- 1 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (193 opinie)
- 2 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (95 opinii)
- 3 Napad na bank czy głupi żart? (85 opinii)
- 4 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (676 opinii)
- 5 Remontują, zamiast wyburzyć. Dlaczego? (106 opinii)
- 6 Były wiceprezydent Gdańska skazany (194 opinie)
Z filmu Almodovara do B90. Trentemoller w Gdańsku
Kilkaset osób świetnie bawiło się na koncercie z muzyką Trentemøllera. Sześcioosobowy zespół duńskiego producenta zmieniał stylistyki jak rękawiczki: był ambient, nowa fala, muzyka filmowa, house, trip-hop, french touch, rock. Co ciekawe - zabrakło nieco tej najnowszej elektroniki. Występ jednak oceniany był jednoznacznie jako znakomity.
Muzyka Duńczyka bywa wykorzystywana w kinie (sięgał po nią między innymi sam Oliver Stone czy Pedro Almodovar). Nic dziwnego, w końcu niektóre utwory Duńczyka to gotowe tematy filmowe, choć grane z przymrużeniem oka. Tu rozwibrowana gitara wprowadza w nastrój spaghetti westernu, gdzie indziej rozedrgane syntezatory wspomagane żeńskim chórkiem świetnie nadawałyby się do kiczowatego horroru (na przykład do "Nieustraszonych pogromców wampirów" Romana Polańskiego).
Ale to tylko dwie barwy z niezwykle rozległej palety dźwięków, jakimi posługiwał się sześcioosobowy zespół Trentemøllera. Były więc momenty, gdy mogliśmy się poczuć jak na występie zimnofalowej grupy z nerwowymi partiami basu i maszynową perkusją (lider miał bluzę z napisem The Cure, co zdradza jego umiłowanie do lat 80'). Chwilami za sprawą damskich wokali klimat się ocieplał, a pulsujący syntezator basowy przypominał stare płyty Air. Momentami zespół brzmiał jak Portishead, a w jednym z utworów pojawił się kwaśny cytat z Daft Punk (dokładnie z Da Funk).
Zgodnie z oczekiwaniami Trentemøller zabrzmiał dużo bardziej rockowo, niż elektronicznie - na scenie momentami grały aż trzy gitary. Program oparty był na utworach z ostatniej płyty pt. "Lost", na której znalazło się siedem piosenek nagranych z udziałem gościnnie zaproszonych wokalistów, m.in. z duetem Low czy Janą Husker). Choć gości siłą rzeczy nie da się wozić ze sobą, zespół zagrał m.in. River of Life czy Gravity (na bis) i te utwory zaśpiewane przez m.in. przez Marie Fisker (grającej rolę głównego wokalisty w zespole) zabrzmiały świetnie. Fisker zresztą również udzielała się w studio, w którym nagrała z Trentemøllerem utwór Candy Tongue, który również znalazł się w programie koncertowym w B90.
Można to powtarzać bez końca: klub B90 po raz kolejny stanął na wysokości zadania pod względem przygotowania akustycznego (nie ma takiego miejsca w Polsce - podkreślali goście z innych miast). Dźwięk podczas koncertów w takich halach zazwyczaj ulega zwielokrotnionym odbiciom i staje się nieczytelny. Trentemøller na żywo zabrzmiał w postoczniowej hali czysto i czytelnie, a zarazem z ogromną mocą. Siarczysty bas poruszał trzewia, a ściana gitar i potężny beat napędzały zespół do kolejnych muzycznych podróży.
Wśród publiczności trudno było znaleźć osobę niezadowoloną, a po koncercie, przed bramą klubową widać było uśmiechniętych nabywców płyt winylowych z muzyką duńskiego producenta. Mimo chłodu (na szczęście nie padało) stali na dworze i dyskutowali o koncercie.
Supportujący Trentemøllera duet First Hate z Kopenhagi jako żywo przypominał mi Depeche Mode z pierwszych lat działalności. Przede wszystkim ze względu na głos wokalisty, charakterystycznie ustawiony baryton z lekko operowym zacięciem i sporą dozą melancholii spod znaku new romantic. Po drugie - z racji wyglądu scenicznego: sprany t-shirt wokalisty wpuszczony w spodnie to jakby odpowiednik słynnego wyciągniętego swetra Dave'a Gahana. First Hate, zwłaszcza z początku zdawali się nieśmiali, ich ruch sceniczny ograniczał się do lekkiego podrygiwania. A jednak było w nich coś uwodzącego: czy to nieco naiwne podkłady przypominające synth-pop lat 80 (choć w wywiadzie chłopcy wyznali, że chcieliby brzmieć bardziej w stylu eurodance lat 90) czy to wspomniany już przejmujący wokal. Jedno jest pewne: nazwa tej grupy jest zupełnie nieadekwatna do jej oferty muzycznej. I jeszcze jedno. Po koncercie chętnie sięgnę po ich nagrania.
Wydarzenia
Opinie (18)
-
2014-10-04 14:57
czy na barze w B90 dostane rachunek? jest jakis cennik? (9)
prosze wyslac tam Urzad Skarbowy!
- 11 10
-
2014-10-05 18:14
Paragon otrzymuje sie przy kazdym doladowaniu karty. (3)
- 0 5
-
2014-10-07 09:08
paragon i tranzakcja wiazana
a karte za 2zl mozna oddac spowrotem po koncercie i otrzymac te 2zl ?
jesli nie to jest to tranzakcja wiazana .- 4 0
-
2014-10-06 11:13
super, ale to nie jest odpowiedz na pytanie, po ile chipsy na barze?
- 3 0
-
2014-10-05 21:04
a przy zakupie bowaru?
- 4 0
-
2014-10-06 09:00
Ja tam chodzę posłuchac muzy a nie podniecać się ceną piwa (1)
dla mnie b90 moze nawet płacić podatki na cyprze
- 0 4
-
2014-10-06 11:12
Droga Kaju
Miło, że są tacy ludzie jak Ty, którzy myślą tylko o słuchaniu muzyki, ale jest sporo innych, których interesuje wiele innych rzeczy i nie zamykają się na jednej. Daj im prawo wiedzieć, co w trawie piszczy.
- 3 0
-
2014-10-04 22:32
uuu, widze sporo osob lubi nie wiedziec co i za ile kupuje przed kupieniem tego jak i po (2)
- 4 3
-
2014-10-05 09:07
(1)
Airwolf,Ty z konkurencji jestes?Nie,nie jestes z konkurencji,B90 nie ma konkurencji.A cennik jest znany i widoczny,no ale Ty go nie widzisz....Napisz prosze,jaki klub reprezentujesz?
- 0 6
-
2014-10-05 10:56
reprezentuje klub Airwolfa
wystawiacie rachunki?
gdzie ten cennik sie znajduje? bo nie widzialem na miejscu- 6 0
-
2014-10-07 00:54
recenzja "sponsorowana" ?
jeśli chodzi o support ,
to możne i nawet dało by się tego słuchać gdyby nie wymuszony baryton wokalisty próbującego być bardziej męski niż jest.
ze 2 kawałki były całkiem znośne.
"Zgodnie z oczekiwaniami Trentemøller zabrzmiał dużo bardziej rockowo"
ja miałem oczekiwania ze trent mimo wszystko będzie bardziej nawiązywać do swojej "przeszłości" - i nie bylem jedyna osobą
"Wśród publiczności trudno było znaleźć osobę niezadowoloną, a po koncercie, przed bramą klubową widać było uśmiechniętych nabywców płyt winylowych:
w oczach mam słoneczną sielankową polankę , drzewka niebieskie niebo białe obłoczki .... i dzieci biegnące do samochodu z lodami .
nie przypominam sobie aby tak było ,może i została mała grupka fanów którzy rozwinęli jakąś pogawędkę
było sporo osób ( Łącznie ze mną ) ,które po koncercie porostu wyszły zawiedzone z klubu i udały się do domu , mi osobiście nowy album średnio podpada , i osoby które były ze mną też liczyły na powrót do przeszłości - fakt nasza wina bo live band wskazywał na nowy album , cóż nasza "głupota" i strata czasu było bardziej myśleć i nie iść na koncert - ale z drugiej strony , zazwyczaj artyści graja całe swoje spektrum dorobkowe i nie stawiają 90% koncertu na kawałki TYLKO z nowego albumu.
nie mam zamiaru się licytować z autorem tekstu jednak osobiście odbieram to trochę inaczej....
bis średni i zrobiony na odczepnego ( ogólnie przyjechali odegrali swoje , do widzenia )- 5 2
-
2014-10-06 22:26
Super koncert
Super koncert i żołądkowa gorzka!
- 2 5
-
2014-10-06 17:20
Koncert zdecydowanie przekroczyl moje oczekiwania. Byla niesamowita moc. SUPER!!!
- 3 3
-
2014-10-04 13:43
Goście
Jana Hunter ( Lower Dens ) , a o Kazu Makino ( Blonde Redhead ) też warto wspomnieć, czekamy na te zespoły, może pojawią się w B90 niebawem
- 0 2
-
2014-10-04 10:56
co to jest "ta najnowsza elektronika"?
a tak btw żałuję że nie byłem
- 1 5
-
2014-10-04 09:20
First Hate przypominało mi, oprócz wczesnego DM, jeszcze Erasure.
Zwłaszcza po tańcach wokalisty :)
A nazwa, no cóż, nie wiadomo, co chłopaki chcieli przez to powiedzieć :)- 5 4
-
2014-10-04 09:19
po prostu wow!
- 9 7
-
2014-10-04 08:33
Grali jak grali
najwazniejsza jest kasa.
- 7 17
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.