• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dodatkowe znaki na przejściach? Urzędnicy: dziękujemy, ale nie

Patryk Szczerba
24 lipca 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Czy edukowanie najmłodszych wymaga dodatkowych oznaczeń? Co do tego nie wszyscy są przekonani. Czy edukowanie najmłodszych wymaga dodatkowych oznaczeń? Co do tego nie wszyscy są przekonani.

Znaki zachęcające do dawania dobrego przykładu dzieciom mogły pojawić się na gdyńskich skrzyżowaniach, ale urzędnicy uznali, że są niepotrzebne. Nawet mimo tego, że ich zawieszenie chciał sfinansować prywatny sponsor.



Znak miał przypominać o odpowiedzialności rodziców za swoje dzieci na przejściach dla pieszych. Znak miał przypominać o odpowiedzialności rodziców za swoje dzieci na przejściach dla pieszych.
Od kilku dni piszemy o bezpieczeństwie na przejściach dla pieszych, także z uwzględnieniem najmłodszych.

W felietonie "(Nie)daj się przejechać na czerwonym" nasz kolega Borys Kossakowski przekonuje, że młodym ludziom warto dawać dobry przykład na przejściach - takie wychowanie ma zapewnić im większe bezpieczeństwo w przyszłości. Z kolei Łukasz Bosowski ze stowarzyszenia Rowerowa Gdynia ripostował, że to walka ze skutkami, bo prawdziwy problem bezpieczeństwa na przejściach dla pieszych w Trójmieście leży w braku rozwiązań systemowych.

Jak się okazuje postulaty ustawienia znaków, które odwoływałyby się do dawania przykładu dzieciom, leżały także na biurkach gdyńskich urzędników z Zarządu Dróg i Zieleni. Według założeń, w najbardziej uczęszczanych przez najmłodszych częściach miasta: przy szkołach, przedszkolach i placach zabaw pojawiłoby się kilkanaście tablic z napisem: "Przykład idzie z góry. Przechodź z dzieckiem na zielonym" (po prawej stronie artykułu).

Kto przede wszystkim powinien uczyć dzieci prawidłowego zachowania na drodze?

- Inicjując tę akcję mieliśmy na uwadze przede wszystkim bezpieczeństwo najmłodszych oraz kształtowanie pozytywnych zachowań pieszych na drodze. Sam jestem ojcem trzyletniego chłopca i wiem, jak ważna jest nauka odpowiedniego zachowania na przejściach. Uznaliśmy, że hasło, które wybraliśmy jest najbardziej odpowiednie - tłumaczy Radosław Surała, właściciel szkoły nauki jazdy Elka School, która chciała sfinansować zakup i montaż znaków.

Nie ukrywa, że na tablicach miałyby pojawić się niewielkie loga sponsorów oraz patronów medialnych, którzy chcieliby się przyłączyć do akcji. To oczywiście może budzić kontrowersje. Warto jednak zauważyć, że choćby przy drogach Czech i Słowacji stoją znaki, na których małe dzieci przez jezdnie przeprowadza charakterystyczna maskotka firmy oponiarskiej Michelin.

- Czekaliśmy na pozytywną odpowiedź urzędników. Liczyliśmy, że wskażą miejsca, gdzie warto takie znaki postawić. Niestety odmowa podcięła nam skrzydła. Nie próbowaliśmy wracać później do tej propozycji, ale może teraz warto rozważyć ją na nowo - zaznacza Surała.

Urzędnicy wcześniejszą odmowę tłumaczą dużą liczbą znaków na miejskich drogach oraz komercyjnym charakterem propozycji. Również teraz przekonują, że nie warto montować tablic informacyjnych.

- Przejścia z dużą liczbą dzieci oznaczamy znakiem T-27, czyli popularną "Agatką", montujemy progi zwalniające, obok szkół pracują osoby przeprowadzające dzieci i uczące je prawidłowego zachowania w szkole. Dodatkowe znaki to wprowadzanie chaosu. Nie wydaje się, by zasadne było tego typu instruowanie rodziców. Kto będzie chciał, to i tak przejdzie z dzieckiem na czerwonym świetle i nie zatrzymają go znaki - odpowiada Stefan Benkowski z Zarządu Dróg i Zieleni.

Z jednej strony nie można urzędnikom odmówić racji, bo kolejne znaki często zaciemniają, a nie rozjaśniają obraz sytuacji na drodze. Z drugiej strony trójmiejscy kierowcy z łatwością wskazaliby miejsca, z których nadmiaru znaków nikt nie usuwa, mimo próśb i zwracania na to uwagi służbom drogowym.

Miejsca

Opinie (157)

  • (1)

    Niech się wezmą za światła na rondzie de la Salle. Tak zmienili, że korek stoi non stop od Ikei w dół. Więc po co budowali dolny odcinek Słowackiego?

    • 6 4

    • A ja dojeżdżam od Potokowej i niech zostawią,jak jest!

      • 2 0

  • polaki to bydło za kierownica... (2)

    trzeba ich ograniczać i karać bo inaczej nic z tego nie będzie

    • 13 9

    • (1)

      a szczególnie zachowują się jak bydło za kierownicą roweru

      • 3 1

      • uwaga na trolla kradnącego nicki

        bełkocze jak zwykle. Jeśli kierunek szacunek to na pewno nie płytkie uogólnienia. Hejterom nasze stanowcze NIE!

        • 0 1

  • (1)

    Towarzysz Bosowski ze stowarzyszenia obcisłogacich?? Czy to nie ten sam, który wsławił się taranowaniem pieszych na deptaku podczas jednej z mas kretynicznych???? Jeżeli tak to naprawdę ten gość ma prawo się w takim temacie wypowiadać. Kto jak kto, ale on problemy poruszania się pieszych poznał "bardzo blisko".

    • 7 12

    • nie dość że troll kradnie nicki, to robi to na wiele sposobów

      hejterski bełkot nadal truje atmosferę

      • 1 2

  • Niedługo w ogóle nie będzie potrzebna żadna edukacja bo wszędzie będą znaki. (1)

    • 10 1

    • w strefie uspokojonego ruchu na Głównym/Starym mieście w Gdańsku

      wiele znaków zostało usuniętych. Jak się ludzi traktuje jak idiotów, to zaczynają się zachowywać jak idioci. W Gdańsku się od tego odchodzi - niestety za mało zdecydowanie promuje się uspokojenie ruchu (strefy 30) i skrzyżowania równorzędne, dzięki którym ludzie odzyskują miasto.

      • 6 0

  • Niech podejmą próby w Gdańsku , Gdańsk jest bardzo otwarty na różne tego typu akcje.

    • 1 2

  • Pierwszy raz od niepamiętnych czasów zgadzam się z urzędnikami

    Te znaki byłyby i tak niezauważone i jeżeli miasto likwiduje ich nadmiar to jest w tym konsekwentne i nie stawia nowych zwłaszcza w takiej ilości. Wychowaniem dzieci i ich edukacją z zakresu bezpiecznego zachowania zajmują się rodzice.

    • 15 1

  • co agatka ma do stefana?? normalnie twarz na popielniczke

    • 2 2

  • syndrom niewolnika (6)

    W przeciwieństwie do p. Borysa nie jestem lewakiem, nie mam więc odruchu wytresowanego niewolnika za którego myśleć będą inni, ustawiając znaki, programując światła, grożąc paluszkiem policjanta gdy zacznie się działać na własną rękę.
    Moim przykładem dla młodszych jest MYŚLENIE. Dla kierowcy od świateł i znaków ważniejsze jest to czy na drodze jest pieszy, a dla pieszego od świateł ważniejsze jest to czy na drodze jest samochód. Światło pełni rolę informacyjną podając aktualny przywilej pierwszeństwa, czy należy on do samochodu czy pieszego. Światło rozstrzyga też kto ponosi większą odpowiedzialność za ewentualny wypadek.

    Kiedyś jechałem jako pasażer z moim tatą samochodem. Zbulwersowały mnie namalowane na jezdni znaki poziome w na pewnym małym skrzyżowaniu w jednej z dzielnic Gdańska. Mój tata zignorował je tak samo jak 95% kierowców przez nie przejeżdżających, i przejechał nie tak jak zostało to wytyczone, tylko tak jak było wygodniej, jak się po prostu dało przejechać krótszym torem. Pytałem wtedy oburzony "kto zmarnował farbę na te linie? Komu to jest do czego potrzebne? Przecież nikt tak tutaj nie będzie jeździć!". Tata uspokoił mnie mówiąc: "nie przejmuj się, te linie są dla gamoni". Miał on wtedy na myśli p. Borysa i jemu podobnych, którzy boją się, nie umieją, nie chce im się myśleć za siebie i wolą by nimi, dorosłymi ludźmi, ktoś inny się zaopiekował i powiedział "jak żyć", a najlepiej namalował na drodze ich ścieżkę życiową.
    Pozostali myślą za siebie i dają młodszym przykład odpowiedzialności, przezorności, ostrożności i samodzielności. Również przechodząc nie "na zielonym" tylko wtedy gdy na drodze nie ma samochodu. Tego się powinni uczyć młodzi ludzie.

    • 26 9

    • opowiedz jeszcze jak zlekceważenie tych linii wpłynęło na prędkość samochodu (4)

      oczywiście zwróciłeś także Tacie uwagę, że w mieście ograniczenia prędkości są tylko dla gamoni, prawdziwi, doświadczeni kierowcy nikomu nie stwarzają zagrożenia, nawet jak jadą 50 plus x przez przejście dla pieszych, jak nikt przy nim nie stoi.

      • 3 9

      • (3)

        Zignoruję sarkazm i odpowiem:

        Zlekceważenie tych linii wpłynęło przede wszystkim na tor ruchu samochodu który był krótszy, wymagał znacznie mniej manewrów i pozwolił pojazdowi na szybsze opuszczenie skrzyżowania. Spowodował też mniejsze różnice prędkości, przy średniej wyższej niż gdyby się do tych linii stosować, a więc pojazd zużył mniej zasobów (benzyna, opony).

        Wychodzę z założenia że wszystkie przepisy dotyczące wspólnego życia są przysłowiowo "dla gamoni", czyli na wypadek potrzeby rozstrzygnięcia kto zawinił w konflikcie, lub dla tych którzy czują się niepewnie, nie wiedzą jak się zachować i wolą zdać się na cudze sugestie.

        To samo stosuje się do ograniczeń prędkości. Gdy prowadzę samochód nie stosuję się do żadnych oznakowanych ograniczeń. Nie pamiętam nawet jakie obowiązują w strefach zabudowanych i na różnych typach dróg. Zamiast tego stosuję się do warunków wokół mnie, wśród których są m.in.:
        - gdzie jadę. W mieście, poza miastem,
        - znajomość okolicy,
        - pora dnia,
        - warunki pogodowe,
        - możliwości pojazdu,
        - moje własne możliwości,
        - zachowanie innych użytkowników ruchu,
        - intuicja,
        - oznaczenia informacyjne, ostrzeżenia,

        Stosuję się do tych zasad od ok. 20 lat jako rowerzysta, pieszy i kierowca. Jak na razie dzięki Bogu sprawdzają się one na tyle że nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy.

        • 6 1

        • nie chodzi tylko o fakt wyrządzenia krzywdy

          ale o poczucie bezpieczeństwa. Zbyt szybka jazda może nie szkodzi innym, ale infrastruktura tworzona na jej rzecz zmniejsza poczucie komfortu i bezpieczeństwa wielu uczestnikom ruchu, nie tylko niezmotoryzowanym.

          • 2 6

        • ??? (1)

          Mam nadzieję że jesteś odosobnionym przypadkiem. Ty i twój tata!?!? Prowadzić samochód, kierując się intuicją????!!! Ile litrów paliwa i ile czasu zaoszczędziłeś na tym rondzie. I ktoś tu mówi o Gamoniach. Jaki ojciec taki syn.

          • 0 2

          • > Mam nadzieję że jesteś odosobnionym przypadkiem.

            Nie jestem i mam nadzieję że ludzi używających inteligencji podczas jazdy będzie przybywało.

            > Prowadzić samochód, kierując się intuicją????!!!

            Dokładnie! To jakże przedziwne, ale intuicja ta ciągle mówi mi "tutaj uważaj; ten ci zaraz wyjedzie; zza tych zaparkowanych tuż przy jezdni samochodów ktoś może wyskoczyć; nie tak blisko - przyhebluje; ostro jeździ - będzie wyprzedzać, nie wychylaj się", i tak dalej. Nieprawdopodobne i zarazem niebywale praktyczne, nieprawdaż????!!! Ciężko zliczyć ile wypadków przez te 20 lat w ten sposób uniknąłem.

            > Ile litrów paliwa i ile czasu zaoszczędziłeś na tym rondzie.

            "Małe skrzyżowanie" o którym napisałem to nie "rondo". Jeśli patrzeć na zagadnienie szerzej (potrzebna wyobraźnia!) to ilość paliwa i innych zasobów które oszczędzają Gdańszczanie rocznie jadąc optymalnie a nie co do linijki już jest istotna.

            > I ktoś tu mówi o Gamoniach.

            Uznaję ripostę za nieudaną więc odpowiadam dosłownie: ja.

            > Jaki ojciec taki syn.

            I jestem z tego dumny!

            • 2 0

    • na czerwonym można przechodzić

      pod warunkiem, że nic nie jedzie i nie ma obok policjanta.

      W ludziach trzeba kształtować przede wszystkim odpowiedzialność za własne decyzje, a nie ślepe posłuszeństwo!

      Czy dlatego, że dziecko może zobaczyć dorosłego spożywającego alkohol zakazuje się jego spożywania? Nie. Mówi się małemu, że to napój dla dorosłych, musisz trochę poczekać.

      Tak samo na skrzyżowaniu. Dorosły, jeżeli chce może przejść szybciej (bo w szkole się nauczył czy coś, dzieciom można przecież na prawdę wszystko wytłumaczyć!), ale mały musi jeszcze trochę dorosnąć.

      Oczywiście nie wciskałbym się z małym na jezdnie. Niech wie, że tak dla niego bezpieczniej.

      Ale zdrowy, bezradny dorosły człowiek czekający na pustej drodze i czerwonym świetle, to smutny widok.

      • 2 2

  • nie mają kasy (3)

    Akcja szczytna, ale oklejenie całego trójmiasta (lub chociaż samego Gdańska) takimi naklejkami dobrej jakości nie jest tanie. Prywatny sponsor na pewno chciał malutkimi literkami napisać na każdej naklejce jaka firma sponsoruje to przedsięwzięcie. Za możliwość takiej reklamy mojej firmy zapłaciłbym ile tylko chcecie + jeszcze bym posprzątał w domu. Reklama na każdym skrzyżowaniu i społeczna odpowiedzialność biznesu najwyższych lotów w jednym. Żyć nie umierać. Nie dziwię się, że urzędasy ukróciły zapędy inwestora. I dobrze ... i szkoda. Zależy jak na to patrzeć.

    • 9 2

    • szczytna - tak samo jak reklamy województw w telewizji za unijne pieniądze.

      • 4 1

    • " Prywatny sponsor NA PEWNO chciał malutkimi literkami napisać na każdej naklejce jaka firma sponsoruje to przedsięwzięcie" (1)

      NA PEWNO to każdego spotka w życiu śmierć i podatki.

      • 0 4

      • jak sie zna inwestora to mozna powiedziec "na pewno"

        nie masz co robić rano że takie zgryźliwości wypisujesz?

        • 4 1

  • Nie może być za dużo znaków

    Sygnalizatory to nie miejsce na kampanię społeczną, nawet słuszną

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane