- 1 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (133 opinie)
- 2 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (329 opinii)
- 3 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (287 opinii)
- 4 Więcej pociągów z Gdyni na Hel (96 opinii)
- 5 Pogoda sprzyja rejsom po Trójmieście i okolicach (34 opinie)
- 6 Napad na bank miał być żartem (145 opinii)
Historyk: za wybuchem gazu w Gdańsku mógł stać UOP
- Za wybuchem gazu w budynku przy ul. Wojska Polskiego w 1995 r., w którym zginęły 22 osoby, mógł stać Urząd Ochrony Państwa. Katastrofa miała się wydarzyć, gdy służby starały się spenetrować mieszkanie byłego oficera służby bezpieczeństwa, który miał przechowywać w nim dokumenty obciążające Lecha Wałęsę jako TW Bolka - napisał historyk Sławomir Cenckiewicz. Wywołał tym burzę.
Wiążą się one z osobą Adama Hodysza, byłego oficera SB w Gdańsku, który w latach 80. współpracował z ówczesną opozycją, informując ją o wymierzonych w nią działaniach aparatu bezpieczeństwa. Zdemaskowany przez służby trafił do więzienia, z którego wyszedł tuż przed obradami Okrągłego Stołu.
W III RP był przez pewien czas szefem gdańskiej delegatury UOP, ale został z tego stanowiska odwołany przez ludzi Lecha Wałęsy po odwołaniu rządu Jana Olszewskiego i tzw. nocy teczek. Cześć historyków (w tym i Sławomir Cenckiewicz) uważa, że Adam Hodysz wiedział o tym, że podczas prezydentury Lecha Wałęsy w gdańskim oddziale UOP niszczono dokumenty dotyczące działalności TW Bolka. Dlatego wyniósł z archiwum te akta, do których udało mu się dotrzeć.
- Piszę o tym wszystkim, bo po blisko roku walki doszło do odtajnienia akt prokuratorskich dotyczących sprawy Zbigniewa Grzegorowskiego - zaufanego SB-eka Wałęsy, później UOP-owca, a teraz funkcjonariusza ABW (o zgrozo), o którym zresztą pisałem w tym roku w "Do Rzeczy". Grzegorowski był zamieszany w proces wyparowywania akt obciążających Wałęsę w gdańskim UOP. Został po 16 latach oczyszczony z zarzutów, choć sąd uznał, że do kradzieży akt doszło. Zabrakło dodatkowych twardych dowodów (sprawę opiszę wkrótce).
Jednak w aktach sprawy Grzegorowskiego znalazłem niesamowity dokument: wniosek dowodowy Grzegorowskiego z 28 września 2005 r., w którym pisze on o znalezisku w mieszkaniu Hodysza właśnie w czasie tragedii bloku przy ulicy Wojska Polskiego. I dodaje, że UOP miał te informacje od swojego agenta! Szok!
Może więc wstrząsające opowieści moich źródeł informacji polegały na prawdzie?
Przypomnijmy: do wybuchu gazu w piwnicy budynku przy ul. Wojska Polskiego 39 doszło w wielkanocny poniedziałek 17 kwietnia 1995, o godzinie 5:50. Całkowicie zniszczone zostały trzy dolne kondygnacje, ale sam budynek nie zawalił się, lecz osiadł na gruzowisku.
Ponieważ wieżowiec groził zawaleniem, następnego dnia zdecydowano o jego wysadzeniu.
Prowadzący tę sprawę w 1995 r. śledczy ustalili, że przyczyną wybuchu gazu było działanie jednego z mieszkańców budynku, Jerzego Szachowskiego, który także zginął w katastrofie. Ich zdaniem mężczyzna - skonfliktowany z sąsiadami - na godzinę przed wybuchem prawdopodobnie rozszczelnił instalację gazową, odkręcając dwa kurki od zaworów. W momencie wybuchu był ubrany wyjściowo i przebywał przed wejściem do wieżowca.
W wyniku katastrofy na miejscu zginęły 22 osoby, a jedna zmarła na drugi dzień w wyniku szoku. Ponadto 12 osób zostało rannych.
Jednym z mieszkańców budynku był właśnie Adam Hodysz, który przeżył katastrofę. Sławomir Cenckiewicz uważa - choć nie pisze tego wprost - że za wybuchem mogą stać funkcjonariusze UOP. Mieli oni sprokurować niewielki wybuch, a następnie podczas ewakuacji mieszkańców, spenetrować mieszkanie Hodysza w poszukiwaniu dokumentów obciążających Lecha Wałęsę. Akcja jednak miała wymknąć im się spod kontroli i doprowadzić do tragedii.
Wpis historyka, podchwycony najpierw przez TVP, a następnie przez inne media, wywołał burzę. Obserwujący profil FB Cenckiewicza w większości podzielili jego poglądy. Pojawiły się jednak głosy krytyczne, których autorzy zwracają uwagę, że są znacznie prostsze i dyskretne sposoby przeszukania czyjegoś mieszkania, niż prowokowanie ewakuacji wszystkich mieszkańców.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz napisał:
Notatka mówi, że Hodysz ma prawdopodobnie w domu dokumenty m.in. dot. L. Wałęsy. Jak można tego typu krańcowe oskarżenia publikować, nie mając nawet poszlak? Bo to jest oskarżenie najgrubszego kalibru. No chyba, że to jest kabaret. Ale mnie i rodzin tych osób, które tam zginęły wcale to nie śmieszy.
Opinie (569) ponad 10 zablokowanych
-
2016-08-11 09:39
Kapus Bolek mętna postac
Oj Bolek.
- 5 4
-
2016-08-11 09:41
a ja wierzę Cenckiewiczowi, co nagle lemingi zapomniały do czego zdolne było UB
za komuny? a jeszcze Adamowicz udaje że jest zszokowany. Powiem tak, Cenckiewicz nie odważyłby się postawić taką tezę, gdyby nie był pewien, że to prawda. Ja nie mam wątpliwości, że tak było. kto ma to może sobie obejrzeć choćby film służby specjalne- tam jest ładnie pokazane jak działa "ten biznes". brawo za odwagę że to ujawnił- ile lat "w wolnej Polsce" musieliśmy na to czekać, a ile syfu jeszcze kiedyś wyjdzie co działo się w III RP
- 11 4
-
2016-08-11 10:00
dokumenty
Aż strach pomyśleć co było ukryte w feralnym samolocie który rozbił się pod Smoleńskiem
- 5 2
-
2016-08-11 10:07
Oszolom ! !
Ten co takie bzdury pisze to zwykły oszołom żądny sławy.
Karierę zaczął robić pisz ac o0 "bolku ".Nie wiem czy ma prawdę czy się myli,ale snuć teorie ,ze UOP wysadził budynek aby dostać się do " archiwum " UB-eka to schizofrenia.
W Gdyni -Chyloni gdy UOP chciał wejść do mieszkania UB-eka ,to posadzili Go o posiadani9e materiałów radioaktywnych i zrobili " kipisz "- 3 10
-
2016-08-11 15:38
Bolek, Budyń dwa bratanki, i od kasy i od szklanki
Bolek z Budyniem powinni znaleźć się w jednej celi
- 7 2
-
2016-08-14 09:50
Spekulacje calkiem prawdopodobne... W uop pracowalo wtedy duzo bezmozgowcow po ukladach ktore chcieli jaknajdluzej utrzymac.Nawet za cene czyjegos zycia. L.W. to klamca donosiciel i sprzedawczyk.
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.