- 1 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (249 opinii)
- 2 Wojsko oferuje 6 tys. zł za wspólne wakacje (300 opinii)
- 3 Od soboty spore utrudnienia na A1 (48 opinii)
- 4 Siedem pchnięć, dziura w głowie od kuli i złamana ręka (22 opinie)
- 5 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (28 opinii)
- 6 Po 80 latach dzwony wróciły do Gdańska (166 opinii)
Co jedzą dzieci w szkołach Trójmiasta "A co to jest to w środku?"
Chipsy, batoniki i cola - to najchętniej kupowane towary w szkolonych sklepikach spożywczych. Na złe nawyki żywieniowe swoich pociech lekką ręką często machają ich rodzice i opiekunowie.
Jak mówi stare przysłowie: klient - nasz pan, więc w szkolnych sklepikach spożywczych sprzedaje się to, na co jest popyt.
- Towar w szkolnych kioskach jest odpowiedzią na wymagania rodziców i nauczycieli - przekonuje Anna Wiertel, prowadząca m.in. sklepik w szkole podstawowej nr 39 w Gdyni. - Prowadzę działalność w kilku szkołach na terenie Trójmiasta i okolic. W niektórych rodzice i nauczyciele wręcz żądają, aby w sprzedaży była cola, szczególnie light. Tam, gdzie staram się ograniczać niezdrowe jedzenie, dzieci przychodzą do szkoły z jedzeniem kupionym gdzie indziej. Zdarza mi się widzieć dzieci z IV klasy, które codziennie piją napoje energetyczne. Ja bym mu tego nigdy nie sprzedała, a na miejscu rodzica nie dała na to pieniędzy.
- Całkowite wyeliminowanie niezdrowej żywności ze szkolnych sklepików jest niemożliwe do wykonania - uważa Anna Wiertel. - Można jednak spróbować ograniczyć jej sprzedaż. Dzieciom trzeba pokazać, co można zjeść zamiast batonika. Najtrudniejsze jest to, że tą edukację powinno zacząć się w domu, a to tam często rodzi się problem. Dzieci przynoszą chipsy, kładą mi na ladzie i mówią: to niech pani zamówi. Gdy odmawiam, to są zawiedzione i narzekają. Ale co się dziwić, kiedy babcia przychodzi z wnuczkiem i prosi o colę light, bo wnuczek tylko to pije. Dorośli często nie przywiązują wagi do tego, co jedzą i piją ich dzieci. Może dlatego bardzo mało jest uczniów, którzy wolą sobie kupić suszoną marchewkę, zamiast chipsów.
Choć dzieci wciąż niemal automatycznie wybierają najgorsze dla nich jedzenie, sytuacja i tak zmienia się na lepsze. Wiele szkół uczestniczy w programach prozdrowotnych, takich jak "Szkoła promująca zdrowie" czy "Owoce w szkole".
- Staramy się przekonywać rodziców, by robili dzieciom śniadania bogate w wartościowe składniki odżywcze. I to chyba działa - mówi Sabina Dawidowska, dyrektor SP 39 w Gdyni. - Wśród dzieci modne stają się kanapki z ciemnym lub wieloziarnistym pieczywem, urozmaicone warzywami. Podczas pogadanek zwracamy uwagę, że najzdrowszym napojem jest woda, a nauczyciele W-F - u promują zdrowe przekąski będące źródłem energii: orzechy, ziarna czy suszone owoce.
Ponieważ niewiele jest dzieci, które same z siebie upominałyby się o owoce czy warzywa, czasem małych konsumentów trzeba podejść. Szczególnie w szkolnej stołówce.
- Zwróciliśmy uwagę, że niektóre dzieci nie znają pewnych warzyw, potraw czy połączeń kulinarnych. A dzieci, jak wiadomo, trudno przekonać do nowości - zauważa Sabina Dawidowska. - Dlatego też "przemycamy" różne składniki w potrawach: szpinak w pierogach z fetą (a co to jest to zielone w środku?), rozgrzewającą zupę z soczewicy (dziwna grochówka), zupę - krem z selera, pora czy szparagów (inna jarzynowa), czy kaszę gryczaną ukrytą pod sosem gulaszowym. Czasami wystarczy trochę wyobraźni. Odpowiednie nazwanie potrawy albo drobny dodatek - zygzak z sosu czekoladowego na naleśnikach z twarogiem, kleks z ketchupu albo gęstej śmietany na plackach ziemniaczanych - i mało popularne danie staje się hitem.
Niestety nie każde dziecko może liczyć na fantazje kucharek ze szkolnych stołówek albo na śniadanie przygotowane przez rodzica.
- Łatwy dostęp do bezwartościowego i bardzo kalorycznego jedzenia powoduje złe nawyki żywieniowe, w związku z czym dzieci będąc już nastolatkami mogą mieć kłopoty z nadwagą, a nawet z otyłością - uważa Anna Słomkowska z Poradni Dietetycznej Trójmiasto Dietetyk. - To, czy dziecko sięgnie po tego typu przekąski zależy od kilku czynników. Czy rodzice zapewnili dziecku drugie śniadanie do szkoły, czy dali mu tylko kilka złotych, aby sobie "coś" kupiło. A dziecko najprawdopodobniej wybierze sobie to, na co w danej chwili będzie miało ochotę. Tu zahaczamy o temat kształtowania nawyków żywieniowych. Trzeba o nie dbać i w domu, i w szkole.
Dlatego warto próbować nakłaniać dzieci do wybierania zdrowszych produktów.
- To nie może być jednorazowa "akcja" polegająca na rozmowie z dzieckiem - przekonuje Anna Słomkowska. - Nie da się jednak zupełnie uniknąć sięgania po niezdrowe produkty, dlatego już maluchy należy nauczać, jak z nich korzystać. Dziecko powinno wiedzieć, że baton czy chipsy to jedynie przekąska, którą może zjeść od czasu do czasu. A nie posiłek, którym zaspokoi głód.
We wszystkich gdyńskich szkołach są stołówki, z wyjątkiem SP 37, gdzie obiady się dowozi.
W 26 szkołach realizowane są programy skierowanie do uczniów klas I-III: "Szklanka mleka" oraz "Owoce w szkole".
Większość gdyńskich szkół posiada sklepiki spożywcze.
Sopot
W dwunastu szkołach różnego typu prowadzonych przez miasto działa zbiorowe żywienie w stołówkach.
Dla uczniów kl. I-III realizowany jest program "Owoce w szkole". Jednocześnie w szkołach podstawowych i gimnazjalnych prowadzone są zajęcia propagujące zasady zdrowego żywienia oraz aktywności fizycznej. Są to programy "Zdrowi i Aktywni", "Trzymaj formę", "W zdrowym ciele, zdrowy duch".
W większości szkół funkcjonują sklepiki, które zgodnie z zaleceniami miasta nie mogą sprzedawać fast foodów i innych artykułów tego typu.
Gdańsk
W każdej ze szkół podstawowych jest stołówka, w większości sklepik. Miasto promuje zdrową żywność wprowadzając "Program Promocji Zdrowia i Przeciwdziałania Wybranym Chorobom Społecznym w Gdańsku na lata 2011-2013". Przewiduje on m.in. więcej godzin zajęć na pływalni, gimnastyki korekcyjnej, likwidację automatów z niezdrową żywnością i napojami gazowanymi w szkołach.
Opinie (227) ponad 10 zablokowanych
-
2011-12-01 13:11
Sklepik szkolny SP 46 Gdynia (1)
Cała szyba obstawiona chipsami, wafelkami, cukierkami i batonikami, moje dziecko - lat 6 az się ślini koło niej przechodząc. Co z tego, że w domu jemy inaczej? Większość małych dzieci dostając pieniądze do szkoły kupi to co widzi przy szybie, z brzegu. Na szczęście moje dziecię jeszcze się na pieniądzach nie zna i nie prosi o drobne, ale do kiedy ta sielanka potrwa?
W dobrą wolę sklepikarzy nie wierzę, sprzedadzą dzieciakowi wszystko byle zarobić.- 11 1
-
2011-12-01 13:16
Kobieto! a co ma byc w sklepiku?Osoba ,ktora prowadzi sklepik placi ZUS 800 zl plus dzierzawa okolo 500-700 zl.Owoce,mleczne,surowki nie schodza więc daj kobieto pelne menu.
- 4 3
-
2011-12-01 13:15
"rodzice i nauczyciele wręcz żądają, aby w sprzedaży była cola, szczególnie light." (1)
kompletnie pier.....nięte towarzystwo. bez wahania ustawowo kastrowałbym takich kretynów, żeby nie mogli się rozmnażać i współtworzyć społeczeństwo.
- 10 1
-
2011-12-01 18:25
NIE WIERZĘ.
To próba wybielenia się ajenta sklepiku.
- 0 0
-
2011-12-01 13:20
PROBLEM JEST TROCHE INNY ! DZIECI KIERUJA SIE MODA ! A PR-owcy TO WIEDZA !
ZALUZMY ZE ZNANA SUPERMODELKA WYKREUJE SUPER KANAPKI ZJADANE ZE SMAKIEM W REKLAMIE I NAZWIE TE KANAPKI ''' KANAPKA SZCZESCIA ''' I DZIECIAKI TO BEDA ZARLY JAK GIPS ! ZGADZA SIE ? A POZNIEJ POWIEDZMY ZE POWIEMY IZ W TEJ KANAPCE SA "" KOZIE BOBKI '' I CO WTEDY ? TAK DZIALA DZIS REKLAMA I DLATEGO TAK SIE ZYWIA ! NIE ZE TO NIE JEST ZDROWE CZY NIEZDROWE ! ALE TO JEST MODNE !
- 7 0
-
2011-12-01 13:21
(1)
e, a ja liczyłam na menu i przepisy szkolnych stołówek ;)
mój ojciec do tej pory z sentymentem wspomina mielone z Conradinum, a ja makaron z sosem pomidorowym z podstawówki nr 8 :) ktoś wie, w czym tkwi tajemnica takiego sosu? (liczę na kompetentne odpowiedzi, a nie głupie żarty)- 3 0
-
2011-12-01 13:31
może jest bardzo długo gotowany, ze pomidorów świeżych, potem odgrzewany przez 3 dni ?
to nie jest żart.. pozdro
- 2 0
-
2011-12-01 13:22
To jest tylko wina rodziców..........................
Dalej przyzwyczajajcie dzieci do szybkiego jedzenia(chipsy,batoniki itp.) a na lekcjach wf-u już nikt nie będzie ćwiczył z otyłości albo choroby.Pamiętam jak mama robiła mi kanapki a do picia świeżą herbatę z cytryną w bidonie a na obiad to na stołówkę i było super a teraz rodzice idą na łatwiznę "Masz tu dziecko 5zł i kup sobie coś na śniadanie w szkolnym sklepiku"albo "Nie mam czasu zrobić ci kanapki bo się spieszę do pracy a jeszcze muszę cię odwieść do szkoły........" Takie teraz życie w pośpiechu prowadzimy,bo rodzicowi cięrzko wstać trochę wcześniej i zrobić dziecku kanapkę na śniadanie do szkoły.Puknijcie się rodzice trochę w głowę może pózniej zrozumiecie,ale to już będzie za póżno. Ja nie mam tego problemu moje dzieci nie dostają pieniędzy do szkoły,ale zawsze mają śniadanie zrobione do szkoły i nie chodzą głodne.
- 11 0
-
2011-12-01 13:27
na długich przerwach pamiętam
zawsze wyskakiwaliśmy na frytki na, kebeb czy inne rarytasy młodziez szybko spala to co zje ,po co te problemy
- 2 11
-
2011-12-01 13:28
szklanka mleka
Akcja "Szklanka mleka" to temat na osobny artykuł. W szkole mojego dziecka jest wybór: mleko albo kakao, dziecko chciało kakao, to zapłaciłam. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że codzienne kakao to produkt z kartonika, który z napojem jaki miałam na myśli niewiele ma wspólnego (w składzie m.in. guma guar).
- 12 1
-
2011-12-01 13:30
rekalama
z kazdej strony maluchy atakowane sa reklamami koncernow spozywczych produkujących ten badziew - niestetety korzystnej jest kreowac wzor amerykanski niz zdrowy rozsądek ( kasa rzadzi misiu )
- 5 0
-
2011-12-01 13:34
PO WIELU WPISACH TZW> MLODZIEZY MOZNA STWIERDZIC ZE JEDNAK SA TO OSOBY RACZEJ TĘPAWE SKORO DAJA SIE NABIERAC REKLAMIE :) (1)
Mysla ze sa Cool bo jedza w MC. Donaldsie . WAZNE ZEBY MIEC COS W TZW. GLOWIE A DLA NICH JEST JEDNAK WAZNA NAPCHANA DU.....A ! I to odroznia ludzi madrych od tej mlodziezy bo madry je salate i mysli jak im sprzedac te ''smieci na obiad '' a oni te smieci pozniej wsuwaja .
- 5 1
-
2011-12-01 14:49
PO POWYŻSZYM WPISIE MOŻNA STWIERDZIĆ, ŻE TĘPAWA JEST NIE TYLKO MŁODZIEZ
troche tępawe jest dzielenie ludzi "mądrych" i innych w zależnosci od tego co jedzą... tym bardziej że dla wielu jest to świadomy wybór a nie odżywianie w nieświadomym przekłamaniu
- 0 0
-
2011-12-01 13:39
dzieci w szkolach powinny jak w USA dostawac amino-kwasy w plynie ! po tym maja KOPA na cale dnie !!!
oni pewnie zapychaja ich slodyczami a potem sie dziwia ze cukrzyca i prochnica he he !
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.