- 1 Kasa samoobsługowa to okazja do kradzieży (97 opinii)
- 2 Podrzucanie śmieci to nie wykroczenie? (83 opinie)
- 3 Wypadek galeonu i motorówki. Jest raport (26 opinii)
- 4 Finał sprawy z przypiętym rowerem (50 opinii)
- 5 Maj pełen prac drogowych w Gdyni (41 opinii)
- 6 Wypadki TIR-ów i wojskowej ciężarówki (57 opinii)
Balkon i weranda odpadły od budynku w Nowym Porcie
W budynku przy ul. Wilków Morskich w Nowym Porcie zawaliła się weranda z balkonem. Mieszkająca tam pani Barbara twierdzi, że konstrukcja należącego do miasta budynku została naruszona podczas niewłaściwie prowadzonego remontu w 2006 r. Urzędnicy odpierają zarzuty, mówiąc, że cały budynek wymaga kompleksowego remontu. Na to jednak nie ma pieniędzy.
Budynek należy do Gdańskich Nieruchomości i już na pierwszy rzut oka widać, że najlepsze lata ma już za sobą. Tynk odpada z niego całymi płatami odsłaniając przedwojenne cegły. Tylko nowy dach i wymienione okna sprawiają, że można w nim w ogóle mieszkać. Choć koszty tego są ogromne. I nie chodzi tylko o wynoszący 700 zł czynsz, ale przede wszystkim stres, jakim okupiona jest codzienność pani Barbary.
- Po tylu latach pracy w dawnym PGM-ie [Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej] chciałabym tylko spokojnie położyć głowę na poduszce, a teraz proszę spojrzeć - kupa gruzu i połamane deski - wskazuje na swoje podwórko pani Barbara. - Chwała Bogu, że nikomu nic się nie stało, ale to, że ten balkon i weranda runie, było kwestią czasu.
Nad stanem budynku - przed laty domu robotniczego Fundacji dr. Georga Abegga - ręce załamuje nie tylko pani Barbara. Gdy przed kilkoma laty przyjechał z Niemiec potomek rodziny, która zamieszkiwała tam przed wojną, bał się wejść na podwórko. Pani Barbara wspomina, że zapamiętała tylko jego szkliste oczy.
porównać
Zamiast zrobić, chcieli dorobić
Zegar tykał od 13 lat. W 2006 r. miasto podjęło się remontu budynku. Jednak - jak wspomina pani Barbara - ekipa budowlana zamiast pomóc, narobiła szkód. Pracownicy ze wschodu sami jej przyznali, że pracując na śmieciowej umowie muszą dorobić. Gdy z podwórka zaczęły znikać kolejne przedmioty pani Barbara już wiedziała, że remontu się nie doczeka.
- Któregoś dnia pojawił się alkohol, a z garażu zniknęła pocięta na części pralka. Robotnikom udało się tylko rozkopać ziemię wokół budynku, czym prawdopodobnie naruszyli konstrukcję tej werandy. Potem zniknęli - mówi pani Barbara.
Z pomocą innych osób rozkołysana weranda i balkon zostały podparte czym się dało. Prowizorka utrzymała się przez kolejną dekadę.
W niedzielę pani Barbara brała udział w uroczystości zorganizowanej przez parafię w Nowym Porcie. Gdy wieczorem wróciła do domu, syn powiedział, że balkon zniknął.
- Gdy przybiegłam na miejsce i zobaczyłam, co się stało, nie wiedziałam, gdzie się podziać. Od dawna prosiłam urzędników, by zainteresowali się stanem budynku, ale nie mieli dla mnie czasu. Moje prośby o wykupienie mieszkania na własność też były ignorowane. Dobrze, że nie doszło do tragedii. Może teraz ktoś oprzytomnieje i zajmie się sprawą - liczy pani Barbara.
Wykwaterowanie i zmiana funkcji budynku
Sprawą budynku przy Wilków Morskich od kilku lat interesuje się Łukasz Hamadyk, były radny a obecnie przewodniczący zarządu rady dzielnicy Nowy Port. Jak mówi w sprawie grożącej zawaleniem werandy interweniował już w 2015 r. W interpelacji do prezydenta Gdańska wskazywał, że pilny remont jest niezbędny, bo naruszona konstrukcja zagraża mieszkańcom.
- W odpowiedzi przeczytałem, że weranda przewidziana jest do rozbiórki, ale ze względu na to, że budynek jest zakwalifikowany jako "obiekt o wartościach kulturowych z wymogiem zachowania historycznego charakteru" nie można było tego zrobić - mówi Hamadyk. - Werandę należałoby więc odtworzyć, ale na prace związane z izolacją i elewacją potrzeba było ok. 250 tys. zł. Takich środków GZNK oczywiście nie miał, więc sprawę pozostawiono samej sobie. Jednocześnie już wtedy, a więc przed czterema laty wskazano, że jednym z rozwiązań jest zmiana jego funkcji lub sprzedaży po wcześniejszym wykwaterowaniu najemcy.
- Nie ma mowy, że się stąd ruszę - obrusza się pani Barbara. - Wyrzucić się nie dam. Czynsz płacę regularnie, dbam jak o swoje, choć lokal nie jest mój tylko miasta.
Przyszli urzędnicy i wymienili tabliczkę
Od początku tygodnia na miejscu uwijają się pracownicy Gdańskich Nieruchomości. Do podstawionego kontenera wrzucają gruz i to, co pozostało z werandy i balkonu pani Barbary. Płytami wiórowymi osłonili też od zimna drzwi balkonowe.
Po nagłośnieniu sprawy w internecie pojawili się też urzędnicy.
Jedną z ich pierwszych decyzji była wymiana... tabliczki z numerem mieszkania i nazwą zarządcy budynku. Do niedzieli goście pani Barbary mogli przeczytać, że za budynek odpowiada PGM. Wkrótce zmieni się też sama ulica objęta gminnym programem rewitalizacji. I zdaniem Hamadyka tu leży klucz do rozwikłania zagadkowej niemocy urzędników.
- Ul. Wilków Morskich jest jedną z najładniejszych i dziś najbardziej zaniedbanych ulic w Nowym Porcie. Po rewitalizacji jej atrakcyjność wzrośnie, a co za tym idzie, także atrakcyjność gruntów i przyległych nieruchomości. W kontekście pojawiających się już w 2015 r. sygnałów o możliwym wykwaterowaniu ostatniej rodziny i zmianie funkcji budynku wszystko układa się w jedną całość - mówi Hamadyk.
Gdańskie Nieruchomości: budynek wymaga remontu
Właściciel budynku - miejska spółka Gdańskie Nieruchomości - w swoich zasobach ma ok. 3 tys. nieruchomości. 90 proc. z nich to budynki i lokale pochodzące sprzed wojny, wymagające dużych nakładów finansowych. Tak jak budynek, w którym mieszka pani Barbara.
- Nasz inspektor ocenił, że budynek wymaga remontu kapitalnego przed odbudową werandy. Samo zawalenie się dobudowanej do bryły budynku konstrukcji nie spowodowało jej znaczącego osłabienia, jednak stan techniczny całego budynku wymaga remontu kompleksowego, który nie może być realizowany w trakcie zamieszkiwania najemców - mówi Aleksandra Strug, rzecznik prasowy Gdańskich Nieruchomości. - Remont dachu i planowana modernizacja opaski izolacyjnej w 2006 r. nie miały wpływu na pogorszenie stanu technicznego konstrukcji. To właśnie te prace odkryły, że konstrukcja werandy jest niestabilna, co miało wpływ na przerwanie prac.
Ponadto, budynek znajduje się w gminnej ewidencji zabytków, co oznacza konieczność uruchomienia wielomiesięcznych procedur uzgodnieniowych z konserwatorem zabytków. Same prace zmusiłyby panią Barbarę do przeprowadzki na czas remontu do lokalu zastępczego.
Jak powiedziała nam jednak mieszkanka Nowego Portu, nie może się na to zgodzić, bo jak twierdzi - nie miałaby już do czego wracać.
Miejsca
Opinie (250) ponad 10 zablokowanych
-
2019-12-19 15:32
dobrze
że budynek nie odpadł od werandy.
- 4 1
-
2019-12-19 16:15
Maciej
A gdzie jest Kacper? Czy już się wypowiedział? Specjalista od wszystkiego
- 3 3
-
2019-12-19 16:42
Jeden mały szczegół (2)
Przykro się robi, gdy się czyta oficjalne pismo od Prezydenta Miasta Gdańska o zmianie przeznaczenia budynku po wykwaterowaniu obecnego najemcy. To tak jakby zarządca decydował o losie niewolników. Jestem wyczulony na tego typu niby niezauważalne kwestie. Takie sprawy powinny być negocjowanie między wszystkimi stronami.
- 6 2
-
2019-12-19 19:42
(1)
Jeżeli lokator budynku nie chciał wykupić swojego lokalu( na pewno miał taką możliwość), to PGM w tym momencie ma większe prawa do decydowania o losie tego budynku. Cały stary Chełm , jego stare budynki zostały wyremontowane, po przekształceniu na wspólnoty przez ich właścicieli. No, może dwa bloki miasto wyremontowało (nie każdy miał tak szerokie plecy). Przez ponad 70 lat płacenia czynszu do miasta, nic nie było robione, oprócz przeglądów.
- 1 2
-
2019-12-19 20:40
a nie chciał?
pozatym szacunku ta pani egzotycznaz nie ma do ludzi. I to fakt
- 1 0
-
2019-12-19 16:52
Skoro Pani Barbara pracowała niegdyś w PGM-ach to sytuację zna świtnie od kuchni....
Gdańskie Nieruchomości to w zasadzie kontynuacja działalności PGMów. Nawet jeszcze tam pracują ci sami ludzie... A polityka ich działania? Tak w skrócie to: 1 krok: doprowadzamy budynek do ruiny; 2 krok: rozbieramy go. Nihil novi...
- 6 0
-
2019-12-19 17:01
Uwaga do autora artykułu: to, co się zawaliło to nie balkon, lecz taras...
Zadaszenie werandy stanowił klasyczny taras. Czy konsultant ds. terminologii architektonicznej byłby przydatny w trojmiasto.pl???
- 5 0
-
2019-12-19 17:08
mieszkańcy nie dbają w końcu to nie ich. niech się rozleci
tym z komunalnych wszystko się należy.
postawa rozczeniowa- 5 4
-
2019-12-19 17:24
DOBRE
Miasto nie ma na remont ale na parady LPG to już jest kasa i to szerokim strumieniem.
- 4 3
-
2019-12-19 18:20
(1)
Do kogo ta kobieta ma pretensje? Przecież nikt jej nie zmusza żeby tam mieszkała jak jej się warunki nie podobają! Wkurza mnie że ludzie dostaja mieszkania za darmo, zbudowane na koszt innych ludzi i jeszcze mają pretensje ... niech Pani sobie wezmie kredyt i kupi mieszkanie jak każdy normalny człowiek!!!
- 5 3
-
2019-12-19 19:50
Chce mieszkać, a miasto ma wykonać remont ?
Powinna wykupić , jeśli chce nadal mieszkać. Budynek należy do miasta i ono decyduje. Takie są zasady dla wszystkich mieszkań komunalnych. Tak jest na każdej dzielnicy po przekształceniu na właścicieli i obecnie zarządzającymi zarządcami. Dopiero teraz ludzie remontują te starocie, bo wcześniej nie było na to funduszy, pomimo wieloletnich opłat czynszu.
- 3 1
-
2019-12-19 20:36
Uzgadniali z konserwatorem wiele miesięcy
aż weranda odpadła. Luzik. Ważne, że na papierze wygląda dobrze. Gorzej w realu.
- 4 0
-
2019-12-19 20:40
Przykro się robi, gdy się czyta oficjalne pismo od Prezydenta Miasta Gdańska o zmianie przeznaczenia budynku po wykwaterowaniu obecnego najemcy. To tak jakby zarządca decydował o losie niewolników. Jestem wyczulony na tego typu niby niezauważalne kwestie. Takie sprawy powinny być negocjowanie między wszystkimi stronami.
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.