- 1 Oszukane "30 stopni" w majówkę (19 opinii)
- 2 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (343 opinie)
- 3 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (266 opinii)
- 4 "Majówkowa dyspensa": hit czy kit? (108 opinii)
- 5 W Oliwie kwitną wiśnie jak w Tokio (71 opinii)
- 6 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (362 opinie)
Trampolinowy zawrót głowy trwa, choć... obsługujący urządzenia z reguły nie mogą się wylegitymować na miejscu atestem potwierdzającym, że konstrukcja jest sprawna technicznie. Że nie stwarza zagrożenia dla bawiących się. A jeśli już mają certyfikat, to nierzadko w języku niemieckim lub angielskim...
Klienci trampoliny - bungy na Targu Węglowym raczej nie mają co liczyć, że jej właściciel udostępni im atest.
- Mamy wszystkie niezbędne dokumenty, które pozwalają nam prowadzić działalność - przekonywała Aleksandra Moćko, współwłaścicielka lunaparkowego urządzenia na Targu Węglowym. - Mój mąż ma je zawsze przy sobie. Tylko nie ma go teraz w Gdańsku, ale powinien niedługo przyjechać. Skakać mogą dzieci od trzech lat, ważące powyżej 10 kilogramów.
Atestu potwierdzającego stan techniczny i bezpieczeństwo użytkowania nie miała też na miejscu obsługa urządzenia przy ulicy Szerokiej w Gdańsku.
- Jeśli ktoś chce sprawdzić certyfikat, to jest on do wglądu w firmie Euro Service - wyjaśnił Daniel Dargacz, obsługujący trampolinę - bungy przy ulicy Szerokiej. - Urządzenie jest szwajcarskie i bezpieczne. Skakać mogą osoby od lat sześciu, ważące nie więcej niż 90 kilogramów. Mocujemy delikwenta za pomocą pasów do liny i bawi się na całego. Nie słyszałem o jakichś wypadkach na trampolinie - bungy.
Sprawdziliśmy. Urządzenie przy ul. Szerokiej rzeczywiście ma ważny atest, spisany po polsku. Tylko dlaczego dostępny w firmie, a nie na miejscu? Klienci lunaparkowego urządzenia przed gdyńskim Gemini też nie mają szans, by przed skokami ujrzeć certyfikat potwierdzający, że jest ono bezpieczne.
- Właściciel konstrukcji po naszej interwencji obiecał, że przywiezie ten dokument - poinformował nas Janusz Witek, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Gdyni.
Dlaczego właściciele trampolin - bungy tak skrzętnie skrywają atesty? Zdaniem Henryka Sączyńskiego, biegłego rzeczoznawcy urządzeń rozrywkowych, większość działających na Wybrzeżu tego typu konstrukcji jest nieprawidłowo eksploatowana i stwarza poważne zagrożenie dla osób z nich korzystających.
- Osoby zatrudnione do ich obsługi winny być odpowiedzialne i przeszkolone - informował Henryk Sączyński. - Na trampolinie - bungy nie mogą bawić się dzieci poniżej szóstego roku życia. Poza tym właściciel urządzenia ma obowiązek dokonywania jego bieżących napraw.
Powinien mieć też ważny atest stanu technicznego i bezpieczeństwa użytkowania, który wydaje biegły rzeczoznawca.
- Musi być on sporządzony w języku polskim - powiedział Witold Dąbrowski, dyrektor Urzędu Dozoru Technicznego w Gdańsku. - Zawierać informację, że urządzenie jest sprawne technicznie i spełnia warunki bezpiecznej eksploatacji.
Do kontroli lunaparkowych, rozrywkowych konstrukcji przygotowuje się Inspekcja Handlowa w Gdańsku.
- Właściciel trampoliny - bungy powinien na miejscu udostępnić klientowi, jeśli ten o to poprosi, certyfikat bezpieczeństwa użytkowania technicznego urządzenia rozrywkowego - powiedział Waldemar Kołodziejczyk, rzecznik Inspekcji Handlowej w Gdańsku. - Dotyczy to również konstrukcji lunaparkowych. Nawet zwyczajnych zabawek. One też muszą mieć atest. Sprawdzimy, jak wygląda sytuacja w regionie. Właścicielom działającym nielegalnie, nieprzestrzegającym norm w zakresie eksploatacji eurobungy grozi grzywna do pięciu tysięcy złotych.
Akcję zapowiada też Straż Miejska w Gdańsku, która zamierza zbadać, czy działające m.in. na Jarmarku św. Dominika konstrukcje są legalne.
- Ich właściciele przedłożyli nam wszelkie wymagane dokumenty - powiedziała Iwona Juszkiewicz z Międzynarodowych Targów Gdańskich SA, organizatora jarmarku. - Także te, dotyczące stanu technicznego. Nie mieliśmy zastrzeżeń
Opinie (52)
-
2003-08-08 22:00
Euro bungee dla dzieci
hehe co w tym takiego fajnego ze odbijasz sie na trampolinie. To nie dla twardzieli:)) polecam DREAM JUMPING albo rzecz jasna Bungy. Choc ostanio spodobal mi sie FREE JUMPING.
- 0 0
-
2003-04-28 15:13
kópłem rzułfia rzułf jezd muj:)
ta zabawka jest super, jak sie ma obawy zeby tam wchodzic to sie nie wchodzi i tyle. Live fast die young
- 0 0
-
2002-08-10 23:03
Ha ha ha
Mamy wszystkie niezbędne dokumenty, które pozwalają nam prowadzić działalność - przekonywała Aleksandra Moćko, współwłaścicielka lunaparkowego urządzenia na Targu Węglowym. - Mój mąż ma je zawsze przy sobie. Tylko nie ma go teraz w Gdańsku, ale powinien niedługo przyjechać.
A pokazal te dokumenty? A jak odpukac cos sie stanie to kto bedzie odszkodowanie placic?- 0 0
-
2002-08-08 10:08
gallux!
Wlasnie mnie rozbawiles! :))
- 0 0
-
2002-08-08 08:19
od Ali
Przecież pracownicy je mają- nie wiszą tylko w widocznym miejscu (atesty), oczywiście nasza firma posiada ubezpieczeniaOC i NW, euro-bungee nie da się zrobić w garażu:) Nasze zostało wykonane w tym roku, specjanie dla nas (jesteśmy jego 1 właścicielem).
W razie jakichkolwiek pytań- zachęcam do pisania maili.
Do zobaczenia!- 0 0
-
2002-08-07 18:39
to nie mój patent
tylko Wł. Wysockiego
- 0 0
-
2002-08-07 18:36
alex kiciuniu
niech se walną na plecach albo klacie
jak alex spyta o atest gościu rozrywa koszule i obnaża tors z wytatułowanym atestem::
efekt i satysfakcja GWARANTOWANA
a jaki splendor dla firmy
hehehe- 0 0
-
2002-08-07 17:41
gallux
przypuszczam, że ci pracownicy by się aż tak nie poświęcili dla firmy :)
- 0 0
-
2002-08-07 17:33
Pewnie ta trampolina to jakiś złom, który zjeździł cały świat, a na koniec trafił do Polski.
- 0 0
-
2002-08-07 16:12
Pani Alu
jest takie nowoczesne urzadzenie nazywane ksero. Jezeli certyfikat faktycznie tak czesto ginal to proponuje zrobic jego kopie i wlasnie je, a nie orginal, przekazac Panstwa pracownikom.*
*Powyzsze rowiazanie jest sensowen pod warunkiem ze w/w certyfikat faktycznie istnieje.
PS.
Co do tematu to uwazam ze sprawa jest dosc powana. Przeciez ja takze moglbym pojsc do jakiegos blacharza/hydraulika i powiedziec mu: "Panie Zenek zrob mi Pan trampoline". Pozniej wizyta w tekstylnym (200 metrow biezacych gumy ubraniowej bialej) i biznes sie kreci! Dzieci sie ciesza, rodzice placa. A ja zarabiam.
Jak moje dziecko pojdzie sie gdzies bawic to chce miec PEWNOSC ze cala sprawa jest bezpieczna na tyle na ile jest to mozliwe.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.