• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zero w skali Fahrenheita, czyli niewykorzystana magia nazwisk

Tomasz Wróblewski
2 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
W Teatrze Miniatura w Gdańsku wystawiany był spektakl dla dzieci o życiu Daniela Fahrenheita. W Teatrze Miniatura w Gdańsku wystawiany był spektakl dla dzieci o życiu Daniela Fahrenheita.

Dlaczego miasto, z którego pochodzi Fahrenheit posługuje się wyłącznie skalą temperatur Celsjusza? - zdziwił się mój szwajcarsko-amerykański znajomy podczas wizyty w Gdańsku.



Chris jest żeglarzem i człowiekiem przyzwyczajonym do nagłych zmian temperatur, przeskakiwania z części świata, w których rządzą stopnie C (Europa) do tych, gdzie obowiązują stopnie F (Ameryka Północna). Nie kłopot z przeliczaniem skłonił go do takiego pytania. Raczej zaskoczenie faktem, że jedno z najbardziej rozpoznawalnych w amerykańskich realiach nazwisko nie jest przez Gdańsk wykorzystywane promocyjnie.

Fahrenheit: Born in Gdańsk

Jeśli wczytać się w opracowania dotyczące chemika, Fahrenheit czuł związek z Gdańskiem mimo dość krótkiego w nim zamieszkiwania (wyjechał do Holandii jako dziecko). I choć największych odkryć dokonał daleko od Bałtyku, nigdy się naszych zimnych stron nie wypierał. Najładniejsza jest teoria, że naukowiec uhonorował rodzinne miasto zerem w swojej skali - bo to najniższa temperatura w Gdańsku zimą 1708/1709 została uznana za 0 stopni Fahrenheita.

Pomnik ku czci Daniela Fahrenheita stoi w Parku Nadmorskim w Gdańsku. Jego autorką jest Lucyna Kujawa. Pomnik ku czci Daniela Fahrenheita stoi w Parku Nadmorskim w Gdańsku. Jego autorką jest Lucyna Kujawa.

Takim zerem miasto powinno się chwalić, tymczasem nawet na gmachu magistratu wielki wyświetlacz wskazuje temperaturę jedynie w Celsjuszach. Szkoda, bo można by poedukować ulicę, że nasze gdańskie 0°F to -17°C, że 32°F to nasze 0°C, a ich 212 °F to nasz wrzątek, czyli 100 °C. I że Fahrenheit jest z Gdańska!

Czytaj także: Daniel Gabriel Fahrenheit - najsłynniejszy w świecie gdańszczanin
Od ośmiu lat na Długim targu w Gdańsku stoi kolumna meteorologiczna z termometrem Daniela Fahrenheita. Od ośmiu lat na Długim targu w Gdańsku stoi kolumna meteorologiczna z termometrem Daniela Fahrenheita.

Memling ostatecznie nasz (jak i Szekspir)

Poza ładnie odnowioną i pomalowaną kamienicą Fahrenheita przy ul. Ogarnej nie miałem co pokazać cudzoziemcowi. Kim jeszcze się pochwalić? Z Wałęsą na ustach Chris wylądował w Gdańsku i bardzo mu się Walesa Airport podobał.

Dom Daniela Fahrenheita przy ul. Ogarnej w Gdańsku. Dom Daniela Fahrenheita przy ul. Ogarnej w Gdańsku.
Szekspira spróbowałem sprzedać jako gdańskiego. Czarna bryła teatru przypadła do gustu, nie zraził gościa fakt, że w Gdańsku dramaturg nigdy nie był. Scenę elżbietańską pochwalił. Dach się otworzył, szczęka opadła. I jeszcze panorama z kościołem Mariackim. "Wesołych kumoszek..." nie obejrzał, ale obiecał, że wróci.

Choć Szekspir nigdy nie był w Gdańsku, Teatr Szekspirowski nawiązujący do epoki, w której tworzył poeta, jest łącznikiem pomiędzy nim i Gdańskiem. Choć Szekspir nigdy nie był w Gdańsku, Teatr Szekspirowski nawiązujący do epoki, w której tworzył poeta, jest łącznikiem pomiędzy nim i Gdańskiem.
Byliśmy za blisko Starego Przedmieścia, żeby nie skorzystać - i tak Chris zobaczył Sąd Ostateczny. Amerykańska szczęka opadła mu bardziej niż przy Szekspirze, ze szwajcarską dokładnością spędził przy arcydziele Hansa Memlinga dobre pół godziny. Nie było tłoku.

Oryginał "Sądu Ostatecznego" znajduje się w Muzeum Narodowym w Gdańsku, a jego kopię można podziwiać w bazylice Mariackiej. Oryginał "Sądu Ostatecznego" znajduje się w Muzeum Narodowym w Gdańsku, a jego kopię można podziwiać w bazylice Mariackiej.
To niesamowite, jak bardzo nie udaje nam się pokazać, że i Memling jest z Gdańska (choć pewnie i on nigdy tu nie był). Pamiętacie fragment Sądu Ostatecznego na oknie Dworca Głównego PKP? Na początku był ładny, a potem szybko stał się brudny i zniknął.

W sezonie 2016 Memlinga miała przybliżyć wystawa fotografii fragmentów obrazu z opisami w kilku językach. Pomysł dobry, miejsce jeszcze lepsze (ul. Tkacka, tuż przy Długiej). Nie wiem, czy się przełożyło na frekwencję w Muzeum Narodowym, bo przyszedł Jarmark św. Dominika i wystawę diabli wzięli.

Schopenhauer - bar jest moim wyobrażeniem

Na koniec - wydawałoby się - pewniak. Spędził w Gdańsku tylko kilka lat, ale jednak tu się urodził. Śladów jego i rodziny jest wiele - w głównym Gdańsku, ale też na Oruni czy w Oliwie. Nie zabytki chciałem pokazać związane z jednym z najbardziej znanych filozofów w historii. Zabrałem gościa do baru. Bar nazywa się Sch. Schopenhauer i mieści się przy ul. Św. Ducha, tej samej, przy której na świat przyszedł mały Artur.

Arthur Schopenhauer urodził się 22 lutego 1788 w Gdańsku, zmarł 21 września 1860 we Frankfurcie nad Menem. Arthur Schopenhauer urodził się 22 lutego 1788 w Gdańsku, zmarł 21 września 1860 we Frankfurcie nad Menem.
Estetyczne to miejsce bardzo. Dobrze zaprojektowane logo, stroje załogi, minimalizm wnętrz i sprzętów. Duży Artur byłby chyba zadowolony. Tym bardziej, że w wejściu przywitałby go cytat: "Świat jest moim wyobrażeniem".

Pewnie nikt nie posłucha, ale może na przykład w męskiej toalecie dałoby się umieścić antyhipsterski cytat z mistrza?

"Mówi się, że broda jest człowiekowi przyrodzona; owszem, i dlatego całkiem stosowna jest w stanie natury; ale tak samo stosowne jest golenie jej w stanie cywilizowanym. (...) Golenie jest symbolem wyższej cywilizacji."

Niestety, w całym zgrabnym koncepcie skojarzenia hipsterskiej - nomen omen - filozofii z jednym z największych myślicieli świata, jest minimalizm, który zabija całą radochę. Minimenu, miniasortyment, miniporcje.

Ćwiczyliśmy śniadanie, pełen zestaw, na który namawiała sympatyczna kelnerka. Zestaw na deseczce ograniczył się do jajek na patelni, kiełbasek oraz bajgla. Kiełbaski według zapowiedzi miały być cztery, a pojawiły się dwie, rozmnożone, bo każda przekrojona wzdłuż. Rachunek się zgadzał, ale Schopenhauer, który życie kończył we Frankfurcie, powiedziałby pewnie: "Frankfurterki są moim wyobrażeniem."

O autorze

autor

Tomasz Wróblewski

dziennikarz (od wieków), barman i restaurator (od lat, założył kilka knajp, w tym Stację de Luxe), menadżer (wielu projektów, długich, krótkich i śródmieścia – przez jeden dzień). Pochodzi z Kociewia, mieszka w Gdańsku, ale jego tata urodził się w Gdyni.

Opinie (121) 3 zablokowane

  • I co z tego, ze sie tu urodzil? (11)

    To nie Polak.

    • 11 17

    • Skąd się biorą takie młotki..... (2)

      "Powinniśmy traktować Gdańsk jako wspólne dziedzictwo. Tylko "wiecznie wczorajsi" myślą inaczej" prof. Andrzej Januszajtis. Pomyśl troche to nie boli.

      • 11 4

      • z tv republika

        r

        • 4 4

      • Mam akurat w d... co zapodaje

        jakiś profesor na ten temat.

        • 4 2

    • Jakbyś żył 200 -300 lat temu, to byś go pałą pogonił, jako prawdziwy patriota. .

      • 5 2

    • Szopenhauerowie (taka pisownia jest też poprawna) byli niemieckojęzyczni ale uważali się za lojalnych poddanych polskiego króla (6)

      Uczyli dzieci polskiego (żeby się przynajmniej osłuchały) a po zaborach i zajęciu Gdańska przez Prusy wynieśli się z Gdańska bo nie cierpieli prusactwa.
      Czytałem pamiętniki to wiem.

      • 4 1

      • (4)

        Tylko czemu w takim razie nie wynieśli się pod skrzydła polskiego króla, tylko pojechali do Hamburga?

        • 2 0

        • nie wiem, spytaj emigrantów na Wyspach po co tam milionem siedzą (3)

          a ci na S. to wiem - bo już POLSKIEGO KRÓLA NIE BYŁO.

          • 4 1

          • (2)

            Właśnie że był, abdykował dopiero 2 lata później

            • 2 0

            • udajesz głupiego? (1)

              A gdzie mieli uciekać? Znasz historię? Wiesz co się już wtedy działo? Uciekli spod topora. Przecież nie chodziło o jakąś osobistą miłość do Poniatowskiego (w zasadzie byli republikanami więc ... hmmm), ale o coś co nazwalibyśmy dzisiaj obywatelstwem. Uciekali (tak jak wielu innych gdańszczan) przed despotyzmem, jaki przynieśli ze sobą zaborcy.
              Rzeczpospolita, dopóki istniała, gwarantowała im wolność.

              • 3 0

              • Dodam jeszcze, że byli okropnie nieszczęśliwi.

                Tęsknili za Gdańskiem, za życiem, jakie mogli prowadzić w Rzeczypospolitej. Wszystko wskazuje na to, że ojciec Artura popełnił samobójstwo rzucając się z okna.

                • 3 0

      • do wszystkich zainteresowanych

        poczytajcie sobie
        "Gdańskie wspomnienia młodości" Johanny Schopenhauer

        • 3 0

  • Kiedys lata temu jak gosciłem Amerykanina (1)

    z polskimi korzeniami po wizycie w Będominie w Muzeum Hymnu Narodowego po obejrzeniu zerowej infrastruktury stwierdził pół żartem pół serio, że w USA żyłoby z takiego miejsca połowa stanu w którym znajdowałoby się tak ważne dla państwowości muzeum.

    • 19 1

    • bo byłby pielgrzymki rodaków, a tam 300 melonów ludzi

      • 2 0

  • (1)

    Co za kompletny belkot. Rozumiem, ze w Glasgow powinni uzywac skali Kelvina.

    Sezon ogorkowy to i kompletna dziennikarska biegunka.

    • 21 9

    • Poczytaj nieuku. Nie ma skali Kelvina.

      • 1 0

  • Ciekawe że... (1)

    Tak jak Królewiec, kojarzy się nieodwołalnie z Kantem tak szkoda że Gdańsk nie kojarzy się z Schopenhauerem. W tym kontekście fajnie brzmi jego "Rzad­ko myślimy o tym, co ma­my, lecz zaw­sze o tym, cze­go nam brak".

    • 11 1

    • Gdansk kojarzy sie z Bolkiem

      • 2 1

  • Jaki dziennikarz taki znajomy

    • 9 3

  • Woow pełne zaskoczenie jak na poziom trojmiastopeel (5)

    Niby nic ale napisane jakoś tak mniej małomiasteczkowo.
    Od siebie dodam że w realu goscie z U.S.A. najbardziej w Gdańsku byli zaskoczeni dokładnie brakiem baru z dobrymi śniadaniami. Nie ma takiego nigdzie w samym centrum wliczając nawet wielogwiazdkowe hotele z których czmychneli na poszukiwania. Kolejne ich duże zaskoczenie to bardzo zanieczyszczone chodniki w centrum i smród pochodzący z Szadółek na obwodnicy. Mieli szczęście że nie wiało w kierunku centrum.
    Z pozytywnych rzeczy to spodobał im się widok z centrum Hevelianum na miasto plaza w Brzeźnie i nalewaki piwa w pewnym barze podawane na stół. Z wielką ciekawością oglądali ruiny powojenne na wyspie spichrzów i komin spalarni odpadów na Westerplatte dziwiąc się że coś takiego funkcjonuje w takim miejscu. Nie mieli najmniejszej ochoty na zwiedzanie ECS nawet pomimo zapewnień że mogą spotkać tam Walese. Za to zrobili mnóstwo fotografii pod pomnikiem Sobieskiego oraz przy gdańskiej poczcie. Z Gdańskich nowych fontann bardzo się śmiali bo przypominały im te które widywali w dzieciństwie w centrach handlowych na przedmieściach we własnym kraju.

    • 14 8

    • haha, dobre, plus za fontanny - tak to małomiasteczkowe jak xuj

      \a knajpę śniadaniową ma pewien - ha! - Amerykanin -Soul Kitchen

      • 3 0

    • Amerykanie to jednak prości ludzie

      dobre jedzenie (najlepiej amerykańskie), ładne widoki, zabytki, najlepiej starsze niż cywilizacja USA i już jest ok. To, że jacyś Amerykanie tak reagowali, to znaczy, że mamy organizować miasto pod nich? ECS, Wałęsa, coś więcej o skomplikowanej historii miasta - to ich nie interesuje, bo to ignoranci najczęściej są zapatrzeni w swój kraj.

      • 2 0

    • (1)

      co za bełkot, hamerykanie zaskoczeni zanieczyszczonymi chodnikami? chyba nigdy w hameryce nie byli :)

      • 2 0

      • w niektórych miastach nie ma chodników

        tylko ulice.

        • 2 0

    • brak baru sniadaniowego?

      To co Amerykanie wpieprzają na śniadanie dla Europejczyków jest niestrawne i niezdrowe. Zresztą widać to po wadze i figurze przeciętnego mieszkańca USA. Mogli by sie chociażby w Polsce czegoś nauczyć z korzyścią dla siebie i swojego zdrowia.

      • 3 0

  • od dawna mówię, że gdańsk powinien mieć, oprócz muzeów w oryginalnych domach

    Schopenhauera czy Grassa otwarty festiwal RETORYKI i ERYSTYKI pod gołym niebem.

    Moglibyśmy się spierać publicznie, biorąc najlepsze i najgorsze wzorce z książki p. Arthura. To byłoby coś!

    • 5 2

  • (2)

    Powinna zostać utworzona np.Aleja słynnych Gdańszczan. Moźe na Moście Zielonym jakieś tablice?

    • 2 1

    • MUZEA I IZBY PAMIĘCI

      i szlak Grassa po Wrzeszcza

      • 1 0

    • lepiej nie

      • 0 2

  • Adamowicz, Bolek WON Z GDAŃSKA (6)

    Wałęsą Bolkiem się chwalić to chyba antyreklama dla tego miasta?? Autor chciał by gość już nigdy nie wrócił?

    • 12 25

    • nikogo poza Wałęsa nawet ponadprzeciętny Amerykanin z GD niekojarzy (1)

      Grassa na pewno nie, Schopenhauera bardzo wątpię

      ty jesteś od przeciętnego Jankesa głupszy.

      • 10 3

      • nie przesadzaj, ameba jest od przeciętnego jankesa mądrzejsza

        • 3 0

    • (2)

      Tobą nikt chwalił się nie będzie, to pewne. Marne i żałosne kreatury plujące jadem też muszą gdzieś żyć, tylko dlaczego w Gdańsku?

      • 6 3

      • (1)

        no właśnie od lat staramy się wałęse wywalić

        • 3 2

        • Ja bym Ciebie chętnie pożegnał. Wyjeżdżaj, płakać nie będę.

          • 3 3

    • oraz TuSSek nie wracaj tutaj

      zostan u cioci Makreli z Mazur

      • 3 6

  • (1)

    "Dlaczego miasto, z którego pochodzi Fahrenheit posługuje się wyłącznie skalą temperatur Celsjusza?" - no zastanowmy sie dlaczego. Ku..wa! Czy to jest jakis zlot przyglupow ostatnio?!

    • 17 5

    • tak, na 3.pl witaj waść

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane