- 1 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (53 opinie)
- 2 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (772 opinie)
- 3 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (308 opinii)
- 4 Protest na ul. Boh. Getta Warszawskiego (434 opinie)
- 5 15-latek autem na minuty uciekał policji (116 opinii)
- 6 Zwężenie na Estakadzie Kwiatkowskiego (25 opinii)
Chory kormoran sam "zgłosił się" do szpitala
Młody kormoran miał poważnie zranione skrzydło i nie mógł wzbić się w powietrze. Przydreptał więc na teren Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i wszedł do... poczekalni, w której pacjenci oczekują na rejestrację. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mu się dostać do ortopedy, ale jego wysiłek nie poszedł na marne. Wezwani na miejsce strażnicy miejscy odwieźli skrzydlatego przybysza do weterynarza.
- Strażnicy znaleźli go, gdy spacerował między autami. Ptak najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło. Świadkowie mówili, że mimo licznych prób nie udało mu wzbić się w powietrze. Widać było, że jest wycieńczony - relacjonuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
W pewnym momencie, kormoran miał już dość kluczenia w labiryncie samochodów i wyszedł wprost na jezdnię. Mundurowi stanęli na wysokości zadania i bez wahania wstrzymali na niej ruch pojazdów. Tymczasem zraniony ptak podjął ostatnią próbę wzbicia się w przestworza.
Weterynarze w Trójmieście
Jednak po przeleceniu zaledwie ok. 30 m znalazł się z powrotem na ziemi, a dokładnie przy wejściu do jednego ze szpitalnych budynków GUM-edu. "Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły", zrezygnowany kormoran najwyraźniej zrozumiał, że nie obejdzie się bez wizyty u specjalisty.
W związku z tym - zgodnie zresztą ze szpitalnym regulaminem - wmaszerował pewnym krokiem do... poczekalni, w której mieści się rejestracja pacjentów. Niestety, już choćby brak PESEL-u czy ubezpieczenia uniemożliwiły umówienie się na wizytę. Na szczęście, w międzyczasie pojawili się strażnicy miejscy, którym udało się wreszcie złapać kormorana, a następnie przekierować go do odpowiedniego lekarza.
- Przy użyciu pożyczonego koca strażnicy schwytali kormorana i kilkanaście minut później przekazali go przybyłemu na miejsce pracownikowi specjalistycznej lecznicy - uzupełnia Siółkowski.
Miejsca
Opinie (191) 2 zablokowane
-
2018-07-06 18:33
i jak
tu nie wierzyc w karme?
- 8 1
-
2018-07-06 15:02
(3)
hehehe kulturalny kormoran - oby wyzdrowiał
- 567 4
-
2018-07-06 17:41
zwierzęta powstają z kolan (2)
zbliża się ich era
- 19 0
-
2018-07-06 18:22
zwierzęta pokazują nam slepcom jak kochac bezinteresownie.... (1)
- 22 1
-
2018-07-06 18:30
zwłaszcza hieny, niedzwiedzie, wilki, lwy, jenoty, kuny, szakale, lisy, likaony
- 6 14
-
2018-07-06 18:12
to nic,ze nie mial peselu bo byl ranny
Powinien byc puszczony bez kolejki,zrobiony rentgen i ewentualnie gips zalozony na koszt podatnikow.Placowka medyczna jednym slowem nie spisala sie
- 15 0
-
2018-07-06 17:42
Ach ten nfz
- 3 0
-
2018-07-06 17:38
kaczor
Gdyby to był kaczor to przyjęty by został bez kolejki.
- 15 6
-
2018-07-06 17:26
Dobje
Mad
- 4 3
-
2018-07-06 17:14
Lekarz leczy tylko jeden rodzaj zwierząt a weterynarz wiele.
- 19 0
-
2018-07-06 16:50
Ortopeda haha
Marzenie nie jednej istoty
- 13 2
-
2018-07-06 16:50
Oby weterynarz pomogl
- 13 1
-
2018-07-06 16:39
I co dalej?
Liczę na ciąg dalszy tej historii.
- 18 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.