• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wrak burdyny z XVIII w. zostanie wydobyty z dna Martwej Wisły

Michał Sielski
4 października 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Materiał archiwalny

Zobacz jak wygląda eksploracja wraków, które hydrografowie i archeolodzy znajdują na dnie Martwej Wisły.


Jedyny w Polsce wrak burdyny zostanie wyłowiony z dna Martwej Wisły zanim koryto rzeki zostanie pogłębione. To gratka dla podwodnych archeologów, którzy dotąd mogli badać pozostałości statku jedynie pod mętną wodą.



Wrak leży w Martwej Wiśle, na wysokości Stogów zobacz na mapie Gdańska.

- Dziś tor wodny ma tu 4 metry głębokości, ale niedługo będzie pogłębiony do 7 metrów - mówi hydrograf Jacek Koszałka z Urzędu Morskiego w Gdyni, który podczas badania sondą znalazł wrak spoczywający na dnie.

Później oglądali go m.in. podwodni archeolodzy. Dzięki temu odkryto, że w tym miejscu leżą aż dwa wraki.

- Ułożenie jednostek wskazywało na to, że zatonęły wskutek kolizji. Prawdopodobnie po uderzeniu dziobem przez ciężką, wyładowaną zbożem szkutę, oba statki zatonęły - mówił dr Waldemar Ossowski, archeolog z Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku.

Wskazywała też na to dziura w lewej burcie dobrze zachowanego wraku burdyny z XVIII wieku. Kilka metrów obok leży wrak szkuty wiślanej, czyli 40-metrowej łodzi, która według niektórych źródeł mogła przewozić nawet po 200 ton zboża. Jej obsługą zajmowało się aż 20 flisaków - jak widać, nie zawsze niezawodnych.

Ale dziś hipoteza jest już inna, bo okazało się, że to nie jedyne wraki w tym miejscu. - Odkryliśmy dwa kolejne wraki. Jeden z nich leży 70 m dalej od pozostałych, więc trudno zakładać, że zderzyły się tu cztery jednostki, a jedna z nich zatonęła nieopodal. Dzięki badaniom może uda się rozwiązać tę zagadkę - dodaje Waldemar Ossowski.

Początkowo zastanawiano się co z wrakami zrobić, ale burdyna to zbyt cenny obiekt, żeby pozwolić jej niszczeć. Choć kiedyś z racji jej popularności istniało nawet Bractwo Burdyniarzy, które zrzeszało pracowników tych jednostek używanych do rozładunku statków i wyładunku towarów w porcie, to do dziś nie zachował się żaden egzemplarz jednostki tego typu. Nie zachowały się też żadne szkice i plany, pozwalające na jej budowę. Dlatego właśnie podjęto decyzję o wydobyciu pierwszego odnalezionego w Polsce wraku burdyny.

Wrak o długości 23 m, 7 metrów szerokości i 3 m wysokości zostanie oczyszczony, a potem wyjęty z wody. W razie konieczności, może zostać przecięty, więc już wcześniej wykonana zostanie podwodna inwentaryzacja pomiarowo-rysunkowa wszystkich odsłoniętych drewnianych elementów konstrukcji.

Firma, która będzie podnosić wrak, zostanie wyłoniona w przetargu zorganizowanym przez Urząd Morski w Gdyni. Będzie musiała zaprojektować i wykonać oprzyrządowania do wydobycia wraku, bo podniesienie go na ponton lub barkę w całości lub w częściach może okazać się niemożliwe.

Miejsca

Opinie (55) 4 zablokowane

  • Takie tam

    Bidny nasz TITANIC,ale nasz. Znaczy na miarę naszych możliwości.
    Może konkurs esemesowy albo referendum; wyciągać czy nie wyciągać.

    • 3 0

  • Bractwo Budyniarzy czas reaktywować !!!

    • 4 1

  • no ładnie (2)

    rozrabiali pijani flisacy w tamtych czasach,ciekawe co pili że dali radę 4 łajby zatopić

    • 3 1

    • co pili burdyniarze? (1)

      To czego my już nie skosztujemy... Browar gdański, to już wspomnienie...:((

      • 2 0

      • i miód...
        (choć ten raczej od święta, częściej był raczej dla retmanów i kupców, właścicieli ładunku)

        ten miód pitny co go się dziś kupi, to marna namiastka. bo dziś miód robią pszczoły rasy włoskiej, w plastikowych ulach, na ramkach z węzy z antybiotykiem, które się wiruje, miód się cedzi i oczyszcza, gotuje, dodaje rasowych drożdży, a potem przyprawia

        a wtedy to była "mucha na dziko". rozpieprzalo się całą barć dzikich lokalnych pszczół, całość, plastry z larwami i ze zdechłymi pszczołami fermentowała na własnych dzikich drożdzach, całość potem gotowano, odstawano, a my piliśmy tylko frakcję środkową, a górną frakcje mieliśmy w świecach. ten miód czasem się skisił, ale zwykle wyszedł cacy. zawierał pyłek i mleczko pszczele, pełne hormonów. pachniał kwiatami i dymem. ech...

        • 2 0

  • chociaż raz

    coś ciekawego i temat dopracowany, brawo panie michale a teraz szable w dłoń i do boju żeby powiedieć nam kiedy łódki będą wyciągane i gdzie udostępnione do zwiedzania

    • 0 1

  • WYŁAWIA to się karasie ze stawu

    a wrak to się chyba wydobywa lub podnosi.

    • 0 1

  • Pogłębianie

    Znów będą pogłębiać nad wisłą już prawie ryby nie ma, złodzieje nikt o tym nie pomyślał znawcy z gdyni, rumuny dajcie spokój

    • 0 3

  • warto!

    Warto ponieść wysokie koszty!

    W Sztokholmie całe VASAMESEET żyje z tego, że wydobyli wrak Vasa, który im tam zatonął gdy go przestawiali na drugą stronę portu, by go uzbroić. Galeon (ówczesny lotniskowiec) był do wojny z Polską! Może dzięki temu sabotażykowi wygraliśmy pod Oliwą? Może w pomroce dziejów ukryty jest jakiś Imć James Bondowski?)

    W Portsmouth jest Muzeum Floty, które żyje z wraku Mary Rose, który zatonął im w czasie regat z innym małym galeonem. A ludzie walą i płacą miliony funtów...

    W Oslo jest muzeum z wrakiem drakkara, repliką, w Moguncji jest muzeum z wrakiem rzymskiego statku rzecznego z Renu, marne kilka deseczek. Pewnie jeszcze kilka oryginałów jest, ale zwykle to marne szczątki, podróby, repliki. drewno gnije. Polska to był Handel Wiślany. To na nim wyrosły Gdańsk, Tczew (tam jest takie skromne muzeum), Płock, Warszawa, Kraków.

    Warto, choćby kosztowało więcej niż ECS (którego nie powinno w ogóle być)

    • 7 1

  • Ciemność widzę, widzę ciemność ;)

    • 0 0

  • Artykuł historia

    Artykuł spóźniony ładnych parę miesięcy - wrak dawno już wydobyty

    • 1 0

  • Wydobyli go ??

    Co się z nim stało?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane