• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Urszula Mela: Bóg dał mi kopa w górę

Borys Kossakowski
21 lutego 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

Podczas moich życiowych tragedii przeżywałam taki lęk, że myślałam, że umieram. Wreszcie się zbuntowałam, poczułam, że ja już nie chcę przeżywać takiego lęku. Nauczyłam się, że nawet śmierć dziecka nie jest ostateczną tragedią - mówi Urszula Mela, matka Janka Meli, psycholożka, autorka książki "Bóg dał mi kopa w górę".



Przed spotkaniem autorskim pomodliłam się, otworzyłam pismo i trafiłam na słowa św. Pawła, który zastanawiał się, dlaczego został powołany, skoro jest "najmniejszym spośród apostołów". Pomyślałam sobie, że skoro najmniejszy też może dawać świadectwo, to pójdę. Wszyscy jesteśmy posłani. Przed spotkaniem autorskim pomodliłam się, otworzyłam pismo i trafiłam na słowa św. Pawła, który zastanawiał się, dlaczego został powołany, skoro jest "najmniejszym spośród apostołów". Pomyślałam sobie, że skoro najmniejszy też może dawać świadectwo, to pójdę. Wszyscy jesteśmy posłani.
Borys Kossakowski: Janek Mela zapłacił sporą cenę za swoją popularność. Był celem wielu agresywnych komentarzy. Pani dotąd była w jego cieniu, a teraz postanowiła pani z niego wyjść. Skąd taka decyzja?

Wywiad-rzeka został mi zaproponowany przez wydawnictwo Znak. Gdy rozważałam - zgodzić się czy nie, oczywiście czułam niepokój. Ja też doświadczyłam ceny rozpoznawalności Jaśka i to nie było łatwe. Ale w końcu uświadomiłam sobie, że gdybym odmówiła, to tylko ze strachu. Treścią tej książki nie miała być historia Jaśka, tylko moja. Jako katolicy, wszyscy jesteśmy zaproszeni do dzielenia się świadectwem działania Boga w naszym życiu. Odebrałam to jako powinność i zgodziłam się.

Przeczytaj też: wywiad z Jankiem Melą

Ksiądz Przemysław Kalicki pracujący w więzieniu na Przeróbce powiedział mi kiedyś: Jak Bóg cię woła to idź, bo to znaczy, że się nadajesz.

Mocno przeżywałam spotkanie autorskie w Empiku. Czy ja mam coś cennego do przekazania ludziom? Czy nie wyjdę na palanta? Czy nie spotka mnie coś przykrego? Pomodliłam się, otworzyłam pismo i trafiłam na słowa św. Pawła, który zastanawiał się, dlaczego został powołany, skoro jest "najmniejszym spośród apostołów". Pomyślałam sobie, że skoro najmniejszy też może dawać świadectwo, to pójdę. Wszyscy jesteśmy posłani. Zresztą jedno z możliwych zakończeń mszy świętej brzmi: idźcie i głoście ewangelię. Dla mnie długo był to taki dziwaczny ozdobnik. Ale przecież tak jest, że ludziom w trudnych sytuacjach pomagają świadectwa innych ludzi.

O filmie "Mój biegun" przedstawiającym historię rodziny Melów

"Bóg dał mi kopa w górę" to wywiad-rzeka z Urszulą Melą, matką Janka Meli, który wraz z Markiem Kamińskim zdobył dwa bieguny. "Bóg dał mi kopa w górę" to wywiad-rzeka z Urszulą Melą, matką Janka Meli, który wraz z Markiem Kamińskim zdobył dwa bieguny.
I nie boi się pani negatywnych komentarzy?

Oj, ja już swoje "po garach" dostałam. Że jestem nieodpowiedzialną matką, że Janek jest głupim gnojkiem, albo że Marek Kamiński został przez nas opłacony, żeby wziąć Jaśka w podróż.

Trzeba się uzbroić i pamiętać, że komentarze ludzi biorą się z ich lęków. Jeśli ktoś nie akceptuje swoich niedoskonałości będzie reagował agresją na niedoskonałości innych. Pod tym względem zgadzam się z Anthonym de Mello, który oburzał się na filozofię: "ja jestem ok i ty jesteś ok", rozdawania głasków do obrzydzenia. Bliższa prawdy jest filozofia: "ja jestem osłem i ty jestem osłem". Jeśli zrobisz coś nie tak i mają do ciebie pretensje, to możesz odpowiedzieć: ale czego ty się spodziewałeś po ośle? Kiedyś myślałam, że błędy mnie wykreślają ze społeczeństwa. Dziś wiem, że one właśnie legitymują moją obecność w społeczeństwie. Bóg nas kocha w naszych słabościach.

Kiedyś w ramach działalności w grupie neokatechumenalnej, poszliśmy na ulicę ewangelizować ludzi. Myślałam że umrę: ja mam ludzi przekonać do wiary w Boga? Przecież sama mam tyle wątpliwości! Usłyszałam wtedy od kogoś: może się tak zdarzyć, że ktoś was obsobaczy, opierdzieli i wyzwie. A potem, po latach przypomni sobie to spotkanie i pójdzie szukać Boga. I wie pan co? Bóg był dobry i dał mi doświadczyć czegoś podobnego. Jedna osoba mnie wyzwała od paranoików, a po roku jakimś cudem mnie odnalazła i przeprosiła, bo to jej się przydało w sytuacji, która ją spotkała później w życiu.

Od małego uczą nas wiary w Boga. Tymczasem pani mówi, że najważniejsze jest doświadczenie.

Co to znaczy wiara? Nie wiadomo. A doświadczenie jest namacalne. Czasem się mnie pytają, jak pani to robi, że pani ma taką mocną, głęboką wiarę. A to nie jest tak, że ja tylko z piersią wypiętą idę. Ja też czuję lęk, ale to jest właśnie niezwykłe, to jest żywe, codziennie sprawdzamy nasze doświadczenia związane z życiem. Pewien midrasz żydowski mówi, że kiedy Żydzi szli przez Morze Czerwone to nie było tak, że Mojżesz machnął laską i morze się rozstąpiło. Każdy krok stawiali w lęku, a ono rozstępowało się dopiero pod ich stopami. I tak to jest - co dzień jesteśmy zapraszani do kolejnych kroków. A dookoła słyszymy głosy: nie idź, utoniesz, lepiej coś sobie kup (najlepiej droższą polisę!).

W związku ze śmiercią syna Piotrusia i wypadkiem drugiego syna - Janka, przeżyła pani dużo cierpienia. A jednak mówi pani, że cierpienie prowadzi do zmartwychwstania i trzeba się na nie w pewnym sensie zgodzić.

Cierpienie jest częścią życia, naturalną reakcją na stratę. Gorszy jest lęk. A z lękiem, tak jak z innymi emocjami jest tak, że warto go słuchać, ale niekoniecznie trzeba się go słuchać. Lęk jest zabójczy, jeśli się mu pozwoli na zbyt wiele. Ja mam w sobie lęku dużo, on łatwo się we mnie pojawia.

Co to znaczy wiara? Nie wiadomo. A doświadczenie Boga jest namacalne

Podczas moich życiowych tragedii przeżywałam taki lęk, że myślałam, że umieram. Wreszcie się zbuntowałam, poczułam, że ja już nie chcę przeżywać takiego lęku. Tak nie można żyć! Później w jednej z homilii usłyszałam, że żaden lęk nie pochodzi od Boga. Lęk na poziomie duchowym ma nas odciągnąć od Boga, zniszczyć miłość. A gdy jest tak dużo lęku, że nie jestem w stanie się ruszyć, przypominam sobie słowa Anny Kamieńskiej, która w swoim genialnym "Notatniku" napisała: "jak już nie potrafisz się modlić, przycupnij u stóp krzyża i poczekaj. Czekanie to też modlitwa."

Mieszka pani w Malborku, ale mocno jest związana z Trójmiastem.

Mieszkałam czternaście lat w Trójmieście - chrzest, ślub, studia, praca, strajki. Później Gdańsk mi się kojarzył ze sprawą Janka. Jak się jedzie przez Nowe Ogrody, to z jednej strony jest Szpital Wojewódzki, gdzie leżał Jasiek, a z drugiej sąd, gdzie przez sześć lat odbywał się proces z Energą. Ale z perspektywy czasu wiem, że te wszystkie wypadki, te kopy od życia przełamywały moje kolejne lęki. Nauczyłam się, że nawet śmierć dziecka nie jest ostateczną tragedią. A gdy patrzę na szpital, to widzę postaci lekarzy - Darka, Piotra, którzy byli z nami, ratowali życie Jaśka i nadal komuś ratują życie. I to jest piękne.

Opinie (162) 6 zablokowanych

  • Czego się spodziewać (4)

    Wchodząc na stronę Trójmiasto widzę piękny artykuł. Świadectwo osoby, która mimo tragedii wyszła na prostą, bo wiara była jej siłą. Nie dochodzę w co lub Kogo. Wierzyła i to jej pomogło. Typowa optymistyczna osoba powinna się cieszyć, ale jest nichilizm i pesymizm. Zazdrość, że napisała książkę, że żyje, że się cieszy. Ludzie weźcie przykład, a nie kamieniami rzucacie. Trzeba spróbować wierzyć, czytać, nie tylko krytykować. Trzeba budować się wzajemnie. Wspierać się w dobrym.

    • 26 12

    • Jak się przytuliło grubą kasę za własną głupotę, (2)

      to ciężko nie być optymistą.

      • 4 1

      • chyba byś nie chciał tej kasy za taką cenę (1)

        A na Twoją guputę to już nic nie pomoże

        • 1 3

        • Pewnie, że by mnie chciał,

          bo nie jestem taki durny żeby uczyć dzieci włażenia do stacji transformatorowej.
          PS. Co to jest 'guputa'?

          • 1 1

    • Tragedia

      to chyba masz na imię.

      • 2 5

  • pyrs (1)

    Ludzie?! Jak to jest nie wierzyc w cos metafizyczno-egzystencjalnego*..!? Teraz fajnie zyjecie a pozniej do piachu i koniec?!

    • 6 11

    • Ale ciebie to również dotyczy.

      Myślisz , że "piach " ciebie nie ominie?

      • 4 2

  • (4)

    Dostań 200 000 zł i co miesiąc 2000 zł za wypadek z własnej winy, a potem jeździj sobie na wycieczki, tańcz z gwiazdami, bądź celebrytą. Afiszuj się w TV, bądź nazywany dzielnym - z powodu własnej głupoty. Oto Jaś Mela.

    • 23 17

    • ale jesteś mały czlowiek

      Zazdrość wylewa się z każdego Twojego słowa.
      czy 200tys lub jakaś inna kwota jest w stanie zrekompensować brak kończyn?
      Nie chciałabym mieć tych wszystkich profitów za cenę zdrowia.
      A jego obecne życie jest dowodem na to, ze mimo takiej tragedii można cieszyć się teraźniejszością i jest przykładem dla innych, że nie trzeba się złamywać nawet w tak dramatycznych okolicznościach.
      Jeśli tego nie rozumiesz to jesteś głąb

      • 8 4

    • on sie przyczynił , ale energa nie miała nalezycie zabezpieczonej stacji (1)

      i przez to ponosiła odpowiedzialność także,
      to tak jakbyś miał nieczynną sygnalizację i szlaban (podniesiony z powodu tego, ze nie działa) przed przejazdem kolejowym,
      masz obowiązek zatrzymać się, upewnić, ale i tak w razie wypadku można by sądzić zarząd kolei, czy inny podmiot

      • 2 6

      • lata miala tak samo zabezpieczone transformatory.

        ktos inni uszkodzil ale to my mamy placic?
        Skad wiesz czy nie otwieral innych transformatorow wczesniej?

        • 3 0

    • do jakich czasow dozylismy?

      kiedys to ktos bezmyslny ktory skrylby sie w czims ogrodzie pod drzewem podczas burzy nie dostalaby zadnych pieniedzy.

      • 1 1

  • nie ma żadnego boga ,bo to zabobony ,a (2)

    syna ma Pani fajnego ,inteligentnego i niech się nie przejmuje ludzkim gadaniem , gadają negatywnie o nas prostaki ,więc właściwie to nie ludzie.

    • 19 26

    • Jakby był inteligentny, (1)

      toby nie wlazł do stacji transformatorowej.

      • 0 3

      • by bardzo młody i zdrowy. Widocznie nie masz dzieci

        i nie wiesz do czego są zdolni chłopcy w tym wieku

        • 0 1

  • (11)

    Ale synka to pięknie wychowała.
    Który normalny człowiek włazi do budki transformatora? :/ nie można było schować się pod daszkiem klatki schodowej?

    • 46 90

    • (9)

      To był maly chlopiec,ktory nie wiedział , że tam wchodzić nie wolno. Jak możesz być takim idiotą?

      • 24 23

      • 13 lat to "mały chłopiec"?

        Aż się boję zapytać kim wg tej logiki jest 6-latek.

        • 4 2

      • (6)

        13 lat i mały chłopiec? Ludzie, trzymajcie mnie, bo się zaraz herbatą opluję. Jestem młodsza od Jana Meli zaledwie 4 lata i mnie od maleńkości uczono,że prąd może zrobić krzywdę. Trzynastoletni chłopak winien być raczej rozsądny i logicznie myślący. Po wuj na budkach transformatora wisi tabliczka 'Nie dotykać, urządzenie elektryczne' ? Dla parady? Trącił nogą czy tam ręką i bach, na własne OSOBISTE ŻYCZENIE zrobił z siebie kalekę. Ja bym w takie miejsca nie właziła podczas burzy. Schowałabym się w okolicznej klatce schodowej/pod daszkiem klatki schodowej.

        • 18 17

        • Dziekuj Bogu Natalio, że (5)

          pozwolił Ci wyssać z mlekiem matki mądrość wszelaką. Spodziewam sie, że za niedługo dostaniesz nagrodę Nobla lub zostaniesz ministrem.

          • 21 14

          • (4)

            Po prostu tłumaczono mi podczas lawiny dziecięcych pytań typu 'a dlacego, a na cio?',że prąd robi krzywdę, a transformatory są ble i fuj i do nich podchodzić nie wolno. Tak mi to tłumaczyła babcia. :)

            • 13 6

            • ale nigdy nie wiesz, jak twoje dziecko przyjmie kiedyś twoje pouczenia

              skoro dorośli są tłumaczeni nawet przez sąd, że podczas popełnienia przestępstwa są "niepoczytalni".....,
              to co dopiero dziecko (13 lat to nie dorosły, a dziecko)
              biegnące w deszczu, nie zawsze zastanawiające się co to za budka.....

              • 6 3

            • (2)

              Napisz maila do Jaśka jak było to poznasz prawdę, a nie wylewaj swoich frustracji na necie.

              • 5 8

              • Frustracje w necie

                i nie tylko w necie wylewa ktoś inny.

                • 1 3

              • a on już wydoroślał

                i będzie umiał odpowiedzieć, bo jako nastolatek nie bardzo był rozsądny. Jestem również zdania, że tragedia która go dotknęła to taka trochę na własne życzenie.

                • 5 4

      • 13 lat i mały chłopiec?

        • 18 14

    • u nas była otwarta stacja i siedmiolatek wchodził do niej notorycznie

      jak to zauważyliśmy, zgłosiliśmy Enerdze, ale energa w ogóle sama nie kontrolowała stanu zabezpieczeń

      a na Orzeszkowej stoi jakaś rozwalona skrzynia z prądem niezabezpieczona

      • 3 1

  • I gitara. (1)

    Popieram tą panią.

    • 19 22

    • w jakich strajkach brala udzial p. Mela?

      "Mieszkałam czternaście lat w Trójmieście - chrzest, ślub, studia, praca, strajki."

      • 2 0

  • Pani Ulu (1)

    Ciągnie Pani w górę wielu zagubionych, pełnych lęku, niedojrzałych, zapatrzonych w siebie, nieumiejących wybaczyć. Świadectwo Pani życia i odwaga w mówieniu o wierze w Boga są zachętą dla innych do pełniejszego spojrzenia na swoje własne trudne doświadczenia, do nabrania dystansu do własnych tragedii, a przede wszystkim świadomego przeżywania swojego życia. Bardzo Pani dziękuję.

    • 108 16

    • WTF?

      • 2 5

  • Mela (2)

    Dlaczego bóg meli jest najlepszy, lepszy od mojego ?? Allach Akbar .....

    • 12 23

    • (1)

      może dlatego że nie wysadza się w metrze, nie taranuje samolotami domów i nie podrzyna gardeł innowiercom - dlatego łatwo i wygodnie można na niego pluć...

      • 7 3

      • ewentualnie transformator zepsuje

        • 2 0

  • energa dala finansowego kopa tej pani

    wszyscy sie na to zlozylismy. A syn z takimi pomyslami to dziw ze komina elektrocieplowni nie zdobyl.

    Po co teraz jeszcze ta ksiazka?

    • 6 1

  • Czy nieistnienie może dostarczyć dowody? (2)

    W nawiązaniu do żądania dowodu na NIEISTNIENIE boga.
    Dostarczcie mi dowodu na NIEISTNIENIE:
    Zębuszki,
    Czajniczka Orbitującego,
    Boga Makaronu,
    Mzimu,
    Vadera i mieczy świetlnych,
    7 Krasnoludków.....

    • 6 5

    • Proszę, Latający Potwór Spagehetti ISTNIEJE.

      Dowody:
      Latający Potwór Spaghetti jest miłym i dowcipnym bogiem, lubującym się w piratach i piwie. Nieustannie sprawdza naszą czujność poprzez podrzucanie nam fałszywych tropów. I jeśli kiedykolwiek zostanie udowodnione jego nieistnienie - obiecuje zniknąć.
      Latający Potwór Spaghetti stworzył świat, zaczynając od gór, drzew i karła. Wszystkie dowody na rzecz ewolucji zostały specjalnie przez niego podłożone.
      Ludzie wyewoluowali z piratów. Ludzie dzielą około 95% DNA z małpami, ale ponad 99,9% DNA z piratami.
      Globalne ocieplenie, huragany, trzęsienia ziemi i inne katastrofy naturalne są bezpośrednią konsekwencją spadku liczby piratów, począwszy od początków XIX wieku. Można to zobaczyć na wykresie obrazującym odwrotnie proporcjonalną korelację między liczbą piratów a temperaturą.
      Potwór kontynuuje kierowanie sprawami ludzkimi poprzez swą makaronową mackę. Akt konwersji, który wymaga po prostu pomyślenia czule o LPS, nazywany jest Dotknięciem Makaronowej Macki.
      Pastafarianizm ma wiele nauk nieznanych w tradycyjnych religiach takich jak wulkan piwny i striptiz w niebie czy święto religijne w każdy piątek. Innowiercom obiecuje "Piekło light", w którym piwo jest rozgazowane, a striptizerki mają choroby weneryczne. Obiecuje jednakowoż program resocjalizacji i odkupienia win.
      Modlitwę kończy się słowem ramen.
      Jako jedyny akceptuje w świętej księdze fakt, iż ludzie miewają alergię i usprawiedliwia odmowę konsumpcji świętego dania.

      Wyznawanie Latającego Potwora Spaghetti często jest łączone z teorią inteligentnego spadania, z Latającym Potworem Spaghetti jako bytem sprawczym (tzn. Macki LPS trzymają wszystko we właściwej pozycji bądź ruchu). Nazwa pastafarianizm pochodzi od połączenia słów rastafarianizm i pasta (z wł. makaron).

      • 2 2

    • alez żadnych dowodów na nieistnienie nie potrzeba.

      boga nie ma a mit o tworzeniu świata w dni sześć (bo siódmego odpoczywał?) to androny.

      Odkryto fale grawitacyjne, potwierdzono teorię względności Alberta Einsteina.
      I to jest jet dowód na istnienie czegoś.
      boga nie ma i nigdy nie było.

      • 3 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane