• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dlaczego doszło do powodzi w Gdańsku?

Marcin "Borsuk" Wilga, Sławomir Zieliński
25 lipca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Co z nowymi kładkami nad rzeką Kaczą?

Zabetonowanie miasta wynikające z nieodpowiedzialnej polityki przestrzennej, ciągłe zmniejszanie zdolności magazynowania wody przez Lasy Oliwskie oraz przez tereny nieleśne na wysoczyznach przyległych do miasta od zachodu - to zdaniem Marcina "Borsuka" Wilgi i Sławomira Zielińskiego przyczyny podtapiania Gdańska. Oto analiza przygotowana przez trójmiejskich przyrodników.



Zarówno w przypadku powodzi sprzed 15 lat, jak i tegorocznej, wskazano winnego. Była nim... pogoda, a dokładnie opady nawalne. Aby zapobiec zatopieniu miasta podczas przewidywanych kolejnych silnych opadów deszczu, wybudowano szereg zbiorników retencyjnych za sumę ok. 400 milionów złotych, łudząc się, że dzięki nim miasto ocaleje.

W ramach zabezpieczeń przeciwpowodziowych m.in. totalnie przebudowano fragment biegu "koryta" Strzyży w rejonie skrzyżowania ulicy Słowackiego z ulicą Grunwaldzką w Gdańsku Wrzeszczu, zwiększając m.in. przekroje rur, w które wpuszczono potok.

Jednak i tak woda podtopiła miasto i doszło do tragedii - zginęli ludzie.

Betonowe miasto czy mozaika zieleni i betonu?

Warto wiedzieć, że retencja to zdolność zatrzymywania wody i hamowania jej odpływu z określonego obszaru. Ujmując rzecz w pewnym uproszczeniu - jej odwrotnością jest z kolei erozja wodna. Nie jest tajemnicą, że największą zdolność magazynowania wody posiadają ekosystemy mokradłowe, zwłaszcza zaś torfowiska, a ponadto ekosystemy leśne. Jednak w podniesieniu retencyjności danego obszaru uczestniczą także inne niepozorne ekosystemy lądowe i wodne, również te wplecione w mozaikę zabudowy miejskiej.

Miasto rządzi się swoimi prawami, ludzkimi konkretnie. Wiadomo, że z miasta nie da się uczynić ostoi dzikiej przyrody. Jednak w politykę realizacji "miejskich praw człowieka" musi być wplecione spełnianie podstawowych ludzkich potrzeb, m.in. dostępu do wszechobecnej w przestrzeni miejskiej przyrody.

Ta przyroda, reprezentowana na poziomie wizualnym w mieście przez kępy zadrzewień, zakrzewień, parków miejskich, zieleńców, trawników, stawów, jeziorek, otwartych cieków, oprócz oczywistych zalet estetycznych i rekreacyjnych spełnia także istotne funkcje środowiskowe, m.in. gromadzenia wody, to jest funkcję retencyjną.

Zdaniem wielu gdańskich przyrodników proporcje między - umownie to ujmując - "betonem a zielenią" już dawno zostały w Gdańsku zachwiane i przechylone na korzyść tego pierwszego.

Co gorsza tendencja ta trwa, a jej najlepszym chyba przykładem jest centrum Wrzeszcza, gdzie w ciągu kilku lat odesłano w niepamięć bądź pod ziemię m.in.: zbiornik retencyjny w rejonie ul. Słowackiego (obecnie stoją tam wieżowce), Królewski Potok, Strzyżę, staw przy ul. Kilińskiego zobacz na mapie Gdańska. Nie czyniąc szczegółowych badań, choć przydałyby się zapewne, orzec można, że zdolności retencyjne miasta wraz z narastającą presją techniczną na przyrodę sukcesywnie maleją.

Krótkowzroczna polityka przestrzenna i powodzie

Wątek zmniejszenia retencyjności terenów przylegających do gdańskiej aglomeracji od zachodu, spowodowanego m.in. nieodpowiedzialną planistyką w postaci intensywnej zabudowy strefy krawędziowej wysoczyzny, a także spadku retencyjności obszarów zabudowy na terasie nadmorskiej jest prawie że nie obecny w dyskusjach nad przyczynami powodzi, tak tej sprzed 15 lat, jak i tegorocznej.

Krótkowzroczna polityka przestrzenna, polegająca na tworzeniu w strefie krawędziowej Wysoczyzny Gdańskiej osiedli, na przykład Moreny, Niedźwiednika, wraz z ich infrastrukturą (parkingi, ulice), wylesianiu tej strefy pod kolejne nitki szlaków komunikacyjnych (np. Kolej Metropolitalną) oraz na intensywnej zabudowie otuliny Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego od strony obwodnicy miasta (hipermarkety, giełdy, osiedla), przyniosła pierwszy "rezultat" - katastrofalne powodzie.
 
Już po wybudowaniu trójmiejskiej obwod­nicy w połowie lat 70. ubiegłego wieku w okolicy Matarni, zaczęły się problemy z Potokiem Oliwskim. Woda opadowa z jej powierzchni kierowana jest nie do kanału burzowego, lecz wypuszczana - bez oczyszczenia - do lasu tudzież do koryta tego cieku.
 
Skutkiem jest erozja bocznawgłębna (denna) potoku, wymywanie detrytusu oraz całkowite wyginięcie lub znaczące zmniejszenie liczebności wielu wodnych organizmów. Innym, analogicznym przykładem braku planistycznego rozsądku było skierowanie wylotu kolektora burzowego odprowadzającego nieczyszczone wody opadowe z terenu nowego osiedla w Nowcu do koryta potoku Strzyża.

  • Marcin Wilga: Do Stawu Młyńskiego w Starej Oliwie (rejon ul. Spacerowej) tak jak do Strzyży wpuszczane są nieczyszczone wody opadowe.
  • Marcin Wilga: Na fotografii widać rurę odprowadzającą wody opadowe z osiedla Nowiec. Następnie ten wylot obudowano.

Naturalny las niecenionym sposobem na pochłanianie wody

Jedną z przyczyn powodzi we Włoszech w listopadzie 2002 roku były niekorzystne właściwości retencyjne środowiska. Zostało to dosadnie i jednoznacznie określone w raporcie: "Za mało lasów, za dużo betonu". Wypisz, wymaluj sytuacja w Gdańsku.

Z dostępnych danych wynika, że gdy umownie dla jednostki powierzchni względnie naturalnego lasu mamy wskaźnik erozji 1, to już dla leśnej poręby wynosi on 500, a dla miasta 6000. Czyli w mieście 6000 m kw., a w wyciętym lesie 500 m kw. powierzchni pochłaniają tyle samo wody, co 1 m kw. w lesie naturalnym!

Jednak, aby pobliskie Lasy Oliwskie dobrze retencjonowały wodę, musi być spełnionych co najmniej kilka warunków.

Po pierwsze i przede wszystkim powinien być to obszar w niewielkim stopniu użytkowany gospodarczo, a nie intensywnie jak jest obecnie.

Drugim warunkiem jest obecność w takim lesie licznych płatów starodrzewów, wykazujących bardzo duży potencjał retencyjny. W Lasach Oliwskich zdziesiątkowanych polityką i praktyką leśną starodrzewy stanowią zaledwie 0,5 proc. drzewostanów (dane za 2004 r.).

Po trzecie - istotne jest to, aby nie był to las intensywnie przedeptywany: o ubitej ściółce, zniszczonej roślinności runa, wy­deptanych przez ludzi wszechobecnych ścieżkach, a także o uruchomionych procesach erozyjnych, m.in. w wyniku zrywki i transportu drewna. Niestety, te negatywne zjawiska występują tu w strefie bogatej w system polodowcowych dolin o stromych zboczach.

Po czwarte - i może najważniejsze - musi być to las obfitujący w martwe drewno. Chodzi o różne jego rodzaje, a więc gałęzie, konary, drzewa złamane i leżące, pniaki itp. Materiał taki, leżąc na ziemi, zwłaszcza na zboczach i liniach spływu wody, opóźnia ten spływ i łagodzi, "rozciągając" go w czasie. W ten sposób ogranicza erozję, a wzmaga retencję.

Dobrze wreszcie, jeśli leśne środowisko nie jest zatruwane toksynami przenoszonymi przez powietrze (samochodowe spaliny, wyziewy kominowe), których obecność diametralnie zmniejsza populacje nadrzewnych porostów-epifitów i tym samym poważnie obniża zdolności retencyjne lasu.

Czy wyciągnięto wnioski z powodzi sprzed 15 lat?

Stworzenie formalnych podstaw do realizacji wyżej wymienionych działań w kierunku podniesienia retencyjności podtrójmiejskich lasów nie wydaje się być szczególnie skomplikowane. W naukach leśnych i zasadach gospodarowania, hodowli czy ochrony lasu istnieje pojęcie tzw. pozaprodukcyjnych tudzież społecznych funkcji lasu, czyli nie związanych z produkcją drewna, m.in. wyróżnia się kategorię lasów wodochronnych.

Lasów tego typu, typowanych głównie na brzegach cieków bądź jezior, nie eksploatuje się intensywnie lub nawet pozostawia je do naturalnego rozpadu i samoodnowienia (np. niektóre fragmenty buczyn i grądów w rejonie Jeziora Goszyńskiego - zbiornika wody pitnej dla Gdańska). Problem z utworzeniem obszaru o takim statusie może być jednak dość kłopotliwy, bo wynika on z przyzwyczajeń zarządców leśnych - rzadko przy wydzielaniu tej kategorii dominuje wątek retencyjności jako takiej.

W przypadku trójmiejskich lasów potrzebne byłoby zatem nowatorskie spojrzenie i podejście obszarowe, nie zaś tylko liniowe czy pasowe (jak w przypadku otoczenia wspomnianych rzek czy jezior). A jednym ze skutków takiego podejścia obszarowego jest znaczące ograniczenie działań gospodarczych.

Powodzie zaczynają się od paru kropel wody - jeżeli nie zostaną one wchłonięte przez środowisko, to łącząc się z analogicznymi "rozpędzonymi" kroplami utworzą w końcu potężną rzekę, która wtargnie na obszar zamieszkały, niszcząc ludzki dobytek, a nawet pozbawiając życia jego mieszkańców.

Czy tak musi być? Nie sposób odpowiedzieć jednoznacznie. Znacząca część procesów i zjawisk w przyrodzie jest przewidywalna, inne mają charakter przypadkowy. Jednym z takich zjawisk jest powódź.

Przeciwdziałanie jej jest obowiązkiem włodarzy miasta i podległych im służb. Musi być ono jednak roztropne, uwzględniające różne wątki wiedzy środowiskowej i całościowe. Chodzi tu o podejście nie tylko techniczne polegające zarówno na ochronie naszego materialnego dobra oraz zdrowia i życia, jak i na szacunku do żywiołu, jakim jest woda.

Ten obowiązek wynika ponadto z tego, że leży w ramach czynności opłacanych, kolokwialnie to ujmując - z kieszeni mieszkańców. Mieszkańców oczekujących m.in. bezpieczeństwa bytowego. Czy wyciągnięto wnioski z powodzi w Gdańsku sprzed 15 lat? Naszym zdaniem nie. I to wymaga rozliczenia.

Urzędnicy widzą sprawy inaczej

Polemika Edyty Damszel-Turek, dyrektor Biura Rozwoju Gdańska:
We wszystkich miejskich dokumentach planistycznych kwestie zabezpieczeń przeciwpowodziowych są traktowane ze szczególną uwagą. (...) Głównym kierunkiem działań zmierzających do prawidłowego odprowadzenia wód opadowych i regulacji stosunków wodnych jest: powiązanie rozwoju przestrzennego miasta z modernizacją odbiorników wód opadowych. (...)
Uchwalane w Gdańsku plany miejscowe realizują ten kierunek. Rezerwuje się w nich tereny pod budowę zbiorników retencyjnych.

(...) Wizja betonowego miasta nakreślona przez autorów artykułu wydaje się być wyolbrzymiona (...) Gdańsk dzieli się na górny taras i dolny taras przedzielony silnie rozczłonkowaną strefą krawędziową Wysoczyzny, gdzie różnice wysokości względnych dochodzą do 100m. Tymczasem autorzy zarzucają miastu krótkowzroczną politykę, polegającą na tworzeniu osiedli w strefie krawędziowej Wysoczyzny Gdańskiej, która tak naprawdę jest prawie niezabudowana. Zabudowa realizuje się na górnym i dolnym tarasie Gdańska. Na górnym tarasie przewiduje się zabudowę o niższej intensywności i większym udziale powierzchni biologicznie czynnej niż na dolnym tarasie.
Poniżej cała treść polemiki.


Marcin "Borsuk" Wilga to znany trójmiejski przyrodnik i pasjonat mykologii. Jako autor oraz współautor opracował kilka książek o przyrodzie okolic Gdańska.

Wśród nich są między innymi: "Trójmiejski Park Krajobrazowy w czterech porach roku", "Ścieżki przyrodniczo-dydaktyczne w Trójmiejskim Parku Kraj­obrazowym" - tom 1 i 2 oraz "Szlak Królewski w Lasach Oliwskich" i  "Wędrówki przyrodnicze po okolicach Gdańska".

Od wielu lat publikuje w czasopismach naukowych artykuły poświęcone głównie grzybom makroskopijnym Pomorza Gdańskiego. Prowadzi też prelekcje o tematyce przyrodniczej oraz wycieczki między innymi dla słuchaczy Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Współpracuje z Ligą Ochrony Przyrody, Europejską Fundacją Ochrony Zabytków oraz Centrum Informacji i Edukacji Ekologicznej w Gdańsku.
Sławomir Zieliński - dr inż. nauk leśnych, entomolog, ochroniarz przyrody. Pracownik Gimnazjum nr 20 w Gdańsku, niegdyś pracownik byłego Zarządu Parków Krajobrazowych w Gdańsku, a także były wieloletni redaktor "Naszego Pomorza".

Na swoim koncie ma blisko 400 publikacji oraz 55 prac studialnych, ekspertyz itp., głównie z zakresu inwentaryzacji i waloryzacji bezkręgowców w północnej Polsce. Specjalizuje się w ekologii owadów związanych z procesami rozkładu drewna.

Jest autorem książki "Kózkowate", a także współautorem trzech kolejnych pt.: "Zarys ekologii. Z elementami ochrony środowiska i ochrony przyrody.", "Wędrówki przyrodnicze po okolicach Gdańska" i "Mała książeczka o owadach". Pierwszą napisał razem z Waldemarem Lewińskim, drugą z Marcinem S. Wilgą, trzecią ze Zbigniewem Jujką, którą znany gdański rysownik zilustrował.

Jako przyrodnik uczestniczył w pracach badawczych w polskich parkach narodowych (w PN Bory Tucholskie, Drawieńskim PN, Białowieskim PN i Bieszczadzkim PN), współtworzył także plany ochrony kilkudziesięciu rezerwatów przyrody i kilku parków krajobrazowych. W ramach Nadmorskich Warsztatów Przyrodniczych w Kątach Rybackich uczy dzieci i młodzież entomologii oraz ochrony przyrody. Jest członkiem Klubu Przyrodników.
Marcin "Borsuk" Wilga, Sławomir Zieliński

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (381) 4 zablokowane

  • Z pełni zgadzam się z treścią artykułu (1)

    Natomiast nie do końca z jego ortografią. Partykułę nie z przymiotnikami piszemy razem, a więc zamiast ,,nie obecny'' należy pisać ,,nieobecny''.

    • 4 1

    • Pisze się: "W pełni zgadam się...". a nie "Z pełni zgadzam się..."

      • 0 0

  • Budyń - prezydent deweloperów

    Szkoda, że prezydent miasta nie potrafi zadbać o zbilansowany rozwój przestrzenny.
    Dzięki niemu mamy tylko kolejne betonowe enklawy. Deweloperzy robią co chcą.

    • 5 0

  • wg4

    niech wycinaja więcej drzew w lesie będzie więcej powodzi bo asfalt i sama trawa nic nie wchłonie

    • 3 0

  • a wiec największy problem to fakt, że Gdańsk nie jest lasem (4)

    idąc tym tropem należy zalesić Żuławy. To takie proste! A my głupi przez wieki Wisłę terenami zalewowymi ograniczaliśmy

    • 21 50

    • Przeczytaj czym kiedys byly Zulawy

      • 0 0

    • Gdyby zamiast deszczu spadł budyń nie byłoby teraz problemu.

      Ach ta przyroda a kto wybrał budynia na prezydenta?

      • 2 0

    • Tak. Jakby obsadzić lasem Budyniogród problem znikie

      Genialne, jak w tym dowcipie o ruskim naukowcu co po wyrwaniu 6 nogi, stwierdził że mucha ogłuchła...
      Ej geniusze, dajcie dobry przykład: zaorajcie własne M4 czy co tam macie po posadźcie tam las
      (prastary)

      • 3 1

    • troll magistracki

      działa

      • 10 4

  • (12)

    Od tzw. powodzi stulecia w 2001 r. Gdańsk wydał na system antypowodziowy potężną kwotę 374 mln zł - prawdopodobnie większą niż którekolwiek miasto w Polsce. Liczba zbiorników retencyjnych wzrosła w tym czasie z 26 do 49, a ich łączna pojemność z przeszło 152 tys. m sześć. do prawie 679 tys. m sześć.

    Druga ulewa stulecia w ciągu 15 lat była większa niż ta w 2001 r. Dodatkowo największe opady miały miejsce głównie na tzw. górnym tarasie Gdańska, co spowodowało, że potoki zamieniały się w rwące rzeki. I tak: podczas, gdy na Dolnym Mieście opad wyniósł 87,3 l na m kw, a w Górkach zachodnich 74,5 - w wyżej położonych częściach miasta było o wiele gorzej:

    Jasień - 164,2
    Kiełpino Górne - 108,2
    Matarnia - 135,4
    Matemblewo - 162,1
    Ogrodowa - 129,9
    Oliwa IBW PAN - 170,2
    Osowa - 161,9
    Reja - 140,2

    Masy wody deszczowej, jakie spłynęły, zweryfikowały system i wskazały jego słabe punkty. Zdaniem dyr. Chudziaka, konieczne jest w najbliższych latach zwiększenie retencji na Potoku Oliwskim (konieczny zbiornik retencyjny na Potoku Rynarzewskim) a także, wybudowanie zbiornika retencyjnego dla Potoku Strzyża (na terenie Parku Krajobrazowego).

    Według raportu usuwanie skutków ulewy z 14/15 lipca 2016 pochłonie około 10,5 mln zł. W tym naprawa 6 tramwajów - 3,5 mln, zabezpiecznie zbiornika retencyjnego Subisława 4 i naprawy w placówkach edukacyjcny - po około 1 mln. zł, napawy zbiornika retencyjnego Nowiec - 880 tys. zł, naprawa w budynkach komunalnych - 785 tys. zł.

    • 42 15

    • Z tego wynika ,ze to wina deszczu !. Padłl tam gdzie nie powinien
      Panie Chudzik,prokurator winien Pana przesłuchać na okoliczność : " kiedy zbiorniki retencyjne były odmulane ? ".
      Nie ilość zbiorników a ich stan techniczny decydują o przechwyceniu nadmiaru opadów.

      • 0 0

    • Zobaczcie jak płytki jest zbiornik na Subisława,

      ktòry przerwał tamę. Teraz jest osuszony i wszystki jest widoczne. Tam.głòwnie muł i ziemia zalega, bo nikt go nie pogłębiał. Ponad muł może kilkadziesiąt cm zostaje na magazynowanie wody.

      • 5 0

    • CBA

      Moze CBA POwinno zajac sie zbadaniem sprway tak wielkiej malwersacji?

      • 2 1

    • To wiemy od tygodnia i co z tego.

      • 3 0

    • Tak tłumaczy się winny, a nie osoba, która poczuwa sie do odpowiedzialności.

      • 6 3

    • Warto podkreślić, że te 10 mln to straty "publiczne"

      ciekawe jakie są straty w majątku prywatnych osób i firm.

      Swoją drogą ciekawe, że średnio każdy podtopiony tramwaj to 500 tys. zł straty, pytanie czy nie dało się uniknąć wjeżdżania w uliczne jeziora...

      • 10 0

    • budyniowy gdańsk....

      gdzie ta kasa.....jak z tristarem setki milionów wyrzucone w błoto....

      • 10 3

    • to nie Gdańsk wydał tylko kolesie zarobili

      400 milionów złotych a te powodzie to są dla urzędników tylko i wyłącznie okazjami rynkowymi które należy wykorzystać. Ot takimi misiami ze słomy bo nikt nie pyta więcej

      • 15 8

    • Oczywiście o tych inwestycjach "zapomnieli" napisać w jakimkolwiek artykule o powodzi na trojmiasto.pl (2)

      • 14 6

      • Czytać tu artykuły to niczym oglądać dziennik na TVP. (1)

        Bez wazeliny się wciskają.

        • 16 7

        • "Dobra zmiana" zawitala do trojmiasto.pl?

          Artykul pokroju "dobrej zmiany" w TVPis. Pominiete fakty o zmianach w systemie przeciwpowodziowym jakie mialy miejsce od 2001 r. Pytanie postawione na poczatku artykuly - tendencyjne. Do powodzi doszlo bo spadlo bardzo duzo deszcze. Ot i cala tajemnica.

          • 7 7

    • Tak,zalało okolice galerii bałtyckiej. oraz poziom- 1 Galerii, bo te zbiorniki retencyjne, na które wydano blisko 400 mln zł nie wytrzymały.
      System przeciwpowodziowy w Gdańsku, za setki milionów okazał się taką samą fuszerką jak wał kolejowy na PKMce.
      Czy ktoś rozliczy odpowodzielanych za to urzędasów? Zginęło tragicznie dwóch ludzi, czy prokuratura zajmie się sprawą sprawą z urzędu?

      • 19 12

  • Grunt to kompetencje (9)

    Mykolog i entomologia o retencji. Hmmm.

    • 10 34

    • a co konkretnie proponujesz? (8)

      przypuszczalnie jesteś specjalistką od budowania mostów między ludźmi i promotorką przyjaznego współżycia między internautami na anonimowych forach.

      • 9 2

      • (7)

        Otóż nie, również jestem przyrodnikiem, współautorką kilkudziesięciu opracowań przyrodniczych ale za żadne skarby nie odważyłabym się, nie będąc hydrogeologiem, na wyciąganie wniosków czy naukowe opracowanie tematów związanych z tą dziedziną nauki.

        • 3 6

        • (4)

          A co konkretnie Ci się w tym artykule nie podoba. Tylko wykształcenie autorów. Profesor Januszajtis jest chemikiem z wykszałcenia A nikt tak jak on nie zna historii Gdańska.

          • 12 1

          • (3)

            To, że z naukowymi tytułami autorzy sprawiają wrażenie znawców tematu a tak nie jest. Historii można się wykuć, nauk łączących praktykę z teorią już nie.

            • 0 5

            • (2)

              Bo??? Jak ktoś ma hobby to już nie jest w stanie się nauczyć??? Co to za bzdet? Osobiście znam najlepszego fachurę od kompów (który potrafi nawet wymieniać części na płytkach) po ekonomii,, informatyka (cenionego, pracującej w firmie z pierwszej piątki) po anglistyce...

              • 2 2

              • (1)

                Jak ktoś ma hobby to jest to HOBBY a naukowe opracowania są wiarygodne wtedy, gdy są przygotowane przez SPECJALISTÓW a nie HOBBYSTÓW.
                Przyrodnicy-biolodzy nie są dla mnie osobami kompetentnymi przy omawianiu kwestii hydrologicznych i hydrogeologicznych.

                • 0 2

              • I przez ta Wasza scisla specjalizacje tak naprawde g. wiecie. Bo sprawy hydrologiczne istnieja w oderwaniu od innych nauk wg Was? I przez to jest tak jak jest. Nie macie ogladu globalnego, jak jedne sprawy wplywaja na drugie. Podobne z lekarzami, kazdy grzebie w swoim organie, nie patrzac calosciowo na czlowieka. Jakby czlowiek byl jakims frankensteinem. Efekty wiadome, tylko siel eczy objawy czegos, nie leczac czlowieka, i efekty sa nietrwale i nie maja na celu wyleczenia, tylko najlepiej branie lekow do konca zycia, tak naprawde utrzymujacych chorobe...A nalezaloby spojrzec globalnie i laczac rozne nauki. wtedy tylko mozna wyciagnac wlasciwe wnioski. Ale to Wam sie w glowach nie miesci. Ziemia tez tylko cierpi przez brak globalnego ogladu sytuacji. Kazdy tylko w swoja strone ciagnie i zajmuje sie glupotami zeby tylko podtrzymac status quo w srodowisku.

                • 2 0

        • hydrogeologia nie ma wyłączności na zagadnienia retencji i pokrewne !

          to zadziwiające, że autorka kilkudziesięciu opracowań przyrodniczych sprowadza problem retencji li tylko do jednej dyscypliny; więc żeby specjalnie się nie rozwodzić pozwolę sobie, a raczej odważę, stwierdzić, że wskazany problem to nie tylko domena tej dyscypliny, a co najmniej kilku, a przy spojrzeniu dostatecznie szerokim kilkunastu

          • 1 0

        • Eugeniusz Kwiatkowski także był chemikiem

          a jakoś dał radę...

          • 8 0

  • Gdansk Osowa (2)

    A u Nas na dzielnicy Gdansk Osowa zalało obszar przy ulicy Nike. Od zawsze było tu OK, ale postanowiono zasypać naturalne oczko wodne, ktore odbierało miedzy innymi wody opadowe. Ale nowy właściciel, postanowił zasypać oczko wodne i zbudować na nim dwa bloki. Chyba bedą Bloki na wodzie. Obecnie dewastacja terenu jest bardzo modna. Mówi sie o ekologi, ale robi sie cos innego. Niszczy sie Osiedla nieprzemyślanymi inwestycjami. Liczy sie tylko kasa. Urzędnicy za zwyczaj nie widza problemu, mówią ze tam gdzie mieszkają tez sa problemy, to dlaczego inni maja mieć lepiej.

    • 43 4

    • Zaspa (1)

      Taki problem mamy na Zaspie. Nikt nie slucha mieszkancow, a wrecz ich straszy jak protestuja przeciwko zabudowie terenow zielonych POd istniejacymi blokami

      • 3 0

      • Walczcie !

        Ciężki czasy, trzeba walczyć o to co jest wydawałoby sie normalne i oczywiste dla Mieszkańców dzielnic. Ale Mieszkańcy po Swojej stronie nie maja pieniędzy tak jak Deweloperzy, którzy mogą dzieki temu dużo przeforsować. Wszystkie rozsądne uwagi Mieszkańców dzIelnic sa odrzucane. Zawsze urzędnicy znajda wytłumaczenie kolejnych często idiotycznych inwestycji. Problemy na poszczególnych dzielnicach sie pogłębiają. Nawet Radni, którzy sa bliżej mieszkańców nie sa wstanie zrozumieć dlaczego wydawane sa zgody na pewne inwestycje, ktore popsuja i pogorszą zycie Mieszkańców.

        • 2 0

  • Taka prawda że trójmiasto przestaje być zielone

    Jeszcze 30 lat temu cechą trójmiasta była zieleń.

    Tego już nie ma - wszystko wybetonowane pod drogi i parkingi.
    Bo jaśnie państwo życzą sobie dowozić od drzwi do drzwi swoje cztery litery dwutonowym pojazdem i życzą sobie mieć i pod domem i pod pracą i urzędem i sklepem odpowiedni parking z równego betonu.

    Deweloperzy chcieliby na każdym metrze kupionej ziemi wybudować jak najwięcej, trawniczek przed blokiem oczywiście 5x5m (żeby w folderze napisać że na osiedlu jest zieleń), a reszta wszystko wybetonowane.

    Ustawowe wymogi pozostawienia terenów zielonych omija się sztuczkami takimi jak teoretycznie półprzepuszczalna kostka do wyłożenia parkingów, co oczywiście jest fikcją.

    W okolicach Karwin od lat wycina się bezkarnie las - Trójmiejski Park Krajobrazowy (oczywiście w papierach jest porządek - wszystko się tak przekształca że prokurator się nie doczepi), no bo teraz jaśnie państwo jeszcze nie dość że życzą sobie w betonie mieszkać, to jeszcze blisko lasu.

    Nie wiedzą frajerzy że to tylko na chwilę - zapłać, wprowadź się i zaraz i tak las za oknem zniknie i dobuduje się kolejną warstwę bloczydł "leśnych".

    Tyle że proces postępuje, poziom zabetonowania wzrasta, do tego bezsensowna infrastruktura drogowa nadal projektowana pod kątem wygody jaśniepaństwa w SUV-ach, a nie komunikacji zbiorowej.

    Róbcie tak dalej, a każdy deszcz będzie się kończył podtopieniami, zniszczeniami i ofiarami śmiertelnymi.

    Jak ciekiem z betonu musi spływać woda z kilometrów kwadratowych powierzchni? Policzcie sobie jaka to energia, jaka prędkość spływającej wody jest potrzebna.

    Natury nie da się oszukać.
    Za chwilę trzeba będzie miasto przekopywać kanionami na odprowadzanie wody opadowej z ogromnych połaci Trójmiasta, jak naturalne tereny leśne zostaną zabetonowane.

    • 12 0

  • No proszę : tylko " Borusuk" chodził do szkoły

    reszta nadal nie wie, że beton trochę słabiej wchłania wodę niż "zieleń" szeroko pojmowana, no takie teraz mamy szkoły . " w domach z betonu " ... resztę trzeba sobie dośpiewać. Bobrze że ci frajerzy nowobogacy deweloperzy budują za grubą kasę parkingi podziemnie to przynajmniej są zbiorniki retencyjne dla porsche i BMW

    • 6 0

  • Bunkier

    Niech galerie i blokowiska budują za obwodnicą a w mieście domki bo inaczej będzie gdański bunkier-slams.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane