• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejscy freeganie. Szukają dobrego jedzenia w śmietnikach

Alicja Olkowska
15 maja 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
W jednym ze śmietników znalazłyśmy m.in. ziemniaki bio, truskawki, dojrzałe awokado i jogurty. W jednym ze śmietników znalazłyśmy m.in. ziemniaki bio, truskawki, dojrzałe awokado i jogurty.

Czy zjadłbyś coś, co wcześniej było w śmietniku? Pewnie większość osób to pytanie co najmniej zniesmaczy, a może nawet oburzy. Są jednak ludzie, którzy regularnie przeszukują sklepowe kontenery z odpadkami. Nie robią tego z powodu trudnej sytuacji materialnej. Robią to, ponieważ wierzą, że każdego dnia trafiają tam ogromne ilości wartościowych produktów, które nadal nadają się do spożycia.



Czy zjadł(a)byś coś ze śmietnika?

Freeganizm, czyli antykonsumpcyjny styl życia, z roku na rok przyciąga coraz więcej osób, choć rzadko kiedy mówi się o nim głośno. Oprócz tego, że skupia się na ochronie środowiska i ekologii, zachęca także do dzielenia się nadmiarem jedzenia i szukaniem go w sklepowych śmietnikach. Freeganie, zwani w Polsce "kontenerowcami", działają również w Trójmieście. Postanowiłam skontaktować się z nimi i sprawdzić, jak wyglądają takie "polowania". Wraz z dwoma freegankami, Agatą i Gosią, ruszyłam na objazd hipermarketowych śmietników w Gdańsku i Gdyni. Między kolejnymi "przystankami", opowiedziały mi o swoim niekonwencjonalnym stylu życia i związanymi z nim trudnościami.

Alicja Olkowska-Szczegielniak: Dlaczego zostałyście freegankami? Czy to kwestia ideologiczna?

Agata: Dokładnie tak. Szkoda mi jedzenia, które mogłoby komuś być może uratować życie, a przynajmniej je ułatwić, przecież jest tyle głodujących osób, niedożywionych dzieci. Jestem także wegetarianką - za bardzo kocham zwierzęta, żeby je jeść.

Gosia: Moja przygoda z freeganizmem zaczęła się od potrzeby niekonwencjonalnego spędzania czasu, potrzebowałam adrenaliny. Spodobała mi także sama idea ruchu. Teraz to już jest codzienność. Cieszę się zawsze, gdy uda mi się coś pysznego znaleźć, to trochę jak loteria.
Fakt, że coś jest ze śmietnika, paraliżuje ludzi. Jeszcze inni są przerażeni, bo myślą, że jem zgniłe i zepsute jedzenie, a to nieprawda.


Też jesteś wegetarianką?

Gosia: Jem mięso, bez niego bym chyba zwariowała (śmiech). Kiedyś przyniosłam do domu całego kurczaka ze śmietnika, jeszcze zamrożonego, oryginalnie zawiniętego w folię. Moja mama była przestraszona, że to mięso mi zaszkodzi, ale uparłam się i je ugotowałam. Podczas krojenia asystował mi mój pies, który jest tzw. francuskim pieskiem, je tylko świeże i ulubione rzeczy. Patrzył na mnie tak, jakbym miała w ręce jakieś rarytasy. Błagał wzorkiem, żeby dać mu chociaż kawałek.

Czy wasi bliscy wiedzą, że jesteście freegankami?

Agata: Moja najbliższa rodzina wie, że jestem freeganką. Mama nie komentuje, przyjmuje te informacje i nic nie mówi (śmiech). Niektórzy moi znajomi wiedzą o tym, ale są i tacy, którym bym o tym nigdy nie wspomniała. Fakt, że coś jest ze śmietnika, paraliżuje ludzi. Jeszcze inni są przerażeni, bo myślą, że jem zgniłe i zepsute jedzenie, a to nieprawda. Najczęściej wybieram tylko warzywa i owoce.

  • Najczęściej trafiałyśmy na warzywa i owoce. Niemal w każdym śmietniku były banany.
  • Kolejna zdobycz: karton chleba, który wciąż nadaje się do spożycia, choć właśnie skończyła się jego data ważności.
  • Rozdarta paczka makaronu - często pracownicy sklepu specjalnie je rozrywają.
  • Pomidorki koktajlowe - nie znalazłyśmy w nich pleśni, wszystkie wciąż były jędrne.
  • Rękawiczki to podstawa.
  • Ciasteczka i cukrowe pisaki dla dzieci.
  • Bagażnik pełen jedzenia - to tylko część tego, co znalazłyśmy. Wiele produktów musiałyśmy zostawić, bo nie byłyśmy w stanie ich zabrać.
Czy informujecie np. gości, że serwujecie im jedzenie ze śmietnika?Jak reagują na wasz styl życia?

Gosia: Zacznijmy od tego, że nie przejmuję się tym, czy ktoś mnie widzi jak grzebię w śmietniku, czy wytyka palcami i ocenia. Nawet jeśli znajomi by mnie zobaczyli, to mnie to nie obchodzi. Nie ukrywam się, ale nie wszyscy to akceptują, najciężej jest z najbliższą rodziną. Gdy mieszkałam jeszcze z rodzicami, mama się denerwowała, gdy przynosiłam jedzenie ze śmietnika. Z czasem jednak udało mi się ją trochę przekonać do tych produktów i nawet zdarzyło jej się z nich skorzystać. Zobaczyła, że wcale nie są zepsute i nadal można je jeść. Teraz mieszkam z chłopakiem i to go strasznie irytuje. Zjada jednak czasem potrawy, które ugotuję z rzeczy znalezionych w śmietniku. Niedawno przyniosłam rzodkiewki i wyglądały tak dobrze, że nawet nie zorientował się, gdzie je dorwałam.

Agata: Najczęściej są w szoku, ale ci bardziej tolerancyjni i z otartymi umysłami, szanują to. Prawda jest taka, że rzadko kiedy o tym mówię, nie mam potrzeby informować innych ludzi o swoich wyborach. Są też tacy, którzy boją się, że zwariowałam (śmiech). Zawsze mówię, skąd mam produkty, nie ukrywam tego. Trzeba pamiętać, że często jedzenie, które trafia na śmietnik, wciąż nadaje się do spożycia. Nie można też udawać, że nie ma tam jedzenia, które się zepsuło, ale jeśli znajdujemy opakowanie zamkniętych truskawek czy pomidorków koktajlowych, które leżały na samym wierzchu i nie miały styczności z popsutym pokarmem, to nie mam problemu z zabraniem ich do domu. Zapewniam, że freeganie nie jedzą rozkładającego się jedzenia!
Tyle rzeczy się wyrzuca z powodu sugerowanych dat, a są produkty, które jeszcze spokojnie mogłyby "poleżeć" dwa tygodnie.


Czy się kiedyś zatrułyście zdobyczą ze śmietnika?

Gosia: Nigdy, choć często mnie tym straszą znajomi, "już widzę cię na zakaźnym, zobaczysz, odchorujesz to". Trzeba mieć na uwadze, że data ważności jest datą sugerowaną, marginesem i wcale nie znaczy, że taki jedzenie komuś zaszkodzi. Tyle rzeczy się wyrzuca z powodu sugerowanych dat, a są produkty, które jeszcze spokojnie mogłyby "poleżeć" dwa tygodnie.

Hit ze śmietnika?

Gosia: Ciasta! Pakowane w plastikowe pudełka serniki, jabłeczniki, babeczki, wciąż smaczne. Raz znalazłam pięć wielkich, przepysznych ananasów. Ciężko było mi się z nimi zabrać do domu (śmiech).

Agata: Ja wiele razy znalazłam drogie egzotyczne owoce, m.in. papaje, mango.

Co robicie ze znalezionym jedzeniem?

Agata: Przede wszystkim najczęściej trzeba ja szybko obrobić, czyli jedziemy do domu, a dodam, że jest to późno w nocy, bo jeździmy po śmietnikach wieczorami. Wracamy do domu i robimy weki, dżemy, zupy... Freeganie wymieniają się ze sobą informacjami - gdy ktoś znajdzie coś wartego uwagi, a wie, że sam tego nie weźmie, daje znać innym lub gdy odkryje miejsce, gdzie można trafić świeże produkty. Polecamy sobie nawzajem śmietniki.

Można poczuć różnicę w budżecie domowym, gdy część jedzenia pochodzi ze śmietnika?

Agata: Tak, w miesiącach, gdy często szukam tam jedzenia, potrafię zaoszczędzić do tysiąca złotych.

Czy zdarzyło się, że ktoś z obsługi sklepu was przegonił?

Gosia: To się dzieje rzadko, chociaż lepiej się nie pokazywać i przychodzić minimum godzinę po zamknięciu sklepu i zostawić po sobie porządek. Mnie najbardziej denerwuje, gdy obsługa rozrywa paczki, żeby właśnie ten, kto je znajdzie, nie mógł ich zabrać, np. makaron, ryż czy karton z proszkiem do prania.

Jakieś rady dla osób, które chcą zacząć przygodę z freeganizmem?

Gosia: Po jedzenie warto chodzić przed długimi weekendami i świętami, kiedy sklepy wyrzucają je "na zapas", czyli nawet wtedy, gdy jeszcze mają np. dzień sugerowanej daty ważności, a ich data skończy się w międzyczasie. Sklepy też często wyrzucają duże ilości bananów - wystarczy, że jest lekko brązowy, od razu ląduje w śmietniku. A ile jest osób, które najbardziej lubią mocno dojrzałe banany, wręcz brązowe? Nie kupuję tych owoców od marca zeszłego roku, a niemal codziennie piję bananowe koktajle.

Według Federacji Polskich Banków Żywności, w Polsce rocznie marnuje się 9 mln ton jedzenia, z czego ponad 2 mln przypadają na prywatnych konsumentów. Dane te plasują Polskę na 5 pozycji państw marnujących jedzenie w Unii Europejskiej, za Wielką Brytanią, Niemcami, Francją oraz Holandią (przeciętny Europejczyk wyrzuca od 20 do 30 proc. kupionego jedzenia, mimo tego, że 2/3 nadal nadaje się do spożycia). Najczęściej wyrzucamy pieczywo, owoce, wędliny i warzywa, najrzadziej mleko i fast foody.

Od dłuższego czasu obserwujemy jednak w Europie trend na niemarnowanie jedzenia, m.in. we Francji w 2015 roku weszła ustawa, która zabroniła supermarketom wyrzucać wciąż dobre produkty - trafiają do najbardziej potrzebujących osób lub przerabia się je na paszę dla zwierząt. W Polsce trwają obecnie prace nad podobną ustawą.

Opinie (235) ponad 20 zablokowanych

  • nie czytam (13)

    bo to kolejny wymysł ludzi, którzy chcą być oryginalni, ale im to nie wychodzi ;)

    • 249 147

    • Freeganie, a nie rzyganie? (1)

      przerażające

      • 4 6

      • Lodarianie

        • 1 0

    • (2)

      To ich sprawa i nic ci do tego. Nie robią nikomu krzywdy, więc niech żyją jak chcą.

      • 31 10

      • A pewnie, niech żyją... (1)

        ...to jest, na swój sposób, nawet logiczna praktyka.

        Tylko po co zaraz dorabiać do tego otoczkę na miarę stylu życia, nadawać jakąś durnowatą angielską nazwę, pisać o tym jak o ważnym zjawisku społecznym?

        Lubisz jeść ze śmietnika? Lubisz jeździć rowerem? Lubisz chłopców albo damskie fatałaszki? OK, fajnie. Ciesz się tym w gronie przyjaciół albo w swoim własnym towarzystwie. Co nas to?

        • 2 5

        • no ale tego podejścia nie aplikujesz sobie.

          bo zgodnie z Twoją maksymą, co kogo obchodzi co masz do powiedzenia na ten temat. po co publicznie się wypowiadasz zamiast zachować swoje złote przemyślenia dla własnego grona?

          wystarczyłoby zwykłe "a mi się to nie podoba i uważam, że to obrzydliwe", tak jak i mi (gdybym tego nie powiedział, pewnie byś za tysiąc lat tej opcji nie wziął pod uwagę...)

          • 2 1

    • po pierwsze, to z ich punktu widzenia, wychodzi.

      po drugie, robisz na złość babci odrzucając na starcie przejaw odmienności, zawężając sobie horyzonty. im od tego wiele nie ubędzie...

      • 3 1

    • I na dodatek robią niepotrzebną konkurencję tym, którzy rzeczywiście nie mają innego wyjścia. (3)

      Ideologiczny kaprys z nudów kontra rzeczywista bieda i potrzeba. Porąbane hipsterstwo wieczorami objeżdża wypasionymi brykami śmietniki ;-/

      • 44 20

      • (2)

        to rurkowcy. jedyne miejsce gdzie moga bez wstydu wyjac z kieszeni nokie lumie to wlasnie smietnik.

        • 17 22

        • Ktoś, kto wychodzi z założenia, że używanie takiego czy innego modelu telefonu może być powodem wstydu (lub dumy), ma większy problem mentalny, niż "rurkowcy".

          • 9 0

        • Rurkowcy nurkowcy ;-)

          Duża część tych warzyw i owoców nie nadaje się już do jedzenia na półkach w hipermarkecie i długo trzeba wybierać żeby nie trafić na zgniłki. Co dopiero kiedy już lądują w śmietniku i to w towarzystwie różnych innych odpadów. Smacznego!
          BTW takie grzebanie w śmietniku za młodu na stare lata może się skończyć znoszeniem do domu wszelkich śmieci i odpadów, które są jeszcze "w całkiem dobrym stanie i kto to wyrzucił" i "mogą się kiedyś może przydać". każdy "kolekcjoner" śmietnikowy jakoś zaczyna swoje patologiczne zbieractwo, a potem sąsiedzi go przeklinają. Czasem lepiej nie robić dziwnych rzeczy z pogranicza zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych, nawet jeśli kusi aby je robić ;-)

          • 12 12

    • (1)

      ale jak oni daja rade w rurkach przez plot przechodzic?

      • 36 15

      • OMG, ale kompleksy

        Jak ktoś nie zaznał biedy w swoim życiu to się nie wstydzi uprawiać takiego rodzaju praktyk jak freeweganizm. A jak ktoś miał, to - no cóż.

        • 8 10

    • To raczej lewackie komuny

      • 8 11

  • Super sprawa

    Muszę spróbować. Ciekawy jestem jak tam u mnie w mieście te śmietniki marketowe wyglądają. Można kilka stówek zaoszczędzić miesięcznie. Dziękuję za artykuł. Super dziewczyny.

    • 4 0

  • Jakiś czas temu pewien piekarz został wyrokiem sądu skazany na grzywną zaś to, ze za darmo chleb, który się nie sprzedał. Wg przypisów unijnych, miało go wyrzucić a nie rozdawać. Teraz juz wiecie, dlaczego sklepy nie mogą rozdawać jedzenia...

    • 4 0

  • Od ponad roku nic nie kupiłem - tylko grzebię po śmietnikach (3)

    Grzebię to zbyt dużo powiedziane. Towar jest w kartonach wystawiany. Trzeba tylko wiedzieć, kiedy i gdzie.
    Konkurencja jest duża, trochę trzeba po mieście pojeździć, ale czasem wróci się pełnym samochodem. W domu mam pięć pełnych zamrażarek.
    Dobre mięso, warzywa, jogurty. Po co Remondis ma to zutylizować po kilku dniach śmierdzenia w pergoli śmietnikowej? Nieraz policja mnie sprawdzała i życzyli udanych łupów!

    • 16 7

    • gdzie to wynajdujesz?

      W jakich smietnikach to znajduszesz,tzn z jakich sklepow

      • 3 0

    • I to jest kwintesencja przysłowiowego Januszyzmu.

      Parawaning przy tym to blotka.

      • 8 0

    • Jesteś brakiem, tu samochód a tam żarcie ze śmietnika.

      • 3 11

  • Heh, w mojej biedronce śmietnik zaczęli zamykać na klucz (1)

    rano ludzie czekają aż sprzątaczka otworzy - jajka, mięso, wędliny, warzywa - wszystko leci

    • 6 1

    • Komitet kolejokowy do śmietnika. Wow!

      • 3 0

  • Zaspałem dzis do pracy i jestem bez śniadania! (2)

    ale co tam wytrzymam do 15;00 pózniej czeka mnie wielka wyżerka na śmietniku do wyboru do koloru tylko markowego wina będzie mi brakować do obiadu

    • 5 3

    • Na przerwie śniadaniowej skocz już do tego śmietnika. Co będziesz głodował, biedaku ;-)

      • 1 1

    • jesteś marką sam w sobie

      czuć po jednym zdaniu

      • 2 0

  • a na szadółkach (3)

    tych freeganów od groma. Wracaja później busami do swoich nor i to widać ,słychac i czuc ze to freeganie

    • 84 39

    • wy to się lubiicie dowartościowywać tymi Szadółkami, jednak dobrze że one są :D

      • 2 0

    • widac ze jestes w temacie i chyba znasz trase ) (1)

      Tez masz taki drut do grzebania ?

      • 17 2

      • sam go pożyczyłeś

        • 3 0

  • ideologiczna konsekwencja (3)

    Pani Agata powiedziała między innymi:

    "Szkoda mi jedzenia, które mogłoby komuś być może uratować życie, a przynajmniej je ułatwić, przecież jest tyle głodujących osób, niedożywionych dzieci."

    "Tak, w miesiącach, gdy często szukam tam jedzenia, potrafię zaoszczędzić do tysiąca złotych."

    Pani Alicjo Olkowska-Sczegielniak, proszę dopytać panią Agatę ile z tego zaoszczędzonego miesięcznie tysiąca złotych przeznaczyła na głodujące, niedożywione dzieci. Myślę że nie tylko ja jestem ciekaw czy jej ideologia jest konsekwentna, czy to tylko lewacki bełkot.

    • 12 7

    • A czy Pani Agata ma obowiązek ratowania głodujących, niedożywionych dzieci?

      Nie można poprzestać na tym, że dzięki tej Pani trochę mniej jedzenia się marnuje na świecie? poszukiwacze ideologicznej konsekwencji są tacy nudni w swoim myśleniu, spędzają czas na zbieraniu dowodów, że czyjeś myślenie jest do d*py, a ich zdanie triumfuje. żenujące filozofia bycia człowiekiem polegająca na odbieraniu komuś godności z byle powodu, takie typowe myślenie dla niedojrzałych smarków.

      • 1 2

    • To nawet nie jest lewacki bełkot, bo brakuje w nim kompletnie logiki i ideologii.

      Pierwszy cytat to bełkot - pannie szkoda jest niedożywionych dzieci, więc jedzie samochodem wieczorkiem do śmietnika i wybiera z niego produkty żywnościowe zamiast dać cynk potrzebującym o takiej mozliwości i zamiast samej to zżerać.
      Nie wiem jak można na jedzeniu zaoszczędzić tysiąc złotych. Musiałaby albo jeść jak tucznik albo znajduje w tym śmietniku szampana francuskiego i kawior ;-)
      To zwykła rozrywka rozkapryszonych dekadenckich studenciaków szukających dziwacznych i nietypowych rozrywek żeby wzbudzić zainteresowanie i zaistnieć jako kolejni celebryci, tym razem ze śmietnika.

      • 9 3

    • a ile ty wydajesz na biednych?

      • 5 3

  • (1)

    Czy swoje rajdy po śmietnikach nagrywają iphonem za trzy koła?

    • 18 4

    • być może

      a to też źle?

      • 1 1

  • (1)

    za granicą rozumiem, ale w Polsce gdzie ludzie np głodują i szukają jedzenia po śmietnikach reklamowanie takich zachowań i samo-promocja się poprzez takie zachowanie dla mnie jest odrażająca

    • 2 12

    • jesteś chodzącą

      reklamą społecznej odrazy

      • 0 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane