- 1 Masz interes? Zostaw kartkę (108 opinii)
- 2 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (32 opinie)
- 3 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (259 opinii)
- 4 Reforma ortografii wymusi zmiany w miastach (183 opinie)
- 5 Od soboty spore utrudnienia na A1 (65 opinii)
- 6 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (106 opinii)
Uczniowie ścigają się na gadżety, cena wyprawki szkolnej rośnie
W latach 90-tych szczytem szkolnej mody był rozkładany, bogato wyposażony piórnik. Dziś do szkół wchodzi coraz więcej gadżetów, które w wyobrażeniu uczniów stają się obowiązkową częścią szkolnej wyprawki. Mowa m.in. o tablecie w efektownym etui, słuchawkach, czy plecaku z zamontowaną baterią słoneczną, który służyć ma za akumulator i ładowarkę do smartfonów.
- Myślałam, że sprawa gadżetów jeszcze mnie nie dotyczy. Do czasu - mówi Agnieszka, mama Michała, ucznia piątej klasy. - Już w zeszłym roku mój syn zbuntował się podczas zakupu butów na w-f. Wcześniej wystarczały mu zwykłe, białe tenisówki. Tym razem poprosił mnie o firmowe, bo zaczął zwracać uwagę na to, co mają koledzy.
Większość uczniów starszych klas szkół podstawowych, nie mówiąc już o gimnazjalistach i licealistach, ma swój telefon. A jeśli ma telefon, chce mieć do niego także dodatkowe gadżety: słuchawki, kolorowe obudowy czy specjalne etui. Wykorzystuje to rynek, na którym coraz więcej rzeczy jest spersonalizowanych - można zamówić np. obudowę telefonu ze zdjęciem koleżanki albo swojego psa czy kota. Taka przyjemność kosztuje ok. 50-100 zł. Pokrowiec na tablet z wybranym przez dziecko zdjęciem również nie jest tanią rzeczą (jego cena to ok. 100 zł).
Sam plecak potrafi być nie lada gadżetem. Młodsi uczniowie mogą poprosić rodziców o plecak na kółkach, wyposażony w piórnik, bidon czy pojemnik na lunch. W plecakach dla starszych uczniów nie może zabraknąć m.in. specjalnego wyjścia na słuchawki. Okazuje się też, że można dziecku kupić plecak, który ma zamontowane baterie słoneczne i dzięki temu służy jako akumulator i ładowarka do smartfonów. Zapłacimy za niego ok. 350 zł.
Polem do popisu dla rodziców i dzieci lubiących gadżety jest też wyposażenie pokoju dziecięcego. Wystarczy zacząć myśleć o biurku, żeby zawróciło się w głowie. Blat z czterema nogami postawiony pod oknem mógł być dobry kilkadziesiąt lat temu, teraz w ofercie są naprawdę imponujące meble. Możemy kupić biurko dla pierwszoklasisty, które prawie na każdej powierzchni ma ponawiercane dziurki. Dzięki temu dziecko może dowolnie je zaaranżować. Np. przewlec przez nie gumkę czy cienkie linki, które będą przytrzymywać przybory szkolne. Takie biurko to wydatek ponad tysiąca złotych. To jeszcze jednak nic imponującego w porównaniu z biurkiem, które ma wbudowane światła, których kolor możemy zmieniać w zależności od nastroju i które jest wyposażone w bezprzewodową ładowarkę do smartfona. Wystarczy położyć telefon na blacie a sam się naładuje. Na takie biurko na pewno będzie pasowała elektryczna temperówka za kilkadziesiąt złotych czy lewitujący globus (200 zł). Globus lewituje między dwoma elektromagnesami i faktycznie, może zrobić duże wrażenie.
Czytaj również: Pokój dla ucznia na nowy rok szkolny
- Mam świadomość tego, że moja córka to gadżeciara - mówi Aneta, mama jedenastoletniej Mai. - Moja siostra zabrała ją do małego sklepiku, w którym mają różne rzeczy z dekoracjami wnętrza i zaproponowała, że kupi jej coś, co jej się przyda w nowym roku szkolnym. Maja wybrała sobie podajnik do taśmy w kształcie kotka, który kosztował 80 zł. Sama bym tego nie kupiła, ale skoro to był prezent, pozwoliłam jej zatrzymać. Zresztą, większość znajomych dzieci ma podobne gadżety.
Kolejne gadżety znajdziemy w piórniku. Uczeń leworęczny może mieć w nim specjalny długopis, wygięty tak, aby zasłaniał jak najmniej napisanego już tekstu. Ma też tusz, który się nie rozmaże, kiedy się po nim przejedzie ręką. Leworęczne dzieci mogą też pisać specjalnymi ołówkami i rysować wyprofilowanymi kredkami. Dla wszystkich z kolei jest sekretny pisak z końcówką świecącą światłem UV. Napisany tekst będzie widoczny tylko w tym świetle. Na ten gadżet wydamy tylko 15 zł.
Starsi uczniowie w swoich piórnikach na pewno będą chcieli mieć pendrive'a, na który można przekopiować pliki. Na rynku jest ich pełno, w każdym kształcie i kolorze, jaki można sobie wyobrazić. Można więc mieć Lorda Vadera, Batmana, słodką fokę czy Smerfetkę. Za nośnik z pamięcią 8 GB zapłacimy 70-90 zł.
Ilość i różnorodność wszystkich tych rzeczy - mniej lub bardziej potrzebnych - może przytłoczyć. Albo więc nauczymy się mówić dziecku "nie", albo będziemy musieli sięgnąć głęboko do kieszeni, by zrealizować zachcianki dziecka. Chęć posiadania niektórych gadżetów możemy też potraktować jako świetną motywację - starsze dzieci mogą próbować same na nie zarobić, np. pomagając w obowiązkach domowych.
Opinie (45) 3 zablokowane
-
2015-08-31 18:21
oto polskie dzieci - strach się bać, jak dorosną
debilizm po prostu i tyule... mali materialiści, bez krzty ludzkich odruchów....m obrzydliwość
- 42 6
-
2015-08-31 14:22
Zagadka. (1)
Co to jest: podajnik do taśmy w kształcie kotka?
- 23 1
-
2015-08-31 15:48
Pewnie kotkowi z d... wychodzi taśma samoprzylepna... Tak to sobie wyobrażam.
- 36 0
-
2015-08-31 13:51
brat jest ojcem dwóch uczniów i przedszkolaka a ja jako wujek
choć nigdy tak do mnie nie mówią, jestem od gadżetów, czasami im przemycam, żeby "starzy" nie widzieli, oczywiście uczą się, bo postraszyłem ich, że jak nie będą się uczyć tylko d*perelami zajmować to skończą jak ja - bez własnej rodziny, mieszkania i z byle jaka pracą
teraz w nowym roku szkolnym, będziemy testować hardkor pradziadka
widzieli zdjęcia z lat 30, mają stare biurko
załawiłem drewniane piórniki i naostrzyłem cyrkle :)
liczydła też drewniane
są zbyt cwani i myślący, żeby im dokuczał jakiś 'nowoczesny' gamoń
a w zeszłym roku, testowaliśmy GENDER
wszystko w fuksji i różu
PRZESZŁO z wielkim echem, nauczyciele coś mieli, in. uczniowie nie
jeśli mnie nie wykończą (łepki, bądź pis) zostaną zalani d*perelami tak jak ich rówieśnicy- 11 20
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.