• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdański bar mleczny doceniony w Anglii

rb
10 stycznia 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Czytelnicy Guardiana polecają wizytę w barze mlecznym Turystyczny w centrum Gdańska. Czytelnicy Guardiana polecają wizytę w barze mlecznym Turystyczny w centrum Gdańska.

Czytelnicy brytyjskiego Guardiana uznali, że najciekawszym miejscem na kulinarnej mapie Trójmiasta i jednym z najciekawszych w Polsce jest Bar Turystyczny przy ul. Szerokiej w Gdańsku. W zestawieniu pojawia się on obok słynnych krakowskich i wrocławskich restauracji.



Podczas pobytu za granicą najchętniej stołujesz się:

Lista opublikowana przez Guardiana to zbiór opinii czytelników strony internetowej gazety na temat polskiej gastronomii, hosteli i hoteli, oraz miejsc wartych odwiedzenia. W liczącym kilkanaście obiektów zestawieniu Trójmiasto pojawia się tylko jeden raz - w sekcji "restauracje", obok eleganckich lokali widnieje "Bar Turystyczny Mleczny", od 30 lat działający przy ul. Szerokiej zobacz na mapie Gdańska.

To zestawienie - choć na różne sposoby można negować jego wiarygodność, zarzucając mu uznaniowość, przypadkowość, niekompletność - potwierdza, że turyści wciąż szukają miejsc oryginalnych, jakich nie znajdą nigdzie indziej. To może być podpowiedzią dla działających w branży turystycznej, że lokalnej oferty nie trzeba na siłę upodabniać do zachodnioeuropejskiej.

Co serwuje bar przy ul. Szerokiej? Kotlety schabowe i mielone, pierogi, naleśniki, surówki i buraczki. Zdaniem pracowników baru, na wyróżnienie zasłużyli jednak najbardziej... zupami.

- Z początku, jak w każdym barze mlecznym, podawaliśmy tylko dania jarskie, teraz oferta się poszerzyła, ale zupy nadal są dla obcokrajowców największym przysmakiem - mówi Polsce Dziennikowi Bałtyckiemu Wiesława Zwierzycka, kierowniczka baru, która pracuje w nim od 30 lat. - W sezonie przychodzi do nas bardzo dużo obcokrajowców, ale nawet przez chwilę nie przyszło mi do głowy, że znajdziemy się w takim rankingu.

Miejscy urzędnicy z dystansem podchodzą do zestawienia na stronie "Guardiana". - Bardzo nam miło, że właśnie bar w Gdańsku został uznany za najbardziej reprezentacyjny bar mleczny w Polsce. Nie mamy nic przeciwko takim rankingom, ale trzeba pamiętać, że bywają one nieobiektywne. Ten konkretny powstał na podstawie rekomendacji użytkowników "Be there", w dodatku rekomendacji pochodzących nawet z 2006 roku, a więc już mało aktualnych. Z założenia jest też rankingiem dotyczącym Krakowa i Warszawy, zaś Gdańsk znalazł się w nim "na doczepkę", bo w bazie "Be there" próżno szukać innych obiektów z naszego miasta. Nie jest to na szczęście jedyna baza, z której mogą korzystać internauci-podróżnicy i nie jedyny internetowy ranking - komentuje Michał Piotrowski z biura prasowego magistratu.

Do jego zastrzeżeń warto dorzucić, że zestawienie pochodzi z kwietnia ubiegłego roku.

Cytowany przez Polskę Dziennik Bałtycki prezes Stowarzyszenia Kucharzy Polskich Krzysztof Szulborski także jest zaskoczony obecnością baru mlecznego w takim zestawieniu.

- Patrząc na inne restauracje w rankingu jest to pewien paradoks. Możliwe, że wyróżnienie Baru Turystycznego było spowodowane względami smakowymi, bo jeśli chodzi o sposób podania potraw, stylizację wnętrz, jak i animację w lokalu, nie mamy się czym pochwalić. A może po prostu to sygnał, że nie liczą się już na świecie piękne wnętrza, miła atmosfera, akompaniament pianisty bądź skrzypka, pięknie wystylizowany talerz z wyszukanymi ingrediencjami tylko tanie jedzenie dla szybkiego zapełnienia żołądka - zastanawia się.

Dodaje, że choć jako reprezentanta środowiska kulinarnego taka reklama Gdańska raczej go nie cieszy, to "lepsze zwycięstwo mleczaka, niż oklepanej włoskiej knajpy".
rb

Miejsca

Opinie (330) 7 zablokowanych

  • A przyca" Malowany Heniuś" stary gdański gastronomik mógłby w Anglii {Londyni} odemknąć jakąś polską knajpe

    • 0 0

  • Zamiast się cieszyć urzędnik i prezes kurcharzy krytykują

    To Gdańsk został wyrózniony a nie np. Poznań czy inne miasto ale urzednicy i jak i szef kucharzy tego nie docenia.
    Słoma wychodzi z butów.

    • 26 0

  • reakcja władz gdańska bezcenna!!! przecież niedawno chcieli wywalić wszystkie bary mleczne ze "strefy prestiżu":DDD

    a tu taki klops;p nikt się nie podnieca piwnicą rajców tylko barem mlecznym:D lepszego newsa dawno nie czytałem:)

    • 37 0

  • A JA WOLĘ SYRENKĘ

    ...WE WRZESZCZU. ZAWSZE LUBIŁEM TE PYZY I KEDLE I LENIWE PIEROŻKI.....HMMMMMMMMMMM

    • 6 7

  • Bar zasłużył na pozytywną ocenę

    Pracowałem kiedyś w tej okolicy i stołowałem sie w tym barze. Wystrój faktycznie fatalny, jak z "Misia" i bezdomni często przychodzą, ale dania sa naprawdę smaczne i stosunkowo tanie, a panie kucharki bardzo miłe. Trzymają dobry poziom stołówki szkolnej, a nawet obiadu domowego. Kilka lat temu za zestaw zupa+drugie danie(mięso, ziemniaki, sos, surówka)+kompot płaciłem około 12 zł. Wszelkiej maści fastfoody z pseudo-jedzeniem z celulozy spożywczej mogą sie schować i powinny. Brakuje tego typu placówek w mieście.

    • 26 0

  • oby tylko nie przyszła zemsta urzędu miejsckiego na ten bar w postaci np. podwyżki czynszu, to by było w stylu cesarza budynia

    • 23 1

  • bary sa fajne, bo są w miare tanie, można za dyszke nieźle podjeść..

    (dwa dania i zawsze dobry kompot :) )
    Chcociaż mleczak w Gdyni na morskiej jest treaz beznadziejny w porównaniu z tym, sprzed 5,6ściu lat przed remontem...

    • 16 0

  • (2)

    elitarne jełopy otwierają w 3mieście knajpy w stylu mandarynka,albo te badziewia w centru Hefnera,dla buraków w białych skarpetach..nie wiedzą że swiecie elitarność jest zle widziana i postrzegana jako gusta ćwoka

    • 25 3

    • (1)

      U nas za to "elitarność" równa jest ćwokowości, bo nikogo (statystycznie rzecz biorąc) poza ćwokami u nas nie ma :) Tyle że jedne ćwoki idą upić się "Pod łososiem" a inne do "Swojskiego jadła". Różnica cen dramatyczna, szajs ten sam, tak samo odgrzewany w mikrofali i wypełniony płynami ustrojowymi kucharza. Jedni snobują się na to, jacy to oni "zagramaniczni" i "VIPowscy", drudzy podniecają się, jacy to oni pra-Polacy, bracia Słowianie i żyją wyłącznie pierogami, tyskaczem i fantazjami erotycznymi dot. Maryli Rodowicz.

      • 4 0

      • Prosze nie czepiać się Maryli . Czepiajcie się swojej baby.

        • 4 0

  • bary mleczne najlepsze (1)

    czesto goscimy w Polsce i zagladamy do barow mlecznych szczegolnie w Gdyni
    nie dziwie sie pochwala tego miejsca i niechodzi tu o kase,jedzenie jest smaczne swieze i domowe wiekszosc polskich restauracji to dno dla smakosza i jego kieszeni,tylko nieliczne sa na srednim europejskim poziomie.

    • 18 1

    • Ja tylko poproszę o informację na temat - jak "świeże i domowe" (w domyśle - kapusta i kotleciory) ma się do "smakoszostwa" ;)

      • 0 0

  • Bywałem kilka razy w tym barze (8)

    Jedzenie na 3+, 3- zalezy na co się trafi. Za to otoczenie fatalne. Juz pomijając wystrój - tam przychodzą bezdomni, śmierdzący, bezzębni - nie ma opcji by cos zjeść ze smakiem. Niedobrze mi sie robi na widok takiego dziada. Wolę Green Way albo Bioway, ale to propozycja tylko dla tych którzy wyobrażają sobie nie zjeść mięsa na obiad.

    • 6 22

    • co kto lubi (4)

      Jeśli musisz gdzieś jadać regularnie, to liczy się by posiłek był tani, pożywny i zdrowy. Bar mleczny spełnia to założenie, a wsponiane "Amwaye", moim zdaniem nie. Zgodzę się z tobą, co do towarzystwa - może czasem człowiekowi odebrać apetyt, ale to kwestia przyzwyczajenia. Nie spotkałem się z niestosownym zachowaniem bezdomnych w tym barze. Sa jacy są - nie zawsze to ich wina. Najlepiej wybrać porę, kiedy w barze jest luz i nie trzeba z bezdomnym siedzieć przy jednym stole, choć takie doświadczenie może być ciekawe, z uwagi na weryfikację własnych poglądów o otaczającym nas świecie. Grunt to jedzenie na bezdechu ;-) Co mnie samego zaskoczyło - mam większe zaufanie do barów wybieranych przez bezdomnych niż przez "dzianych mieszczan". Dla bezdomnego taki obiad to inwestycja ostatniego grosza w siebie, więc nie można popełnić błędu. Bezdomny nie ma gdzie chorować sobie na żołądek.

      • 10 1

      • minusy

        to nie ode mnie. Twój gust to Twoja rzecz. Mozesz nie mieć przyjemności z jedzenia w tym miejscu, tak jak kto inny gdzie indziej.

        • 4 0

      • Mikuś (1)

        oczywiście to kwestia gustu - ale dla mnie jedzenie na "bezdechu" jest nie do przyjęcia. Przyjemność jedzenia to także zapach. Parę lat temu zrobiło mi się tam niedobrze na widok jakiegos bezdomnego któremu sztuczna szczęka wpadła do zupy. Od tamtego czasu nigdy tam juz nie poszedłem.

        Bywałem niegdyś jeszcze w "Akademickim" - klimaty trochę lepsze, jakość jedzenia na tym samym poziomie. Kotlety żylaste, ziemniaki niezbyt smaczne, surówki wczorajsze.

        W GreenWay czy Bioway (nie wiem czemu piszesz "Amwaye" - to przecież coś zupełnie innego) jest moim zdaniem dużo pożywniej - dostajesz dużo świezych warzyw (dbają tam o to), zamiast ciężkich mącznych odgrzewanych trzeci raz pierogów. Oczywiście jest drożej, ale 10 zł za syty obiad to przecież nie tak drogo.

        Oczywiście - jak kto woli - po to mamy wolny rynek.

        • 3 0

        • Już 2 razy się pochorowałam na żołądek od greenwayowskich pierożków (okropnie suche i ciężkie). Już wolę sobie zjeść leniwego w barze mlecznym.

          • 1 1

      • "Jeśli musisz gdzieś jadać regularnie, to liczy się by posiłek był tani, pożywny i zdrowy. Bar mleczny spełnia to założenie, a wsponiane "Amwaye", moim zdaniem nie."

        bar mleczny poza taniością nie spełnia tych założeń. nie jest pożywny, a zapychający, nie wiem jak można też pomyśleć, że jest "zdrowy". ale ty pewnie z tych dla których schabowy na smalczyku to potrawa, która zapewni długie, szczęśliwe życie bez chorób, a otyłość to oznaka zdrowia.

        • 1 4

    • Szanowny 'martini' (2)

      ja mogę jeść przy oknie, w sąsiedztwie zakurzonej firanki - stojąc!, jeśli tylko Pani kucharka zaoferuje mi kotelcika chabowego, z buraczkami (i nie chodzi o ludzką 'kulturę'..), z ziemniczkami, a na słodko, naleśniczek z dżemem.

      • 4 2

      • (1)

        Na cokół gościa i w spiż obtoczyć! Kotlecik schabowy, kapucha (no, trochę się wyłamał - napisał o buraczkach - ściągać z cokołu!) - i tak 67 lat, do śmierci z nadania NFZ-u i ZUS-u.... lub 57, jeśli zażyje do tego zestawu obowiązkowego jeszcze nieodzowne "piwko".

        • 0 0

        • jeszcze nigdy powyższy schabowo-buraczkowy plus deser, jak wyżej,
          mi nie zaszkodził :)
          smacznego !

          • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane