• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zbudował stadion i tunel pod Martwą Wisłą. Teraz odchodzi

Michał Brancewicz
27 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Ryszard Trykosko i jedno z jego "dzieci", czyli gdański stadion. Ryszard Trykosko i jedno z jego "dzieci", czyli gdański stadion.

Ryszard Trykosko, który już na zawsze kojarzony będzie z budową stadionu i tunelu pod Martwą Wisłą, kończy współpracę z Gdańskiem. Przez osiem ostatnich lat kierowane przez niego miejskie spółki odpowiadały za realizację 36 projektów, zmieniających oblicze Trójmiasta.



Która inwestycja, zrealizowana przez spółki kierowane przez Ryszarda Trykosko, jest dla Trójmiasta najważniejsza?

Michał Brancewicz: Czuje pan, że zmienił obraz Gdańska?
Ryszard Trykosko: - Mam poczucie dobrze zrealizowanych inwestycji w Gdańsku. Oczywiście razem z zespołem, którym miałem przyjemność zarządzać. To daje satysfakcję i pokazuje, że w mieście w ostatnich latach zaszły ogromne zmiany. Udział GIK jest w tym znaczący, ale nie byłoby na to szans, gdyby nie odważne decyzje w mieście, dobre pomysły i stworzenie warunków do ich realizacji. My byliśmy ostatnim ogniwem tego łańcucha.

A pan został jego kierownikiem.

- Czułem się za to odpowiedzialny, powierzono mi obowiązek zbudowania i zarządzania zespołami. Nie byliśmy tylko inwestorem zastępczym, ale też inżynierem kontraktu, czyli nie tylko byliśmy odpowiedzialni za przygotowanie inwestycji, ale również nadzór i przekazanie ich do użytku. A skala przedsięwzięć była duża. Zaczynając od stadionu, a kończąc na tunelu, wykonaliśmy w sumie 36 zadań, z czego po kilkanaście inwestycji było prowadzonych równolegle. W ciągu ośmiu ostatnich lat zrealizowaliśmy inwestycje, na które czekano przez dekady. Myślę, że jako inżynierowi, mają mi ludzie z mojej branży czego zazdrościć.

Bardziej przydały się umiejętności budowlańca czy menadżera?

- Ja zawsze podkreślałem, że pełnię funkcję prezesa, ale przede wszystkim jestem inżynierem. Nie ukrywam, że praca zza biurka mnie nie interesuje, więc ciągle byłem na budowie i naradach, co ułatwiało mi podejmowanie decyzji. Nie opierałem się na informacjach od osób trzecich, tylko sam to sprawdzałem. I to determinowało moje działania.

Sukcesy, które w swoim CV chciałby mieć każdy, inżynier nie przyszły łatwo. Wielokrotnie mówiło się o tych inwestycjach w kontekście niedotrzymywania terminów. Jak pan reagował na słowo "opóźnienie". Zakazał pan używania go przez swoich podwładnych?

- Nie. Chociaż ja wole używać określenia "zmiana terminów", bo proces inwestycyjny to żywy proces. Jesteśmy uzależnieni nie tylko od kaprysów pogodowych, ale również procesów technologicznych, które wymagają dużej pokory. Jeśli ktoś ich nie uzna i uważa, że jest mądrzejszy, to może zapłacić dużo większą cenę niż opóźnienie.

W przypadku stadionu moją nieostrożnością było zaakceptowanie terminu meczu z Francją [9 czerwca 2011 - red.]. Gdyby nie to, to nie byłoby problemu, bo w konsekwencji spóźniliśmy się o 18 dni, ale to miało ogromny oddźwięk, bo mecz został przeniesiony do Warszawy. Jednak większość projektów, oprócz tunelu, który należy traktować w innych kategoriach, była wykonywana w harmonogramie.

Ale sam tunel miał ponad półtora roku spóźnienia.

W tunelu natrafiliśmy na wiele przeciwności. Po pierwsze zejście z placu Hydrobudowy, co wymusiło na OHL-u zupełnie inną organizację pracy, na co potrzeba było czasu, a przy tak napiętych terminach nie dało się tego nadrobić. Bo maszyny w tunelu nie można pospieszyć. Mocno wstrzymała nas też budowa siedmiu przejść poprzecznych. Doświadczenia z Warszawy przy budowie drugiej linii metra mówiły żeby nie lekceważyć sygnałów, które mogą potem kosztować wiele nie tylko czasu, ale i pieniędzy. Dlatego przy mrożeniach gruntów otwieraliśmy przejścia dopiero z chwilą, kiedy mieliśmy 300 proc. pewności, że nie dojdzie do żadnej katastrofy.

Były takie sytuacje, kiedy pomyślał pan "na co ja się porwałem"?

- Było tak na początku. Bo zanim rozpocząłem prace w BIEG-u i GIK-u to nie pracowałem przy otwartej kurtynie, pod presją społecznych nacisków i mediów. Dla mnie to było zupełnie nowe i obce zjawisko i nie ukrywam, że ono kazało mi się zastanowić czy to w ogóle ma sens. Wytłumaczyłem sobie to tak, że warto jest brać pod uwagę głosy ludzi, którzy zapoznają się z tematem i chłodno go oceniają. Bo merytoryczna krytyka to bardzo cenna rzecz i taką, nawet jeśli boli, trzeba przyjąć i wyciągać z niej wnioski. Czasami ktoś z boku widzi pewne rzeczy inaczej i może mieć rację.

Większość ludzi nie przebiera w słowach.

- Nie interesuje się tzw. hejterami, którzy nie wiedzą o czym piszą, robią to tylko po to, by komuś dokopać i nie ma znaczenia czy mają rację czy nie.

Jak się pan uzbroił w pancerz odporności na hejterów, to potem już żadnych wątpliwości nie było?

- Nie, bo jeśli człowiek coś zaczął, to powinien to skończyć. Trzeba brać "na klatę" to, co się zrobiło. Jak rozpoczęły się te ataki związane z problemami z dopuszczeniem stadionu do użytkowania, to ja się nie zastanawiałem nawet pięć minut, tylko położyłem prezydentowi papier z rezygnacją, ale nie dlatego, że nie chciałem tego skończyć, ale byłem gotowy ponieść odpowiedzialność i położyć głowę.

I co zrobił prezydent?

- Powiedział żebym zabierał ten papier i kontynuował swoją robotę.

Dzisiaj czuje pan, że miał wtedy rację?

- Nie chcę wchodzić w polemikę z ludźmi, bo każdy ma swoje racje. Każdy ma inne spojrzenie na sprawę, bo patrzy z innej perspektywy. Ja czuję, że w tych warunkach staraliśmy się optymalnie wykorzystać czas i środki, by stworzyć odpowiednią jakość.

A nie można było lepiej i szybciej?

- Gdybym miał zrobić to samo jeszcze raz, to powtórzyłbym te procesy, tyle że nie programowałbym realizacji w tak krótkich okresach. Dałbym sobie większy komfort czasowy, ale wtedy nie mieliśmy takiej możliwości, to był nakaz chwili, bo na horyzoncie było Euro. Zadawaliśmy reżimowe terminy, które prawie były dotrzymane. Wyjątkiem był stadion i tunel.

Z ECS-em też były kłopoty.

- Tam była głównie sprawa wykonawcy - Polimeksu - który przechodził ogromne problemy finansowe i miałem dwie opcje do wyboru: albo ich wyrzucić, albo zrobić wszystko, by mogli kontynuować prace. Dzisiaj postąpiłbym tak samo, bo gdybym ich wtedy wyrzucił, to nie wiem w jakim stanie byłby teraz budynek ECS i ile jego budowa by kosztowała. Tak samo mówili, żeby z OHL-em rozwiązać umowę. Oczywiście, nie ma nic prostszego, ale jak idziemy na budowę, to nie idziemy na wojnę. Naszym zadaniem jest wykonać zadanie w terminie, w budżecie, w dobrej jakości i bezpiecznie, więc generalnie te zasady był zachowywane, ale czasami nie były możliwe do dotrzymania. Patrząc z perspektywy czasu uważam, że te decyzje były słuszne.

Biorąc wszystkie "za" i "przeciw", opłacało się przyjąć to stanowisko?

- Wydaje mi się, że wiele osób chciałoby być na moim miejscu, by móc uczestniczyć w takim programie inwestycyjnym. Co więcej, to wszystko działo się w moim Gdańsku i nie musiałem nigdzie wyjeżdżać, by móc się z tym zmierzyć, mogłem zrobić to "u siebie".

Pytając, czy to się panu opłacało, mam na myśli także stronę finansową.

- Gdybym dalej był w prywatnych firmach, to pieniądze byłoby pewnie porównywalne, może nawet większe. Umówiliśmy się z panem prezydentem na wynagrodzenie w 2008 roku i ono przez osiem lat nie zostało zmienione ani o złotówkrę i nie mam o to pretensji. Ono mogło być ewentualnie obniżone, gdyby nie było efektów mojej pracy, ale one były.

Przed nami kolejne rozdanie środków unijnych. Miasto wciąż ma duże plany inwestycyjne. Nie ma pan żalu, że już się z tym nie zmierzy?

- Nie, dlaczego miałbym mieć żal? Spółka GIK jest spółką celową, ma w statucie realizację 35 inwestycji plus jedna przez BIEG. Dzisiaj, jeśli przyznawanie środków będzie się przeciągało, to inwestycje za późno wystartują i to może być problem. Będę się cieszył, jeśli miasto pozyska środki i z zaplanowanych inwestycji będzie dalej się rozwijało. Skoro mamy tunel i drogę do Hallera, to nie można dalej nie kontynuować Drogi Zielonej i tunelu pod Pachołkiem. Należy też zrobić wszystko by przedłużyć przerwany ciąg Słowackiego na wysokości Zaspy. To by nareszcie pozwoliło domknąć ramy komunikacyjne miasta. I oczywiście dalsza rozbudowa infrastruktury na zewnątrz, gdzie miasto się rozwija.

A gdyby doszło do realizacji tunelu pod Pachołkiem, to może miasto się do pana zgłosi?

- Raczej nie. Uważam, że przygotowaliśmy mnóstwo ludzi, którzy brali udział w procesach inwestycyjnych i to z ich wiedzy należy teraz korzystać. Jeżeli będzie taka potrzeba, to ja chętnie służę doświadczeniem, ale lepiej żeby to robiła nowa generacja, a ja ewentualnie coś podpowiem. Pracowałem z ludźmi młodymi i ci ludzie nauczyli się zarządzać projektami unijnymi, rozliczać te projekty, realizować zamówienia publiczne. To są osoby kompleksowo przygotowane do obsługi takich procesów, a kilka lat temu byli dopiero co po studiach.

Kończy pan szefowanie GIK-iem. Co dalej? Są jakieś budowy w Polsce, którymi chciałby pan zarządzać?

- Współpracujemy ze Świnoujściem w sprawie ich tunelu [przeprawa pod Świną realizowana przez GDDKiA- red.], ale mam inne propozycje, bo nie ukrywam, że chciałbym już zejść z publicznego stołka. Chcę wrócić do pracy bez mediów i fleszy, by móc robić swoje. Nie będę już prezesował, ale chętnie włączę się, jeśli ktoś uzna, że jestem do czegoś przydatny, ale z drugiej linii.

Bierze pan pod uwagę wyjazd z Trójmiasta?

- Raczej nie, chciałbym tu już zostać, takie rozmowy prowadzę i rodzi się taka szansa. Oprócz tego dalej mam te swoje funkcje w Warszawie, bo jestem członkiem Komitetu Inżynierii Lądowej i Wodnej PAN i szefem Polskiego Związku Inżynierów i Techników Budownictwa. Obie funkcje będę pełnił do 2020 r. Ale to są społeczne działania.

A pana korci jeszcze, żeby znaleźć się na budowie?

- Muszę jeszcze trafić gdzieś na front, bo bez tego się źle czuję. Bez tego musiałbym iść na emeryturę, a nie bardzo mi się chce.

Osoba

Ryszard Trykosko

Ryszard Trykosko

Prezes miejskiej spółki Gdańskie Inwestycje Komunalne GIK 2012, która odpowiada za realizację najważniejszych inwestycji infrastrukturalnych, takich jak Trasa Słowackiego, Trasa Sucharskiego, Europejskie Centrum Solidarności, rozbudowa i modernizacja gdańskiej sieci tramwajowej. Wcześniej szefował spółce BIEG 2012, która zbudowała gdański stadion piłkarski w Letnicy.

Miejsca

Opinie (312) 8 zablokowanych

  • Tak szczerze bez urazy to ten pan był zbędny podobnie jak spółka w której pracował (4)

    Tworzenie spółek miejskich w których obsadza się znajomych królika to gdańska specjalność za czasów PO.
    Wbrew pozorom do tych inwestycji z ramienia miasta wystarczy księgowa i jeden inżynier a nie cała spółka. Dodam że nie musi to być nawet inżynier o konkretnej specjalności no może poza inżynierem leśnikiem czy informatykiem.
    Główną rolę odgrywa zawsze projektant wraz z zespołem.
    A podczas budowy pan spółkarz miejski ma merytorycznie tyle do powiedzenia co pies stróża nocnego. Poszczeka poszczeka usłyszy cicho i tyle.
    Jego rolę można przyrównać do roli kacyka partyjnego.
    Zawsze zastanawiałem się dlaczego urzednicy zajmujący się zamówieniami publicznymi są tak niekompetentni i jest ich tyleee w gdańsku.
    Podam przykład. Mała firma projektowa która w ciagu roku musi wygrać przetargi wykonać projekty uzgodnić je wielokrotnie i przeklazać zamawiajacemu do takich prac ma słownie jedną osobę i to obciążoną dodatkowymi obowiązkami.
    Osoba ta zajmuje się obsługą w ciągu roku do 50 projektów.
    A teraz sprawdzcie ile projektów zamówił GIK Gdański i za pomocą ilu ludzi.
    Ten pan jest zupełnie zbędny na komercyjnym rynku pracy bez układów partyjnych.

    • 88 41

    • Na komercyjnym rynku ten człowiek wsławił się utopieniem Nordbudu i jego podwykonawców. Wcześniej (jako członek PZPR) i później wykonywał zawód: dyrektor, po 2010 doił pół mln zł rocznie z różnych samorządowych spółek. To dopiero gospodarność!

      • 2 0

    • haha (2)

      wybuduj coś za publiczne pieniądze bez nadzoru :D

      • 2 6

      • Ale czy ten nadzór musi być, aż tak rozbudowany? (1)

        • 3 0

        • kasa

          Ten koleś rocznie zarabiał na swojej posadzie ok 300 tyś każdy by tak chciał

          • 3 0

  • Super człowiek

    Świetna robota

    • 1 5

  • (4)

    Ale laurka...
    Czekam teraz na artykuł o wybitnych osiągnięciach fachowca Mieczysława Kotłowskiego. On też może odejść. A za nimi Maciej Lisicki, Antonii Pawlak, Andrzej Bojanowski, Waldemar Nietupski. Światło zgasi Paweł Adamowicz.

    • 31 5

    • GW 20.03.2008 (3)

      "Nowy prezes spółki BIEG 2012 Ryszard Trykosko, który ma postawić stadion Baltic Arena, trzy lata temu sprzedał spółkę budowlaną zadłużoną na ponad pięć milionów złotych - dowiedziała się "Gazeta". Wierzyciele do dziś nie odzyskali pieniędzy"

      • 9 1

      • Publicznym się lepiej "zarządza". Jak brakuje, to się odkręca kurek na nowo. Tam nie obowiązuje podstawowy rachunek ekonomiczny, ani logika.

        Swoją drogą ciekawe, za ile można sprzedać zadłużoną spółkę? Rozumiem, gdyby kupiec ratował sprzedającego od pręgierza i przejmował spółkę za spłatę zobowiązań wobec osób, którym były one obiecane. Ale gościu sprzedaje firmę, dostaje za to kasę, a wierzyciele dalej w czarnej...? Co za "klasa"!

        • 0 0

      • Kto kręci, (1)

        ten MA.

        • 0 0

        • do jednej celi

          do jednej celi byli by atrakcją w pierdlu ze swoimi upasłymi d*pskami

          • 1 0

  • Dyskusja jst bezowocna (1)

    To nie on budował i nie za swoje pieniądze.

    • 12 1

    • W dodatku z opóźnieniami, a za opóźnione inwestycje, jak pamiętam, wypłacali sobie sowite premie.

      • 1 0

  • (7)

    ja tylko chciałbym się tego "BOHATERA" zapytać dla tego wszytsko było 5 razy droższe niż powinno i kiedy ktoś zacznie ich z tego rozliczać ?

    • 60 19

    • (6)

      Podrzuć jakiś kosztorys, żeby porównać te twoje "5 razy droższe", do tego co powinno być. Chętnie go zweryfikuję.

      • 12 10

      • (2)

        nie potrzebny mi kosztorys tunel pod martwą wisłą był kilkukrotnie droższy niż tunel 3 razy dłuższy wybudowany 2 razy szybciej w innym kraju (nie pamiętm dokładnie jakim). Stadion Narodowy np był droższy dużo niż nowe Wembley i tak dalej i dalej więc o czym Ty do mnie rozmawiasz ile Ci kapie z tego urzędasku łapuwkowiczu. Państwowe to wolno kraść przecież

        • 1 1

        • Stadion Narodowy i GiK, coś się nie dodaje..

          • 0 0

        • Może kosztorys ci niepotrzebny, ale słownik ortograficzny by się przydał gimbazo jedna...

          • 0 0

      • dasz do przeczytania wujkowi

        dobremu sędziemu z TKczka?

        • 0 4

      • a choćby to ze ciagle kazali robic caly dzien i to bez sensu

        Szary człowiek widzi jak sie gora mota.

        • 1 1

      • zweryfikuj swój portfelik

        kosztorys jest na BIP

        • 8 2

  • jak odchodzi to dać mu medal -"Budowniczego Polski Ludowej" i pochować w Al. Zasłużonych !

    dla mnie to pianie tutaj jest wielce wątpliwe i nie na miejscu !. było i jest wielu b.wartościowych ludzi którzy po cichu bez rozgłosu zrobili b.dużo -a przede wszystkim bez kolesiostwa , bez kolesiowego popychania i ustawiania i bez kolesiowej protekcji !. I myślę ,że dziś to pieją właśnie ci kolesie !... to takie komusze !...

    • 4 1

  • Zafajdani hejterzy (5)

    Odwalcie się od tego faceta. To skromny i porządny gość. Pracował ciężko I jeszcze miał Budynia megalomana na karku. Szkoda tylko, że nie będzie pracował dla Gdańska.

    • 14 26

    • (3)

      zadzwoń do niego, pochwal się, że za nim tu obstawałeś i poproś o pracę z nim, weźmie cię ze sobą, będziesz mógł na co dzień lizać mu d..

      • 9 4

      • (2)

        Smiac mi sie chce czytajac niektore komentarze.....czlowiek zrobil duzo. .wielu znas korzysta z tego ale pisze to i owo puknijcie sie w leb...

        • 8 7

        • (1)

          śmiać mi się chce, jak czytam takie komentarze, jak twój: "człowiek zrobił dużo.." zapomniałeś dopisać, że ku py.
          Nic nie zrobił, bo nie po to był prezesem, by cokolwiek robić, tylko brał kasę (chyba coś 40.000zł /m-c) i pozwalał, by wskazani wykonawcy też mogli się nachapać na "inwestycjach"
          Sam się więc puknij w głowę, no chyba, że byłeś jednym z tych, którzy się też nachapali...

          • 5 6

          • I zal Tobie tylek sciska ze jestem a Ty nie....masz leb i h...to kombinuj!

            • 1 0

    • łubu dubu łubu dubu

      • 5 6

  • (2)

    Jedyny prawdziwy Prezes w Spółce Miejskiej. Dziękujemy.

    • 11 29

    • (1)

      Budyń, ty się już nie odzywaj

      • 4 5

      • tym

        razem to rodzina z Urzędu Miejskiego rozpleniła się troche mafijka

        • 0 0

  • On nie zbudowal. Nawet łopaty w reku nie trzymal. Co najwyzej nad,orowal. Ciezko pracujacy ludzie go zbudowali

    • 7 4

  • Coś się nie zgadza, mianowicie pan RYSZARD TRYKOSKO nie "budował" za swoje pieniądze więc nie ponosił odpowiedzialności.

    Niech pan RYSZARD TRYKOSKO za własne pieniądze zbuduje płot, którego nie zniszczy deszcz.
    A na marginesie jeszcze jedno pytanie: Jak można JEDNOCZEŚNIE kierować kilkoma miejskimi spółkami ?
    Wystarczy się "sklonować" ? Tylko czy to jest legalne ?
    Panie RYSZARDZIE TRYKOSKO niech się pan nie kompromituje.
    Rezygnuje pan bo czas "by żyło się w POlsce lepiej" się kończy.
    A na "rondach" na ośmiorniczki się nie zarobi.

    • 7 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane