• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Był wielki hetman, jest wielki miecznik

Jakub Gilewicz
30 czerwca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Zobacz, jak miecznik Jan Chodkiewicz wykuwa broń, którą walczy.



Hetman Jan Karol Chodkiewicz wraz z husarią rozgromił pod Kircholmem liczniejszych Szwedów. Ponad 400 lat później Jan Chodkiewicz z Gdańska zwyciężył w szwedzkim Göteborgu podczas największego na świecie Turnieju Dawnych Europejskich Sztuk Walki. W dziesiątym odcinku cyklu Pasjonaci przedstawiamy miecznika, który nie tylko walczy, ale i sam wykuwa miecze.



Czy kiedykolwiek walczyłe(a)ś mieczem?

Miecz śmiga w jego dłoniach. Jan tnie finezyjnie, szybko i skutecznie. Z uwagą obserwuje pole walki. Raz poczeka na błąd przeciwnika, innym razem zmusi go do odsłonięcia. Kiedy trzeba wbije kolano w brzuch i za pomocą rzutu obali przeciwnika. Walka w parterze też nie jest mu obca. Okładać przeciwnika w leśnej ściółce? Dlaczego nie? Ważne, aby wszystko było zgodne z zasadami.

- Walczę w oparciu o średniowieczne traktaty, które opisują metody i techniki walki. Podstawą jest dzieło o sztuce walki długim mieczem Petera z Gdańska - opowiada Jan Chodkiewicz, który przewodzi Fechtschule Gdańsk, grupie pasjonatów odtwarzającej dawne europejskie sztuki walki.

Kiedy Jan staje do sparingu na leśnej polanie we Wrzeszczu, z wyglądu nie przypomina rycerza. Ma wprawdzie miecz i przeszywanicę osłaniającą korpus, ale to koniec nawiązań do średniowiecza. Bo na twarzy szermiercza maska, a na łokciach i kolanach ochraniacze jak u motocyklistów. Do tego współczesne rękawice, skórzany plastron rozpraszający siłę pchnięć skierowanych w korpus i w końcu sportowy suspensor, który chroni ważną dla mężczyzny część ciała.

- Nie zależy mi na tym, aby wiernie odtwarzać każdy szczegół uzbrojenia sprzed kilkuset lat. Liczy się, aby poznawać techniki walki, które stosowano na co dzień w czasach średniowiecza. Nie na polach bitew, gdzie walczący byli przygotowani, ale podczas bójek, zwad, napadów - przekonuje gdańszczanin.

W młodości trenował karate i kung-fu. Później walczył w rycerskim bractwie. Swoje miejsce znalazł w końcu w Fechtschule Gdańsk. Po latach treningów przyszedł ogromny sukces: Jan wygrał Swordfish - największy na świecie Turniej Dawnych Europejskich Sztuk Walki. W szwedzkim Göteborgu okazał się bezkonkurencyjny w kategorii długiego miecza. - Prawdopodobnie umrę i dalej nie będę tego umiał - ocenia swoje umiejętności. Podniośle, ale i skromnie. Wie, że jeszcze wiele przed nim, choć od kilku lat dzieli czas i siły między dwie pasje: walkę i... wykuwanie mieczy.

- Ukończyłem historię. Tak czy siak musiałem znaleźć jakiś zawód i znalazłem - przyznaje bez ogródek. Trafił jako adept do Pracowni Kowalstwa Artystycznego Remigiusza Bystrka Tam już podczas studiów poznawał tajniki obchodzenia się ze stalą. - Tak naprawdę narzędzia nie zmieniły się od dwóch tysięcy lat. Są młotki, kowadła, kleszcze kowalskie i palenisko - wylicza Jan, dziś już miecznik, czyli rzemieślnik wykonujący miecze.

Dzień pracy rozpoczyna przeważnie od rozpalenia paleniska. Temperatura od 800 do 1200 stopni. Po czym wkłada w ogień stalowe elementy. Z jednych powstaną głowice mieczy, z innych jelce osłaniające dłonie walczącego. To jak będą trwałe zależy od materiału, ale też w dużej mierze od miecznika.

- Materiał to najczęściej stal sprężynowa, a reszta to wiedza, technika i doświadczenie miecznika - przyznaje Jan Chodkiewicz i od razu dodaje: - Pewnie sporo osób sądzi, że potrzeba też sporej siły. Ale tak nie jest. Oczywiście miecznik z czasem nabiera krzepy, jednak starzy, chudzi kowale potrafią bić bardzo mocno. Tajemnica tkwi w umiejętności wykorzystania ciężaru narzędzia. Trzeba wiedzieć, kiedy siłę przyłożyć, a kiedy puścić narzędzie, aby samo wykonało pracę.

W codziennej pracy Jan wspomaga się też młotem sprężarkowym. Potężny pomocnik pomaga mu wstępnie uformować głownię miecza z rozgrzanego, stalowego płaskownika. Dalej miecznik używa narzędzi. Spod jego rąk wychodzą miecze, szable, tasaki i kordy.

Po latach Jan cieszy się w kraju uznaniem nie tylko jako walczący, ale i jako miecznik. Obecnie ma dwa marzenia. Pierwsze: dojść do takiej wprawy, jaką ma znany na całym świecie szwedzki kowal Peter Johnsson. Drugie, bardziej prozaiczne: aby szczęśliwie ominęła go kontuzja łokcia, która przydarza się kowalom.

Drewniane modele galeonu i warsztaty szkutników. Zobacz makietę XVII-wiecznej stoczni, którą od czterech lat buduje Jarosław Kosmalski z Gdańska.

Butelki, etykiety i podstawki ze starych gdańskich browarów. Zobacz niezwykłą kolekcję Pawła Kinowskiego z Gdańska.

Miejsca

Opinie (49) 2 zablokowane

  • Co za świetny facet!

    Nie dość, że ma ciekawą pasję to jeszcze do tego przystojny! Pozazdrościć dziewczynie/żonie takiego rycerza ;)

    • 5 0

  • Pozdrowienia dla kolegi ze studiów :)

    • 2 0

  • Droga redakcjo

    zmiencie tego lektora wkoncu...

    • 0 3

  • no i (1)

    to jest to,pełen podziw !!!

    • 43 3

    • po historii a taki zaradny

      • 3 0

  • A gdzie opcja "tak, świetlnym"? :)

    • 2 2

  • (1)

    ankieta wymiata jak zwykle, wymienmy jeszcze wiecej mieczy: kartonowe, plastikowe, wodne, swietlne itd.

    • 10 4

    • Przede wszystkim miecz laserowy.

      Pozdrowienia od Vjadera.

      • 2 0

  • och jakiż odpoczynek dla oczu

    pozdrawiam ;)

    • 5 0

  • Dla mnie mega...

    Super pasja - super człowiek...

    • 25 0

  • Ciekawe życie

    więcej niż 10h w pracy, obiadokolacja w domu i spać.

    • 8 2

  • Super sprawa :-) Pozdrawiam pasjonatów.

    A dla artykułu i red. plus za wspomnienie o tych którzy walczyli ZA Polskę, a nie modnemu honorowaniu kanalii, którzy ją zwalczali (jak np sławetny ostatnio osobnik z tytułem profesora).

    • 20 4

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane