• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dzień wolności podatkowej

on, (PAP)
23 czerwca 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Według wyliczeń Centrum im. Adama Smitha wczoraj przypadał dzień wolności podatkowej. Jest to dzień, w którym Polacy przestają pracować dla fiskusa, a zaczynają zarabiać dla siebie. Dzień ten jest obchodzony po raz 12. Najwcześniej, bo 16 czerwca, wypadł w latach 1999 i 2000, a najpóźniej - w roku 1997 i 2003 - 28 czerwca.

W tym roku dzień wolności podatkowej jest obchodzony dwa dni wcześniej niż w ubiegłym. Nie wynika to z obniżenia obciążeń podatkowych, a z faktu, że ministerstwo finansów w zeszłym roku nie doszacowało PKB. W ustawie budżetowej na 2005 r. zaplanowano udział wydatków sektora publicznego w PKB w wysokości 47,25 proc. i taka właśnie część roku mija w środę.

- To przerażające. Państwo traktuje podatnika jak chłopa pańszczyźnianego - 3 dni pracy na swoim polu, trzy dni na polu pana - mówi Kazimierz Małkowski z Gdańska. - Gdy uczyłem się o tym w szkole nigdy nie przypuszczałem, że sam będę takim chłopem.

Eksperci Centrum im. Adama Smitha podkreślali na konferencji zorganizowanej z okazji dnia wolności podatkowej konieczność uproszczenia systemu podatkowego, obniżania podatków i kosztów pracy, aby stworzyć przedsiębiorcom warunki do zatrudniania nowych pracowników.

Przypomnieli, że podatki dochodowe stanowią zaledwie niewielką część naszych zobowiązań względem państwa. Lwią część stanowią różnego rodzaju składki, które za pracowników opłacają pracodawcy.

- Należy znacznie obniżyć koszty pracy - powiedział Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. - Obecnie podatek dochodowy od osób fizycznych (PIT), składki na ZUS, PFRON i inne fundusze są tak wysokie, że sięgają 80 proc. wartości płacy netto. Dopóki to się nie zmieni, nie spadnie bezrobocie, a Polska nie wejdzie na ścieżkę trwałego wzrostu gospodarczego.

Eksperci Centrum proponują zlikwidować podatki PIT i CIT i zastąpić je jednym 25-procentowym zryczałtowanym podatkiem liniowym, który obejmowałby podatki dochodowe oraz wszystkie składki ubezpieczeniowe i zdrowotne ponoszone przez pracodawcę. Oznaczałoby to obniżenie obciążeń ponoszonych przez pracodawcę z 80 do 25 proc.

Robert Gwiazdowski dodał, że należy wprowadzić do konstytucji zapis wprowadzający kilkuletnie okresy karencji, zabraniające podwyżki podatków, aby nie szkodzić gospodarce. Centrum zebrało już podpisy pod swoim projektem ustawy reformującej system podatkowy i chce swoje propozycje przedstawić przyszłemu parlamentowi.

Według wyliczeń Centrum, największym składnikiem płaconych podatków w Polsce jest opodatkowanie pracy, przedsiębiorczości i świadczeń społecznych - wynoszą one 41 proc. dochodów publicznych. Dla porównania VAT daje 19 proc. dochodów publicznych, a akcyza - 11 proc.
on, (PAP)

Opinie (39)

  • polski kapitalizm przypomina kumatego gościa który nauczywszy sie za młodu jeździć wózkiem dziecinnym mleczarskim i hulajnogą wsiadł wiedziony tęsknotą za większym przyspieszeniem i usiłuje małpować ruchy jadących obok profesjonalistów
    wychodzi to dla nas coraz boleśniej dług publiczny rośnie coś sie odsunie coś sie pod dywan wsunie za 3 lata to nie nasze zmartwienie i gdzie tu prawa jakiejkolwiek zdroworozsądkowej ekonomii??

    • 0 0

  • tja
    a ABC netokultury proponuje żeby nie używać w ogólnej dyskusji na dość przypadkowym forum bardzo specjalistycznego słownictwa
    nie twierdze że nemo nie pisze ciekawie, pisze i część argumentów trzyma sie kupy i realiów, ale zaklinam zostawcie w spokoju nieboszczke statystyke skoro każdy ciekawy może se kliknąć:)
    a co sądzicie o cenach biletów na "scorpions" 3 września???

    • 0 0

  • ups... a tą przypadłość formularza nie wiem jak ominąć... dodam link do danych chyba po prostu ;)

    nemo litości, bój się boga..

    "1. powstanie wiecej miejsc pracy",
    A to niby dlaczego? Obciążenia podatkowe w Polsce dla przedsiębiorców jednak systematycznie maleją,

    a dlatego, że praca w polsce jest potwornie droga - by zarobić 1000 zeta musisz zarobić tak naprawdę 1800 - w szwecji nie zapłaciłbyś podatku nawet. u nas się nie opłaca twoerrzyć nowych miejsc pracy, a firma z zachodu mając do wyboru polskę i chiny wybierze chiny.

    2. pracodawcy oplaci sie dac Ci wiecej bo:
    a) bedzie mial wiecej kasy,

    Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś kto ma coraz więcej kasy z tego powodu chciał się bardziej dzielić.

    nie dzielić nemo, inwestować i wydawać kasę. w tej chwili nie opłaca się płacić pracownikowi dużo, bo podwyżka o 100 złotych to koszt 180 złotych - czego w tym nie rozumiesz? nie opłaca się też tworzyć nowych miejsc pracy bo łatwiej jest wymusić większą wydajność - słabe prawo pokombinowane z duzym bezrobociem.

    b) spadnie bezrobocie wiec podaz pracy bedzie nizsza a popyt na prace wiekszy.... wiec cena pojdzie w gore.

    Nie prawda podwójnie, po pierwsze jak w pkt 1, po drugie wraz ze wzrostem zysków rośnie tendencja do wzrostu mechanizacji firmy (zwalniamy 1000 osób kupujemy nowszą linię produkcyjną).

    no popatrz no... USA i wielka brytania jako się temu trendowi nie poddają, za to dobrze widac wzrost bezrobocia w krajach socjalnych.

    • 0 0

  • Nemo

    W gospodarce nic nie dzieje sie z dnia na dzien. Obnizenie podatkow dzis moze dac efekt za rok... to nie jest maszyna z magicznym guziczkiem...

    Ja nie pierwszy raz slysze o tym ze jak ktos ma wiecej kasy to placi wiecej... tylko zeby taka sytuacja zaistaniala musi zaistaniec jeszcze jedna sytuacja.
    Przy malejacym bezrobociu podaz pracy maleje (jest mniej rak do pracy). Popyt na prace natomiast przy wzroscie gospodarczym rosnie. Zgodnie z pierwsza lekcja ekonomii przy duzym popycie i malej podazy cena rosnie. Ta cena to Twoja pensja. Poprostu jezeli pracodawca nie da Ci tyle ile bedziesz chcial znajdzie sie ktos kto wyceni Twoje umiejetnosci na wiecej.
    To samo sie dotyczy tego banku... pensje pracownikow oddzialow beda rosnac jezeli podaz pracy bedzie malec. W chwili obecnej oplaca sie firmie zatrudnic kogos za 700PLN nie tylko dlatego by zwiekszyc ROE, ROA czy jeszcze inny wskaznik tylko dlatego ze te osoby zgadzaja sie za tyle pracowac. A zgadzaja sie poniewaz nie maja alternatywy bo popyt na prace jest za niski w stosunku do podazy...

    "wraz ze wzrostem zysków rośnie tendencja do wzrostu mechanizacji firmy"
    Czy firme uslugowa da sie zmechanizowac? A wiekszosc firm produkcyjnych juz jest wysoce zmechanizowana...

    • 0 0

  • podatki...

    ***Robert Gwiazdowski dodał, że należy wprowadzić do konstytucji zapis wprowadzający kilkuletnie okresy karencji, zabraniające podwyżki podatków, aby nie szkodzić gospodarce.***
    Fajne stwierdzenie - sugerujące, że podatki to wyłącznie dywersja... Oczywiście, nikt nie lubi podatków, ale powyższa wypowiedź oznacza - zamrozić podatki a nie będzie szkodnictwa w gospodarce. Już widzę koniec terminu zamrożenia - od jutra podatki wzrastają i oczywiście gospodarka legnie w gruzach... To może Polskę od razu przekazać w ręce Japonów, Francuzów albo Chinów (zamiast polskiego rządu)? Niemcy odpadają z oczywistych powodów...

    • 0 0

  • Grisza

    "no popatrz no... USA i wielka brytania jako się temu trendowi nie poddają, za to dobrze widac wzrost bezrobocia w krajach socjalnych."

    O przepraszam, w USA problem jest widoczny, co prawda dane statystyczne zdają się tego nie potwierdzać, ale to jest zamaskowane przez ogromny wzrost pracy w niepełnym wymiarze. Odbicem tego narastającego zjawiska jest systematyczny spadek wynagrodzeń (oczywiście nie magementu) który zbliżają się do poziomu z lat 60-tych! O zjawisku "working poor" powinieneś gdzie słyszeć, praca jest, ale dorywcza np w agencji zatrudnienia czasowego (outsorcing) ale pensja ledwo pokrywa koszt utrzymania mieszkania.

    Apologeci rozwiązań neoliberalnych utrzymują, że nie opłaca się dać 100 zł podwyżki, bo kosztuje 180 zł. Tak jak nie opłaca się dać bonu do marketu jeśli obciąży się go zusem. To prymitywne nadużycie, niech dadzą 100 zł brutto, czyli 55 zł podwyżki. Prawdziwym powodem niedania podwyżki nie jest jej wyskoki koszt, tylko to że w ogóle trzeba cos dać. I tu zgadzam się oczywiście z tym co padło: tak naprawdę nie daje się podwyżki, bo są chetni do pracy i bez niej.

    Osobną sprawą jest to, że prymitywne (choć jednak skuteczne) rezygnowanie z pozytywnego systemu motywacyjnego i zastępowanie go tylko i wyłacznie groźba zwolnienia z pracy powoduje, że niezadowoleni pracownicy robią tylko minimum, a nie to co mogą. Jest to wersja przypadłości socjalizmu a'rebour "czy się stoi, czy się leży..." - "mogę zrobić to lepiej, ale po co, skoro i tak ani premii ani awansu w tej firmie nie ma".

    • 0 0

  • ehh...

    Czytając Wasze posty widać wyraznie że z socjalizmu niektórych nie da się wyleczyć. Wolą być dojeni przez władzę(dam Ci moją kase byś ty mogł mi jej część oddać - najważniejsze że zabierzesz więcej bogatszym bo oni sie nie chcą dzielić tylko z nas zdzierają dając nam straszną pracę!) by z dreszczykiem samozadowolenia czuć rękę "sprawiedliwości społecznej".
    I proszę nie używać sformułowania "neoliberalna" do koncepcji gospodarki wolnorynkowej wypracowanej 200lat temu!!

    • 0 0

  • nie wiem nemo czy mam płakać czy się śmiać...

    The working poor rate—the ratio of the working poor to all individuals in the labor force at least 27 weeks—was 5.3 percent in 2003, unchanged from the rate reported in 2002. The share of people classified as working poor was higher for women, 6.0 percent, than for men, 4.7 percent. The proportions for both groups were unchanged from the prior year.

    As in earlier years, younger workers were more vulnerable to being poor than were older workers. High working-poor rates among younger workers largely reflect the lower earnings and higher rates of unemployment associated with having relatively little education and work experience. Among 16- to 19-year-olds, the working-poor rate was 9.4 percent in 2003 and among 20- to 24-year-olds, it was 10.0 percent. For more information, see A Profile of the Working Poor, 2003, Report 983

    czy to jest narastający problem? czy cos co dotyczy 5 procent społeczeństwa i ten procent jest spadający i na dokładkę, dotyczy głównie ludzi młodych, wkraczających dopiero na rynek pracy to jest problem? czy to jest ten "ogromny wzrost" o którym piszesz?

    poczytaj co się o tym pisze na świecie - wyjdż raz kiedyś poza krą lewackiej propagandy - nawet to co piszesz poza publikacje lewicowe nie wychodzi nemo.

    http:// www.townhall.com/ columnists/ thomassowell/ ts20040601.shtml

    • 0 0

  • Dyskrecja Szwecja

    Od 2003: reforma systemu emerytalnego. Dotychczasowa emerytura państwowa zostaje zastąpiona tzw.emeryturą gwarantowaną. Składa się ona z niewielkiej emerytury podstawowej i sfinansowanej przez własne składki dodatkowej, opodatkowanej i zależnej od zarobków części.
    Ograniczenia w zasiłku chorobowym: utrudnienia w przyznawaniu go, obniżenie wypłacanej sumy, pierwsze trzy tygodnie (przedtem: dwa tygodnie) pokrywane przez pracodawcę. Widocznie jednak nadal jest to dobry system, bo Szwedzi mają najwyższą zachorowalność w Europie.
    Przedszkola podrożały. Bezrobocie w Szwecji to tylko 4%. Planowano wyłączenie elektrowni atomowej koło Malmoe, zrezygnowano z powodu braku prądu (ostra zima 2002/2003).
    PKB/mieszkańca jest 8. na świecie.
    Grisza zarzuca Nemo propagandę socjalizmu. Ale czym dla Griszy jest socjalizm? Dla mnie to upaństwowione środki produkcji, kołchozy, gwarancja pracy dla wszystkich, puste sklepy, "nawis inflacyjny". Moim zdaniem Nemo mówi o społecznej gospodarce rynkowej, jak za Erharda w Niemczech czy w Skandynawii do niedawna.

    • 0 0

  • ja mu nie zarzucam sowo - on sam się do niego przyznaje. społeczna gospodarka rynkowa to oxymoron jak dla mnie.

    poza tym, szwecja już nie jest socjalistyczna, jest czymś co nemo nazywa "neoliberalnością" (nie wiem dlaczego przeszczepiasz ten termin na grunt polski - w języku polskim słowo liberalizm nie straciło swojego klasycznego znaczenia mimo usilnych starań rządzącej już przez 15 lat lewicy).

    sa dwie podstawowe cechy klasycznego socjalizmu - społeczna własność środków produkcji i państwowa redystrybucja dóbr. w praktyce realizacji drugiego postulatu pojawia się gospodarczy interwencjonizm państwa a co za tym idzie powolne uspołecznianie środków produkcji.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane