- 1 Powstanie kilometrowy tor do jazdy rowerem (135 opinii)
- 2 Reklamują nagrobki z samochodu bo mogą? (24 opinie)
- 3 Po karach na 1 mln zł twórcy Fali zabrali głos (30 opinii)
- 4 Jak sprawa Amber Gold zmieniła prawo (122 opinie)
- 5 Piękne werandy odtworzone w kamienicy (65 opinii)
- 6 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (108 opinii)
Gdańsk nam zasmakował. Tłumy w lokalach Śródmieścia
Tysiące mieszkańców Trójmiasta wzięło udział w akcji "Weekend za pół ceny - Rozsmakuj się w Gdańsku", podczas której restauratorzy ze Śródmieścia obniżyli ceny o połowę.
"Nie mam czasu, nie teraz." "Z nóg padam." "Niech to się już skończy" - odpowiadali pracownicy gdańskich barów, knajpek i restauracji, gdy próbowaliśmy pytać o ruch w sobotę i niedzielę. Akcja "Weekend za pół ceny" przyciągnęła na Główne i Stare Miasto tysiące mieszkańców Trójmiasta.
- Wiedziałem że będzie ruch, ale nie wiedziałem, że aż taki. Przygotowałem się, kupiłem 160 kg ziemniaków, czyli trzy razy więcej niż zwykle. Ale i tak musiałem dokupić. W sumie poszło już 250 kilo - mówił nam w niedzielne południe Jan Orchowski z Baru pod Rybą, gdzie przysmakiem jest faszerowany ziemniak.
Faktycznie: akcja przerosła oczekiwania organizatorów. - Tartiflette? Nie ma. Już dawno nie ma. Ale wszystko inne jeszcze jest - zapewniał klientów kelner z Jadłodajni pod Zielonym Smokiem. Większy problem był w restauracyjce Mazel Tov na Ogarnej. Tam już w sobotę z bogatej ofert kuchni żydowskiej została... tylko jedna zupa.
Ogródek nie pustoszał ani na chwilę w Bistro Kos na Piwnej. - Niech oni wszyscy już stąd pójdą. Jest gorzej niż podczas Jarmarku - narzekała jedna z kelnerek. - Ledwo dajemy radę, choć nawet szefowie dziś pracują z nami.
Po drugiej stronie ulicy ludzie karnie stali w kolejce, która sprzed drzwi lokalu ciągnęła się przez schody, aż na chodnik. Po co stali? Po pierogi w pierogarni "U Dzika".
Chyba połowa gdańszczan wpadła na pomysł, by korzystając z obniżonych cen posmakować sushi. Dlatego do czterech restauracji, które serwują japońskie przysmaki (oba lokale Kansai Sushi, Sushi 77 i Dom Sushi) niemal nie sposób było się dostać.
W części miejsc, zwłaszcza najbardziej eleganckich, obowiązywały rezerwacje. - Przykro mi, nie ma miejsc - tłumaczył kelner w restauracji Verres en Vers przy Długim Targu, choć sala za jego plecami była wypełniona w połowie. - Stoliki są zarezerwowane, czekają na gości - uciął.
Nie wszyscy restauratorzy, którzy wzięli udział w akcji dostosowali się do jej zasad. Niektóre lokale tylko część produktów oferowały za połowę ceny, inne stosowały mniejsze, np. 30-procentowe upusty. Bywało że klienci dowiadywali się o tym dopiero płacąc rachunek.
- Dopiero wtedy się dowiedziałem, że z mojego obiadu tylko zupa i drinki są objęte promocją. Ostatecznie menedżerka obniżyła mój rachunek, gdy kelnerka przyznała, że nie poinformowała mnie o tym przyjmując zamówienie - relacjonuje swoją przygodę w Cafe Ferber, pan Grzegorz.
- Mamy w karcie prawie 400 pozycji. Z oferty "za pół ceny" wycofaliśmy około 50, których przyrządzenie wydłużyłoby czas oczekiwania gości - tłumaczyła nam kierownik Cafe Ferber.
- W promocji mamy tylko jedno spośród oferowanych przez nas piw. Ale to wszystko jest opisane przy wejściu do lokalu - tłumaczył nam w sobotę menedżer Brovarni. Faktycznie: na tablicy przy wejściu widniał duży napis "Weekend za pół ceny", a pod nim spis dań sprzedawanych w niższej cenie. Tyle, że już znacznie mniejszą czcionką.
- To niepoważne, koledzy sami sobie strzelają w kolano - komentował w niedzielę jeden z gdańskich restauratorów. - Klienci zapamiętają to rozczarowanie przy płaceniu rachunku i nie wrócą już w to miejsce. Lepiej by zrobili nie wchodząc do tej akcji. W lokalach, które nie miały zniżek, ale uczciwie o tym informowały i tak było pełno.
Większość miejsc jednak sumiennie trzymała się zasad akcji. Bywało, że to klienci czasami oczekiwali zbyt wiele. - Próbowałem w pięciu knajpach, ale nikt nie chciał mi sprzedać papierosów za pół ceny - tuż przed północą na ulicy Piwnej skarżył się swoim kolegom młody chłopak.
Ale "Za pół ceny" było nie tylko jedzenie i picie, także kultura, m.in. muzea. - Przyjechaliśmy do Gdańska po to, by odwiedzić Centralne Muzeum Morskie na Ołowiance. Do jakiejś knajpki też wejdziemy, ale to tak na dokładkę - mówiła nam w sobotę pani Basia z Sopotu.
Czy akcja zostanie powtórzona? - Zrobimy bilans weekendu i zobaczymy. Zarobić to nie zarobimy, ale może zyskamy nowych klientów - mówią restauratorzy.
Wydarzenia
Opinie (496) ponad 20 zablokowanych
-
2010-04-26 14:40
Gdańsk nie dla Gdańszczan
Takie akcje pokazują tylko, że na codzień Gdańsk nie jest dla Gdańszczan. Jeśli naciągane 50% zwala pół miasta do restauracji to oznacza, że restauratorom (przez małe "r") zależy tylko na orżnięciu turystów w sezonie a dla swoich krajan nie mają nic do zaoferowania. Powinno być tak, że do kwietnia ceny 30% niższe a potem w sezonie takie jak zawsze. Gwarantuję, że obłożenie lokalu w miesiącach "nieturystycznych" byłoby większy i zyski lepsze.
- 6 0
-
2010-04-26 13:59
LUDZIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!! omijajcie takie promocje z daleka. (3)
pracowałyśmy w kuchni jako pomoc i musimy napisać wam że to co się działo na zapleczy przechodziło wszelkie granice.że ludzie to jedli to aż sie patrzeć nie chciało. pracowałyśmy dwa dni i dostałyśmy po 150 pln na rękę od właściciela z jednej z knajp.okradł mnie imoje przyjaciółki i jeszcze straszył. człowiek nie świnia , wszystko zje.szok jak cena działa na ludzi , mało brakowało a by jedli psie kupy prawie za darmo.na zapleczu było prawdziwe szambo,zlewki z gara,żurek wlewany spowrotem do gara bo ktoś nie zjadł,nie wolno nam było wywalać resztek po kimś, szły spowrotem na tależ , nawet sórówki.
- 2 1
-
2010-04-26 14:13
(1)
Napiszcie proszę gdzie to było. Wtedy na pewno tam nie pójdę nigdy. Żeby z tym walczyć trzeba wskazać palcem knajpę i mieć odwagę i powiedzieć, jak traktują swoich klientów.
- 1 1
-
2010-04-26 14:39
Nie napisze gdzie, bo pewnie to wymyślił(a).
- 3 1
-
2010-04-26 14:13
a to bandyta
- 2 0
-
2010-04-25 19:17
spokojnie nie było aż tak tłumnie ale smacznie i dużo byłó:) (5)
- 67 31
-
2010-04-25 22:46
jadłem w 4 knajpach 4 dania z toplisty i byłem super zadowolony (4)
a fakt czekania kilka razy dłużej rekompensuje cena i gwarancja świeżości.
Nie zapłacę za zupę 18 zł ale 9 jako pierwsze danie a kolejne w innej knajpie, zdecydowanie tak. Lepiej tak spędzić czas niż promować lanserskie coniedzielne wyjazdy z dziećmi autem w leasingu do hipermarketu i śmierdzące bigmaci jeść w urągających warunkach korytarza galeryjnego...- 10 4
-
2010-04-25 23:53
"cena i gwarancja świeżości." ... ale jeleń :) (3)
- 7 2
-
2010-04-26 14:38
sam jesteś jeleń jak cię baba rżnie na głupiej grochówce pajacu:)
- 1 0
-
2010-04-26 08:52
(1)
jestem ciekaw co zamówił, pewnie jakiś specjał ustrzelony 5 lat temu :P
- 2 1
-
2010-04-26 10:24
w promocji
- 2 0
-
2010-04-26 10:35
Gdynia znów wygrała, ich promocja restauracji lepsza (2)
Niestety, ale muszę dołączyć do negatywnych opinii na temat tego weekendu. Rzeczywiście po 2h "krążenia" po restauracjach w większości słyszałam: "jeśli nie ma Pani rezerwacji to nie możemy pomóc", gdzie lokal w połowie był pusty, a gdy pytałam na którą jest rezerwacja, nie potrafili jednoznacznie odpowiedzieć. W zeszłym roku byłam na podobnej akcji organizowanej przez gdyńskie lokale. Było SUPER!!!, w lokalach były różne promocje, ale podstawą był Happy Hours, gdzie za 5 zł można było posmakować popisowych, małych porcyjek. W ten sposób nie wydając dużo pieniążków, zwiedziłam wiele miłych restauracyjek i teraz pomimo, że mieszkam w Gdańsku znam restauracje w Gdyni, gdzie chętnie wybiorę się ponownie ze znajomymi, zaś Gdańsk, niestety moim zdaniem, umiera turystycznie.
- 9 1
-
2010-04-26 14:37
Porcyjki, pieniążki, restauracyjki....
Przypomina mi się fragment z Nikodema Dyzmy: Taki przyjacielek może być dla nas bardzo pożyteczniutki".
Rzyg.- 0 1
-
2010-04-26 12:04
taaa, to widać jak w Gdyni małe zainteresowanie było ich akcją,
skoro mieli miejsca wolne.
- 0 1
-
2010-04-26 14:34
porażka, porażka, porażka!!!
Planowany miły, smaczny i tani rodzinny obiad okazał się peregrynacją coraz głodniejszych dzieci po starówce i zakończył w Mc Donaldsie na dworcu.
- 5 0
-
2010-04-26 14:30
Nie wybrałam się nigdzie w ten weekend:( bo liczyłam się z tłumami w knajpach...:(
Doradźcie mi gdzie warto się wybrać ze znajomymi a co omijać szerokim łukiem..:)- 2 0
-
2010-04-25 19:18
Ładna propaganda... (4)
akcja fajna jednak Gdańsk pokazał, że nie jest na to przygotowany- 147 28
-
2010-04-25 21:14
(1)
Tez tak uwazam .Czekanie na miejsce , potem na kelnera , w koncu na danie wystawilo na wielka probe moja cierpliwosc. Szkoda ,ze w internecie nie bylo informacji - a moze nie doczytalam - w ktorych restauracjach obowiazywala rezerwacja .Chcialam zjesc obiad " Pod łososiem " ,ale tam wszystko juz bylo zajete do wieczora. Ciekawe czy bedzie nastepny raz .Nie sadze.
- 11 1
-
2010-04-26 14:30
Troche realizmu moi drodzy. Wiadomo, ze idealnie by bylo jakby na jednego klienta przypadal jeden kelner i najlepiej kucharz, jednak pamietajcie, ze jest to akcja poza sezonem, kiedy wiekszosc restauratorow nie zatrudnia jeszcze pracownikow sezonowych .
Bylam w Gdansku w sobote i w niedziele, na sobote rezerwacji nie mialam, wiec pojechalam z zalozeniem, ze a noz sie uda. Oczywiscie sie nie udalo nigdzie wcisnac, ale spacerek i tak byl mily i przy okazji znalazlam pare pubow, ktorych nie znalam. I bron boze nie mam do nikogo pretensji o to, ze sie nigdzie nie dostalam, bo sama jestem sobie winna . Na niedziele juz mialam rezerwacje i trafilam do swietnie przygotowanej na naplyw gosci knajpki.- 1 0
-
2010-04-25 20:22
jakieś argumenty? (1)
- 4 12
-
2010-04-25 21:26
Proszę bardzo...
restauratorzy oddolnie sami zorganizowali się do przeprowadzenia tejże akcji, z ich inicjatywy wynikło "zamieszanie" w Gdańsku. Niestety mam wrażenie, że nie do końca wierzyli w sukces akcji, za mało było pracowników do obsługi klientów. Bałagan organizacyjny można było uniknąć poprzez mobilizację większej liczby pracowników (w niektórych miejscach było tylko dwóch pracowników, byłem w dwóch takich miejscach w trzecim było OK). Generalnie akcja bardzo fajna a restauratorzy też zarobili, nawet z upustem 50%, przy takiej liczbie klientów napewno wyszli na plus.
- 18 3
-
2010-04-26 11:45
(1)
co wam strzeliło do łbów żeby dawać disico polo do tego filmiku???!!!!!!!
- 0 0
-
2010-04-26 14:29
dobrze pasuje do akcji jak i do miasta
- 0 0
-
2010-04-25 22:10
akcja super - nareszcie gdańszczanie przekonali się (1)
które knajpy są warte naszych pieniędzy a które to zwykłe speluny
szkoda tylko że na każdą dobra knajpę przypada 7 spelun- 13 0
-
2010-04-26 14:16
dokładnie
i o to chyba chodziło w tej akcji.
Cwaniaków, którzy chcieli naciągnąc klienta przecież ten klient już nigdy nie odwiedzi i nikomu nie poleci i nikogo przyjezdnego nie zabierze...
Rachunek jest prosty.
Pozdrawiam knajpy, które tego dnia zyskały u mnie wielkiego plusa: Stromboli i Pikawa. Pikawe znałem i lubiłem od dawna. Stromboli dopiero teraz poznałem i na pewno tam wrócę! Zabiorę nie raz znajomych i rodzinkę, którzy mnie często latem odwiedzają.
Nie odwiedzę już natomiast nigdy Metamorfozy. Małe porcje za dużą kasę.- 1 0
-
2010-04-26 14:13
Fakt. Od czasu jak miałem okazję popatrzeć na pracę kuchni jednego z lokali gastronomicznych, staram sie jeść wyłącznie w domu. Higiena w tym kraju to pojęcie abstrakcyjne.
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.