• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Długi Targ: 6,5 tys. zł za dwie lampki koniaku

Marzena Klimowicz-Sikorska, Maciej Naskręt
22 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Cocomo zastąpi Kleopatrę na Długim Targu?
W ostatnim  czasie dwie grupy turystów poskarżyły się, że zapłacili horrendalnie wysokie rachunki w restauracji "Kleopatra" na Długim Targu w Gdańsku. W ostatnim  czasie dwie grupy turystów poskarżyły się, że zapłacili horrendalnie wysokie rachunki w restauracji "Kleopatra" na Długim Targu w Gdańsku.

- Zamówiliśmy dwie lampki koniaku i dostaliśmy rachunek na 6,5 tys. zł! - skarżą się turyści, którzy stołowali się w restauracji "Kleopatra" przy Długim Targu w Gdańsku. - Wszystkie ceny są w karcie, wystarczy je wcześniej przeczytać - ripostuje kierownik lokalu. O oszustwie nie może być więc mowy, ale o fatalnej reklamie miasta - na pewno.



Choć Długa i Długi Targ są teoretycznie wizytówką Gdańska, to mieszczące się tu lokale wcale nie należą do najbardziej eleganckich. Przeciętnie zamożny mieszkaniec Trójmiasta czy turysta może wejść do dowolnej mieszczącej się tu restauracji czy baru i zamówić kawę, lody czy piwo, bez ryzyka, że zrujnuje to jego budżet.

Ale zdarzają się też wyjątki, a jednym z nich jest restauracja "Kleopatra", która mieści się na Długim Targu 17. Tu w karcie znajdziemy spory wybór luksusowych alkoholi: La Grande Dame z 1989 r. (prawie 9 tys. zł za butelkę), Armand de Brignac (prawie 7 tys. za butelkę) czy polska wódka, 50-letnia Starka Jubileuszowa (za ok. 1,7 tys. zł za butelkę).

Ceny są wyszczególnione w karcie alkoholi, więc klient ma jasność, co i za ile zamawia.

Nie każdy jednak dokładnie studiuje ceny przed złożeniem zamówienia i wcale nie dotyczy to wyłącznie bogatych turystów z zagranicy. Takie zachowanie może skończyć się bardzo przykrą sytuacją, podobną do tej, w jakiej ostatnio znalazły się dwie grupy turystów z Norwegii, którzy odwiedzili Gdańsk. Jedna grupka zapłaciła w "Kleopatrze" ok. 6,5 tys. zł, druga - ok. 1,7 tys. zł.

"Pierwszego dnia pobytu odwiedziliśmy restaurację "Kleopatra". Mieliśmy trochę w czubie, ale wciąż mieliśmy ochotę na odrobinę koniaku, który zamówiliśmy. Uprzedzono nas, że jest dość drogi. Mimo to poczułem się okradany, gdy zobaczyłem rachunek w wysokości 6,4 tys. zł za dwie lampki. Myślę, że już nie wrócimy do Polski, bo to była kradzież w biały dzień!" - napisał w e-mailu jeden z Norwegów.

Dwa tygodnie później inna para, również z Norwegii, w tym samym lokalu zapłaciła rachunek w wysokości 1748 zł, z czego 1690 zł za butelkę Starki Jubileuszowej. W tym przypadku musiała interweniować policja, gdyż turyści nie chcieli zapłacić tak dużego rachunku.

- Paru Norwegów przyjechało do Polski i zapłaciło za alkohol więcej niż u siebie. Mam to gdzieś. Niech poczytają menu i dowiedzą się, ile co kosztuje - mówi pan Sławomir, kierownik restauracji Kleopatra. - W tym przypadku to my wezwaliśmy policję, a wcześniej jeszcze zadzwoniliśmy po naszą ochronę, bo Norwegowie nie chcieli zapłacić. Mężczyzna twierdził, że dostał alkohol w prezencie od kelnera, co jest nieprawdą.

Policja potwierdza, że odnotowała takie zajście. Ponieważ jednak ceny są wyszczególnione w ogólnodostępnej karcie, trudno mówić o oszustwie ze strony obsługi lokalu. Para ostatecznie zapłaciła rachunek gotówką.

Czy zawsze sprawdzasz cenę zamawianych dań i napojów w restauracji?

- Mamy alkohole o wartości łącznie ok. 50-60 tys. dolarów. Jedna butelka potrafi kosztować 13 tys. zł. Jeżeli klient myśli, że dostanie lampkę takiego alkoholu za 100 czy 200 zł, to jest niepoważny - twierdzi kierownik "Kleopatry". - Ta para chciała koniecznie coś polskiego, więc kelner zaproponował im 50-letnią Starkę. Uprzedził ich, że na aukcjach butelka kosztuje ok. 13 tys. zł. W tym momencie Norwegom powinna się zapalić lampka ostrzegawcza, że ten trunek nie będzie tani. Zamawiający mężczyzna najpierw zrezygnował ze Starki i wziął Belvedera niefiltrowanego. Za 25 minut zawołał kelnera, że jednak chce spróbować tej polskiej wódki. Kelner przy nim nalał mu kieliszek. Tak zawsze robimy w przypadku alkoholi powyżej 300 zł za kieliszek. Zamówił podwójną lampkę. Potem domówił jeszcze raz.

W przypadku Norwegów, którzy zapłacili ok. 6,5 tys. zł nie trzeba było wołać policji.

- Ci klienci przyszli kolejnego dnia do nas z towarzystwem na irish coffee - mówi kierownik "Kleopatry". I dodaje: - Do nas potrafią przyjść klienci po butelkę Beluga, najdroższej wódki świata, chociaż jedna butelka kosztuje 1,8 tys. zł.

Gdy cena alkoholu jest wyraźnie zaznaczona w łatwo dostępnym menu, nie sposób mówić o oszustwie. Inna sprawa, że wygląd restauracji nie wskazuje na to, by oferowane przez nią usługi miały kosztować tak drogo. Restauracja "Kleopatra" prezentuje się bardzo przeciętnie i nic nie wskazuje na to, by ceny oferowanych w niej napojów alkoholowych miały być tak wysokie. Takiej postawy kierownictwa restauracji nie można nazwać oszustwem, ale nadużywaniem dobrej wiary klientów - na pewno.

Miejsca

Opinie (599) 7 zablokowanych

  • Wyjątkowo podły artykuł !!!!!!!!! (3)

    Po pierwsze nie tak dawno Budyń rękoma Lisickiego wprowadził na Starym Mieście podwyżkę czynszów. To tak zwana strefa prestiżu. A prestiż kosztuje. Czynsz "koszuje" najemcę lokalu, a turystów alkohol.
    Po pierwsze w Polsce jest zasada swobody umów, a wszystkie ceny są wyszczególnione w karcie. Po drugie piwo za 9zł to nie jest wcale wygórowana cena.
    Lokal dla szczególnie wymagających i zamożnych ma w karcie alkohole wyborne i bardzo drogie. Tak jest wszędzie w cywilizowanym świecie.
    Wygląda mi, że grupka norweskich roboli-rybaków przyjechała do Gdańska się tanio napić i zabawić, zamawiali bezrozumnie, choć kelner uprzedzał o cenie. Rolą kelnera nie jest zniechęcanie klienta do spożycia czegokolwiek. W Paryżewie czy Londynowie na te same alkohole zapłaciliby 1,5 raza tyle.
    Werdykt:
    Knajpa niewinna, a chamscy Norwegowie nie chcieli zapłacić za konsumpcję.
    Konkluzja:
    Jak norweg chce się tanio napić to niech jedzie do baru w Brzeźnie albo przy plaży na Stogach.

    • 26 58

    • sory, ale ceny z kosmosu, w detalu o wiele taniej

      • 0 0

    • Wydaje mnie sie ze na Stogach nie bylo by problemu jesli nie chcieli by zaplacic rachunku

      • 2 0

    • Od Stogów wara

      nie chcemy tam takich Norwegów!

      • 3 3

  • Polska "gościnność"

    Ceny z sufitu jakby ma to nie patrzeć .

    • 0 1

  • Miejmy nadzieję

    Miejmy nadzieję, że się nie zniechęcą do odwiedzin w naszym kraju. Norwegowie zostawiają każdego roku w Polsce sporo pieniędzy, choćby właśnie w branży hotelowej czy restauracyjnej.

    • 1 0

  • podatki

    Haha, ale za to do budżetu Państwa ile pójdzie podatku;)))

    • 1 0

  • kleopatra kibel

    ceny jak ceny kazdy czytac umie tylko nie zawsze zrozumie,ale ja w innej sprawie.ludzie idzcie tam do toalety,to dopiero jest abstrakcja,w sam raz dla turystow.drzwi przesuwane jak w szafie i to zaraz pod nosem gosci bo stolik jest tuz tuz,a jak juz wejdziesz do srodka to niewiadomo w ktora strone glowe skierowac tak malo miejsca,najlepiej zeby w drzwiach wycieli okienko aby glowe tam wystawic,jak nie rozumiecie o co mi chodzi to przy najblizszym spacerku tam wstapcie.i turysci beda za chwile od nas uciekac,bo i jak ta starowka wyglada,pozal sie boze.dlugi targ bedzie teraz lepszy bez tych ogrodkow ale inne uliczki to wielkie nieporozumienie,asfalt na chodnikach krzywy i garbaty,i balagan i brud .albo te kantory co powstaly gdzie tez czeka sie na naiwnych gdzie placa za 1 euro 3 zl i pare groszy.jeszcze pare takich skandali i wszyscy zaczna jezdzic do wschodnich sasiadow.

    • 2 0

  • sami sobie winni że nie strzeli w cennik (39)

    • 544 120

    • nie mieli takiego obowiązku (29)

      natomiast sprzedawca ma obowiązek informować o cenach oferowanych produktów. Jeśli klienci byli zaskoczeni rachunkiem, to znaczy, że nie byli poinformowani o cenie. Zdawkowa informacja kelnera że coś jest drogie oraz sam fakt istnienia karty dań z podanymi cenami, nie jest jeszcze podstawą do obciążenia tak dużym rachunkiem, zwłaszcza z dołu - po wykonaniu usługi. Średnio rozgarnięty prawnik byłby w stanie odzyskać pieniądze od nierzetelnego restauratora, opierając się na nieznajomości warunków transakcji. Nie jestem pewien czy nie ma też jakiegoś paragrafu na sprzedawanie produktów po cenie dużo wyższej od rynkowej definicji takiego produktu. A już elementarna uczciwość nakazywałaby pobieranie opłaty z góry przed nalaniem trunku. Nie sposób pytać o cenę każdego zamawianego produktu po kolei. Ciekaw jestem w jaki sposób właściciel przeprowadziłby egzekucje "należności" gdyby trafiło na biedniejszych klientów, bez karty i odpowiedniej gotówki?

      • 58 147

      • To ja idę kupić Porshe Cayenne (4)

        Panie !! jakie 600 tysięcy, coś pan z byka spadł ?? Ratunkuuu policjaaaa okradają mnieeee jakim prawem za to auto chcą ode mnie 600tysięcy, co z tego że w cenniku jest, ono nie powinno tyle kosztować buuuuuuuu.
        No ludzie litości, jak się coś kupuje to należy sprawdzić ile to kosztuje, a każdy ma prawo robić biznes i życzyć sobie za swoje produkty ile mu się żywnie podoba. Nie sprzeda nic i plajtnie - jego problem, znajdzie gotowego przepłacić - dobrze zarobi. Jego cyrk, jego małpy. Ja się nie pcham gdzie mnie nie stać, nikt nie powinien.

        • 14 6

        • znowu zabłysnąłeś "yntelygęcją", panie szefie z Kleopatry (3)

          Jak coś jest za drogie to się nie kupuje - to oczywiste. Dlatego właśnie trzeba skasować klienta ZANIM wyżłopie kieliszek wart 3000 zł, podobnie jak w salonie kasuje się go za porszynę ZANIM to on ją skasuje na wylocie do Wejherlandu. Problem nie w tym, że serwujecie drogie alkohole, możecie sobie nawet sprzedawać wodę po ogórkach za miliard złotych ("mam to gdzieś"), ale w tym, że klient po fakcie dowiedział się, że zakupiony produkt był drogocennym, kolekcjonerskim rarytasem. To jest zwykłe żerowanie na ludzkiej niewiedzy, naiwności i chwilowym zamroczeniu. Prosząc na poczcie o znaczek dostaję zawsze zwykłą naklejkę za 2 zł, a nie unikatowy egzemplarz pamiątkowego numizmatu wydanego 100 lat temu na Jamajce. Jeśli klienci weszli i od progu krzyczeli o tą czy tamtą z nazwy wymienioną ekskluzywną wódkę, to ok - nie mam zastrzeżeń. Natomiast z opisanych przypadków wynika, że goście chcieli się napić czegokolwiek, a kelner wpakował ich na minę, proponując produkt praktycznie niespotykany na rynku. Informacja o cenie pozostała w niedomówieniu, co pozwoliło klientom założyć cenę rynkową zwykłego produktu kategorii premium, a nie kolekcjonerskiego unikatu. To wyczerpuje znamiona oszustwa i wyłudzenia, od którego zapewne tym razem wywiniecie się z braku dowodów. Dziwię się, że macie jeszcze czelność bronić tej waszej barbarzyńskiej "strategii marketingowej". Wizerunkowo już dawno polegliście w Internecie - na wszystkich możliwych portalach gastro. Teraz możecie liczyć jeszcze na aktywną antyreklamę przewodników miejskich, o co zadbam osobiście wśród koleżanek i kolegów po fachu.

          • 20 5

          • Moje pięć groszy do tematu. (2)

            No to Sławek poleciał. "Menager" ów lokalu to niezłe ziółko. Pracowałem tam dosłownie dwa dni, choć bardziej by pasowało "tyrałem" ze względu na dzień próbny w ramach którego wyrobiłem 15h pracy... Cudem jest że otrzymałem wypłatę, choć i tak nie w wysokości takiej jak ustalona. Tyle wystarczyło by wyrobić sobie zdanie o tym buraku jakim jest Sławek z Kleopatry. W lokalu panuje zakaz rozmów na tematy inne niż praca, klientom ma się oferować dania najdroższe, lub te które zaraz pójdą na stratę. Włażenie w d*p* klientowi z grymasem, przypominającym uśmiech, jest obowiązkowe. Zapewne nie był by sztuczny gdyby nie "pierd**%$ty" szef, krzyczący na wszystkich. Zrozumiałym jest że szef może być wściekły na obsługę, ale mieszanie pracowników z błotem i poniżanie jest nieadekwatne. Lokal psuje klimat Gdańska, nastawienie jest na sprzedanie byle czego byle by hajs się zgadzał. Klient się nie liczy,ba! nastawienie na obcokrajowców nie jest przypadkowe, Oni po prostu nie wrócą... Polacy jako klienci są poza sferą zainteresowania bo to według szefa przytoczę tu cytat "pierdo&&ne cebulaki". Rotacja pracowników też jest ciekawa, po tygodniu gdy odbierałem "wynagrodzenie" ze znajomych twarzy nie było ŻADNEJ. Co do tematu nie zdziwił bym się gdyby dostali inne karty bo uwierzcie lub nie karty lubią się zmieniać. Choć w tym przypadku to raczej nieuwaga klienta.

            • 17 1

            • (1)

              Treść ok, ale co oznacza "ów" we fragmencie "Menager ów lokalu"?

              • 0 0

              • Per ów

                ów
                1. «zaimek towarzyszący rzeczownikowi, wyróżniający kogoś lub coś spośród innych, np. Oto ów znajomy., będący określeniem tego, o czym była mowa, np. Dużo jak na owe czasy podróżował., lub występujący w zdaniu nadrzędnym, z którym się wiąże zdanie określające, np. Od łąk wionął ów zapach, jaki wydziela skoszona trawa.»
                2. «zaimek występujący w połączeniu z innymi zaimkami, stawiany zwykle na drugim miejscu, np. Ten czytał, ów oglądał telewizję.»
                3. «zaimek oznaczający osobę lub rzecz bliżej nieokreśloną, np. Ten i ów coś powiedział.»
                4. daw. «on»

                • 1 0

      • Przenocuj w Sheratonie a potem awanturuj się że jest drożej niż w hostelu. (5)

        • 146 30

        • Przykład zwykłego cwaniactwa i chamstwa. Omijac z daleka!!! (1)

          • 16 2

          • Cwaniactwo i chamstwo to wyżłopanie

            dobrego alkoholu i próba okazania zdziwienia, że ktoś domaga się za to zapłaty. Jak widać w Norwegii też są cwaniacy.

            • 15 10

        • to raczej po noclegu w hostelu okazało się, że trzeba zapłacić jak za Sheraton (2)

          W każdym normalnym hotelu cennik jest wywalony wielkimi literami na ścianie recepcji na wysokości oczu. Nie znam hotelu, który nie żąda zapłaty za pierwszą dobę z góry albo przynajmniej preautoryzacji karty. Ponadto udając się do hotelu powyżej 4*, wiadomo, że spodziewany rachunek będzie kwotą relatywnie większą niż w przytułku dla studentów z rodzin chłopskich. Ale trudno oczekiwać takiej wiedzy od kogoś, kto hotele zna tylko z folderów. Nie miałem wątpliwej przyjemności gościć we wzmiankowanym lokalu Marzeny Winiarskiej, natomiast z dostępnych opinii klientów wynika, że jest to nora o przygnębiającym wystroju, serwująca mizernej jakości odgrzewane kotlety. Zakrawa na szczyt absurdu spodziewać się w takim lokalu lampki koniaku w cenie powyżej 10 zł. Oczywiście można serwować w bufecie na dworcu espresso, po którego wypiciu klient otrzyma rachunek na 200 zł, bo to była kopi luwak. Możecie nadal twierdzić że to dobry chwyt marketingowy. Moim zdaniem to jest przykład zwykłego cwaniactwa i chamstwa. Wątpię aby lokal swym położeniem i aparycją był w stanie przyciągnąć ludzi naprawdę zamożnych, którzy dokonają świadomego wyboru wódki za 1700 zł by delektować się nią w otoczeniu plebsu żłopiącego piwo z nalewaka. Chciałbym się mylić i mam nadzieję, że właściciel restauracji jednak wykaże się dobrą wolą i wprowadzi obowiązek płatności z góry za trunki z najwyższej półki.

          • 46 10

          • Nie ma co dyskutować z ludźmi z tej knajpy ;-) (1)

            Żeby wyrobić sobie opinie o tym lokalu po przeczytaniu artykułu zajrzałam do opinii z kilku lat na jego temat.

            Tak zgodnego potępienia dla całokształtu działalności restauracji jeszcze w opiniach na trojmiasto.pl nie czytałam, a trochę tego było bo zamierzając odwiedzić jakiś nieznany lokal gastronomiczny szukam najpierw opinii o nim. Praktycznie 100% na NIE.

            Zacytuję jedną z nich "Nazwa knajpy pasuje, obsługa rusza się jak mumie, jedzenie też tak trochę podstarawe, no co - za antyk się płaci. Tu i Gessler nie pomoże". ;-D

            • 22 0

            • O co ten rwetes ;-) Gdyby trafili do "czerwonej oberży" mogłoby się skończyć gorzej,

              a tak tylko wyszli bez trzosa ;-)

              • 4 0

      • Zawsze sie czyta (4)

        Czy to umowe czy sprawdza cene w menu.Zawsze trzeba dobrze przeczytac nawet malym druczkiem koszt smsa.Bylem z kolega w strptizklubie w sopocie.I co? Gamon mnie tam zaciagnal i nawet nie sprawdzil ceny tego co zamawia.Powiedzialem mu,ze driny dla dziewczynek sa drogie w takich lokalach.Przewaznie od stowki w gore.To sobie wybral z karty jakas pozycje "private" i mowi "ide". A ja to szybko czujnie sprawdzilem.Cena nie 190 zl tylko 1900 zl.Powiedzialem mu,ze jest frajerem jak chce kase na takie cos wydawac po czym opuscilem ten przybytek.Zawsze trzeba czytac co sie podpisuje i zawsze trzeba sprawdzac cene.Kapitalizm=cos jest warte tyle ile ktos chce za to zaplacic.I nie ma zadnego tlumaczenia,ze nie wiedzialem.Bylo napisane.Ludzie zaciagaja kredyty i tez nie czytaja tego co podpisuja a potem czarna rozpacz bo" pan w banku "powiedzial.Wazne jest to co podpisujesz a nie to co ktos mowi .P.s Norwegowie sa strasznymi wiesniakami od niedawna maja rope a wczesniej klepali biede.Teraz im sie wydaje ze wszystko kupia za 5 euro u"polaka" ,ktory u nich stawia rusztowania.A przyjechali do Polski bo sie nasluchali od swoich pracownikow jak to Polska jest tania w porownaniu do norwegi.Norwegowie to sa straszne kutwy... .

        • 75 13

        • racja (3)

          mieszkam w Swecji i potwierdzam-zarozumiale,brudne wiesniaki,ktore mysla,ze wszystko ich i wszyscy maja im sluzyc a sami niedawno byli sluzacymi.

          • 45 9

          • Niestety to prawda (2)

            biedny naród który szybko się wzbogacił na surowcach naturalnych. Pozostała mentalność wieśniaka i dużo kasy w portfelu.

            • 27 5

            • szwedzi i surowce naturalne? xD (1)

              norwegia owszem, ale gdzie jest ta szwedzka ropa i gaz?

              • 5 4

              • Nie pisalem

                o szwedzkich surowcach tylko mialem na mysli,ze mieszkajac tutaj mam kontakt z norwegami.A tak na marginesie to surowcow w Szwecji troche jest.Ostatnio na polnocy odkryto duze,podobno najwieksze na swiecie zloza uranu ale tego sie nie naglasnia.

                • 6 3

      • Co ty pi...ysz (3)

        Sprzedawca nie ma obowiązku informować Cię o cenie, jeśli jest w widoczny sposób podana.
        Czytanie ze zrozumieniem też się kłania. Sami przyznali, że obsługa poinformowała ich o wysokiej cenie alkoholu, a że byli narąbani, to już ich sprawa.
        Niech zamówią taki sam koniak (nie brandy) u siebie, to zobaczą ile zapłacą. Te cwaniaki przyjeżdżają do nas nachlać się, a jak się narąbią, to są królami życia.

        • 124 27

        • Czyli popierasz

          taksówki "VIP" z taryfą 100 zł/km i inne tego typu przekręty?
          Tego typu niby-taksówki też maja cennik na szybce przyklejony...

          • 16 3

        • "w widoczny sposób podana"

          trudno wymagać czytania tekstu dłuższego niż 2 linie od kogoś, kto zajmuje się internetowym marketingiem ale pisanie bez zrozumienia własnych słów, to już jest żenada do kwadratu. Zdawkowy, ustny komentarz że coś jest drogie, to jeszcze nie jest widoczna, jednoznaczna informacja o cenie. Nawet na ulotkach z marketów widnieje informacja, że podane ceny (choć dokładne) nie są "ofertą handlową" w sensie prawnym. Nie zdziwiłbym się, gdyby restaurator próbował dodatkowo naciągnąć ich na zapłatę tej kwoty w Euro albo CHF, bo przecież w karcie nie jest napisane, że to PLN. Jakie to polskie! Nasze taksówki i kantory już dawno słyną z podobnego procederu, restauratorzy też zawsze kombinują z gramaturą dań i zawyżaniem rachunków. To nie są normalne, uczciwe praktyki, tylko postsowiecka logika, wg. której przepisy można dowolnie naginać, a kto nie korzysta z okazji, ten frajer. Też nie lubię nachlanych buraków z zagranicy i niektórych chętnie spakowałbym prosto w samolot czy autokar powrotny jeszcze zanim z niego wyjdą, ale trzeba pamiętać, że także we własnym kraju kreujemy stereotypy i opinie o Polsce i Polakach, a ta opinia przekłada się w prosty sposób na atrakcyjność naszego kraju w oczach turystów i inwestorów, a więc także na potencjalne zyski całej branży.

          • 25 3

        • To jest Polska nie elegancja francja.tu sie płaci a w auchanie kupuje.czysty zysk,stare miasto stara buda kto sie ceni ten sie leni.jak żyć internauci

          • 27 8

      • "nie jestem pewien czy nie ma też jakiegoś paragrafu na sprzedawanie produktów po cenie dużo wyższej od rynkowej definicji (2)

        Oczywiście, że jest na to paragraf tylko nie znajduje on tu żadnego zastosowania ponieważ produkty sprzedawane są zgodnie z cenami rynkowymi :)

        • 10 3

        • o tym powinien decydować certyfikat autentyczności

          dziwię się swoją drogą, że poszkodowani się o niego nie upomnieli. Mogę nalewać swoim gościom winiacza za 3 zeta przelanego do butelki po stuletniej whisky i jeszcze się przechwalać, że się frajerom należało. DNO moralne i trzy metry mułu.

          • 11 2

        • Jaki paragraf proszę pana ma chyb coś z głową znawca z pana jak cholera hahah 300 % tyle bar moze dac narzut skad pan sie zerwal hahaha

          • 3 3

      • Myślenie nie boli (1)

        Czy w sklepie przy kasie, sprzedawca cię informuje przed skasowaniem o cenie poszczególnych produktów w wózku? Z kapustą się na rozum zamieniłeś?

        • 50 6

        • Ma obowiązek informowania przed zakupem

          na półce przy produkcie musi być aktualna cena, bo transakcja jest zawierana w momencie wkładania towaru z półki do koszyka, przynajmniej w sensie prawnym. A w gimbazie dzisiaj zajęcia odwołane? Czy może już wróciłeś po nocnym wykładaniu chemii w tesco?

          • 7 11

      • ma obowiązek poinformować i zrobił to na karcie dań (3)

        ceny alkoholi były adekwwatne do jakości trunku. jak nie wierzysz to sobie wgogluj.
        nic nie odzyskasz jeśli faktycznie zamówiłeś.
        natomiast bywały przypadki ze kelner czestowal a potem sie dopominali o zaplate. to juz co innego. ja sie jednak nigdy z tym nie spotkalem. jak juz czestowal to za darmo no i nie alkoholami po 5 tys. za butelke

        • 31 3

        • Dla Polaka (2)

          najdrozszym alkocholem jaki wypije w zyciu jest piwo pod chmurka na ktorym przylapie go policja.I wtedy taki browarek kosztuje sto zlotych :).Polak poten nie moze spac po nocach i przelicza to na skrzynki zinnych oszronionych browarow.A ten biedny norweg co ma powiedziec napil sie czegos tam.Nawet sie nie poczul jakby skosztowal kawalek raju a zaplacil tyle ile statystyczny Polak nie bedzie w satnie wydac na alkochol przez cale swoje zycie.

          • 23 11

          • pewnie masz sporo racji co do STATYSTYCZNEGO Polaka

            ale z tą stówką to różnie bywa. na studiach 8 lat temu jak mnie przyłapali to zapłaciłem 15 zł za usiłowanie spożycia. 15 albo 25 nie pamietam. ale nie piłem tam bo tanio tylko bo lubie przyrode. srodek lasu a ja oberwalem z ramienia ustawy o wychowaniu w trzeźwości :D

            • 16 1

          • AlkoHol

            • 24 1

    • Ceny (2)

      Po pierwsze osoby były wstawione... więc proponowanie nietrzeźwym trunków w takich cenach to po prostu zagrywka poniżej pasa.
      Po drugie nawet gdyby się orientowali ile kosztuje taki alkohol to np Hennesy Paradis za całą butelę kosztuje między 2000 a 2800 zł (700 ml).
      W tej restauracji koszt kieliszka 40 ml ! to 1200 zł.
      Czyli 700/40 = 17,5 kieliszków w butelce czyli całą butelkę sprzedają w cenie 21000 zł ! a kupują za niecałe 3000... Niezła marża.
      Nawet dobrze zorientowany klient nie spodziewałby się że narzut to 750 % !

      • 38 4

      • Ralisto policz... (1)

        Policz ile kosztuje litr zwykłej Finlandii, gdy będziesz ją pił pojedynczymi kieliszkami w średnio ekskluzywnej knajpie. Marża wyjdzie podobna. Czemu się więc dziwić? Idąc do knajpy trzeba się liczyć z wydatkami. Niestety tak to działa na całym świecie mój drogi...

        • 7 14

        • dokładnie! popieram Cię w 100%. poza tym jak chcesz, możesz od razu zakupić całą butelkę wódki czy czegoś innego, i tak zapłacisz z narzutem w wysokości kilkuset %. Life :P na tym polega picie w restauracji. jak kogoś nie stać to po pól litra do monopola i do domu.

          • 4 0

    • 123 (1)

      Mogli nawet nie zagladac,spytali kelnera czy jest koniak,kelner odpowiedzial ze jest b.drogi,liczyli sie z tym bo koniak do tanich nie nalezy,ale nie wiedzieli ze az tak drogi

      • 10 2

      • No sorry, jakby mnie kelner uprzedził że coś jest bardzo drogie

        to pierwszą rzeczą jaką bym zrobił, to zajrzał w kartę i sprawdził cenę.

        • 7 4

    • Klienci nie spojrzeli , fakt (2)

      ale sprzedawanie jaboli po takich cenach to przegięcie.Jakim trzeba być snobem , żeby płacić 13 tys zł za butelkę bimbały. Żenada, ale taki towar zawsze znajdzie nabywców, którym się wmówi, ze rocznik, że luksus...śmiechu warte.A chodzi tylko o łechtanie Ego. Najłatwiejsi są bogacze , co to dorobili się szybko i przypadkiem, a słomy z butów nie zdążyli wyjąć. Leczeni kompleksów musi kosztować:)

      • 25 13

      • nie tobie osądzać kto za ile pije (1)

        komuna się skończyła, chcesz pić wywar z kukurydzy, któy teraz piwem nazywają? pij. ale innym do kielona nie zagladaj!

        • 26 8

        • Panie restauratorze, rozumiem , ze biznesu trzeba bronić,

          ale raz trzeba głośno powiedzieć prawdę, że z tymi "drogimi" trunkami chodzi jedynie o dojenie frajerów. Wmanewrowanie nie zupełnie trzeźwych gości z Norwegi w powyższą sytuację uważam za spory błąd wizerunkowy.
          Ps. Piwko warzę na własne potrzeby w domu i polecam :)

          • 14 2

    • PODRÓBKE PEWNIE PILI < haha

      a co za problem wlac lewizne do butelki i przy kliencie otworzyc i nalac , hehe

      • 17 1

  • kelner "przez przypadek" zaproponował (3)

    jeden z najdroższych alkoholi w karcie?

    postawa moralna bez komentarza.

    a tłumaczenia właściciela są na poziomie sprzedawcy hamburgerów z budki. jaki kierownik, taka restauracja.

    bleee...

    • 137 19

    • Jak jesteś wieśniakiem (1)

      To nie chodź do takich knajp,w których nie umiesz się odnaleźć

      • 3 16

      • w buraczanej knajpie tylko burak potrafi sie odnaleźć

        • 0 0

    • podpisuję się pod tym stwierdzeniem obiema rękami

      • 28 4

  • Tak dla przykłądu... (7)

    Lampka Hennessy Paradis w Restauracji hotelu ***** w Sopocie kosztuje 210,00zł, a tu 1200,00zł...

    • 120 4

    • ... (1)

      I w tym rzecz. Chccesz wydać 210zł to jedziesz do Sopotu. Chcesz wydać 1200zł jedziesz do Kleopatry. To jest wolność, którą stwarza wolny rynek.

      • 9 4

      • w tym wypadku wolnosć jest synonimem absurdu

        niedługo w kebabach bedą serwować drogie trunki,a co

        • 1 0

    • na przeciw Sheratona jest sklep z alkoholami tam cala butelka z 2 szklaneczkami kosztuje 320 zl (3)

      wiem bo lubie drogie trunki

      • 9 2

      • Paradis nie kupisz w zwykłym "monopolowym" to raz, a dwa butelka kosztuje 2,8tyś... znawco :)

        • 3 0

      • moze zamiast po drogie trunki

        siegnij po slownik ortograficzny. "Naprzeciw" pisze sie razem.

        • 1 1

      • Nalał bym ci do tej butelki trunku z Lidl-a i nawet byś się nie połapał,

        tylko wypił ze smakiem i świadomością że to za 320 zł i drogie.

        • 12 1

    • XO czy zwykła?

      • 0 0

  • wchodze do nieznanej mi knajpy

    patrze w menu - ceny nie odpowiadaja to ide dalej gdy jestem za granica. Mysla ze jesli ubrania i dzieciece zabawki oraz sprzet rtv kupuja tu taniej to od razu trzeci swiat - Polska - przywita ich darmowymi trunkami i obiadem z 3 dan za 5 zl.

    Nie znam tego lokalu ale bezczelnosc i totalne dno ''pismarstwa'' obsmarowac tak knajpe

    • 1 3

  • Kleopatra

    Ta restauracja to syf i malaria, pracowałam tam i wiem, jaki panuje burdel na kuchni, jest tak brudno, że rzygać się chce na samą myśl,a co dopiero jeść

    • 3 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane