• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wrzask w przestrzeni. Dlaczego w Trójmieście jest tak brzydko?

Jakub Knera
11 kwietnia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Ciężko nie przyznać, że w Trójmieście panuje istny "eklektyzm" reklamowy... Ciężko nie przyznać, że w Trójmieście panuje istny "eklektyzm" reklamowy...

- Wciąż panuje przekonanie, że wszystko co państwowe i publiczne jest ludziom obce i nie mamy obowiązku o to dbać. Widać też echa przysłowia "szlachcic na zagrodzie, równy wojewodzie" i każdy swoje architektoniczne pomysły wciela, nie patrząc na kontekst. Jeśli nie podobają się nam elewacje, banery czy zaśmiecone trawniki - organizujmy się, naciskajmy na decydentów, zmieniajmy to - mówi Piotr Sarzyński, autor książki "Wrzask w przestrzeni. Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?"



... albo wieloletni zastój w pracy. ... albo wieloletni zastój w pracy.
Jakub Knera: Zapytam, cytując tytuł pana książki: Dlaczego w Polsce jest tak brzydko?

Piotr Sarzyński: Jest kilka okoliczności, które na to wpływają. Przede wszystkim mamy w Polsce złe albo niedoskonałe prawo, które nie mówi o tym jak budować i co będzie budowane. Np. dla wielu ważnych miejsc brakuje planów zagospodarowania przestrzennego. Po drugie, ludzie mają złe nawyki i postawy, przejęte z jednej strony już z czasów szlachetczyzny, ale też z okresu PRL-u. Wciąż panuje przekonanie, że wszystko co państwowe i publiczne jest ludziom obce i nie mamy obowiązku o to dbać. Trzecim czynnikiem jest rozwarstwienie społeczne. Z jednej strony bieda i np. dziko i nielegalnie wyrzucane śmieci czy kiepskie domy bez elewacji i z brzydkimi ogrodzeniami. Z drugiej strony bogactwo, które sprawia że ludzie budują okazałe, ale koszmarne, pozbawione gustu wille. Czwartym czynnikiem jest brak pieniędzy w budżetach gmin i samorządów, które pozwoliłyby na dbanie o przestrzeń.

Jakie są najbrzydsze zjawiska w przestrzeni miejskiej Trójmiasta?

Zmorą Trójmiasta są billboardy i banery reklamowe, które są dosłownie wszędzie. Ostatnio ze znajomymi staliśmy na środku skrzyżowania i czytaliśmy wszystkie reklamy, które były dookoła nas - zajęło nam to kilkanaście minut! Czy nic nie da się z tym zrobić?

To problem całej Polski. 6-7 lat temu lewicowy burmistrz Sao Paulo wprowadził przepis, który likwidował wszystkie reklamy w mieście. Chociaż nie wróżono mu dobrze, wygrał tę bitwę. Ameryka Południowa nie jest dobrze rozwiniętym społeczeństwem obywatelskim, więc nie tak daleko jej do Polski. W walce z reklamowym śmieciem najważniejsze jest dobre prawo i konsekwentne działanie. Sprawdza się metoda kija i marchewki. Gdzie trzeba - bezwzględnie karać, gdzie można - nagradzać. Np. w Lublinie jedno z miejscowych stowarzyszeń zorganizowało konkurs na najładniejszy szyld sklepowy i ta akcja od razu poprawiła jakość estetyczną Starego Miasta. Podstaw prawnych, by ganić nielegalnych lub zaborczych reklamodawców jest wbrew pozorom sporo. Rzecz w tym, by po nie sięgać. I nie popuszczać.

Ludziom nie podoba się przestrzeń i na nią narzekają, a z drugiej strony próbują sami ją "upiększać", czasem z katastrofalnym skutkiem. Popatrzmy choćby na ogródki działkowe przy blokowiskach, czasem okropnie szpetne. Krasnale ogrodowe to już niemal ikony, nie wspominając o zdobieniach balkonów, z których każdy wygląda inaczej - wystarczy przejść się obok falowca na gdańskim Przymorzu.

Jak mówi przysłowie "szlachcic na zagrodzie, równy wojewodzie", tak Polacy w życie wcielają swoje pomysły. Myślą: skoro pięciu moich sąsiadów ma jasny dom z czerwonym dachem, to dlaczego ja nie mogę zrobić jaskrawo-żółtej elewacji z czarnymi dachówkami? Będę się wyróżniał.

Jakie są najładniejsze zjawiska w przestrzeni miejskiej Trójmiasta?

W Polsce brakuje edukacji o estetyce i pięknie. Ludzie chcą, żeby przestrzeń wyglądała ładnie, ale nie wiedzą jak się za to zabrać. Trzeba ich uczyć, że więcej niekoniecznie znaczy ładniej, a bardziej kolorowo to niekoniecznie lepiej. Na lekcjach plastyki w szkołach uczy się życiorysów malarzy i rysowania kwiatków w wazonie, a nikt nie uczy tego, jak odróżnić piękno od brzydoty, dobry smak od kiczu i jak prosto można stworzyć coś ładnego, co potem będzie można wcielić w życie.

Kolejnym śladem w przestrzeni są też graffiti, czasem ratowane przez ładne i estetyczne muralesy.

To prawda. W Gdańsku macie miasteczko murali na Zaspie, zjawisko unikatowe w skali Polski, jeśli nie Europy. To niesamowita rzecz, tylko czy przez to dzikiego graffiti jest w mieście mniej? Nie sądzę. Czasem wandale są odstraszani przez działania mieszkańców - jeśli widzą, że klatka jest zadbana, są w niej wystawione kwiatki i ładne ozdoby, odejdą mazać tam, gdzie się czują lepiej, "u siebie".

Gdańską zmorą są podwórka, nawet w centrum miasta strasznie zaniedbane. Miasto chce je sprzedać wspólnotom mieszkaniowym z 98 proc. zniżką, ale one nie są tym zainteresowane. Może ludzie widząc, że plany zagospodarowania przestrzennego nie są z nimi konsultowane, a miasto pozwala stawiać deweloperom ogromne wieżowce gdzie popadnie, myślą że i tak nie są w stanie wpłynąć na przestrzeń wspólną?

Polacy nie do końca dojrzeli do korzystania z idei samorządności, którą sami sobie niegdyś wywalczyli. Nie zawsze wydawanie zgód na budowę nowych obiektów jest przemyślane, przez co powstają dziwaczne realizacje, nie liczące się z kontekstem miejsca. Czy ich przyczyną są łapówki czy ignorancja? System kontroli na tym polu bardzo słabo funkcjonuje. Może być dobre prawo, ale jeśli ludzie nie mogą z niego korzystać to wciąż będzie panować estetyczny harmider.

Zmienię więc moje pierwsze pytanie: Czy w Polsce musi być tak brzydko? Czy jest szansa aby to zmienić?

Gdybym nie widział szans na zmianę, pewnie nie napisałbym książki i nie prowadził bloga. Samo narzekanie mija się przecież z celem. Jest kilka okoliczności, które pozwalają z pewnym optymizmem myśleć o przyszłości. Przede wszystkim, Polacy jeżdżą po świecie i widzą jak wygląda dobra publiczna przestrzeń chociażby u naszych sąsiadów w Austrii, Niemczech a nawet Czechach. Po drugie, społeczeństwo się bogaci, również dzięki Unii Europejskiej, co wpływa na poprawę estetyki w mieście. Po prostu mamy więcej pieniędzy na upiększanie świata wokół nas. Bardzo ważne są także ruchy środowisk obywatelskich, które patrzą władzy na ręce. Dziś takich stowarzyszeń, fundacji i ruchów walczących o jakość publicznej przestrzeni jest coraz więcej i są coraz bardziej aktywne. Myślę, że za kilka lat będą one odgrywać większą rolę, tak jak obecnie dzieje się to ze środowiskami ekologicznymi.

Czyli społeczeństwo musi wziąć sprawy w swoje ręce.

Tylko taka praca od podstaw może zmusić rządzących do troszczenia się o przestrzeń. Nie przypominam sobie, żeby od 1989 roku, jakikolwiek premier zabrał głos na temat przestrzeni miejskiej, dzikiego graffiti, złej architektury, czy choćby psich kup na trawnikach lub wszechobecnego problemu śmieci. Wiele osób po przeczytaniu mojej książki mówiło mi "wreszcie ktoś napisał to co myślę, a więc nie jestem sam". Władze wszelkich szczebli zajęte są głównie rozgrywkami personalnymi i politycznymi i nikt nie zabiera głosu w sprawach tego co bezpośrednio nas otacza. Tylko oddolne działanie, akcje społeczne (także na portalach społecznościowych) mają szansę to zmienić. Jeśli nie podobają się nam elewacje, banery czy zaśmiecone trawniki - organizujmy się, naciskajmy na decydentów, zmieniajmy to!

Piotr Sarzyński jest socjologiem i dziennikarzem magazynu "Polityka". Zajmuje się popularyzacją sztuki oraz zagadnieniami estetyki i przemian obyczajów w tym zakresie. Poświęca się także tematyce architektonicznej oraz jej artystycznym i społecznym kontekstom. Autor wydanej ostatnio książki "Wrzask w przestrzeni" (prowadzi także bloga o tej samej nazwie), w której zastanawia się nad wyglądem przestrzeni miejskiej, architektury i brakiem kontroli nad brzydotą polskich miast.
W najbliższy czwartek, 12 kwietnia o godz. 18, w Ratuszu Staromiejskim odbędzie się z nim spotkanie - będzie ono wydarzeniem towarzyszącym konferencji "Tożsamość, ochrona i kształtowanie krajobrazu w edukacji szkolnej, Przestrzeń wokół nas", które odbędzie się tego samego dnia.

Opinie (344) 2 zablokowane

  • Wzięłam "sprawy w swoje ręce" tylko zwyczajnie organy egzekwujące jakoś sie nie kwapią

    i niestety nadal mam za oknem "wysypisko ala Szadółki" .Dotyczy to pięknego , "czystego , zadbanego " Sopotu. Więc proszę aby w artykule zwrócono również uwagę na bezczynność urzędników czy służb w kwestich estetyki miasta. My ludzie dbający o otoczenie spotykamy się często z niechęcią i jak to sie potem pisze" baba nie ma co robic to robi zadyme" czy nie jest tak w naszym kraju ???Więc proszę najpierw o zmianę podejścia do osbób " biorących sprawy w swoje ręce" , a nastepnie zabieranie głosu :)

    • 10 0

  • W Urzędzie Miejskim

    jest przecież komórka która powinna się zajmować takim bałaganem. To chyba funkcja plastyka miejskiego. Dlaczego ludzie z UM nie wypowiadają sie w tej sprawie tylko nieprofesjonaliści jak powyższy pan.

    • 10 0

  • Bezład w przestrzeni to nasz wspólny problem

    To nie tylko bieda przyczynia się do degradacji przestrzeni publicznych ale przede wszystkim niechęć rządzących do wzięcia za nią odpowiedzialności. Przedstawiciele władz wierzą, że odpowiedzialność za przestrzeń publiczną można przerzucić na prywatnych właścicieli, a ci, powołując się na święte prawo własności przystępują do jej zawłaszczania (grodzenie, reklamy, kolorowe szpetne elewacje i śmieci). Tymczasem przestrzenie publiczne (niezależnie od formy własności): ulice wraz z definiującymi je pierzejami domów (także prywatnych), parki, skwery są dobrem publicznym, Z tego powodu, powinny podlegać społecznej kontroli. Miasta mają narzędzia do regulowania zasad korzystania z przestrzeni publicznych(prawo miejscowe), ale niechętnie z nich korzystają.

    • 9 0

  • Wpsaniałe zdjęcie

    • 7 0

  • dlaczego pozwala sie na obrzydliwe banery radnego kulturysty z Sopotu (1)

    • 11 0

    • To jest bezprawie,którego dopuszcza się radny w imię prawa (PiS).

      • 2 0

  • Widzę zamordysci już dopadli do klawiatur

    Narzucajmy ludziom co mogą stawiać na swoim prywatnym terenie i w jakim mieszkać domu. Kolejny krokiem będzie zakaz wychodzenia po wschodzie słońca dla brzydkich kobiet. Wtedy nie będzie nas ich brak urody. I będzie pięknie...

    Socjalizm to ustrój totalitarny

    • 5 18

  • jest brzydko... nie ma co gadac tylko brac sie do roboty...

    urzedasy i zarzadcy wspolnot bierzcie sie do roboty!!!!

    • 7 2

  • re:brzydota reklam

    Litości,czy naprawdę reklamy to jest najbrzydsza rzecz w Gdańsku? Ja widzę trawniki pełne śmieci , kup. Podwórka wogóle nie sprzątane,ruiny i slamsy w środku miasta.Dzięki temu że nie ma śniegu guano nie włazi w ślepia bo na ziemi i trawie MNIEJ widać-ale i tak można wdepnąć.Pochylamy się nad,,braćmi mniejszymi,, ale im właścicielom powinniśmy sprawić chłostę,co tyczy się też włodarzy naszego miasta.W d.... mam stadion,teatr szekspirowski i wiele innych inwestycji ...ja chcę z dumą mówić-mieszkam w GDANSKU , bo te inwestycje na to nam nie pozwolą.REKLAMY-może lepiej że nieraz są - zasłaniają brud i ubustwo.

    • 7 2

  • W Trójmieście jest brzydko z powodu napuszonych uparciuchów. Co twierdzą, że stara architektura musi być automatycznie gorsza od (9)

    nowej i cześć. Jak się im do d*py nie włazi, zaraz pytają o słomiane chaty. Prostactwo. To architekci są dla nas, nieodwrotnie. Tak, to trudne studia. Tak trudne, że wam wszystkim należało się relegowanie.

    Reklamy mi nie przeszkadzają. Gdy one są, jest handel. Gdy jest handel, jest praca. Nie tylko w handlu, ale też w każdej branży, w której handlowcy są klientami. Oraz w branżach, w której dostawcy firm, w których handlowcy są klientami są klientami. Czyli praca nas wszystkich. A miejsc pracy zawsze za mało.

    • 2 9

    • raczej odwrotnie (8)

      to ludzie o ciasnych umysłach i braku wyobraźni uważają, że tylko to stare to jest dobre, a wszystko co nowe jest im nie w smak, nie potrafią otworzyć sie na nowe pomysły i nowe idee. Nikt reklam nie kwestionuje, ale brzydka reklama odpycha klienta, a nie przyciaga, przecież nie chodzi o likwidowanie reklam, tylko o to, aby nie były one odpychające.

      • 2 4

      • O jakości budynku nie świadczy jego miejsce na osi czasu. To mnie obchodzi. Po prostu, nieszczęśliwie się złożyło, że (7)

        najprzyjemniejsze wypadły akurat kilkadziesiąt lat przed dwiema okropnymi wojnami.

        Zaakceptuję każdy nowy pomysł. Który nie jest do d*py. Jak na razie, nie widać takich. Architekt ma służyć ludziom. Nie gwiazdorzyć.

        • 0 0

        • (6)

          twoja wypowiedź jest właśnie ilustacją tego o czym pisałem, obecnie powstaje wiele prawdziwych perełek architektonicznych, właśnie teraz mamy czas, gdy architekci rozwijają skrzydła i tworzą nową piękną polską architekturę, ale ty masz na nią zamknięte i oczy i serce, szkoda, ale trudno co zrobić. A tak na marginesie architekt wcale nie ma służyć ludziom, tylko ma projektować budowle zgodnie z tym co mu w duszy gra, a wielu dzisiejszym architektom bardzo pięknie gra

          • 1 1

          • Te "perełki" są "perełkami" ale daleko pod warunkiem, że są daleko od zabudowy gustownej. (5)

            Ty napisałeś to o czym mówiłem: W mniemanologii architektów, jak oni coś wymyślą, hańba temu, który to krytykuje. Te "perełki" nie mają niczego co czyni budynek pięknym. I cześć. Żądają bezmyślnego d*powłastwa. Oś czasu nie ma znaczenia. Pieszczotą dla wszystkich zmysłów była architektura od XIX wieku. Ty masz na to zamknięte oczy i serce. A teraz co? Maksymalnie szokować i błyszczeć szkłem jak psi nos. Gdzie sztukaterie? Gdzie portale? Gdzie symetria? Gdzie mozaiki?

            "architekt wcale nie ma służyć ludziom, tylko ma projektować budowle zgodnie z tym co mu w duszy gra" - co to kurka jest? W ten sposób rozumują socjopaci.

            • 0 0

            • (4)

              wyobraź sobie, że wielu ludzi w XIX w z takim samym obrzydzeniem patrzyło na powstające wówczas budynki, jak ty na te współczesne, w tym czasie ludzie kochali zabytki tak jak ty, dla nich pięknym budynkiem były budynki barokowe, te XIX wieczne były dla nich szkaradne, a jeszcze wcześniej w baroku, architekci byli odsądzani od czci i wiary, bo dla ludzi z tamtego okresu piękne były budynki gotycie, a te barokowe to szkarady, największa krytyka spotykała zawsze tych architektów, którzy wyznaczali nowe trendy, w każdym okresie czasu, dopiero po dłuższym czasie, architekt najczęściej już wówczas nie żył, jego dzieła były uznawane za 'kamienie milowe' w architekturze, doceniane i podziwiane. Taka jest kolej rzeczy. Ale nie wszyscy byli zapatrzeni w przeszłość, taki Żeromski na przykład marzył o szkalnych domach, dzisiaj je mamy

              • 0 1

              • Mówiłem 100 razy: Oś czasu nie ma tu znaczenia. Ja nie jestem d*powłazem danej epoki. (3)

                Tak nieszczęśliwie wypadło, że najprzyjemniejsza dla wszystkich poprzedziła dwie okropne wojny... Patrzę na wygląd budynku. W środku może być kopią promu kosmicznego. Na zewnątrz musi być gustowny. Nostalgia nie ma tu nic do gadania. Na wydziałach architektury powinna być psychologia. Nauczyliby się co robić, aby tłumy niosły ich na rękach, zamiast zrażać do siebie. Owe budynki powstawały na dziewiczych terenach (słomianych chat nie liczę jako rozdziewiczenia działki). A jeśli na zburzonych, to w miejsce zburzonej perły, powstawała niegorsza perła. Bo ze sztukateriami, portalami, artystycznymi drzwiami, oknami, nierzadko mozaikami. A teraz patologiczny wstręt do symetrii. Te braki są bezzasadne.

                Czemu nie może być tak: W starej dzielnicy pozostają XIX wieczne perły, a "superhipermegaszklane" ekskrementy (łączy je z tym asymetryczność, połysk i wrażenie ogólne) w innej? Bo doskonale wiedzą, że wtedy nie zajrzałby do tych drugich pies z kulawą nogą. W zasadzie zmusza się ludzi do korzystania z ich, rozwalając to co wspaniałe.

                W centrum Paryża jest tylko jeden wieżowiec. Wszystkie inne są w oddzielnej dzielnicy. Tak odległej, że nie widać ich z samego szczytu Wieży. Sprawdziłem. I właśnie tam nie spotkałem żywej duszy. Wymarłe miasto wieżowców. W Paryżu właściwym odwrotnie.

                Twoja opowieść o ludziach XIX wieku nie jest bardziej wiarygodna niż o wróżkach.

                • 0 0

              • (2)

                to nie jest opowieść, tylko historia architektury, ludzie zawsze emocjonalnie reagowali na architekturę.
                Jak sie pytasz dlaczego dzisiaj nie mogą powstawać XIX wieczne perełki, to myślę, że dlatego, że dzisiaj mamy wiek XXI.
                Ta tęsknota do powielania pięknych wzorców z przeszłości była zawsze, dlatego w XIX w powstawały budynki, które naśladowały budynki z wieków poprzednich, i poprzednio też tak było, i jeszcze poprzednio. Dzisiaj gołym okiem odróżnisz te oryginalne perełki, od tych budynków zbudowanych 100 lat później, które próbowały je naśladować. Te pierwsze są wciąż piękne, a te drugie niestety są daleko w tyle. Budynek powstający dzisiaj zawsze będzie tylko przysłowiową 'chińską podróbką' oryginalnej XIX architektury. Czasu cofnąć się nie da.

                • 0 1

              • Nie ważne jaki mamy wiek. Ważne, że ma się podobać. (1)

                Twoje gadki, o docenianiu po latach to zwykłe wykręty. Van Gogh tego nie dożył, jego matka tak. Ale na jednego takiego przypada dziesiątki, może setki o podobnej pasji, których nie doceniono do dziś. Nie każdy kto potrafi w łapsku trzymać ołówek/pędzel/dłuto, znajdzie się na piedestale. Inaczej nie byłby to ekskluzywny klub.

                Twoje "argumenty" polegają tylko na zapatrzeniu w pozycję na osi czasu. A to jest d*powłastwo i wykręt. Możesz tym sposobem usprawiedliwić absolutnie wszystko. Jeżeli nie istnieje nic czego nie można uzasadnić tym sposobem, nie jest to nic merytoryczne. Najpotężniejszą bzdurę jaka istnieje można usprawiedliwić: "mamy XXI wiek", "idzie nowe"... Nowe i gorsze zarazem. Chcemy architektury piękniej. Cechuje się symetrią, której nie wiadomo dlaczego bezwartościowi architekci gardzą. W następnej kolejności są sztukaterie, portale...

                • 0 0

              • Może te setki, których nie doceniono nie były tego warte, na piedestale lądują najlepsi z najlepszych. Jak to nie istnieje nic co można uzasadnić osią czasu, jak najbardziej istnieje. Chociażby gotyk i neogotyk. Oryginalne gotyckie katedry zachwycają do dzisiaj, koło neogotyku przechodzisz obojętnie, bo to tylko podróbka zbudowana po latach.

                • 0 0

  • znam ten widok, codziennie jadę do pracy tędy (3)

    Załamka totalna, schować się w głęboką dziurę przyjdzie na czas igrzysk piłkarskich. Był ktoś w Sztokholmie? miast bez reklam jest więcej w 'bliskiej" nam Europie ,ale jaki Pan taki kram, pozdrawiam zawstydzona brzydotą mego miasta i całego Trómiasta. Jechaliście od strony Rumii, Redy, Wejherowa...tam dopiero wieś spiewa i tańczy, KOSZMAR!!!! od lat jestem na emigracji wewnętrznej, żeby nie zwariować, ale groźba choroby psychicznej wisi nade mną z powodu szpetoty krajów post...z moim krajem na czele, ale o tym innym razem

    • 19 3

    • Jakby postawił przed płotem to owszem.

      Ale na swojej działce chyba może postawić co chce? To w końcu jego działka czy nie?

      • 1 7

    • A pracę chcesz mieć? Od reklamy zależy czy tak będzie. (1)

      Jeśli nie twoja firma się tam reklamuje, to ta która jest klientem twojej. Albo klient, klienta twojej. Albo pracownik tamtej firmy wydaje pensję w twojej. Praca każdego zależy od reklam.

      Szwecja to dziwne miejsce: Odbierają dzieci na zawsze za to, że odmówiło się im czipsów. Te leją rodziców, a ci nawet nie odezwą się bez ich pozwolenia bo w szkole powiedziano im, że mają multim praw i nic obowiązków. Transwestyci uczą w przedszkolach, by mówić że heterycy są nienormalni...

      • 0 7

      • Szwecja ma 1 (słownie: jedną) zaletę:

        Wysokie miejsce we Wskaźniku Wolności Gospodarczej.

        To tyle.

        • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane