- 1 Nielegalne śmietniska zmorą mieszkańców (108 opinii)
- 2 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (78 opinii)
- 3 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (909 opinii)
- 4 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (364 opinie)
- 5 Róże w Cisowej, głazy w Wielkim Kacku (18 opinii)
- 6 Wybory europosłów: głosuj, gdzie chcesz (168 opinii)
Chory kormoran sam "zgłosił się" do szpitala
Młody kormoran miał poważnie zranione skrzydło i nie mógł wzbić się w powietrze. Przydreptał więc na teren Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i wszedł do... poczekalni, w której pacjenci oczekują na rejestrację. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mu się dostać do ortopedy, ale jego wysiłek nie poszedł na marne. Wezwani na miejsce strażnicy miejscy odwieźli skrzydlatego przybysza do weterynarza.
- Strażnicy znaleźli go, gdy spacerował między autami. Ptak najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło. Świadkowie mówili, że mimo licznych prób nie udało mu wzbić się w powietrze. Widać było, że jest wycieńczony - relacjonuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
W pewnym momencie, kormoran miał już dość kluczenia w labiryncie samochodów i wyszedł wprost na jezdnię. Mundurowi stanęli na wysokości zadania i bez wahania wstrzymali na niej ruch pojazdów. Tymczasem zraniony ptak podjął ostatnią próbę wzbicia się w przestworza.
Weterynarze w Trójmieście
Jednak po przeleceniu zaledwie ok. 30 m znalazł się z powrotem na ziemi, a dokładnie przy wejściu do jednego ze szpitalnych budynków GUM-edu. "Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły", zrezygnowany kormoran najwyraźniej zrozumiał, że nie obejdzie się bez wizyty u specjalisty.
W związku z tym - zgodnie zresztą ze szpitalnym regulaminem - wmaszerował pewnym krokiem do... poczekalni, w której mieści się rejestracja pacjentów. Niestety, już choćby brak PESEL-u czy ubezpieczenia uniemożliwiły umówienie się na wizytę. Na szczęście, w międzyczasie pojawili się strażnicy miejscy, którym udało się wreszcie złapać kormorana, a następnie przekierować go do odpowiedniego lekarza.
- Przy użyciu pożyczonego koca strażnicy schwytali kormorana i kilkanaście minut później przekazali go przybyłemu na miejsce pracownikowi specjalistycznej lecznicy - uzupełnia Siółkowski.
Miejsca
Opinie (191) 2 zablokowane
-
2018-07-06 20:10
będą dalsze wiadomości
o stanie Kormorana?
- 8 1
-
2018-07-06 19:33
Gdyby trafił na SOR już by dawno nie żył czekając przynajmniej 6 godzin
- 19 0
-
2018-07-06 19:23
uczcie się Janusze od niego, a nie z byle guanem przyłazicie!!!
- 16 0
-
2018-07-06 19:04
Cudowna historia :) Brawo Panowie że służb! Powodzenia Panie Kormoranie!
- 24 1
-
2018-07-06 15:32
inteligentniejszy od niejednego wyborcy PISu i forumowiczów Trojmiasta (1)
- 25 24
-
2018-07-06 19:01
Jesteś bardziej chory od niego -
pluć jadem na obcych ludzi pod pozytywnym artykułem o ptaku. Kormoranowi można jeszcze pomóc, ale czy Tobie to nie wiem...
- 13 4
-
2018-07-06 18:47
No proszę,jacy mili,
uśmiechnięci młodzi ludzie w tej S M .widać,że są ludzie z pasją,że nie poszli tam do pracy dla wielkich pieniędzy,ale aby pomagac ludziom i zwierzakom...Cos takiego tak jak Straż dla Zwierząt...
- 13 2
-
2018-07-06 18:44
Super!
Fajni uśmiechnięci młodzi ludzie w tej Straży Miejskiej.Widać,że ludzie z pasją,że nie poszli do SM dla kasy...
Gratulacje!- 20 2
-
2018-07-06 18:42
Zuch chlopak
Mógł zgłosić się na sor, ale tam jest taki ciemnogród, ze kazaliby mu sie uspokoić, usiąść na ławce i czekać na swoją kolej przez bitych 12 h, a on pewnie musi być wieczorem w rezerwacie na wieczornym apelu.
- 31 0
-
2018-07-06 15:45
(2)
taki młody w i straży miejskiej
widać.ze brak ambicji- 6 34
-
2018-07-06 18:42
A u ciebie totalnybrak szarych komorek mozgowych
- 11 1
-
2018-07-06 18:25
włąsnie widać,że młody,przystojny i inteligentny i z empatią dlatego jest w SM
- 18 1
-
2018-07-06 18:38
bo Bóg stworzył zwierzęta,żeby nauczyły nas miłości bezinteresownej....
- 17 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.