- 1 To była fabryka "kryształu" na płn. Polskę (159 opinii)
- 2 Rakieta Elona Muska nad Trójmiastem (24 opinie)
- 3 Weszły do sklepu i ukradły towar za 1650 zł (92 opinie)
- 4 Parawaniarze już anektują plaże (124 opinie)
- 5 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (178 opinii)
- 6 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (156 opinii)
Biletowy chaos w Sopocie
Sopot najbardziej cierpi z powodu braku jednego systemu biletowego w Trójmieście. O taki właśnie wspólny bilet "Gazeta" walczy razem z mieszkańcami kurortu oraz Gdańska i Gdyni od maja. O tym, jak bardzo jest on potrzebny, przekonuje m.in. sopocka historia pani Agnieszki z Gdyni.
- Jechałam gdańskim autobusem linii 143 przez Sopot, kiedy do pojazdu weszli kontrolerzy Renomy - mówi nasza Czytelniczka. - Miałam przy sobie mój gdyński bilet sieciowy za 48 złotych, który zawsze był honorowany w tym autobusie na terenie Sopotu.
Tym razem jednak pani Agnieszka dostała mandat. Kontroler uznał, że jej bilet jest ważny tylko w dni powszednie, a to była sobota. Najprawdopodobniej pracownik Renomy nie znał gdyńskiego cennika biletów (Renoma nie kontroluje tam pasażerów). Zgodnie z gdyńską taryfą, bilet okresowy ze znaczkiem za 48 złotych, jest ważny przez cały tydzień.
Gdy chcieliśmy rozwiązać problem pani Agnieszki, okazało się, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Gdańscy kontrolerzy w ogóle nie powinni honorować gdyńskich biletów miesięcznych, gdyż te są w gdańskich autobusach w Sopocie nieważne.
- Przyznaję, że taryfa w Sopocie to bardzo skomplikowana kwestia - mówi Sławomir Pujszo, dyrektor gdańskiego oddziału firmy Renoma. - Nakłada się tam kilka porozumień międzygminnych i miejskich uchwał. Obiecuję, że do czwartku wyjaśnimy sprawę mandatu pani Agnieszki.
Jeszcze większe zamieszanie jest z biletami jednorazowymi. Odpowiednią taryfę dla komunikacji miejskiej ustalają radni. W Sopocie bilet normalny (jednoprzejazdowy) w zwykłym autobusie kosztuje 1,80 zł, ulgowy - 95 groszy; w pospiesznym lub nocnym odpowiednio - 2 i 1 zł. Po skasowaniu więc biletu o "odpowiednim nominale" powinniśmy bez problemu podróżować po Sopocie autobusem dowolnej linii. Niestety, to nie takie oczywiste.
Jeśli wsiądziemy do biało-niebieskiego (gdyńskiego) autobusu - problemu nie ma. Kierowca sprzeda nam bilet o odpowiednim nominale. Gdy chcemy przejechać się po Sopocie biało-czerwonym (gdańskim) pojazdem - u kierowcy zazwyczaj dostaniemy tylko karnet gdański - trzybiletowy po 70 groszy (tyle kosztuje najtańszy w Gdańsku ulgowy bilet na 10 minut). Bardzo rzadko kierowcy z Gdańska sprzedają także specjalne, 95-groszowe sopockie bilety. A chcąc skasować bilet zgodnie z sopockimi przepisami, powinniśmy mieć właśnie taki, za 95 groszy. To jednak jest z reguły niemożliwe.
|
Opinie (106) 8 zablokowanych
-
2006-10-19 10:37
Renoma
Kontroler Renomy nie zakwestionował ważności biletu gdyńskiego!!! Zakwestionował tylko to, że jest ważny poniedziałek-piątek (była sobota, ale bilet był ważny codziennie).
W tym momencie powstaje precedens, gdyż Renoma sama potwierdziła, że bilety gdyńskie są przez nią honorowane w autobusach ZKM Gdańsk w Sopocie...- 0 0
-
2006-10-19 10:39
:)
a nie powinny być honorowane :P
- 0 0
-
2006-10-19 10:39
że bilety gdyńskie są przez nią honorowane w autobusach ZKM Gdańsk w Sopocie...
Sytuacja sie komplikuje dodatkowo .
Ojcem chrzestnym telefonu zostanie Mirono .
Reke ksiezniczki i pol krolestwa za ostateczne wyjasnienie sprawy .- 0 0
-
2006-10-19 10:40
Agnieszka-bohaterka artykulu:)
powinny-nie powinny- kwestia bardzo dyskusyjna....
- 0 0
-
2006-10-19 10:40
♣
W rzeczy samej ! dlatego ,ża błędną decyzję pracownik Renomy powinien sam zapłacić mamdat wypisany przez siebie :):):):):)
- 0 0
-
2006-10-19 10:47
do uzdrawiacza: komunikacja miejska nie jest dochodowa i miasta do niej sporo dopłacają, a pomysł, że kto inny opłaca autobus, a kto inny kasuje za bilety jest chyba niezbyt realny. Problem tkwi nie w Sopocie (co do tego tak naprawdę mają samorządowe władze Sopotu?), tylko w tym, że Gdynia i Gdańsk nie mogą się porozumieć w sprawie jednolitej taryfy, bo Szczurek z Adamowiczem walczą o to, kto jest ważniejszy. I tyle. Sopot nie ma żadnego wpływu na wysokość cen, może natomiast zabiegać tylko o nowe linie (jhak np. ostanio nowy trajtek do Karwin)lub zmianę trasy jakiegoś autobusu. Nie sądzę też, zeby powoływanie własnego Zakładu Komunikacji Miejskiej w 40-tysięcznym mieście, położonym w dużej aglomeracji, miałoby jakikolwiek sens i uzasadnienie ekonomiczne i organizacyjne.
- 0 0
-
2006-10-19 10:55
♣
"bo Szczurek z Adamowiczem walczą o to, kto jest ważniejszy"
chyba nie do końca można się z tym zgodzić raczej chodzi o ilość przewożonych ludzi co za tym idzie większe koszty utrzymania całego transportu.- 0 0
-
2006-10-19 10:57
Agnieszka -bohaterka artykulu:)
hmm, ale dlaczego mają cierpieć na tym pasażerowie (czyt. potencjalni klienci każdego przewoźnika).....
- 0 0
-
2006-10-19 11:12
żeby był wspólny bilet
powstanie Związek Komunikacyjny, a forumowe płaczki powiedzą, że nie o to chodzi w idei taniego państwa i wszystko przez PiS...
Żeby samorzadowcy mogli przekonać opornych mieszkańców trójmiasta do idei wspólnego biletu "Od dziś na wiatach przystankowych w Trójmieście pojawią się plakaty promujące ideę wspólnego biletu w aglomeracji" pisze Tusk w "chcemy tego biletu" 16 X.- 0 0
-
2006-10-19 11:15
Niezbędne są inwestycje
Należy zbudować eksterytorialną estakadę z Gdańska do Gdyni z pominięciem Sopotu. Mogłaby biec na przykład nad brzegiem morza, wykorzystując naturalne walory turystyczno-krajoznawcze kurortu oraz zakrzywienie terenu na odcinku Orłowo-Brzeźno, co pozwoliłoby zaoszczędzić kilka metrów asfaltu. Tą estakadą poruszałyby się autobusy obsługiwane wspólnie przez ZKM Gdańsk i ZKM Gdynia.
Natomiast na terenie Sopotu, czyli pod estakadą należy uruchomić szybkie poduszkowce dla komunikacji lokalnej. W poduszkowcach obowiązywałaby tylko i wyłącznie taryfa poduszkowcowa uchwalona przez radę miasta Sopot.
Wzdłuż Al. Niepodległości uruchomić należy ruchome chodniki, które znacznie przyspieszą poruszanie się pieszych po mieście. W sumie w Sopocie wiele rzeczy można załatwić pieszo.
No i trzeba pomyśleć o zapewnieniu sopocianom dostępu do hipermarketów. Wracam tutaj do pomysłu kolejki linowej do Żana. Końcowa stacja mogłaby być ulokowana na molo.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.