- 1 Jesienią zamkną węzeł Gdańsk Południe (148 opinii)
- 2 Obława w Letnicy. Nowe fakty (84 opinie)
- 3 Śmierć na hulajnodze. Sprawa wraca do sądu (199 opinii)
- 4 Schody samoróbki zastąpi chodnik (30 opinii)
- 5 Promenada po remoncie hitem sezonu (124 opinie)
- 6 Duża podwyżka opłat za wodę w Sopocie (177 opinii)
Było, a nie ma. Co zniknęło z ulic Trójmiasta
Budki telefoniczne, warzywniaki, kioski, wypożyczalnie kaset wideo i zakłady fotograficzne. Co mają ze sobą wspólnego? Jeszcze do niedawna były nieodłącznym elementem naszych ulic, ale w ciągu ostatnich kilku lat niemal całkowicie zniknęły.
Kilka dni temu napisał do nas pan Szymon z Wrzeszcza, który zwrócił uwagę na pewne zjawisko, które jest naturalną konsekwencją galopującego postępu technologicznego.
- Niedaleko mojego domu stała budka telefoniczna, która właśnie została zlikwidowana. Jestem niemal pewien, że to była ostatnia budka w mojej dzielnicy. A pamiętam, jak nie dalej jak 10 lat temu, w całym Gdańsku były setki takich miejsc. Czy gdzieś jeszcze się one ostały? Czy ktoś jeszcze z nich w ogóle korzysta? - zapytał nasz czytelnik.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy w Trójmieście można jeszcze spotkać budki telefoniczne, a także które elementy miejskiej infrastruktury podzieliły ich los, choć jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku były nieodłącznymi elementami miejskiego krajobrazu.
Budki telefoniczne
Pierwsze automaty pojawiły się na ulicach Trójmiasta już w latach 60. Początkowo można było wykonywać z nich jedynie połączenia lokalne, ale już na początku lat 70. - międzymiastowe, a kilka lat później również międzynarodowe. Do początku lat 90. funkcjonowały wyłącznie telefony na monety, natomiast w 1991 roku pojawiły się aparaty na karty, początkowo magnetyczne, później elektroniczne.
Potrzeba istnienia budek telefonicznych zniknęła wraz z pojawieniem się telefonii komórkowej. Jeszcze w 2000 roku w całej Polsce funkcjonowało aż 95 tys. budek telefonicznych. Obecnie ich liczba wynosi nie więcej niż kilka tysięcy i topnieje dosłownie z każdym miesiącem. Publiczne telefony można już spotkać jedynie w szpitalach, urzędach, placówkach pocztowych czy... więzieniach. W Trójmieście do dziś ostało się jedynie 10 budek telefonicznych: 8 w Gdańsku i 2 w Gdyni.
Warzywniaki
"Idź proszę do warzywniaka i kup..." - takie zdanie od mamy słyszał chyba każdy, kto dorastał w latach 80. i 90. Wtedy warzywniaki były nieodłącznym elementem każdego osiedla. Jak wskazywała ich nazwa, można było zakupić w nich przede wszystkim świeże warzywa i owoce.
Ale to nie tylko zawężony asortyment świadczył o wyjątkowości warzywniaków. W odróżnieniu od innych sklepów, większość warzywniaków charakteryzowała się tym, że znajdowała się w wolno stojących, najczęściej drewnianych obiektach.
Przywożony przez właściciela każdego poranka towar lądował nie tylko na półkach wewnątrz warzywniaka, ale również był wystawiany w drewnianych lub plastikowych skrzynkach na zewnątrz.
Warzywniaki zaczęły znikać z krajobrazu trójmiejskich ulic wraz z pojawieniem się sklepów wielkopowierzchniowych, najpierw supermarketów, później również i hipermarketów. Podobnie jak wiele innych sklepów, nie wytrzymały konkurencji cenowej z większymi i lepiej zaopatrzonymi rywalami. I choć do dziś można spotkać sklepy handlujące przede wszystkim warzywami i owocami, ich wygląd ma niewiele wspólnego z dawnymi warzywniakami.
Kioski
Choć w Trójmieście wciąż istnieje wiele kiosków, jest ich wielokrotnie mniej niż kiedyś. Kilkanaście lat temu stały ona praktycznie na każdym skrzyżowaniu, w pobliżu przystanku tramwajowego czy autobusowego.
I nic dziwnego, gdyż w czasach, kiedy nie było biletomatów, nie mówiąc już o możliwości zakupu drogą elektroniczną, kioski były praktycznie jedynym miejscem, w których można było zaopatrzyć się w bilety komunikacji miejskiej. Starszym czytelnikom nie trzeba wyjaśniać, że bilety to zaledwie jedna z wielu rzeczy, w jakie na co dzień zaopatrywało się w kioskach.
To w nich kupowało się gazety, słodycze, baterie, papierosy, pocztówki, długopisy, drobne zabawki czy karty telefoniczne. Ale fantazja niektórych kioskarzy nie znała granic. Różnorodność oferowanego przez nich asortymentu była często ograniczona jedynie powierzchnią kiosku.
Opuszczony kiosk we Wrzeszczu
Powody likwidacji kiosków są zbliżone do sytuacji z warzywniakami - konkurencja innych punktów sprzedaży drobnych przedmiotów codziennego użytku, no i spadek czytelnictwa tradycyjnej prasy.
Wypożyczalnie kaset wideo
Wypożyczalnie kaset wideo zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu we wczesnych latach 90. Były jednym z symboli narodzin kapitalizmu i dostępu do tego, co jeszcze kilka lat wcześniej można było zobaczyć tylko "na Zachodzie".
Początek lat 90. to bowiem okres, kiedy w niemal każdym polskim domu pojawiły się magnetowidy. Dzięki temu prawie każdy mógł skorzystać z wypożyczalni kaset wideo i obejrzeć wybrane filmy w domu. Opłaty za wypożyczenie czarnej kasety z taśmą magnetyczną w kolorowym pudełku były zróżnicowane. Więcej należało zapłacić za najnowsze filmy, te nieco starsze były dostępne w niższej cenie. Warto wspomnieć, że okres pomiędzy wejściem filmu do kina, a jego dystrybucją na kasetach wideo potrafił wynieść nawet kilkanaście miesięcy.
Złote czasy wypożyczalni kaset wideo nie zakończyły się wraz z pojawieniem się nowych nośników, np. płyt DVD, które z czasem znalazły się na półkach obok kaset. Nie zakończyły się również z powodu piractwa, czyli nielegalnego kopiowania wypożyczonych kaset. Gwoździem do trumny wypożyczalni kaset wideo okazał się rozwój internetu. Dzięki niemu, choć również nie zawsze legalnie, dostęp do tysięcy filmów stał się możliwy bez wychodzenia z domu. Skrócił się też czas pomiędzy emisją filmów w kinie, a udostępnieniem do sprzedaży na DVD.
Zakłady fotograficzne
W czasach, gdy nikt nawet nie śnił o aparatach fotograficznych w komórce, zdjęcia robiło się aparatem analogowym, który utrwalał obraz na kliszy. Zdecydowana większość z nas musiała później udać się z tą kliszą do zakładu fotograficznego, w którym w specjalnym pomieszczeniu, zwanym ciemnią, fotograf wywoływał zdjęcia. Na drugi dzień, a czasem jeszcze tego samego dnia, otrzymywało się następnie papierową kopertę z kliszą i świeżo wywołanymi zdjęciami, które wkrótce potem lądowały w domowym albumie.
Nie dalej jak kilkanaście lat temu, tak właśnie wyglądało utrwalanie ważnych i mniej ważnych momentów naszego życia. Wraz ze zmierzchem fotografii analogowej i błyskawicznym rozwojem fotografii cyfrowej, wykonane samodzielnie zdjęcia ogląda się już głównie na ekranach komputerów czy telefonów. Wykonywanie zdjęć do dokumentów czy sesji ślubnych to zbyt mało, aby zakłady fotograficzne istniały w takiej liczbie jak dawniej. Nie wspominając już o tym, że wielu fotografów zwyczajnie nie potrzebuje już zakładu, aby świadczyć swoje usługi.
Opinie (245) 5 zablokowanych
-
2016-10-02 12:10
4 łepków w Golfie ... (2)
W takich sytuacjach powinno się strzelać bez ostrzeżenia w zagłówki. I nie w wyniku kontroli tylko zamiast
- 2 4
-
2016-10-02 12:25
oho, ktoś sobie chyba pootwierał artykuły w różnych kartach i nie ogarnia co komentuje
- 12 0
-
2016-10-02 16:33
przez B
ŁeBków.
- 1 0
-
2016-10-02 12:11
W mojej okolicy ......
są 3 zakłady fotograficzne. 2 na Dmowskiego i 1 na Wajdeloty i chyba jeszcze 1 na Chrobrego. A na Sobótki jest wiekowy punkt naprawy aparatów fotograficznych. Kioski z prasą też są i to nie jeden, mam wrażenie, że autor żyje w jakimś innym świecie.
- 9 2
-
2016-10-02 12:48
nie ma juz sniegu a byl
- 11 1
-
2016-10-02 13:36
A o punktach napełniania długopisów i zapalniczek ani słowa? A o punktach repasacji pończoch? To była specjalność PRL-u nie spotykana na zachodzie.
Szkoda,że nie wiedziałam,że taki artykuł się szykuje podrzuciłbym zdjęcia kiosków RUCH sprzed ich wymiany na te laminowane.- 9 2
-
2016-10-02 13:36
Najbardziej mi przeszkadzają minione lata
Które nie wrócą
- 9 0
-
2016-10-02 13:38
A mleko pod drzwiami? (2)
Tego nikt nie pamieta?
- 34 0
-
2016-10-02 14:34
(1)
Ja nie pamiętam.
- 1 10
-
2016-10-02 19:39
Ja pomagałem pani od mleka
jednego dnia z kolega roznosić mleko po falowcu. Dostałem jakąś kwotę, za którą kupiłem linijkę. Pierwsza samodzielnie zarobiona kasa.
- 7 0
-
2016-10-02 13:55
A punkty ładowania naboi do (1)
Syfonów i ich naprawy, ktoś pamięta? Albo punkt naprawy piór wiecznych?
- 20 0
-
2016-10-02 18:59
Syfon ładowałem na rynku we Wrzeszczu.
- 3 0
-
2016-10-02 14:06
Panie Autorze (1)
1. Fotografia, którą Pan ma myśli, to nie jest fotografia analogowa, tylko klasyczna.
2. Z ulic Trójmiasta poznikały nie tylko rzeczy związane ze zmianą technologii. W UK, USA i wielu innych bardziej rozwiniętych krajach wciąż są budki telefoniczne czy wypożyczalnie video( może nie kaset, ale DVD i BlueRay) i jakoś się wszystko kręci i opłaca...
3. Z ulic Trójmiasta zniknął ten duch, który tu kiedyś był. Duch morza, wiatru, rozrywki i spokoju. I tego mi najbardziej żal.- 20 2
-
2016-10-02 14:35
Zjaraj sobie dobrego blanta to wróci ten duch
- 5 5
-
2016-10-02 14:32
z ulic zniknęły czerwone skrzynki pocztowe (2)
- 15 0
-
2016-10-02 14:36
Zostały tylko te żółte od gazu
- 4 0
-
2016-10-02 14:50
U mnie na wsi jedna jeszcze jest
- 2 1
-
2016-10-02 14:48
To tez pamietam
A gdzie gruzliczanka - woda sodowa z sokiem i bez?
- 14 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.