- 1 Auto wjechało w pieszych i w budynek (146 opinii)
- 2 Rakieta Elona Muska nad Trójmiastem (64 opinie)
- 3 Tu była linia Gdynia - Kokoszki (30 opinii)
- 4 To była fabryka "kryształu" na płn. Polskę (171 opinii)
- 5 Weszły do sklepu i ukradły towar za 1650 zł (101 opinii)
- 6 Parawaniarze już anektują plaże (206 opinii)
Zeszłoroczny wypadek na bungee - prokuratura znalazła winnego
Winnym wypadku podczas skoku na bungee, do którego doszło w lipcu 2019 roku w parku Europy w Gdyni, jest instruktor, który miał sprawować pieczę nad bezpieczeństwem skaczących - uznała prokuratura po kilkunastu miesiącach śledztwa. Wykazało ono, że nie spełniono kilku różnych wymagań związanych z organizacją takich atrakcji.
Doznał on wielomiejscowego urazu, w tym licznych złamań kręgosłupa oraz wstrząśnienia mózgu. Jak wynika z opinii sądowo-lekarskiej, uraz ten narażał go na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i spowodowała długotrwałą chorobę.
Prowadząc śledztwo, prokuratura skupiła się na opiniach biegłych, którzy badali przyczyny wypadku. Dlatego śledztwo trwało tak długo. Ostatecznie ustalono, że po pęknięciu liny część nici wysunęła się, co spowodowało przeciążenie i przerwanie pozostałych nici.
Świadkowie zarejestrowali wypadek
Co ważne, biegli wyraźnie zaznaczyli, że pęknięcie mogło być dostrzeżone przed wypadkiem. Mogło, ale nie było, bo wbrew przepisom lina nie była kontrolowana przed każdym kolejnym skokiem. Błąd organizatora skoków polegał ich zdaniem również na braku zastosowaniu dodatkowego zabezpieczenia dla skaczącego.
Po przeanalizowaniu umów dotyczących organizacji skoków prokuratorzy ustalili, że osobą odpowiadającą za samą organizację skoków, a także sprzęt oraz bezpieczeństwo osób decydujących się oddać skok był 55-letni instruktor.
Usłyszał on zarzut nieumyślnego narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ośmiu osób, które wykonały skoki oraz nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu u pokrzywdzonego. Grozi za to do ośmiu lat więzienia.
Mężczyzna nie przyznał się i odmówił złożenia wyjaśnień. Akt oskarżenia w tej sprawie trafił właśnie do Sądu Rejonowego w Gdyni - tam też odbywać się będą rozprawy, które zadecydują, czy 55-latek jest faktycznie winny.
Opinie (215) ponad 20 zablokowanych
-
2020-12-13 20:00
Jeżeli lina nie miała certyfikatu to oczywista jest wina FIRMY ,której własnością było to "miasteczko"!
- 0 0
-
2020-12-13 20:52
instruktorzy profesjonaliści
Trza było brać się za sprzedaż maseczek i respiratorów to by się nikt nie czapiał
a tu masz klops- 1 0
-
2020-12-14 03:45
ciekawe, czy jakby wystrzelili go z armaty, to też uznaliby, że instruktor zawiódł.
rozumiem, że niektórzy potrzebują adrenaliny, ale to powinno być na odpowiedzialność skaczącego. Jak palenie papierosów - producent i państwo zarabiają pieniądze, no ale ten co pali ponosi odpowiedzialność. Jakby nie było chętnych to i papierosów by nie robili i instruktor sam sobie by skakał.
- 1 1
-
2020-12-14 10:27
Ktoś ma wieści na temat tego Pana?
Pamiętam jak tuż po wypadku wypuszczano różne informacje, że ma złamany kręgosłup, że jednak nic wielkiego się nie stało itp.
Ktoś wie jakie tak na prawdę odniósł skutki skaczący Pan i czy ewentualnie z tego wyszedł?- 0 1
-
2020-12-14 11:35
tacy są sportowcy
Zagrożenie takie samo jak przy skoku o tyczce. Pewnie lepiej skakać z trampoliny
- 0 0
-
2020-12-14 13:56
Skok na banjo (1)
Komu to potrzebne?
- 1 0
-
2021-10-22 19:20
Komuchom
Piłka nożna? Komu to potrzebne.. winda? Komu to potrzebne? Dźwig z betonami na przeciwwagę które rotują nad ludźmi? Komu to potrzebne.?... Ludzie z rozumem PiSu to w głębokiej komunie mentalnie i w swoim małym świecie. A kopalnie? Komu to potrzebne...na polskich regułach działające
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.