• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Boss narkotykowy przed sądem - narkotyki przemycali dla niego stewardzi LOT-u

Piotr Weltrowski
13 marca 2015 (artykuł sprzed 9 lat) 
"Kirył" odpowiada przed sądem za przestępstwa z poprzedniej dekady. "Kirył" odpowiada przed sądem za przestępstwa z poprzedniej dekady.

41-letni Robert B. ps. "Kirył", którego w połowie ubiegłej dekady uważano za jednego z bossów trójmiejskiej mafii narkotykowej, stanął po latach przed sądem. Odpowiada za przewodzenie grupie przestępczej wprowadzającej narkotyki na polski rynek, a także "eksportującej" je m.in. do Stanów Zjednoczonych.



Ktoś proponuje ci duży jednorazowy zarobek za pomoc w przemycie narkotyków, co robisz?

Chociaż śledztwo w sprawie zorganizowanej grupy przestępczej Roberta B. zostało wszczęte w lutym 2006 roku, to mężczyzna dopiero teraz odpowiada za swoje czyny. Wcześniejsze oskarżenie B. nie było możliwe, gdyż przebywał on przez ostatnich kilka lat w niemieckim więzieniu, gdzie odbywał karę za przestępstwa narkotykowe popełnione na terenie tego kraju.

Wcześniej - od 2006 do 2009 roku - ukrywał się za granicą, m.in. w Holandii, gdzie zbiegł po pierwszych zatrzymaniach członków jego grupy. Zresztą większość z nich odpowiada bądź odpowiedziała za swoje czyny, a prokuratura skierowała w ramach tego śledztwa łącznie aż 18 aktów oskarżenia przeciwko 43 osobom.

Teraz przyszła kolej na samego bossa - w listopadzie ubiegłego roku akt oskarżenia przeciwko niemu skierowała do sądu Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku, teraz zaś rozpoczął się przed sądem jego proces. Według prokuratury zorganizowana grupa przestępcza, założona i zarządzana przez Roberta B., przypominała przedsiębiorstwo, w którym każdy z "pracowników" miał swoją rolę.

Jednym ze źródeł dochodu gangu miał być przerzut tabletek ecstasy do Stanów Zjednoczonych. Zajmowali się tym zwerbowani przez grupę stewardzi PLL LOT. Według ustaleń śledztwa, przemycili oni za ocean około 60 tys. tabletek. Właśnie ze względu na ten element działalności przestępców w śledztwie udział brali również amerykańscy agenci specjalni Agencji Antynarkotykowej oraz Tajnej Służby Stanów Zjednoczonych.

W czwartek przed sądem zeznawał jeden ze zwerbowanych przez gang stewardów. Co prawda odmówił on składania kolejnych wyjaśnień (miał do tego prawo, gdyż toczy się przeciwko niemu inny proces, w którym zasiada on na ławie oskarżonych), ale sąd odczytał zeznania złożone przez niego na innych etapach postępowania. Pokazały one, jak gang działał w latach 2003-2004.

Steward Bartłomiej B. sam co prawda środków odurzających nie przemycał, zajmował się jednak werbowaniem innych stewardów, dostarczał im także narkotyki. Początkowo - jak tłumaczył - był przekonany, że przemycane są nie tabletki ecstasy, a sterydy. Tabletki były zaszywane w koszulki, które stewardzi zakładali pod mundur. W Stanach Zjednoczonych pracownicy LOT nie byli wówczas kontrolowani. Meldowali się w hotelu, podawali SMS-em numer pokoju Bartłomiejowi B., a on przekazywał go dalej. Po kilku godzinach w pokoju pojawiał się "amerykański łącznik" i odbierał towar.

Za przemyt jednej "koszulki z wkładem" steward otrzymywał 500 dolarów, z kolei pośredniczący w transakcji Bartłomiej B. - 300 dolarów. W pewnym momencie mężczyzna zorientował się, że nie pomaga w szmuglowaniu sterydów, a narkotyków. Nie wycofał się jednak z interesu, po prostu zaczął pobierać większe opłaty od gangsterów. Zmieniła się także metoda przemytu - kurierzy gangu dostarczali tabletki w specjalnych kokonach owiniętych folią, w których znajdowało się nawet kilka tysięcy tabletek. Stewardzi przekazywali je przekupionemu strażnikowi granicznemu, który oddawał im paczki już po kontroli celnej. Za dostarczenie do Ameryki "kokonu" stewardzi otrzymywali ok. 1500 dolarów.

Robert B. przed prokuraturą nie przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw i zakwestionował swój udział w ich popełnieniu. Przed sądem zmienił nieco swoją strategię - stwierdził, że złoży wyjaśnienia, ale dopiero po wysłuchaniu zeznań świadków. Grozi mu kara od trzech do 15 lat pozbawienia wolności.

Opinie (114) 10 zablokowanych

  • Ciekawe (2)

    czy politycy przemycaja? Ich nikt nie kontroluje.

    • 21 0

    • Nie muszą
      Tu na miejscu kradną

      • 16 0

    • Wszystkiego można się spodziewać

      w samolocie czasem dają popis swoich umiejętności, lub ich żony. Kasa, tylko to się dla nich liczy.

      • 7 1

  • (3)

    To się opłacało 60k tabletek przemycać?
    Nie prościej wyprodukować je na miejscu, a przerzucić tylko składniki? I to legalnie...

    Tak przy okazji, rozumiem, że mamy teraz wakat na stanowisku starszego szmuglera? Gdzie można składać CV?

    • 17 0

    • u mnie u sąsiadów piętro niżej.

      • 0 0

    • Też się właśnie dziwię (1)

      Jeżeli w Polsce piguła kosztuje ok.10zł a w hurcie dużo taniej to nie są to pieniądze warte takiego przedsięwzięcia. No chyba że w USA są znacznie droższe...

      • 0 0

      • w hurcie ok 1zł. sztuka w usa na mieście ok 30 zł. ok 1.7 mln do podziału

        a 60 tys. sztuk to pewnie szacunkowo tyle co udowodnili bo mieli w usa zakupy kontrolowane (akcja DEA)

        • 1 0

  • czy to jest aktualny artykuł? (1)

    kiedy ten proces toczył/ toczy/ sie?
    bo brak jakiejkolwiek daty w tresci

    • 6 0

    • pytam sie o aktualnosc

      bowiem w Gdansku mamy aktualny temat prokuratorsko sądowy ale cos jakwby cisza?

      • 5 0

  • jak siedział w Niemczech, to można podawac jego nazwisko?

    bo teraz jest podejrzany w Polsce, więc z tego powodu nie można, ale z poprzedniego?

    • 11 0

  • podajcie wszystkie nazwiska owych stewardów (3)

    czym Redakcja ryzykuje? Są państwa, w których jest to jawne i nie ma cenzury.

    • 16 2

    • (2)

      A jeżeli okażą się niewinni? Wyroku nie będzie, ale jad w ludziach na ich widok pozostanie.

      • 2 2

      • jeśli okażą się niewinni, to będzie to napisane (jak teraz byłoby, że są winni)

        a ponieważ sytuacja ta jest rzadsza, to byłaby wielka sensacja, więc szybko by się oczyścili. Pamiętasz Fritzla z Austrii? Pierwszego dnia ogłosili go pedofilem, a nie dopiero po wyroku. Gdyby był niewinny, to by go przeprosili i pewnie odszkodowanie by dostał. Ci, którzy ich znają, to przecież wiedzą, kto ma sprawę. A obcym to wisi, natomiast nazwiska powinny być podane, bo to zmniejszy liczbę przestępstw i skłoni innych świadków do zeznań, a przecież zależy nam na zmniejszeniu liczby przestępstw, czyż nie?

        • 4 0

      • a dlaczego dzisiaj media pokazują fotki i podają nazwiska ofiar np.

        zabójstw czy gwałtów? A nie pokazują przestępców? Czym się kierują? Mają zgodę?

        • 5 0

  • jak wymawiamy STEWARD? (6)

    po polsku steward czy po ang. stjuard?

    • 8 2

    • (1)

      Ja wymawiam "Stefan".

      • 13 0

      • Sztefan

        wymawiają Niemcy

        • 6 0

    • słyszałem niejednokrotnie steward, także stjuard (2)

      ale chyba tylko stjuardesa. Polskim słowem jest steward , pod. jak Edward (inna wymowa oznacza, że to nie jest słowo polskie).

      • 3 0

      • (1)

        Taa Rod Stjuard kibol Celticu Reda

        • 2 0

        • ale to jest nazwisko

          Ponadto nazwisko np. Winter można wymawiać W (Grzegorz Winter) albo Ł (Roy Winter).

          • 3 0

    • stjułard of Gądor.

      • 0 0

  • dziwię się Amerykanom, że nie kontrolowali naszych stewardów i pilotów

    powinni wiedzieć, że Słowianie mają tendencje do lewego zarabiania (jak zresztą i inni).

    • 7 3

  • gdyby A. sprawdzili choć raz na tydzień, wyrywkowo

    to wpadka byłaby wcześniej, mniej by nasi naoszukiwali i mniejsze dostaliby wyroki. Przez A. nie mamy uczciwych stewardów - tak to wygląda, jeśli mamy do kogoś zaufanie i nie sprawdzamy go.

    • 8 0

  • a przuca główny boss przeniósł się już na łono Abrahama !...

    • 3 1

  • Bo Kasa,kasa,kasa, to jest najważniejsze. I nic wiecej.

    Prawda stewardessy ?.

    • 7 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane