- 1 Zakaz wstępu do lasów w Gdyni przez ASF (403 opinie)
- 2 Za rok pojedziemy Obw. Metropolitalną (276 opinii)
- 3 "Ławka wstydu" zniknęła i nie ma wstydu (54 opinie)
- 4 4- i 7-latek opuścili mamę. Pojechali do parku (112 opinii)
- 5 Nadal szukają nurka przy Westerplatte (125 opinii)
- 6 KO chce w Gdyni dwóch wiceprezydentów (325 opinii)
Czy Ukraińcy zrezygnują ze Stoczni Gdańsk?
Ukraińcy grożą zerwaniem umowy zakupu kolebki Solidarności. W Brukseli okazało się, że zanim będą mogli rozwinąć w Stoczni Gdańsk produkcję statków, muszą oddać państwu 700 mln zł - siedem razy więcej, niż wcześniej szacowano.
17 stycznia w sądzie zarejestrowano podwyższenie kapitału Stoczni Gdańsk. Dzięki temu firma ISD - ukraiński koncern metalurgiczny - przejęła od państwa zakład. Za stocznię ma zapłacić w ratach ok. 400 mln zł. - Na statkach można zarabiać. Wiemy, jak to robić i będziemy to robić w Gdańsku - ogłosił w styczniu Konstanty Litwinow, prezes ISD Polska.
Aby interes się powiódł, trzeba rozwiązać jeden problem: od 2005 r. Stocznia Gdańsk znajduje się pod lupą Komisji Europejskiej, która bada pomoc publiczną udzieloną polskim stoczniom - np. na restrukturyzację, czy poręczenia za kredyty na budowę statków. Inwestor ma dwie możliwości: albo zwrócić pomoc publiczną do budżetu, albo zgodzić się na proponowane przez Komisję Europejską redukcje mocy produkcyjnych.
- Będziemy chcieli zwrócić pomoc publiczną. To się bardziej opłaca stoczni - twierdził Andrzej Jaworski, prezes Stoczni Gdańsk.
W tym celu kilka dni temu na rozmowy z Komisją Europejską do Brukseli udali się Ukraińcy z ISD i urzędnicy Ministerstwa Skarbu Państwa. Dowiedzieliśmy się, jak przebiegały rozmowy: - Od początku było nieprzyjemnie - mówi nasz informator. - W końcu jeden z urzędników KE powiedział: albo zamkniecie dwie z trzech pochylni, albo będziecie musieli oddać 700 mln zł. Te słowa tak poraziły polsko-ukraińską delegację, że Litwinow wstał i bez słowa wyszedł z sali konferencyjnej.
Zdziwienie było tak duże, bo do tej pory szacowano, że w grę wchodzi kwota od 30 do 106 mln zł (w 2007 r. kwotę 106 mln zł jako najczarniejszy scenariusz przedstawiał posłom Marek Niechciał, szef Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta). Oficjalnie pytany o wyjazd do Brukseli Litwinow ucina: - To było spotkanie zapoznawcze. Zaplanowaliśmy kolejne spotkania, na których omawiać będziemy szczegóły związane z udzieloną Stoczni Gdańsk pomocą publiczną.
Więcej mówi jego rzecznik. - Czujemy się oszukani. Z dokumentów, do których mieliśmy dostęp przed zakupem Stoczni Gdańsk, w żadnym wypadku nie wynikało, że może chodzić o tak gigantyczną kwotę - mówi Jacek Łęski, rzecznik ISD Polska. - Musimy teraz przygotować się na różne warianty rozwoju sytuacji: rezygnację z działalności stoczniowej albo starania o unieważnienie transakcji zakupu Stoczni Gdańsk i wycofanie się z tej inwestycji.
Wycofanie się z transakcji nie jest proste: podwyższenie kapitału Stoczni Gdańsk jest już zarejestrowane w sądzie, ale - jak ustaliliśmy - prawnicy firmy ISD Polska już zbierają dokumenty, by móc wykazać, że kupili "kota w worku".
- Oczywiście, najprostszym rozwiązaniem jest zgoda na zamknięcie dwóch pochylni. Ale od początku jasno mówiliśmy: chcemy budować statki i byliśmy gotowi na rozmowy o zwrocie pomocy publicznej, ale oczywiście nie w tak gigantycznych rozmiarach - mówi Łęski.
Skąd wzięła się tak duża różnica w szacunkach pomocy publicznej? - Stocznia Gdańsk była do 2006 r. częścią Grupy Stoczni Gdynia. Prawdopodobnie urzędnicy z Brukseli uznali teraz, że część kredytów i poręczeń zaciąganych przez Stocznię Gdynia dotyczyły statków budowanych w Gdańsku - uważa Arkadiusz Aszyk, członek zarządu Stoczni Gdynia.
Co teraz zrobią Ukraińcy? - Ich sytuacja jest bardzo trudna - mówi menedżer jednej z trójmiejskich prywatnych stoczni. - Rozwijanie działalności w oparciu o jedną pochylnię nie ma większego sensu, a nawet jeśli - trzeba liczyć się z dużymi redukcjami w załodze. Ale płacenie 700 mln zł za to, by móc pracować na trzech przestarzałych pochylniach, byłoby głupotą. Za takie pieniądze można postawić od zera całą nowiutką stocznię. Muszą szukać porozumienia z Brukselą albo rozwijać inne sektory produkcji, o których wspominali np. konstrukcje stalowe, czy wieże wiatrowe.
Problemem Ukraińców zajmuje się już rząd. - Wiemy, że w Brukseli padły informacje o gigantycznej kwocie pomocy publicznej dla Stoczni Gdańsk. Rozwiązanie tej sprawy to w tym momencie nasz priorytet, na pewno inwestor nie będzie pozostawiony sam sobie. Będziemy dążyć do tego, by kwota pomocy została zmniejszona - deklaruje Tadeusz Aziewicz, poseł PO, ekspert od przemysłu stoczniowego.
Ministerstwo Skarbu Państwa nie odpowiedziało do tej pory na nasze pytania w tej sprawie.
Opinie (55) 6 zablokowanych
-
2008-01-30 22:19
Aziewicz - ekspert od przemysłu stoczniowego Bu ha ha ha ha !!!
- 0 0
-
2008-01-30 22:24
Zaorać stocznie - to jedyne słuszne wyjście
kombinatorzy
- 0 0
-
2008-01-30 22:31
Chcieliście
Chcieliście UE to ją macie sprzedawczyki.........
- 0 0
-
2008-01-30 22:38
popieram kartofla. Spalić, zaorać i posadzić buraki. Przynajmniej bedzie pożytek
- 0 0
-
2008-01-30 22:52
a mi sie wydaje ze wypowiadają sie osoby którym stocznia pracy nie daje, ( chodzi o oranie ) bo z tego co widzę to można tam niezle zarobić, a że kombinują to swoją drogą.
- 0 0
-
2008-01-30 23:04
zydokomuna won od stoczni!!!
juz sie zydkom w europie nie podoba ze rosnie im konkurencja tak?? a co ich z****ncow to obchodzi ile polska wladowala w ten zaklad, (i tak za duzo), ale to byly polskie pieniadze i im guzik do tego. jakos nikt nie protestowal, jak rfn pakowalo miliardy dolarow w zapyziala gospodarke nrd, a to przeciez tez wedlug ich mniemania byla niezdrowa konkurencja i co szanowna zydokomisja nie reagowala??
- 0 0
-
2008-01-30 23:57
juz wiadomo czemu PiS tak sie spieszyl ze sprzedarza...
w prywatyzacji nie o to chodzi... chodzi o to by i wilk najedzony i by owca cala
- 0 0
-
2008-01-30 23:59
A stoczniowi solidarnosciowcy tak bronili decyzji PiSu...
zal tych ludzi prowadzonych przez zwiazki postPZPRowskie (czyt. PiSowski)...
- 0 0
-
2008-01-30 23:59
Czy jest jakaś sprawa, której PIS nie spartolił?
chyba nie
- 0 0
-
2008-01-31 00:09
pis-duś Jawor powinien dostać premie jesli umowa jest juz nie
do podważenia.Za co ? ano za kiwnięcie Ukrainców bo o tym problemie mówiło się w całej Polsce,tylko w ISD nie słyszeli.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.