- 1 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (78 opinii)
- 2 Napad na bank czy głupi żart? (79 opinii)
- 3 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (638 opinii)
- 4 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (110 opinii)
- 5 Znamy kandydatów PiS do Europarlamentu (317 opinii)
- 6 Napadał ludzi przy bankomatach. Złapali go (99 opinii)
WWF wyławia sieci z Bałtyku. Naukowcy: pod publikę
Już ponad 700 kg zgubionych sieci wyłowili ekolodzy z World Wild Fund z dna Bałtyku. Naukowcy twierdzą jednak, że ma to niewielki wpływ na ilość ryb w naszym morzu, a czasami wręcz im szkodzi.
- Sieci porzucone w morzu ciągle łowią, nie tylko ryby, które nigdy nie trafią na stoły, ale również ptaki i ssaki morskie. Mało kto mówi o tym niewidocznym problemie, chociaż jest on bardzo poważny, biorąc pod uwagę ilość sieci-widm, które mogą w Bałtyku zalegać oraz ich wpływ na żywe organizmy - podkreśla Piotr Prędki z WWF Polska.
Akcja potrwa do końca sierpnia. W zeszłym roku wyłowiono 6 ton sieci, głównie zaczepionych o wraki, zalegające na dnie morza. Naukowcy przekonują jednak, że problem nie jest wcale jednoznaczny.
- Największym zagrożeniem są sieci dryfujące, które cały czas łowią. Te, które opadły na dno, nie są już groźne. Często stanowią wręcz schronienie dla ryb - mówi Wojciech Pelczarski, wicedyrektor Morskiego Instytutu Rybackiego.
Dzięki temu, że Bałtyk nie jest głębokim morzem, problem nie dotyka nas tak bardzo. Na Oceanie Atlantyckim sieci mają nawet dziesiątki kilometrów długości i kilkaset metrów głębokości. Gdy zginą, razem z nimi przepadają tuńczyki, a nawet rekiny. I to hurtowo. Ryby męczą się i duszą, bo nie mogą się ruszać. Gdy sieć się napełni, gęsto utkana rybami, pod własnym ciężarem opada na dno.
- Od 2008 roku zabroniono stosowania pławic łososiowych, które były najbardziej niebezpieczne. Dlatego akcja ekologiczna z usuwaniem sieci jest robiona trochę pod publikę. Z jednej strony zwraca uwagę na problem, ale z drugiej nie jest on tak duży i ma znikomy wpływ dla rybostanu. Leżące na dnie sieci ryb już nie łowią - mówi Wojciech Pelczarski.
Miejsca
Opinie (81)
-
2012-07-22 06:18
Naukowcy twierdzą jednak, że ma to niewielki wpływ na ilość ryb w naszym morzu, a czasami wręcz im szkodzi.
a o co chodzi? Czy artykuł pisał 7 latek?
- 4 0
-
2012-07-22 03:49
ten naglòwek to jakis belkot! no wiec szkodzi czy nie szkodzi???komu szkodzi? naukowcom czy rybom???jezu,chyba trzeba cos wypic przed lektura bo inaczej nie rozbierzesz!!!
- 2 0
-
2012-07-21 23:07
moja opinia
Pod publikę to chce zaistnieć ten "naukawiec" !!!!!!!!!!
- 2 4
-
2012-07-21 22:26
niech sie zajmą smrodem z szadółek czy westerplate bo aż oczy szczypią
niech sie zajmą smrodem z szadółek czy westerplate bo aż oczy szczypią
- 8 2
-
2012-07-21 21:59
Wiadomo,
że nasi naukowcy od dawna chronią władze, które są odpowiedzialne za różne sprawy. Dopóki ten układ będzie trwać (bo skąd inaczej nasza nauka dostanie pieniądze), to nic się nie zmieni i bezpieczne sny naszych władz nie zostaną przerwane!
- 7 1
-
2012-07-21 19:52
Akcje zbierania śmieci wywalonych w lesie przez różnych syfiarzy też jest pod publikę (1)
Przecież one nie szkodzą, tak sobie tylko leżą i bardziej niż naśmieciły nie śmiecą.
Zresztą wedle Pisma, ziemię mamy czynić sobie poddaną, więc za$rajmy ją całą, aby obecność swą zaznaczyć...- 13 6
-
2012-07-21 21:21
żeby jeszcze takie akcje zbierania śmieci w lesie się odbywały, bo nie słyszałem ostatnio...
- 5 1
-
2012-07-21 19:07
WWF zalelo by sie wylowieniem zatopionych przez rosjan niespodziewanek !!!
- 13 3
-
2012-07-21 18:33
:(
Nie ważne,czy pod publikę czy nie,ważne,że w Bałtyku będzie mniej pułapek na foki.
- 8 10
-
2012-07-21 17:26
ciekawy zawód- gdzie go uczą????
- 9 2
-
2012-07-21 16:17
Nareszcie WWF ma co robić...
Mają chłopaki jakieś zajęcie. Więc niech dalej łowią sieci.
- 34 10
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.