjemnie.



Karta jest krótka. Przepełniona egzotycznie brzmiącymi nazwami dań. Znajdziemy tutaj kilka typowych, charakterystycznych dla kuchni Peru potraw. Ciężko było wybrać, bo najchętniej spróbowalibyśmy wszystkiego. Jak wiadomo, kuchnia peruwiańska to dla Polaków nowość - aby ułatwić choć trochę decyzję, przy opisie dania w menu widnieje zdjęcie. W karcie nie znaleźliśmy natomiast świnki morskiej, choć nie wiem, czy byłabym w stanie zmierzyć się z takim daniem. I jeszcze jedno, w La Marea nie jest przesadnie drogo, oczywiście biorąc pod uwagę lokalizację.

Na dobry początek kelnerka postawiała przed nami miseczkę z cancha serrana, czyli z prażoną po peruwiańsku kukurydzą. Duże ziarna są prażone w specjalnej prasce, dzięki czemu nie otwierają się jak klasyczny popcorn. Twarde (uważajcie na zęby), obficie posypane solą i tłuste, ale - co najdziwniejsze - wciągają i nie można przestać chrupać. To przyjemny starter przed właściwymi daniami.



Zamówiliśmy:
- Cienkie plasterki soli - marynowane sokiem z limonki (12 zł);
- Małże św. Jakuba marynowane w pisco, zapiekane w parmezanie (25 zł/5szt.);
- Szaszłyki z marynowanych serc wołowych (14 zł);
- Krem z krewetek (35 zł);
- Polędwica wołowa, smażona w pomidorach, czerwonej cebuli i ziołach (38 zł);
- Smażona wołowina podawana w potrawce z zielonych bananów (32 zł);
- Potrawka z owoców morza w zasmażanym ryżu w sosie rocoto (26 zł);
- Filet z kurczaka smażony w czerwonej cebuli (28 zł);
- Lemoniada (6 zł/500 ml);
- Białe wino hiszpańskie (22 zł/500 ml).

Jedne z najbardziej charakterystycznych potraw, żeby nie powiedzieć potrawy - emblematy, to: ceviche oraz tiradito. Cieniutkie plasterki soli (można jeszcze wybrać tuńczyka lub łososia), zamarynowane w soku z limonki i podane w kremowym sosie z papryki rocoto i żółtej papryki chilli. Ryba świeża, idealnie pokrojona i zamarynowana. Dzięki limonce białko się ścina i przezroczyste mięso ryby, tak jak pod wpływem ciepła, staje się białe i gotowe do jedzenia. Bardzo smaczne, delikatne, na początek doskonała propozycja. Sosy pikantne, aromatyczne. Dodano również ziarna peruwiańskiej kukurydzy, która jest o wiele słodsza od tej, którą znamy.



Cena za pięć małży św. Jakuba pozytywnie mnie zaskoczyła. A i smak był bez zarzutu. Nawet dodatek wyrazistego parmezanu nie zdominował delikatnego mięsa przegrzebków. Bardzo mi smakowała ta przystawka. Miękkie małże, bardzo aromatyczne, odpowiednio upieczone, dzięki czemu nie straciły swojej soczystości.



Szaszłyki z serc wołowych zamarynowano w papryce panca, która nadała lekko dymny i owocowy posmak. Mięso podano z pieczonymi ziemniakami i bardzo pikantnym sosem panca. Jeśli nie jesteście zwolennikami ostrości, ten sos będzie dla was nie do zjedzenia. Zachowanie oryginalnej ostrości tego sosu to bardzo dobra decyzja. Mięso trochę przesuszone, ale smak wyśmienity.



Krem z krewetek podano z ryżem, ziemniakami, zielonym groszkiem, białym serem i jajkiem. Porcja naprawdę solidna i treściwa. Można spokojnie się najeść. Zupa bardzo esencjonalna i wyrazista. Przepełniona krewetkowym smakiem, delikatnie pikantna, z poprawnie ugotowanym jajkiem. Może nie prezentuje się zbyt elegancko, ale jest naprawdę godna polecenia.



W potrawce z owoców morza znalazły się miękkie, sprężyste pierścienie kalmarów, smakowite małże, ośmiorniczki i krewetki. Wszystkiego tyle, ile trzeba. Bez przesadnej oszczędności, ale też bez zbytecznej przesady. Najważniejsze, że smak był naprawdę niczego sobie, a i ryż ugotowany i przyprawiony w punkt. Dodatek tradycyjnej dla Peru sałatki z czerwonej cebuli to doskonały sposób na urozmaicenie tejże potrawy. Cebula bardzo cienko pokrojona, skropiona sokiem z limonki, dzięki czemu straciła swoją gorycz. Świetna. Sos rocoto to mocne doznanie, jednakże pomimo ostrości, nie paraliżował kolejnych nut smakowych.



Troszkę gorzej wypadła smażona wołowina, która niestety była stanowczo przeciągnięta. Szkoda, bo sposób przyprawienia przypadł nam do gustu. Za to wszystkie dodatki były przepyszne. Idealna potrawka z zielonych bananów, czerwonej papryki, cebuli, z odrobiną kolendry. Do tego podano pieczoną yukę, czyli maniok. Pyszny, miękki, słodkawy dodatek, przypominający w smaku ziemniaki.



Za to polędwica wołowa doskonała. Usmażona w  pomidorach, czerwonej cebuli i ziołach. Soczysta, pełna aromatu warzyw. Podano ją z ryżem, pieczonymi ziemniakami i sosem kreolskim. Ryż, podobnie jak w przypadku innych dań, bardzo smaczny. Pieczone ziemniaki dobre. I - co zaskakujące i godne podziwu - nie pochodziły z plastikowego, fabrycznego opakowania. Sos kreolski, jak wszystkie, których próbowaliśmy w La Marei, ostry, idealnie podkręcił smak polędwicy.



Filet z kurczaka usmażono w czerwonej cebuli, pomidorach, kolendrze i żółtej papryce chilli. Świetne, soczyste, dobrze doprawione mięso. Pełne różnorodnych smaków. Niby to tylko kurczak, a jednak można go przygotować tak, aby zaskoczył bogactwem aromatów. Warzywa miękkie, a potrawka z ryżu znakomicie się tutaj sprawdziła jako sycący dodatek. Polecam, mimo że nie wygląda zbyt obiecująco.



Lemoniada też niczego sobie. Orzeźwiająca, nie za słodka i dość tania, zważywszy na to, że nie była to malutka szklaneczka, a półlitrowa karafka.



Chcieliśmy spróbować jeszcze deseru, ale ku naszemu zdziwieniu, żaden tego dnia nie był dostępny. Moim zdaniem to efekt złej organizacji. Jak może w niedzielne popołudnie w restauracji nie być żadnego deseru?
Obsługa? Bez uśmiechu, bez zaangażowania, po prostu praca, którą trzeba wykonać, skończyć i tyle.

Podsumowanie
La Marea to smaczne miejsce na sopockim Monciaku.
Ceny są całkiem przystępne.
Warto się tutaj wybrać i popróbować kuchni peruwiańskiej, której nie znajdziecie w innych trójmiejskich lokalach. To na pewno coś innego, odkrywczego i zaskakującego.

Pierwsze wrażenie: 75 proc.
Aranżacja/wystrój: 75 proc.
Atmosfera: 80 proc.
Obsługa: 50 proc.
Estetyka dań: 50 proc.
Toalety: 80 proc.
Dla maluchów: 50 proc.
Smak: 75 proc.
Cena/zadowolenie: 90 proc.

Ocena ogólna: 4


Cykl "Test Smaku" powstaje we współpracy z serwisem testsmaku.pl. Odwiedzając restauracje, bez zapowiedzi i na własny koszt, chcemy prezentować szczere spojrzenie na trójmiejską gastronomię. Doradzimy, gdzie warto się wybrać, a które miejsca omijać. Nowa recenzja co środę!
Beata Testsmaku

Miejsca

  • La Marea Sopot, Bohaterów Monte Cassino 38

Opinie (38) 5 zablokowanych

  • Polecamy !

    Wybraliśmy się zupełnie z ciekawości z uwagi na fakt, iż mało takich lokali w Trójmieście. Pierwsze wrażenie wnętrza- trochę mniejsze niż wydaje się na zdjęciu. Pani kelnerka bardzo mile nas przywitała, zarekomendowała co warto zjeść- trafne sugestie :) Co do jedzenia bardzo smaczne: "małże św. Jakuba"- pyszne, "smażona wołowina"- dosyć ostra, owoce morza z ryżem- bardzo dobre.
    Na koniec poprosiliśmy o deser sernik z mango- super.
    Ogólna ocena: niewygórowane ceny, dobre jedzenie, miła obsługa - na pewno wrócimy :)

    P.S.
    Czasami przez otwartą roletę było widać "peruwiańskich kucharzy"

    • 2 0

  • Polecam

    Owoce morza z ryzem bardzo dobre. Polecam tazke drinki. Pozdrawiam

    • 3 0

  • obsługa rewelacja! (3)

    Nie wiem jak inni ale ja jestem w la marea z mężem lub znajomymi srednio 2-3razy w miesiącu I za kazdym razem obsluguje nas niesamiwita dziewczyna która ma indywidualne podejscie do kazdego z konsumentów . Zawsze poleci cos pysznego I obsłuży z usmiechem. Naprawde swietna redtauracja I obsługa.

    • 7 2

    • obsługa (1)

      A to prawda dziewczyna wymiata widac ze wie na czym jej praca polega I doskonale zna menu w przeciwieństwie do jej kolegi który chyba zyje w innym swiecie I nie ma pojecia o swojej pracy a zwlaszcza o dniach ktore poleca.

      • 7 0

      • dziewczyna

        Jest po prostu niesamowita, bez dwóch zdań.

        • 3 0

    • kelnerka

      Potwierdzam opinie wcześniej komentujących. Dziewczyna jak najbardziej na TAK! Kompetentna w tym co robi i po moich pięciu wizytach w la marea z czystym sumieniem mogę stwierdzić że widać po niej że poprostu kocha swoją pracę. Zawsze dobrze doradzi i profesjonalnie obsłuży.

      • 3 0

  • widac ze ten cykl to zwykla promocja wybranych lokali

    jadlem w tej restauracji i moje wrazenia wrecz odwrotne. Nalezy pamietac ze kuchnia peruwianska to bardzo biedna kuchnia - wiele wplywow chinskich.zreszta wiekszosc potraw w tej restaracji przypomina chinszczyzne.Ogolnie za drogo jak na wielkosc porcji i skladniki. Bylem raz i nie wroce

    • 7 5

  • Raz i nigdy wiecej.

    Obsuga Jak za PRL obrazona, ze Klient przyszedl.
    Porcje strasznie male, frytki prawie surowe..
    Smak ciekawy. Jednym slowem d*py nie urywa.
    To jest obiektywna opinia. Restauracja Jak wiele innnych w Sopocie i innych kurortach nastawiona jest na turystow, wychodza z zalozenia, ze Klient przychodzi tylko raz. Masa robi kase. mysla.. Ale niestety to nie jest tak. Dzis coraz wiecej judzi kladzie nacisk na jakosc produktow i restauracje ktore nie trzymaja poziomu szybko znikna z rynku...

    • 6 3

  • Dzisiaj będzie króciutko (4)

    Knajpa z zmyśloną formuła kuchni.
    No bo tak, ile osób w Polsce wie o istnieniu Peru? Mniemam, że jest to jakieś 60%, ilu wie gdzie Peru leży, no tutaj dałbym z 20%, ilu było w Peru licząc także piłkarzy i siatkarzy z kadry oraz alpinistów, no tu wynik poniżej 0,1 promila czyli 0,01% bowiem ilość turystów z Polski nie przekracza 3 tysięcy rocznie. Zatem właściciele pięknie uknuli plan postania restauracji w sumie sztampowej ale bazującej na myśli Ochódzkiego Ryszarda - Ty a na co nam ten miś. Ano właśnie, nikt nie wie po co i dlatego nie spyta. Tutaj mamy podobnie, skoro tak rzadko Polacy tam jeżdżą, ryzyko że się trafi ktoś kto zna tamtejsze smaki jest jak trafienie meteorytem w Ziemię.
    Więc zacznijmy wreszcie na serio.
    Na początek "ceviche" czyli tradycyjna szybka przekąska z wybrzeży Ameryki Południowej, winna wyglądać jak rodzaj sałatki czyli spore choć cieniutko krojone kawałki świeżej ryby (polecam w Polsce flądrę!!! tak mnie uczył pewien kucharz statku często pływającym do Peru i Chile) mocno skropione limonką lub cytryną, z dodaną cebulka i chilli i mocno całość wymieszana by się smaki wzajemnie przegryzły. Tu z zdjęcia wynika że podano rodzaj carpaccio czyli co najwyżej była inspiracja wobec ceviche ale nie sama potrawa.
    Dalej, brakuje sporej ilości dań z ryb, tym bardziej że Peru ma długa linię brzegową i rozwinięte rybołówstwo od wieków a dodatkowo współcześnie to jeden z światowych liderów chowu tuńczyka i łososia, zatem czy takie dania sa w karcie? Jako że w Peru żyje bardzo duża diaspora Japończyków z choćby byłym prezydentem kraju Alberto Fujimori, to dania typu sushi sa tam także uznawane jako narodowe, jest taka oferta w La Marea?
    Dalej winny królować potrawki typu nadziewane papryki czy faszerowane ziemniaki, bo to główne składniki tamtejszych potraw a tu ich jak na lekarstwo.
    Do tego pozostaje podział kuchni na tę między brzegiem oceanu a Andami oraz część amazońską. Ta druga to typowa dla tego obszaru a więc głównie potrawy duszone i grillowane z dodatkiem lokalnych warzyw. W restauracji mamy tutaj niby potrawki z kurczęcia i wołowiny ale np sposób ułożenia w stosik kawałków frytek udowadnia tezę, że tamtejsza (w La Marei) kuchnia peruwiańska ma tyle samo wspólnego z kuchnia z Peru, co krzesło eklektyczne z krzesłem elektrycznym.

    • 42 44

    • No bez jaj, że tylko 20% ogółu wie gdzie leży Peru. Chociaż...

      • 2 2

    • Króciutko???

      Zamiast pisać te swoje wypociny o spisku kucharsko-restauratorskim mógłbyś po prostu udać się do tej restauracji i tak jak my po prostu porozmawiać sobie z właścicielką, bardzo miłą kobietą zresztą.

      • 8 6

    • między narzekaniami Januszów i Sebów że porcje za małe a kilometrowymi wynurzeniami ezoterycznymi tego tu wyżej "znawcy" wszelkich kuchennych tematów każdego z krajów na tej umęczonej planecie, beka z testu smaku zawsze gwarantowana (mimo że lokale to zawsze lekko tylko ufryzowane gieesy bez polotu do których bym wszedł chyba tylko z głodu faktycznie.)

      • 6 8

    • ???

      Koleś co ty pitolisz ?

      • 14 7

  • Srednio

    Byliśmy z rodzina....ceviche porażka za grube ,za krótko w cytrynie po prostu kawałek surowej ryby.Obsluga marna za to właścicielka Bombowa nadrabia za cała resztę ale to trochę za mało .Moze trzeba jeszcze dać szanse.

    • 5 1

  • A gdzie świnki morskie? (1)

    Nie ma świnek - nie ma peruwiańskiej kuchni :-)

    • 8 5

    • otóż to. jadłbym!

      • 1 3

  • Knajpa OK jeno kelner "perzystojniaczek" do wytmiany. (3)

    Kiedy po jakichś 10 minutach uciekania wzrokiem abym czasem go nie poprosił o podanie nam menu zrobił dwie miny : tuż po tym jak jednak zdecydował przerwać swe pogawędki z kimś z zapecza i podejśc do nas - mina pierwsza : kombinacja znudzonego westchnięcia, lekceważenia i irytacji. Po tym jak podszedł - wytrenowanym zapewne - czaderskim krokiem narcyza, w sekundę przywdział mnię numer dwa - jak sterwardesa. Przylepiony przesadny uśmiech...
    Gość sztuczny i kwoorviający jak Ken od Barbi

    • 12 3

    • (2)

      czyli typowe zachowanie polskich "kelnerów", ZWŁASZCZA w Sopocie, gdzie jeśli widzą że nie jestem otłuszczonym zaćpanym i pijanym warszawiakiem z Radomia (w ostateczności "biznesmenem" spod Tczewa) płacącym wyciąganymi z kieszeni brudnych dresów zwitkami zatłuszczonych i zakrwawionych dwustuzłotówek, to traktują klienta jak powietrze. no, ale ci co cokolwiek potrafią nie będą siedzieć przecież w tym kraju z jego śmiesznymi wynagrodzeniami i superbucami (w absolutnej większości) "pracodawcami...."

      • 11 5

      • Trollencio (1)

        Koleś ładna pogoda, wyjdź na dwór, poszukaj pracy albo miłości i przestań pitolić w każdym temacie.... Do pracy Trollencio Getting a Life

        • 9 4

        • kto ma mniej życia i mniej szuka miłości na dworze - ten co pitoli pod każdym tematem, czy ten co pitoli na pitolącego pod każdym tematem?

          • 1 5

  • (2)

    Z opisu wynika, że to nie ceviche tylko tiradito.

    • 15 4

    • Oczywiście,

      masz rację. Różnią się sposobem krojenia i dodatkami. Ale i tak jedno i drugie pycha jak dla mnie :)

      • 6 0

    • Dokładnie

      Oczywiscie powyżsi znawcy wszelkich kuchni świata zminusują bo wiedzą lepiej.

      • 6 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane