• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Anna Karenina - wstyd w Operze Leśnej

Marianna Drygas
19 września 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
To, co się wydarzyło piatkowego wieczoru w Operze Leśnej, uważam za największy wstyd, jaki może spotkać taką placówkę. Nie chodzi mi nawet o opóźnienie - rzecz to częsta, i nie zawsze wynika z winy organizatorów. Na pewno ważniejsze jest, żeby artyści zdażyli się dobrze przygotować, niż żeby miało dojść da wypadków podczas spektaklu.

Natomiast sam stan sceny - o to organizatorzy powinni byli zadbać, wszak nie od wczoraj było wiadomo, że balet Anna Karenina Borysa Ejfmana zawita do Sopotu. Natychmiast po wejściu na teren Opery było jasne, że nie jest dobrze: scena tonęła w wodzie, desperacko, choć bezskutecznie wycieranej przez parę osób. Z dachu, który miał ponoć zostać uszczelniony, a w każdym razie jego osłaniająca scenę część - woda kapała rzęsiście. Jak zapewniał konferansjer, kłopot polegał na temperaturze, którą na próżno starano się podnieść do wymaganych 15 stopni.

Moim zdaniem większym problemem był brak przygotowania; odniosłam wrażenie, że na szybko starano się zrobić wszystko to, co należało zrobić tydzień, miesiąc, rok temu.

We wrześniu z reguły pada. Opera Leśna często gości tancerzy. I nie powstała wczoraj. Jakim cudem jest możliwe, że nadal nie jest przygotowana na złe warunki atmosferyczne?

Dlaczego na prawdziwie wartościowe wydarzenia artystyczne nie ma środków? Przecież Sopot aspiruje do miana miasta-stolicy kultury wysokiej. Zastanawiające jest zatem, że odnowionymi obiektami niezmiennie pozostają budki z kebabami i trasy do nich, a ja, wracając ze spektaklu, który się nie odbył, omal nie rozbiłam sobie nosa na pokiereszowanym chodniku, prowadzącym do Opery Leśnej.

Nie należy się dziwić, jeśli Anna Karenina będzie ostatnim baletem Borysa Ejfmana, jaki obejrzymy w Sopocie.
Marianna Drygas

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (16)

  • Tez tam byłem i nie rodzierałbym szat. Balety i tak rzadko występują na otwartych scenach, a warunki atmosferyczne były tego dnia rzeczywiście fatalne: temperatura 11 oC, porywisty wiatr i nawałnice deszczowe. Jeślki ktoś zna trochę specyfikę baletu to chyba wie, że w takich warunkach żaden tancerz nie wystąpi. To nie jest Teatr Wielki tylko leśna scena (przed wojną dachu nie było tu w ogóle). W ogóle balet Borisa Ejfmana nie ma szczęścia do Opery, bo ile razy występowali było i chłodno i deszczowo. Tak bywa i tyle. Dzień później była już normalna pogoda i szkoda, że nie trafili na normalny dzień. Pech.

    • 0 0

  • Może i bywało chłodno i deszczowo, ale nie na tyle, ze dałoby sie uskuteczniać pływanie synchroniczne. I nie odwoływano występu ( choc zdarzały sie upadki, co powinno zasygnalizowac juz wtedy koniecznosc załatwienia sprawy dachu). Moim zdaniem, nalezy wytykać takie rzeczy- to nie rozdzieranie szat, ale dbałośc o własciwe zorganizowanie imprezy. Jak bedzie nam wszystko jedno, to po co w ogole trudzic sie sciaganiem tu zespolow baletowych? To, ze nie mamy w Sopocie Teatru Wielkiego nie znaczy, ze mamy zdziadziec kompletnie, albo godzic sie na fuszere.

    • 0 0

  • hm... prawie jak w Zimbabwe

    Niestety/stety* nie dotarłem na Ballet (a bardzo chciałem), tak czy owak żałuję, w sumie gdy tak sobie czytam Wasze opinie to przykro że sprawy tak sie potoczyły... lejący deszcz... przeciekający dach i inne wątpliwej jakości atrakcje, czyli tak mniej więcej jak w Zimbabwe (z całym szacunkiem dla ich Ministerstwa Kultury) choć może przynajmniej nie było moskitów...
    Sopot "goes to pot" i nic w tym dziwnego skoro jest kasa na takie gwiazdy jak Mandaryna, D(i)oda Elektroda, natomiast gdy przyjeżdzają artyści niekwestionowanej klasy dostają "mopem w twarz".

    Z podrowieniami,
    może za rok będzie lepiej

    *niepotrzebne skreślić

    • 0 0

  • Nie pierwszy raz...

    Niewiem, czy ktokolwiek z Was to pamieta, ale na jednym z poprzednich występów Ejfmana było podobnie. Tancerze omijali kałuże, kapało z dachu. Wystapili chyba tylko przez grzeczność. Myślałam sobie wtedy, co będzie za rok...Powtórka z rozrywki. Szkoda pomysleć, co bedzie za kolejny rok. Ja na miejscu Ejfmana już bym do Sopotu nie przyjechała.

    • 0 0

  • Pati - gdynia ma niemalże tylko Świętojańską...

    + Skwer to jest wszystko co turyści moga zobaczyć w wieeeelkiej Gdyni ;-) więc nieporównywalnie łatwiej zadbać o te 2 ulice na krzyż.

    • 0 0

  • jedynie publiczność

    zachowała się jak należy, okaskami pożegnała zespół, oby w tym roku nie było powtórki, nie słyszałem, aby ktoś z odpowiedzialnych za ubiegłoroczny skandal wyleciał.

    • 0 0

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane