- 1 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (824 opinie)
- 2 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (61 opinii)
- 3 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (327 opinii)
- 4 Protest na ul. Boh. Getta Warszawskiego (446 opinii)
- 5 Nielegalne śmietniska zmorą mieszkańców (33 opinie)
- 6 Zwężenie na Estakadzie Kwiatkowskiego (28 opinii)
Chory kormoran sam "zgłosił się" do szpitala
Młody kormoran miał poważnie zranione skrzydło i nie mógł wzbić się w powietrze. Przydreptał więc na teren Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i wszedł do... poczekalni, w której pacjenci oczekują na rejestrację. Pomimo najszczerszych chęci nie udało mu się dostać do ortopedy, ale jego wysiłek nie poszedł na marne. Wezwani na miejsce strażnicy miejscy odwieźli skrzydlatego przybysza do weterynarza.
- Strażnicy znaleźli go, gdy spacerował między autami. Ptak najprawdopodobniej miał uszkodzone skrzydło. Świadkowie mówili, że mimo licznych prób nie udało mu wzbić się w powietrze. Widać było, że jest wycieńczony - relacjonuje Wojciech Siółkowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdańsku.
W pewnym momencie, kormoran miał już dość kluczenia w labiryncie samochodów i wyszedł wprost na jezdnię. Mundurowi stanęli na wysokości zadania i bez wahania wstrzymali na niej ruch pojazdów. Tymczasem zraniony ptak podjął ostatnią próbę wzbicia się w przestworza.
Weterynarze w Trójmieście
Jednak po przeleceniu zaledwie ok. 30 m znalazł się z powrotem na ziemi, a dokładnie przy wejściu do jednego ze szpitalnych budynków GUM-edu. "Gdy więc wszystkie sposoby ratunku upadły", zrezygnowany kormoran najwyraźniej zrozumiał, że nie obejdzie się bez wizyty u specjalisty.
W związku z tym - zgodnie zresztą ze szpitalnym regulaminem - wmaszerował pewnym krokiem do... poczekalni, w której mieści się rejestracja pacjentów. Niestety, już choćby brak PESEL-u czy ubezpieczenia uniemożliwiły umówienie się na wizytę. Na szczęście, w międzyczasie pojawili się strażnicy miejscy, którym udało się wreszcie złapać kormorana, a następnie przekierować go do odpowiedniego lekarza.
- Przy użyciu pożyczonego koca strażnicy schwytali kormorana i kilkanaście minut później przekazali go przybyłemu na miejsce pracownikowi specjalistycznej lecznicy - uzupełnia Siółkowski.
Miejsca
Opinie (191) 2 zablokowane
-
2018-07-06 15:47
pytanie
Kopia materiału prasowego?
- 0 4
-
2018-07-06 15:45
pesel
Mogę mu pożyczyć mój PESEl
- 20 0
-
2018-07-06 15:39
Łyka łyka łyka łyka łuka jak pelikan bez papieru bez pytań...
- 10 2
-
2018-07-06 15:38
a młody pelikan wszystko łyka ;-)
- 15 0
-
2018-07-06 15:34
Jak dlugo
Zyja kormorany?
Termin oczekiwania na wizyte moze byc dluzszy niz srednia dlugosc zycia ptaka.
Taki mamy klimat.- 35 1
-
2018-07-06 15:32
Reinkarnacja? (1)
Pewnie w poprzednim życiu był pacjentem AM.
- 32 1
-
2018-07-06 15:34
Tak myślę
- 14 0
-
2018-07-06 15:29
Kor
Pewnie ma 2 życie i wie jak obchodzić się nfz. ha.ha
- 15 1
-
2018-07-06 15:27
i za to wypiję Kormorana
- 24 3
-
2018-07-06 15:18
Pełno takich "kormoranów" co to na krzywy ryj (1)
chcą się wcisnąc bez kolejki. "Ja tylko zapytam..." "ja tylko poprawić receptę," "ja tylko......" W efekcie siedzi dłużej niż zarejestrowany pacjent.
- 45 5
-
2018-07-06 15:26
niech sprawdzą czy jest ubezpieczony ,będzie problem ze ściągnięciem kasy
- 2 2
-
2018-07-06 15:24
Nawet kormorany
Wiedzą, że publiczna służba zdrowia to już ostatnia deska ratunku
- 53 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.