• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szkolna przemoc: duży problem małych ludzi

Izabela Małkowska
25 lutego 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Najwięcej przypadków przemocy policja odnotowuje w gimnazjach oraz w podstawówkach. Najwięcej przypadków przemocy policja odnotowuje w gimnazjach oraz w podstawówkach.

Według policyjnych statystyk dotyczących przestępstw wśród uczniów, najwięcej konfliktów występuje w szkołach podstawowych i gimnazjach. Ofiarami mobbingu są coraz młodsze dzieci. Zdaniem części pedagogów winni za taką sytuację nierzadko bywają rodzice.



"Nasza córka Kasia jest w klasie szykanowana, opluwana, kopana, ciągana za włosy. Wodzirejem jest 11-letnia Natalia, potrafiąca wywrzeć presję na całą klasę, podpowiedzieć, nad kim można się znęcać. Sprawa była kilkakrotnie zgłaszana do pedagoga szkolnego, ale bez skutku. Agresja ze strony tej dziewczynki przybiera na sile, a moje dziecko nie chce chodzić do szkoły. Boi się, ma bóle brzucha,nie śpi po nocach, na stresy reaguje gorączką. Matka dziewczynki co drugi dzień jest wzywana do szkoły, ale rezultatu nie widać. Sprawę zgłosiłam na policję, czekam na efekty. Co jeszcze mam zrobić? Czy reakcja będzie dopiero, kiedy dojdzie do nieszczęścia?"

Czy w szkole doznałe(a)ś przemocy ze strony rówieśników?

List, który przychodzi do naszej redakcji tak naprawdę nie porusza nowego tematu. O przemocy wśród dzieci słyszy się coraz częściej i to niekoniecznie wśród dzieci starszych. 7-letni Marcin, trafił na pogotowie z podejrzeniem uszkodzenia śledziony po tym, jak pobił go kolega z klasy. Agnieszka od drugiej klasy jest mobbowana przez koleżanki z ławki obok. Dziewczynki separują ją od reszty uczniów, wyśmiewają, wyzywają, odnoszą się do niej z pogardą.

Sprawdzam policyjne statystyki. Wynika z nich, że tylko w ubiegłym roku w szkołach podstawowych i gimnazjalnych łącznie popełniono ponad 28 tysięcy przestępstw. Z tego 4 tys. polegało na spowodowaniu uszczerbku na zdrowiu oraz udziale w bójce lub pobiciu. Ciekawostką jest tu fakt, że w tym samym roku w szkołach średnich i zawodowych, wszystkich przestępstw zarejestrowano łącznie "tylko" 2 tysiące i aż 26 tys. mniej, niż w szkołach podstawowych i gimnazjach. Trudno stwierdzić, ile z tych czynów popełniły wyłącznie dzieci, ponieważ sprawcami przestępstw ujętych w statystykach są nie tylko nieletni, ale także dorośli.

Patrząc na przytoczone dane wolę się nie zastanawiać, czy programy typu "Bezpieczna szkoła" lub "Siedem kroków" przynoszą zamierzone efekty. Bo jeśli nie, to strach pomyśleć, co by było gdyby ich nie było? Sam temat w ogóle najwyraźniej jest trudniejszy, niż mogłoby się wydawać. I chyba niewygodny.

- Odpowiedzi na te pytania jest w stanie udzielić każdy pedagog szkolny czy psycholog - dostaję odpowiedź od specjalisty, który sam będąc pedagogiem szkolnym nie chce lub nie potrafi wypowiedzieć się w temacie agresji dzieci w szkołach podstawowych. W zamian odsyła mnie do konkretnej strony internetowej i forum psychologicznego. Z kolei psycholog z poradni Psychologiczno-Pedagogicznej odsyła mnie do Kuratorium Oświaty.

Matka Kasi także uważa się za pozostawioną samej sobie, a działania pedagoga i szkoły ocenia jako niewystarczające. Dlatego zgłasza problem na policję i do naszej redakcji. Wtedy sprawa nabiera rozpędu, jednak chyba nikomu z zamieszanych w nią osób nie przychodzi do głowy, że wypadki mogą potoczyć się w takim kierunku. Matka Kasi dostaje od dyrekcji placówki propozycję: albo zabierze córkę do innej szkoły albo z pracy ma zwolnić się jej ojciec, pracujący tu jako dozorca. Sprawa jest o tyle dramatyczna, że to jedyny żywiciel rodziny.

- Nie mam innego wyjścia - tłumaczy dyrektor szkoły, w której rozgrywają się wydarzenia. - Tu ewidentnie zachodzi konflikt. Rodzice Kasi są nadwrażliwi, ojciec stale monitoruje, co z córką dzieje się w szkole. Przygląda się lekcjom WF-u, obserwuje Natalię, stara się wyłapać każdy jej gest, mogący świadczyć o tym, że dziewczynka dokucza Kasi. Potrafi zwrócić Natalii uwagę na korytarzu, że ta niewłaściwie zachowała się w stosunku do jego córki. Pretensje o to ma mama Natalii. Twierdzi, że pan Henryk posuwa się za daleko, a jej córka jest przez niego szykanowana. Uważa też, że jest z góry na straconej pozycji nie mogąc, jak pan Henryk stale pilnować swojego dziecka.

Z rozmowy z dyrektor wyłania się obraz skonfliktowanych dziewczynek. Kasia jest cicha i wycofana. Natalia żywiołowa i wygadana. Kasia wolny czas spędza nad książką lub w domowym zaciszu, z trudem nawiązuje relacje z rówieśnikami. Natalia bierze udział w turniejach tanecznych, zdobywa nagrody i ogląda się za chłopakami. Obie uczennice łączy tylko jedno: słabe wyniki w nauce.

- Jesteśmy już trzecią szkołą, do której chodzi Kasia - wyjaśnia dyrektor szkoły. - Zarówno w pierwszej, jak i drugiej placówce były z nią te same co tutaj problemy natury psychologiczno-pedagogicznej. Uważam, ze robimy dla tego dziecka wszystko, co w naszej mocy. Kasia ma zapewnione dodatkowe lekcje z języka polskiego, z matematyki, zajęcia wyrównawcze, z pedagogiem. Nie uczestniczy w imprezach szkolnych, wycieczkach i wyjazdach integracyjnych. Moim zdaniem problem tkwi w rodzicach, głównie mam na myśli matkę Kasi. Kobieta niewystarczająco opiekuje się dzieckiem, jest nerwowa i nadwrażliwa. Kasia od dawna wymaga pomocy poradni psychologiczno-pedagogicznej, my jednak jako szkoła nie możemy nic zrobić bez zgody rodziców.

Dziś nikt z dorosłych nie potrafi jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, co tak właściwie zaszło między dziewczynkami. Kasia twierdzi, że jest przez Natalię nękana, Natalia mówi, że Kasia jej w ogóle nie interesuje. Obie matki czują się poszkodowane. Dyrektor szkoły twierdzi, że wyczerpała już wszelkie możliwe narzędzia w tej sprawie.

- Brakuje mi w tym wszystkim instytucji, która nadzorowałaby nieodpowiedzialnych rodziców - mówi dyrektor. - Jak my możemy pracować nad dzieckiem, skoro nie mamy wsparcia w jej domu rodzinnym? A to w domu trzeba zacząć wychowywanie dziecka, tam przekazywać mu dobre wzorce. My jako szkoła możemy w tym wspierać rodziców, a nie na odwrót.

Stanowisko Kuratorium Oświaty jest w tej sprawie jasne.

- Za całość funkcjonowania szkoły odpowiedzialny jest dyrektor szkoły, zgodnie z kompetencjami określonymi w ustawie o systemie oświaty art. 39, jak i ustawie Karta Nauczyciela art. 7 - mówi Beata Wolak z Kuratorium Oświaty w Gdańsku. - To on zobowiązany jest rozwiązywać takie sprawy wraz z zespołem wychowawczym, pedagogiem oraz jeżeli jest zatrudniony - psychologiem szkolnym. W każdej szkole opracowane są zasady współpracy z policją, sądami rodzinnymi, strażą gminną/miejską, Poradniami Psychologiczno-Pedagogicznymi, ośrodkami pomocy społecznej.

Natalia została ukarana obniżoną oceną ze sprawowania i pouczona przez policję. Matka Kasi zdecydowała się na terapię córki w ośrodku psychologiczno-pedagogicznym. Dyrekcja myśli jeszcze nad ostatecznym podjęciem decyzji: rozstać się z pracownikiem czy odesłać Kasię do poprzedniej szkoły. Jest jeszcze szansa na porozumienie pomiędzy rodzicami dziewczynek i to od nich zależy, jak sprawy potoczą się dalej. Na razie jedni straszą prokuratorem, drudzy adwokatem. Cierpią dzieci.

Jak poinformowała nas dyrektor szkoły, Kasia nie będzie przeniesiona do innej placówki. W pracy zostanie także ojciec dziewczynki, pan Henryk. Godziny pracy ustawiono mu w taki sposób, aby w szkole nie stykał się z córką.

Na prośbę bohaterów tego artykułu ich dane osobowe oraz dane mogące zidentyfikować szkołę, w których opisane zdarzenia miały miejsce, zostały zmienione lub ukryte.

Opinie (360) ponad 10 zablokowanych

  • polpolskie szkoly i beznadziejna reforma na dodatek beznadziejni ministrowie oswiaty

    problem jest dwojaki -zazwyczaj nauczyciel nie moze nic zrobic -nie ma wsparcia po stronie dyrekcji....w miescie w ktorym sie urodzilam jest szkola w rankingu na 1 miejscu sukces?rewelacyjna wspolpraca pedagoga, dyrekcji ,nauczycieli i policji -ktora byla wzywana przy zwyklej bojce, rodzic delikwenta mial sie stawic u dyrektora natychmiast,sytuacja sie powtorzyla drugi raz, warunek rodzic z dzieckiem do psychologa jezeli odmowi trudno -dla dziecka nie ma miejsca w tej szkole ma sie dopasowac do panujacych tam zasad ...ten czlowiek byl krytykowany, posadzany o mocne metody na poczatku teraz wiekszosc jest za rygorem i dyscyplina, on szybko robi takimi porzadek i drastyczne metody skutkuja,ma nabor do 1 klasy na nastepne 3 lata
    a nie bezstresowe wychowanie,Giertych mial dobre pomysly ale co z tego ....
    u nas niestety takie spoleczenstwo ze trzeba trzymac guaniarzy krotko....bo inaczej nie da sie w szkolach pracowac

    • 17 0

  • Głupie czasy , agresji , arogancji, chamstwa :(

    Rozbestwione znerwicowane chowane bezstresowo (moim zdaniem bez zasad współżycia społecznego ) dzieci :(

    • 10 0

  • Szkoły a szczególnie pedagodzy szkolni nic nie robią (1)

    a przynajmniej do czasu kiedy grupa przyszłych bandytów wyżywa się na rówieśnikach. W klasie mojego syna (gimnazjum) było kilka pobić o innych formach mobbingu nie wspominam nawet. Gdy syn był już tak zastraszony że nie chciał chodzić do szkoły i z mężem obawialiśmy się że może sobie coś zrobić to pani psycholog powiedziała mi że tamci to fajni chłopacy a syn nie potrafi się dostosować. Później w klasie był kolejny "niedostosowany" który wylądował na pogotowiu i jeszcze kilku innych też nie potrafiło się dostosować do tych "fajnych chłopaków", ale szkoła problemu nie widziała. Pani pedagog twierdziła że rodzice są przewrażliwieni i niepotrzebnie robią szum.

    Teraz na półrocze cała klasa została nagrodzona obniżonym sprawowaniem, bo ci "fajni chłopacy" zaczęli "zabawy" z nauczycielami (klasę sobie już podporządkowali, każdy boi się tam odezwać) i nagle nauczycie mają pretensje że reszta klasy ich nie broni i za to w nagrodę mają obniżone sprawowanie.
    Jestem ciekawa czy tym nauczycielom ta sama pani pedagog, ich koleżanka z pracy tez powie że nie potrafią się dostosować, że przecież tamci to tacy fajni chłopacy i po co ten szum. Rodzice zażądali na najbliższej wywiadówce obecności i p.dyrektor i pedagog i mam zamiar się jej o to spytać czy już tak radziła swoim niedostosowanym koleżankom.

    To tylko pokazuje, że nauczyciele uczniów mają głęboko gdzieś. Lepiej się pozbyć ucznia ale nie tego który rzeczywiście sprawia problemy a tego który jest w miarę potulny a na którym to inni się wyżywają.

    Rodzice oczywiście też nie lepsi, bo jeszcze nie słyszałam żeby któryś z rodziców tych "fajnych chłopaków" przeprosił kogoś, więc skąd synkowie mają wiedzieć że tak powinno się postępować? Jednak najzabawniejsze jest to, że głównego prowodyra klasowego znałam gdy był w wieku przedszkolnym, czasami przychodził do syna bawić się i dokładnie pamiętam jak cieszył się że może pobawić się plastikowymi pistolecikami bo u niego w domu nie ma "zabawek z przemocą" (tekst 5-cio latka). Dlatego drodzy rodzice, to nie zabawki czy ich brak zrobi z waszych dzieci bandytów ale chyba to ile im czasu poświęcicie, czy nawet o tej przemocy potraficie rozmawiać. Zresztą nie wiem czego w tamtej rodzinie "na poziomie" zabrakło, ale czegoś musiało, może nawet tych plastikowych pistolecików, żeby dzieciak wybawił się w wieku 5-ciu lat.

    • 24 2

    • Tez usłyszałam ze moja córka jest przewrażliwiona.

      Najprosciej zrobić z kogoś wariata, a i problem z głowy.

      • 6 0

  • Wychowanie

    Wychodzi to bezstresowe wychowanie i szczyle myślą ,że wszystko im wolno.Jakby dostalo parę razy w d*psko to by sie nauczyło gdzie jest jego miejsce w społeczeństwie .

    • 11 0

  • (1)

    "11 latka ogląda się za chłopakami" dobre he he he. A tak na marginesie - chodziłem do podstawówki w latach 80tych i wtedy było tyle samo o ile nie więcej agresji i przemocy - zabieranie pieniędzy, rozboje, znęcanie się starszych nad młodszymi itp.

    • 0 4

    • to widzisz ja mam zupełnie odmienne wspomnienia

      moja podstawówka to lata 81-89 i nie było niczego z przytoczonych przez Ciebie faktów-a chodziłam do szkoły "na dzielnicy" (na Dolnym Mieście) :)
      Pozdrawiam

      • 2 0

  • Re:

    • 0 0

  • lala (1)

    CZY TY ZWARIOWAŁAS , A CO MA ZROBIC NAUCZYCIEL JESLI ZWRÓCI UWAGĘ DZIECKU , A JEGO RODZIC IDZIE NA SKARGĘ DO DYREKCJI LUB PRZYLECI Z PRETENSJAMI ,A NAUCZYCIEL NA DYWANIK , DZIEWCZYNO W JAKICH TY CZASCH ŻYJESZ ???

    • 12 1

    • tak niestety często się zdarza,

      że dyrekcja zamiast najpierw wysłuchać nauczyciela i spytać o jego wersję wydarzeń, boi się, że rodzic poleci na skargę do kuratorium, więc lepiej głaskać rodzica. Rodzice i uczniowie mają wszelkie prawa, nauczyciele są ich pozbawieni

      • 4 0

  • Jakie roszczenia do nauczycieli hahahaha (3)

    A wy co robicie żeby wasze dziecko nie miało problemów z psychiką ??? biegacie za kasa bo was tak rząd urządził , nie macie dla dziecka czasu , latacie po marketach , albo zafundujecie dla swiętego spokoju komputer , zamiast spędzić czas w parku na zabawie z dzieckiem czy rozmowie . Wasze dzieci maja problemy emocjonalne ministerstwo oświaty "zadbało" żeby wasze dziecko nie miało czasu na zabawę na odprężenie , nauczyciel pada na pysk ,żeby nauczyć wasze dzieci materiału , pilnuje na przerwach , poświęca swój czas na przygotowanie do lekcji , na sprawdzanie sprawdzianów , jego dziecko równiez na tytm cierpi. Zawsze piszę bierz jeden z drugim na pięć dni w tygodniu zaproś klasę swojego dziecka i spędzaj z nimi czas w dowolny sposób i napisz ile wytrzymasz???

    • 12 2

    • To tylko nauczyciele są zapracowani? (2)

      i oni mogą "zaniedbywać" swoje dzieci dla pracy bo padają na pysk? a inni mają wczasy w pracy i pracują dla przyjemności, żeby biegać po marketach? No tak, dopóki nasze dzieci będą uczyli tacy ludzie którzy mają problem z logiką to co się dziwić.

      Jak nie wytrzymujesz z dziećmi to się zwolnij i idź do pracy gdzie nic nie robią. Może faktycznie jesteś niedostosowany/a do tej pracy.

      Zresztą Twoja wypowiedź pokazuje podejście szkoły do całego problemu, winni ci co mają słabszą psychikę, bandzior ma silniejszą i on problemów nie ma i jego rodzice błędów wychowawczych nie popełnili i ich ganić nie trzeba, tam jest wszystko cacy. Normalnie świat postawiony na głowie, zamiast napiętnować agresorów to jeszcze szkoła pomaga im napiętnować ofiary. Tylko że jak ofiary są juz podporządkowane to agresorzy zabierają się za nauczycieli i dobrze, niech im jeszcze kosze i nie tylko na te głupie łby wsadzają. Może wówczas dostrzegą w czym jest problem.

      • 2 2

      • Ja nie jestem nauczycielką !!!

        Ja jestem obserwatorką , a mój post jest do tych co wymagania stawiają nauczycielom , chyba ze zrozumieniem tekstu masz problem i chyba twoje dziecko będzie miało to samo jesli rodzic nie kuma to dziecko tym bardziej , szkoda:( Ja nie piszę ,że ty ciężko nie pracujesz bo pewnie pracujesz , ale nauczyciel również więć uważam ,że jemu również należy się szacunek , czyż nie ???Ja wyraźnie napisałam kogo obwiniam za stan obecny .

        • 2 0

      • bakuma-coś mi się wydaje ,że wyrzuty wzięły górę ???

        • 0 1

  • (10)

    No jasne, nauczyciel ma być ochroniarzem, rodzicem, psychiatrą, psychologiem, a oprócz tego jeszcze uczyć. Mam dość użerania się nie tyle z dziećmi, co z rodzicami, którzy za wpisaną dziecku uwagę potrafią napisać ładny donosik do kuratorium. Mam dość rodziców, którzy mówią o nauczycielach przy dziecku, że to debile, a potem, gdy dzieciak podrośnie, biegną do nas po pomoc, bo syn/córka nikogo nie szanuje. Mam dość, że policja nie chce nam, nauczycielom pomóc, gdy dzwonimy, że dzieje się coś złego. Mam dość nagonki prasy i społeczeństwa, które mi wyrzyguje, ile to niby zarabiam i ile to niby mam wolnego. I dlatego właśnie szykuję się do zmiany zawodu. Nie ja jedna zresztą. A szkoda, bo bardzo lubiłam uczyć, lubię - nadal - swoich uczniów i wiem, że jestem dobra w tym, co robię. Ale kozłem ofiarnym już nie chcę być.

    • 34 5

    • To zmień pracę, nikt nie broni (9)

      Jednego nieporadnego nauczyciela mniej.

      • 2 16

      • (7)

        Niedługo już nie będzie nauczycieli w tym kraju, będą doglądacze na przerwach i zadawacze zadań domowych. Edukacja skończona na ostatniej klasie gimnazjum, potem przedmioty typu robótki ręczne do matury i masz już dziecko gotowe do pracy na kasie za 1500 brutto.

        A jak chcesz mieć wykształcone dziecko, to zapłacisz za to GRUBE PIENIĄDZE w prywatnej szkole. I może wtedy przypilnujesz żeby się uczyło. Poliaczki szanują tylko to za co trzeba płacić.

        • 11 0

        • Nie, tylko że sama swoją pracę wykonuję jak najlepiej. (6)

          Nie narzekam na to i siamto, że za mało płacą, za mało urlopu itd. i wkurzają mnie ludzie którzy mają wiecznie postawy roszczeniowe. Bo najlepiej same aniołki uczyć, jeszcze zmniejszyć ilość godzin no i te wakacje to jednak za krótkie bo tam w między czasie i jakiś dyżur jest i rada pedagogiczna więc jakie ponad 2 miesiące. A poważnie to wybierając ten zawód chyba każdy zdawał sobie sprawę że będzie miał kontakt z różnymi uczniami, że to faktycznie nie jest łatwy zawód i uwaga! NIE KAŻDY SIĘ DO NIEGO NADAJE, że nie wystarczy umiejętność przekazywania wiedzy, ale trzeba być jeszcze przy tym pedagogiem o czym to już nowy narybek grona nauczycielskiego zupełnie zapomniał. Jeszcze się trafiają prawdziwi nauczyciele i o dziwota, im młodzież na głowę nie wchodzi. Ci prawdziwi nawet w innej dzielnicy na ulicy poznają swojego ucznia i potrafią zwrócić mu uwagę i o dziwo, nawet największy rozrabiaka posłucha, przynajmniej na chwilę.
          Moje dzieci są dobrze wychowane, problemów z nauką nie mają, wręcz przeciwnie, ale widzę co się dzieje i posyłając dziecko do szkoły chcę mieć pewność, że jeżeli syna czy córkę zacznie mobingować grupa bandziorów to nie tylko we mnie ale i w szkole i w nauczycielach będą mieli oparcie, że będą mieli większe a przynajmniej takie same prawa jak agresorzy, a nie że to oni będą musieli schodzić z drogi bo nauczyciel najpierw odwróci głowę i niczego nie zauważy a gdy coś zostanie wymierzone przeciwko niemu to ukarze solidarnie całą klasę, bo inaczej nie potrafi czy nie chce i drugi raz czyli podwójnie zostanie skrzywdzone moje dziecko. Tylko tego się domagam i będę domagać.

          • 5 1

          • (3)

            Bo faktycznie nauczycielom mało płacą. Wieloletnia przyjaciółka mojej mamy jest nauczycielką więc wiem, ile zarabia. Co prawda w prywatnej szkole więc i tak więcej niż nauczyciele pracujący w publicznych, ale i tak mało jak za taką odpowiedzialność i ilość pracy (przygotowanie do lekcji w domu, sprawdzanie sprawdzianów, wypracowań itp). Urlopu akurat mają dużo ale duża część nauczycieli ze względu właśnie na pensje dorabia sobie w tym czasie.

            Dobrzy nauczyciele są, ale ze swołoczą nie chce im się pracować i nie dziwię się, bo zdrowie ma się tylko jedno. Byłam drugim rocznikiem, który poszedł do gimnazjów, zaraz po ich wprowadzeniu. Po kilku latach od reformy najlepsi nauczyciele z tej szkoły (którzy w tej samej placówce przepracowali wcześniej wiele lat) odeszli do dobrych liceów, bo nie chcieli się użerać z rozwydrzonymi i tępymi bachorami, woleli przekazywać wiedzę zainteresowanym nią ludziom. Wskutek tego przynajmniej w moim mieście w gorszych gimnazjach pozostawali tylko najgorsi nauczyciele, którzy nigdzie indziej nie znaleźli pracy.

            Pani oczekiwania są nierealistyczne. Nauczyciel obecnie nie ma ŻADNEJ możliwości ukarania krnąbrnego ucznia. Rodzice "cudownych syneczków" jak wytrzeźwieją po weekendzie i dzibdziuś im powie jak to został niesprawiedliwie potraktowany w szkole przez okropnego nauczyciela potrafią polecieć do kuratorium. Szkoda, że żadne kuratorium nie wstawi się za gnębionymi uczniami.

            • 9 0

            • (2)

              Nauczycielu nie jesteś od tego by karać, nie jesteś od tego by używać swojej przemocy dorosłego wobec dzieci. Jesli nie umiesz wychowywać, nie masz predyspozycji - odejdź

              • 0 5

              • idioto szkoła nie wychowuje co w takim razie należy do obowiązków rodzica?Szacunek do starszych ludzi czy odróznianie dobra od zła uczy się dzieciaka jak nauczy się tylko mówić i chodzić baranie ale to właśnie w tym wieku mamusie tatusie dziadziusie babusie wmawiają smarkaczom że są ąę najlepsi na świecie najmądrzejsi a inni to biedaki głupole i frajerzy których trzeba ograć.Kupują wszystko co tylko dzieciak chce nie uczą pokory dyscypliny a potem wielkie halo.Rodzice kształtują postawe dziecka i jeo stosunek do innych ludzi

                • 6 0

              • ZNOWU MĄDRALA!!!!

                • 2 1

          • bakuma

            masz straszny problem , ty!!! nie twoje dziecko , może idz do psychologa, albo zwolnij tempo i zajmij sie dzieciątkiem , bo twoje dziecko będzie zastraszone przy niezrównowazonym rodzicu, tu nie tkwi problem w nauczycielu tu tkwi problem w twoich problemach :( masz ich zbyt duzo i na dziecko nie masz czasu więc odbijasz to na nauczycielu obarczając go opieką nad twoim dzieckiem , a nauczyciel ma ponad 20 w grupie i niestety nie nadrobi twoich braków , gdyż jak widać ty nie radzisz sobie z 1 , a on musi z grupą .

            • 3 3

          • WYMĄDRZAĆ SIĘ KAŻDY POTRAFI!!!!

            najlepiej zostań nauczycielką ,świetnie piszesz!!!!

            • 1 1

      • A kto Ci powiedział, że jestem nieporadna? Moi uczniowie mają dobre wyniki, lubię ich i szanuję, mam spokój na lekcjach. Nie w uczniach tkwi problem, tylko w rodzicach i w nastawieniu społeczeństwa, które promuje wizerunek chciwego leniwego nauczyciela, którego nie należy szanować. I co się dziwić, że młodzież też tak nas postrzega i coraz głośniej i bezczelniej się do nas odzywa? A jeśli próbujemy coś z tym zrobić, to dostajemy po nosie od kuratorium, które przede wszystkim boi się rodzica. Bo ten może polecieć do mediów i zrobić aferę.

        • 8 0

  • Dziecko z tak zwanego "dobrego domu", nauczone prosić, dziękować, nie przeklinać, nie rozwiązywać problemów przy użyciu siły (2)

    ma po prostu przechlapane. To samo tyczy się osób dorosłych. W zetknięciu z chamstwem, wyzywaniem od bydła, psycholi, małp z brzytwą, zamiast zamalować w papę, wycofują się. I to jest błąd!!
    Znajomy lekarz miał problem, bo mu sąsiadka zastawiła korytarzyk szafą i słyszeć nie chciała, że to jest wbrew mirowi domowemu. Poszliśmy z kolegą, szafę przesunęliśmy na drzwi do jej mieszkania i więcej kłopotów już nie sprawiała:-)
    Drugi raz sąsiad wymienił zamek do drzwi na strych, z którego i ja korzystam. Nie pomogły wizyty w administracji. No to dwa kopy w drzwi i oprócz zamka musiał jeszcze wymienić zawiasy. Obecnie też nie sprawia większych kłopotów.
    Na chama trzeba jeszcze większego chamstwa:-)

    • 24 1

    • Tylko pamiętaj ze na "kozaka" zawsze znajdzie sie wiekszy "kozak"

      takze masz szczescie, a co bedzie jak trafisz na przestępce który Tobie tak da dwa "kopy" w drzwi ?

      • 1 0

    • To jest prosta droga do eskalacji przemocy i wojny każdego z każdym

      • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane