• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

W jak Wróbel

Krzysztof Wójcik
14 lipca 2010 (artykuł sprzed 13 lat) 
Jarosław W. "Wróbel" na sali sądowej gdańskiego sądu. Jarosław W. "Wróbel" na sali sądowej gdańskiego sądu.

Torturowali ofiary, by wymusić haracze - oblewali wrzątkiem i przypalali papierosami. Nie mieli umiaru w biciu - tak zapisał się w historii gdańskiej policji szalejący na Wybrzeżu gang "Wróbla".



Jarosław W., pseudonim Wróbel, to rosły, dobrze zbudowany mężczyzna. Jest gdynianinem i tu wspinał się po drabinie przestępczej kariery. Zaczynał w latach osiemdziesiątych podobnie, jak wielu innych mafiozów od kradzieży radiomagnetofonów samochodowych. Potem skrzyknął wokół siebie bandytów zdecydowanych na wszystko. Jego gang zapisał się, jako jeden z najokrutniejszych w Polsce. "Wróbel" i jego ludzie do końca twierdzili, że są niewinni.

"Wróbel" i jego ludzie zasłynęli pod koniec lat 90. Takie pseudonimy, jak "Dalton", "Tyson", czy "Dziki" nie schodziły z czołówek gazet. Jak gangsterska sława przemija przekonał się "Wróbel" w 2009 r. Kiedy wyszedł z więzienia próbował odzyskać pozycję "na mieście".

- Jego konkurent wlał mu na ulicy w centrum Gdyni - mówi znajomy Jarosława W. - Tak wyglądają porachunki, a sława i siła w tym światku szybko przemija. I tak Jarek miał szczęście, bo pewnie, gdyby nie długi pobyt we więzieniu by już nie żył.

"Wróbel" i jego ludzie zaczęli wpadać w ręce policji jesienią 1997 r. Po kilkunastu miesiącach ruszył proces gangu. Kilkunastu mężczyzn oskarżono porwania i wymuszenia okupów. Na liście było zaledwie kilka osób, choć policja podejrzewała, że ofiar było kilkadziesiąt. Jednak chętnych do sypania nie było - świadkowie się bali.

Nagła amnezja świadków

Podobnie wyglądał proces - na sali gdańskiego sądu poszkodowani tracili pamięć. Kiedy sędzia się pytał, czemu teraz nic nie pamiętają, nie kryli swoich emocji: - Panie sędzio, ja chcę żyć - odpowiadali szczerze. Choć sala była strzeżona przez antyterrorystów, nie wierzyli w skuteczność policji. Mieli prawo - samochód głównego świadka oskarżenia gdyńskiego złodzieja "Maliniaka" został ostrzelany na kilka dni przed rozpoczęciem procesu.

Choć oskarżeni spokojnie siedzieli pilnowani przez policjantów, to emocji nie brakowało. Żony, kochanki i konkubiny wygrażały dziennikarzom, którzy relacjonowali przebieg procesu. Wielokrotnie z tego powodu musiała interweniować policja, bo kobiety okazywały się bardziej agresywne, niż gangsterzy siedzący na ławie oskarżonych. Tak było do końca procesu.

Na swe ofiary nie wybierali przeciętnego Kowalskiego. W ich ręce wpadali ludzie półświatka: przemytnicy, złodzieje, handlarze narkotyków.

- Wiedzieli, że porywając ludzi z branży, zapewniają sobie bezkarność - mówi emerytowany oficer policji. - Z taką klientelą mogli sobie pozwolić na wszystko, bo podejrzewali, że ofiary nie pójdą na policję. Bo jak bezrobotny handlarz narkotyków miałby się wytłumaczyć, że zapłacił milion dolarów okupu za życie. Do pewnego czasu, to skutkowało.

Policja miała informacje o wymuszeniach i porwaniach, ale potencjalne ofiary milczały. W końcu bandyci przesadzili - porwali gdyńskiego złodzieja "Maliniaka" i wywieźli na Kaszuby. Tak go sprali, że przestępca przerwał zmowę milczenia. Przyznał oficerom, że porwali go ludzie "Wróbla". Na Kaszubach przez kilka dni nad nim "pracowali", by wymusić 15 tys. dolarów.

W domku letniskowym w Kawlu prócz niego przetrzymywany był handlarz narkotykami "Escobar" i litewski przemytnik Oleg B.

Przesłuchanie z wrzątkiem

Metody przesłuchań były wyszukane - gangsterzy polewali ofiary wrzątkiem, przypalali lokówkami i papierosami. Schemat też był zwykle podobny: porwanie i wywózka gdzieś na Kaszuby. Tam w wynajętym domku letniskowym zaczynały się długie "rozmowy".

- Zawsze chodziło o jedno - kasę - wspomina pracujący nad tą sprawą oficer CBŚ. - Bandyci żądali od kilkunastu do nawet miliona dolarów okupu. Potrafili przez kilka tygodni więzić ofiary i torturować. W tym czasie zmieniali miejsca "przesłuchań". Choć udało się zebrać dowody tylko na kilka przestępstw na Wybrzeżu, to były informacje o działalności w innych miastach. Problem był zawsze ten sam. Porywali ludzi półświatka, którzy woleli z nimi załatwić sprawę, niż iść do psów.

Policja podejrzewała też gang o kilka morderstw, ale nigdy nie znaleziono na to żadnych dowodów. Chodziło o ludzi, którzy robili interesy z gangiem, a potem nagle znikali. Gangsterzy, choć skazani na wieloletnie więzienia, do końca uważali, że są niewinni. Proces dotyczący niektórych zarzutów wobec gangu "Wróbla" ciągnie się do dziś, bo z uwagi na błędy w procesie część zarzutów uchylono. Dziś gangsterzy odpowiadają z wolnej stopy. Jeden z głównych świadków oskarżenia - porwany Oleg B. - nie żyje. Okoliczności jego śmierci do dziś nie są jasne.

Po wyjściu z więzienia "Wróblowi" nie udało się odbudować tak silnej grupy, jak banda szalejąca na Wybrzeżu w latach dziewięćdziesiątych. Czasami kolegów Jarosława W. można zobaczyć w gdyńskich centrach handlowych, ale gangsterzy nie wzbudzają wśród półświatka tego respektu, co przed laty. Wtedy ludzie ich się po prostu bali.

Historie przestępców, którzy przed laty tworzyli kryminalne podziemie w Trójmieście, przeczytasz w naszym alfabecie trójmiejskiej mafii

O autorze

autor

Krzysztof Wójcik

Dwukrotny laureat nagrody Grand Press za ujawnienie afer korupcyjnych na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego oraz w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Autor książek: biografii Ryszarda Krauzego „Depresja miliardera”, „Mafii na Wybrzeżu” oraz „Psów wojen. Od Wietnamu po Pakistan – historii polskich najemników”.

Opinie (31) 1 zablokowana

  • (7)

    Czy to on jeździł Dodgem viperem?

    • 10 2

    • on jezdzil corwettą (1)

      viperem jezdzil mindak co go kolesie wykonczyli dla kasy

      • 5 0

      • Mindziak jezdzil ale w 90tych latach a jezeli chodzi o te daty corvette to mial tylko Nikodem

        • 1 0

    • ;-)

      Viperem jezdzil Ośioł z Zaspy z dywizjonu ;-)

      • 1 2

    • nie,to Sławek "Turysta"

      • 1 0

    • viperem jezdzil leszek z sopotu

      • 1 2

    • (1)

      nie cwaniaczku,golfem 1 z rejestrracja vip.uslyszales gdzies na miescie i piszesz bzdury.

      • 1 4

      • Nieuku znak ? oznacza pytanie

        Nie pisze bzdur tylko pytam. Jak nie rozumiesz co znaczy znak ? to poczytaj w słowniku. I nie usłyszałem tylko widziałem a ze nie znam wiec pytam.

        • 2 0

  • Czasami kolegów Jarosława W. można zobaczyć w gdyńskich centrach handlowych (1)

    pakuję rodzinkę i pędzimy ogladać

    • 76 1

    • Szkoda...

      bo bylem i nie widzialem ! Dzieci teraz sa bardzo smutne !!! :)))

      • 0 0

  • BUHAHAHAHAHAH (1)

    cyt. "..Jarosław W., pseudonim Wróbel, to rosły, dobrze zbudowany mężczyzna.."
    no nie :D dawno się tak nie uśmiałem. Prawie oplułem monitor. ten kurdupel jest rosły..?

    • 18 0

    • Otóż to, 170 cm w butach.

      • 1 1

  • .... (1)

    Jeśli ktoś go nie znał to po co wypisuje jakieś bzdury. A prasa jak zwykle szuka sensacji!!!

    • 3 1

    • dokladnie

      • 1 2

  • Nie viperem tempe kije,tylko Corvetta.kija wieci.To ludzie honoru z klasa.Zawsze beda Bossami.Warzcie slowa internetowe pismaki.Cioty w zyciu a w sieci inkognito to kozak.Powiedzcie im to w twarz kije

    • 13 9

  • wrobel to normalny poczciwy czlowiek z zasadami (2)

    i tyle w temacie

    • 12 39

    • parowa jest , w d*poala dstawal

      • 2 2

    • ta, zasady i kwasy - znamy te spiewki

      • 11 0

  • Porywali ludzi z półświatka...

    Po co im przerywać?
    Niech się szmaciarze sami powykańczają!

    • 11 6

  • Wróbel z Gdyni

    Wiadomo, orłów w Gdyni nie ma.

    • 16 8

  • a który to był tym konkurentem co mu wlał na ulicy....?

    • 11 0

  • wwwwwwwwwwwwwww

    wyglada jak seryjny gwałciciel tylko niech uwaza zeby rodzina porwanych niechciala odwetu

    • 13 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane