• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Balkon i weranda odpadły od budynku w Nowym Porcie

Maciej Korolczuk
19 grudnia 2019 (artykuł sprzed 4 lat) 

W budynku przy ul. Wilków Morskich w Nowym Porcie zawaliła się weranda z balkonem. Mieszkająca tam pani Barbara twierdzi, że konstrukcja należącego do miasta budynku została naruszona podczas niewłaściwie prowadzonego remontu w 2006 r. Urzędnicy odpierają zarzuty, mówiąc, że cały budynek wymaga kompleksowego remontu. Na to jednak nie ma pieniędzy.



Zarządzanie mieniem komunalnym w Gdańsku jest:

Barbara Kuczyńska w budynku na rogu ul. Wilków Morskich i Spokojnej w Nowym Porcie mieszka od 43 lat. To poniemiecki budynek, zamieszkały do niedawna przez trzy rodziny. Dwie z nich wyprowadziły się przed kilkoma laty. W jedynym mieszkaniu, na poddaszu pozostała tylko pani Barbara wraz z synami.

Budynek należy do Gdańskich Nieruchomości i już na pierwszy rzut oka widać, że najlepsze lata ma już za sobą. Tynk odpada z niego całymi płatami odsłaniając przedwojenne cegły. Tylko nowy dach i wymienione okna sprawiają, że można w nim w ogóle mieszkać. Choć koszty tego są ogromne. I nie chodzi tylko o wynoszący 700 zł czynsz, ale przede wszystkim stres, jakim okupiona jest codzienność pani Barbary.

- Po tylu latach pracy w dawnym PGM-ie [Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej] chciałabym tylko spokojnie położyć głowę na poduszce, a teraz proszę spojrzeć - kupa gruzu i połamane deski - wskazuje na swoje podwórko pani Barbara. - Chwała Bogu, że nikomu nic się nie stało, ale to, że ten balkon i weranda runie, było kwestią czasu.
Nad stanem budynku - przed laty domu robotniczego Fundacji dr. Georga Abegga - ręce załamuje nie tylko pani Barbara. Gdy przed kilkoma laty przyjechał z Niemiec potomek rodziny, która zamieszkiwała tam przed wojną, bał się wejść na podwórko. Pani Barbara wspomina, że zapamiętała tylko jego szkliste oczy.

Przesuń aby
porównać

Zamiast zrobić, chcieli dorobić



Zegar tykał od 13 lat. W 2006 r. miasto podjęło się remontu budynku. Jednak - jak wspomina pani Barbara - ekipa budowlana zamiast pomóc, narobiła szkód. Pracownicy ze wschodu sami jej przyznali, że pracując na śmieciowej umowie muszą dorobić. Gdy z podwórka zaczęły znikać kolejne przedmioty pani Barbara już wiedziała, że remontu się nie doczeka.

- Któregoś dnia pojawił się alkohol, a z garażu zniknęła pocięta na części pralka. Robotnikom udało się tylko rozkopać ziemię wokół budynku, czym prawdopodobnie naruszyli konstrukcję tej werandy. Potem zniknęli - mówi pani Barbara.
Z pomocą innych osób rozkołysana weranda i balkon zostały podparte czym się dało. Prowizorka utrzymała się przez kolejną dekadę.

W niedzielę pani Barbara brała udział w uroczystości zorganizowanej przez parafię w Nowym Porcie. Gdy wieczorem wróciła do domu, syn powiedział, że balkon zniknął.

- Gdy przybiegłam na miejsce i zobaczyłam, co się stało, nie wiedziałam, gdzie się podziać. Od dawna prosiłam urzędników, by zainteresowali się stanem budynku, ale nie mieli dla mnie czasu. Moje prośby o wykupienie mieszkania na własność też były ignorowane. Dobrze, że nie doszło do tragedii. Może teraz ktoś oprzytomnieje i zajmie się sprawą - liczy pani Barbara.
Odpowiedź na interpelację Łukasza Hamadyka z 2015 r. Odpowiedź na interpelację Łukasza Hamadyka z 2015 r.

Wykwaterowanie i zmiana funkcji budynku



Sprawą budynku przy Wilków Morskich od kilku lat interesuje się Łukasz Hamadyk, były radny a obecnie przewodniczący zarządu rady dzielnicy Nowy Port. Jak mówi w sprawie grożącej zawaleniem werandy interweniował już w 2015 r. W interpelacji do prezydenta Gdańska wskazywał, że pilny remont jest niezbędny, bo naruszona konstrukcja zagraża mieszkańcom.

- W odpowiedzi przeczytałem, że weranda przewidziana jest do rozbiórki, ale ze względu na to, że budynek jest zakwalifikowany jako "obiekt o wartościach kulturowych z wymogiem zachowania historycznego charakteru" nie można było tego zrobić - mówi Hamadyk. - Werandę należałoby więc odtworzyć, ale na prace związane z izolacją i elewacją potrzeba było ok. 250 tys. zł. Takich środków GZNK oczywiście nie miał, więc sprawę pozostawiono samej sobie. Jednocześnie już wtedy, a więc przed czterema laty wskazano, że jednym z rozwiązań jest zmiana jego funkcji lub sprzedaży po wcześniejszym wykwaterowaniu najemcy.
- Nie ma mowy, że się stąd ruszę - obrusza się pani Barbara. - Wyrzucić się nie dam. Czynsz płacę regularnie, dbam jak o swoje, choć lokal nie jest mój tylko miasta.

Przyszli urzędnicy i wymienili tabliczkę



Od początku tygodnia na miejscu uwijają się pracownicy Gdańskich Nieruchomości. Do podstawionego kontenera wrzucają gruz i to, co pozostało z werandy i balkonu pani Barbary. Płytami wiórowymi osłonili też od zimna drzwi balkonowe.

Po nagłośnieniu sprawy w internecie pojawili się też urzędnicy.

Jedną z ich pierwszych decyzji była wymiana... tabliczki z numerem mieszkania i nazwą zarządcy budynku. Do niedzieli goście pani Barbary mogli przeczytać, że za budynek odpowiada PGM. Wkrótce zmieni się też sama ulica objęta gminnym programem rewitalizacji. I zdaniem Hamadyka tu leży klucz do rozwikłania zagadkowej niemocy urzędników.

  • Jedną z pierwszych decyzji urzędników była wymiana na budynku tabliczki z adresem i nazwą zarządcy.
  • W środę budynek został prowizorycznie zabezpieczony przed zimnem płytami wiórowymi a gruz uprzątnięto do podstawionych kontenerów.

- Ul. Wilków Morskich jest jedną z najładniejszych i dziś najbardziej zaniedbanych ulic w Nowym Porcie. Po rewitalizacji jej atrakcyjność wzrośnie, a co za tym idzie, także atrakcyjność gruntów i przyległych nieruchomości. W kontekście pojawiających się już w 2015 r. sygnałów o możliwym wykwaterowaniu ostatniej rodziny i zmianie funkcji budynku wszystko układa się w jedną całość - mówi Hamadyk.

Gdańskie Nieruchomości: budynek wymaga remontu



Właściciel budynku - miejska spółka Gdańskie Nieruchomości - w swoich zasobach ma ok. 3 tys. nieruchomości. 90 proc. z nich to budynki i lokale pochodzące sprzed wojny, wymagające dużych nakładów finansowych. Tak jak budynek, w którym mieszka pani Barbara.

- Nasz inspektor ocenił, że budynek wymaga remontu kapitalnego przed odbudową werandy. Samo zawalenie się dobudowanej do bryły budynku konstrukcji nie spowodowało jej znaczącego osłabienia, jednak stan techniczny całego budynku wymaga remontu kompleksowego, który nie może być realizowany w trakcie zamieszkiwania najemców - mówi Aleksandra Strug, rzecznik prasowy Gdańskich Nieruchomości. - Remont dachu i planowana modernizacja opaski izolacyjnej w 2006 r. nie miały wpływu na pogorszenie stanu technicznego konstrukcji. To właśnie te prace odkryły, że konstrukcja werandy jest niestabilna, co miało wpływ na przerwanie prac.
Ponadto, budynek znajduje się w gminnej ewidencji zabytków, co oznacza konieczność uruchomienia wielomiesięcznych procedur uzgodnieniowych z konserwatorem zabytków. Same prace zmusiłyby panią Barbarę do przeprowadzki na czas remontu do lokalu zastępczego.

Jak powiedziała nam jednak mieszkanka Nowego Portu, nie może się na to zgodzić, bo jak twierdzi - nie miałaby już do czego wracać.

Miejsca

Opinie (250) ponad 10 zablokowanych

  • mieszkańcy na bruk a miasto niech sprzeda i zarobi sobie trochę na lampki choinkowe.

    • 2 0

  • PO i PiS to banda złodziei i patola

    Politycy to zwyrodniale robactwo i urzedasy fagasy.

    • 2 0

  • taki to Gdańsk pod rządami PO

    Przecież dla Panny Dulczessy są ważniejsze sprawy

    • 2 2

  • Powiem krótko komentujący cwaniaczki z miodem w uszach i ściśniętych pośladach.

    Wasi rodzice, dziadkowie mieszkali właśnie w takich miejskich-wiejskich (nie swoich) kwaterach i było dobrze! Teraz krzyczycie "co ta ... sobie myśli, ma za darmo i jeszcze wymaga".
    Dajcie tej kobiecie spokój na stare lata i otwórzcie oczy na poczynania aroganckich gdańskich urzędasów.
    Jeżeli to dotrze do łba chociażby jednego, to i tak było warto uderzyć w klawisze.

    • 5 2

  • Przykro się robi, gdy się czyta oficjalne pismo od Prezydenta Miasta Gdańska o zmianie przeznaczenia budynku po wykwaterowaniu obecnego najemcy. To tak jakby zarządca decydował o losie niewolników. Jestem wyczulony na tego typu niby niezauważalne kwestie. Takie sprawy powinny być negocjowanie między wszystkimi stronami.

    • 2 1

  • Jeden mały szczegół (2)

    Przykro się robi, gdy się czyta oficjalne pismo od Prezydenta Miasta Gdańska o zmianie przeznaczenia budynku po wykwaterowaniu obecnego najemcy. To tak jakby zarządca decydował o losie niewolników. Jestem wyczulony na tego typu niby niezauważalne kwestie. Takie sprawy powinny być negocjowanie między wszystkimi stronami.

    • 6 2

    • (1)

      Jeżeli lokator budynku nie chciał wykupić swojego lokalu( na pewno miał taką możliwość), to PGM w tym momencie ma większe prawa do decydowania o losie tego budynku. Cały stary Chełm , jego stare budynki zostały wyremontowane, po przekształceniu na wspólnoty przez ich właścicieli. No, może dwa bloki miasto wyremontowało (nie każdy miał tak szerokie plecy). Przez ponad 70 lat płacenia czynszu do miasta, nic nie było robione, oprócz przeglądów.

      • 1 2

      • a nie chciał?

        pozatym szacunku ta pani egzotycznaz nie ma do ludzi. I to fakt

        • 1 0

  • Uzgadniali z konserwatorem wiele miesięcy

    aż weranda odpadła. Luzik. Ważne, że na papierze wygląda dobrze. Gorzej w realu.

    • 4 0

  • niemiecka solidność (3)

    • 11 1

    • Tylko dzięki niej ten budynek tyle przetrwał bez remontu. (1)

      Dobiła go gdańska niegospodarność.

      • 7 1

      • Wszystkie budynki w Gdańsku z okresu wojennego lub przed, są lub były w takim stanie.

        Wystarczy popatrzeć na stary Chełm. Budynki (prawie wszystkie) wyremontowane dopiero po przekształceniu przez właścicieli.

        • 1 0

    • Żadna ,,niemiecka", tylko po Wolnym Mieście Gdańsku !

      • 2 1

  • Fajnie (4)

    Nie bardzo rozumiem podejście pani Barbary, skoro chcą jej dać mieszkanie zastępcze na czas remontu,a poza tym przecież nie jest właścicielką domu,myślę że w nowym mieszkaniu będzie miała lepsze warunki,ale jak stanie się tragedia i dom zawali się jej na głowe,to kto będzie brał odpowiedzialność,rozumiem że ona chce się starać o zasiedzenie, nawet jakby stała się właścicielką domu ,to czy byłoby ja stać na całkowity remont zabytkowego domu,zgodnie ze sztuka konserwatorską,jak by miała takie pieniądze to kupiła by sobie mieszkanie na nowym osiedlu,a nie siedziała w tej ruderze..

    • 34 9

    • zgadzam sie ! (2)

      I jeszcze bulic czynszu 700 zeta. w Nowym porcie sa pewnie lepsze mieskania do wynajecia. I co by wziela przez zasiedzenie i sprzedala , bo o to pewnie chodzi !

      I powinno sie przestac sprzedawac mieszkania komunalne za bezcen !

      • 8 1

      • pewnie synowie również mają chrapkę na to mieszkanie (1)

        z opisu wynika, że to dorosłe już osoby - zamiast pójść na swoje, zabrać mamę do siebie, zapewnić lepsze warunki siedzą w komunalnym na kupie i chcieliby wykupić za 10-20 tys złotych a sprzedać potem na wolnym rynku za 200 tys

        • 7 1

        • Pełen luxus !

          Sami w ponad 140m2 mieszkaniu jak we własnym domu. Teraz niech jeszcze miasto wyremontuje . Żyć nie umierać. Też tak chcę! Czynsz płaci każdy, jak nie do zarządcy to do spółdzielni.

          • 4 0

    • a ja nie bardzo rozumiem jak można przeczytać artykuł i nic z niego nie rozumieć... dramat normalnie

      • 7 4

  • (1)

    700 pln za takie mieszkanie.

    • 11 4

    • Jaki metraż ta pani zajmuje ?

      Mieszka sama w całym bloku. Wszystkie koszta są wówczas jednoosobowe. Wszelkie przeglądy ubezpieczenia, grunt. To wszystko wówczas skupia się na jednym lokalu. W wielorodzinnych blokach tego typu( czyli stare) te koszta są podzielone na wszystkie lokale. Wówczas zależności od metrażu koszta ok. 60m2 mieszkania to czynsz ok.500zł . Bardzo dużo jest takich starych domów, ale lokatorzy musieli sami wyremontować po przekształceniu bo miasto zawsze tłumaczyło się brakiem funduszy pomimo wieloletnich opłat czynszu

      • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane