• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Obrońcy stoczni mocni tylko w gębie?

Michał Stąporek
3 lutego 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
Przed dawną trasernią powstanie miejski plac, który wyeksponuje ten najbardziej rozpoznawalny budynek na terenach postoczniowych. Widoczny po prawej stronie dźwig zostanie zachowany. Przed dawną trasernią powstanie miejski plac, który wyeksponuje ten najbardziej rozpoznawalny budynek na terenach postoczniowych. Widoczny po prawej stronie dźwig zostanie zachowany.

Choć problem wyburzeń w stoczni i ochrony stoczniowych dźwigów niemal nie znika z trójmiejskich mediów i portali społecznościowych, to w kilka miesięcy udało się zebrać na ich zachowanie raptem 10 zł. Czy to dowód słabości miejskich aktywistów? Na pewno nie.



Kto zrobił najwięcej dla zachowania historycznej zabudowy Stoczni Gdańskiej?

Nie ma tygodnia, by media nie informowały o sytuacji historycznych budynków i dźwigów na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej. "Prezydent Komorowski apeluje o ochronę stoczni", "Minister kultury za zachowaniem dźwigów", "Adamowicz pisze do Komorowskiego", "Konserwator wpisuje stoczniowe budynki do ewidencji zabytków".

Ale nie tylko media interesują się przyszłością przeszłości stoczni. Wielu mieszkańców na własną rękę śledzi sytuację na postoczniowych terenach i każdą zmianę relacjonuje na blogach lub Facebooku. O ostatnim kontrowersyjnym wyburzeniu, które miało miejsce 13 grudnia, zawodowi dziennikarze dowiedzieli się właśnie od miejskich aktywistów, którzy pierwsi zauważyli trwające prace rozbiórkowe.

Czytaj także: trwa wyburzanie kolejnego stoczniowego budynku

Skoro jednak tak wiele osób autentycznie angażuje się w ochronę mniej lub bardziej zabytkowych elementów postoczniowego krajobrazu, to dlaczego na założone kilka miesięcy temu konto, z którego środki mają być przeznaczone na ochronę dźwigów, wpłynęło dotąd 10 zł (słownie: dziesięć złotych)?

Sprawę tę poruszył w swoim wpisie na blogu prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.

"Każdemu, który wypowiada słowo "nie" wydaje się, że jest zbuntowany, odważny, bezkompromisowy. I jakże często nadużywamy tego słowa. Mamy pełne usta słowa "nie". Ale problem polega na tym, że za słowem nie idą czyny. A więc, że słowo to zdewaluowało się. Stało się słowem bez pokrycia. Mówimy "nie" dla likwidacji postoczniowych dźwigów w Gdańsku. Ale tylko mówimy. Wykrzykujemy swój bunt i z uspokojonym sumieniem idziemy do domu. Za słowem nie stoi nic. A może spróbujmy czegoś więcej niż banalne wykrzyczenie swojego niezadowolenia? A może wspólnie spróbujemy zrobić coś konkretnego dla uratowania dźwigów?"

Dalej prezydent pisze o tym, co miasto zrobiło dla zachowania postoczniowego krajobrazu: kupiło jeden z dźwigów za 156 tys. zł [ale będzie musiało dołożyć do jego remontu ponad 1,2 mln zł - dop. red.], lobbowało w Warszawie za ministerialnym wsparciem dla zachowania dźwigów.

Adamowicz przypomina też, że Fundacja Gdańska założyła konto, na którym zbiera wpłaty na "ratowanie dźwigów stoczniowych dla zachowania krajobrazu kulturowego Gdańska". Od momentu założenia wpłynęło na nie 10 zł. Teraz pojawiła się druga wpłata - 1000 zł od prezydenta.

Czy oczywiste niepowodzenie akcji zbierania pieniędzy na dźwigi jest dowodem na słabość oddolnych ruchów miejskich, które jako pierwsze domagały się ochrony postoczniowego krajobrazu?

Na pewno nie.

Po pierwsze, to wyłącznie dzięki tym ruchom sytuacja stoczni weszła do publicznej debaty w Trójmieście. To nie miejscy urbaniści czy urzędnicy jako pierwsi zauważyli problem znikającej stoczni, lecz artyści, którzy niegdyś mieli tu swoją Kolonię oraz fotoreporter Michał Szlaga, który od lat dokumentuje zmiany na tych terenach.

Po drugie, wszystko to, co udało się osiągnąć, czyli wpisanie do ewidencji zabytków 70 stoczniowych obiektów, kupienie przez miasto jednego dźwigu, dostrzeżenie wagi stoczniowych obiektów w procesie uchwalania planów zagospodarowania miejskiego (plac publiczny przed najbardziej rozpoznawalnym budynkiem stoczni), jest efektem presji wywieranej na urzędnikach różnego szczebla właśnie przez ruchy miejskie.

Po trzecie, choć ludzie wiedzą, że dźwigi mogą zniknąć, to nie wiedzą, które dokładnie można i warto ratować. Dlatego nieufność może budzić nieprecyzyjnie sformułowana nazwa akcji prowadzonej przez Fundację Gdańską. Przypomnijmy, że z miejskiej kwerendy wynika, że na terenach postoczniowych było w sumie 111 dźwigów, z czego "tylko" ("aż"?) 17, które miasto chciałoby otoczyć szczególną ochroną. Koszt ich kupienia, po cenie złomu, wyniósłby ok. 8,5 mln zł.

Po czwarte, hasło "zbiórka na ratowanie Stoczni Gdańskiej" kojarzy się negatywnie, po doświadczeniach z 1997 roku, gdy podjął się jej Społeczny Komitet Ratowania Stoczni Gdańskiej.

Reasumując: choć mieszkańcy Gdańska nie sięgnęli do swoich kieszeni, by ratować stoczniowe dźwigi, to jeśli cokolwiek uda się zachować z postoczniowych terenów, w dużej mierze będzie to ich zasługą. To oni swoim uporem i konsekwencją zmusili urzędników do jakiegokolwiek działania w tej kwestii.

Pieniądze można wpłacać na konto:

Fundacja Gdańska BZ WBK 28 1090 1098 0000 0001 1950 5302

SWIFT / BIC: WBKPPLPP IBAN: PL28 1090 1098 0000 0001 1950 5302

Tytuł wpłaty: Darowizna celowa na ratowanie dźwigów stoczniowych dla zachowania krajobrazu kulturowego Gdańska

Opinie (193) 3 zablokowane

  • Patrząc na rezultaty tego zrywu stoczniowców

    jestem za tym, aby to wszystko rozwalić a dla pewności posypać solą, jak Kartaginę. Albowiem powiedziane jest: Po owocach poznacie....... A te owoce to jakaś wilcza jagoda albo i co gorszego.

    • 5 3

  • w latach 90 istniało konto na ratowanie Stoczni Gdańskiej w banku Capital Bank przy ulicy Elżbietańskiej w Gdańsku, więc kasa na ratowanie była zbierana,
    może warto odkopać zapomniany bank i zapomniane konto

    • 9 0

  • A wszystko przez Jaworskiego! To on doprowadzil Stocznie Gdanska do upadku! Za brak kwalifikacji pobieral gigantyczna pensje! (1)

    • 9 5

    • chyba sobie kpisz

      jakiś dureń przeczyta, dureń stwierdzi, że taka opcja mu się podoba i dureń będzie twierdził, że to prawda.

      • 3 0

  • świetne miejsce

    na cmentarz dla tych którzy nie chcieli budować statków dla Związku Radzieckiego i wyzwolili stoczniowców od ciężkiej pracy ?

    • 1 4

  • a Remontowa

    Remontowa jak świstak powoli ale cały czas zawija,zawija
    nikt nie strajkuje nie krzyczy ino pracuje to i ma !

    • 7 1

  • PO celowo zalatwilo Stocznie Gdanska

    POwiec Szlanta zalatwil Stocznie Gdynska i Gdanska! Kto temu zaprzecza to odwraca kota ogonem i klamie

    • 0 6

  • Wałęsa dawaj moje 100 milionów!

    • 3 2

  • Do klamcow i oszczercow

    Nie powtarzajcie propagandowych bzdur POwskich mediow (TV, GW tudziez innych). o winie Jaworskiego czy Ojca Rydzyka. Ten ostatni chcial kupic Stocznie Gdanska i doprowadzilby ja do rozkiwtu, gdyby mu sprzedano, tak jak wszyskie jego dziela, ktore doskonale sie rozwijaja. Ojciec Rydzyk zbieral "cegielki" na Stocznie Gdanska. Ja osobiscie dalem 200 zlotych. Gdy rzadzacy "Uklad" (niewazne czy SLD,PSL czy PO) odmowil sprzedazy (bo mial juz plany zniszczenia Stoczni), to Ojciec Rydzyk oglosil, ze kazdemu, ktory zlozyl cegielke wszystko bedzie zwrocone. Radio Maryja oddalo mi (przekazem) 200 zlotych. Niektorzy nie chcieli zwrotu i prosili o przekazanie swoich datkow na inne dziela Ojca Rydzyka. I takie bylo "oszustwo" Ojca Rydzyka. W normalnym kraju(np w USA) wszyscy oszczrcy i klamcy siedzieliby juz w wiezieniu, za rzucanie haniebnych oszczrstw. Wsztsko po to aby odwrocic uwage od faktycznych sprawcow zaglady Stoczni Gdanskiej (SLD,PO(wczesniej inne nazwy),PSL) czyli "Ukladu" rzadzacego Polska od 1989 roku i zawiazanego miedzy komunistami i licencjonowanymi tzw "opozycjonistami".Ludzie, na szczescie jestm z pokolenia, ktore doskonale pamieta te wszystkie szwingle w stylu "pierwszy milion nalezy ukrasc" i przewrotne cyniczne klamstwa propagowane przez media typu TVN, GW czy TOK FM sa dla tych, ktorzy sa oderwani do rzeczywistosci.

    • 4 8

  • chwila moment

    chyba zaszło jakieś grube nieporozumienie i trzeba przypomnieć kilka podstawowych faktów. Stocznia Gdańska po 1989 roku była własnością skarbu państwa, później stała się własnością gminy. Później właścicielem stoczni została jakaś gwizdana spółka z Radomia, Synergia, czy jakoś tak. Warto sprawdzić za jakie pieniądze ta Synergia stocznię kupiła, razem z halami i dźwigami, bo może się okazać, że za przysłowiową złotówkę. Na pewno Synergia tereny stoczni dzierżawiła innym, a potem opyliła innej gwizdanej spółce Drewnica. To tak w skrócie, aby stwierdzić, że w tej sytuacji organizowanie zbiórki na odkupienie dźwigów, które były własnością gminy wygląda mi na jakieś grube nieporozumienie, żeby nie napisać bezczelność.

    • 8 2

  • to związkowe oszołomy doprowadziły do upadku stoczni.

    RESTRUKTURYZACJA firmy to nie dla nich, tylko dla frajerów.Bo trzeba zwolnić połowę załogi żeby druga połowa miała prace a stocznia zamówienia. Twierdzili ,że należy się im kasa (oczywiście z naszych podatków) bo to kolebka. Teraz na terenie tej kolebki diabeł nocuje a wraz nim zdziczałe koty i szczury.Załosny finał manufaktury o nazwie Stocznia Gdańska. PS. pisząc manufaktura mam na myśli technologię młota, palnika i spawarki rodem z lat czterdziestych XX wieku

    • 6 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane