- 1 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (71 opinii)
- 2 Neptun jak nowy. Zobacz, jak go myto (22 opinie)
- 3 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (289 opinii)
- 4 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (187 opinii)
- 5 Z bastionu Żubr zniknęły lunety (48 opinii)
- 6 Pod prąd uciekał przed policją (271 opinii)
Gdy odechciewa się pomagać innym
Z każdej strony jesteśmy alarmowani, by pomagać ofiarom przemocy domowej. Bywa jednak, że jej ofiary nie chcą pomóc same sobie. Pomagać na siłę i tym samym narażać się na nieprzyjemności, czy raczej zignorować sytuację? Przed tym problemem stanęła nasza czytelniczka.
Pani Anna, mieszkanka śródmieścia Gdyni, podzieliła się z nami swoimi refleksjami na temat sąsiedzkiego współczucia i międzyludzkich relacji w bloku, w którym mieszka. Oto jej opowieść.
Mam problem z sąsiadami i zastanawiam się, co mogę w tej sytuacji zrobić. Mieszkam przy ulicy Warszawskiej w Gdyni. W budynku wraz ze mną mieszka kilkanaście rodzin, ale tylko z jedną są ciągłe problemy: starszą kobietą (około osiemdziesiątki), która mieszka ze swoim synem (około sześćdziesięciu lat). Często dochodzi u nich w mieszkaniu do awantur i to tak głośnych, że są w stanie o 8 rano w sobotę postawić cały blok na nogi. Najczęściej słychać pijackie krzyki syna, wyzwiska, ale czasem słychać też odgłosy rękoczynów.
Człowiekowi się serce kraje i chce pomóc, ale to nie takie proste.
Po każdym takim incydencie matka biega z płaczem po kamienicy, opowiadając jak ją syn pobił, i że to pierwszy raz, kiedy podniósł na nią rękę. Jest autentycznie zdesperowana i szczerze prosi o pomoc.
Można by to zwalić na demencję starczą, gdyby nie to, że czasem po 3 h zapomina, a czasem po 5 min, ale zawsze w wypadku, gdy sytuacja robi się dla syna poważna. W sumie policja przyjeżdża bezcelowo, bo nic się przecież nie stało, a sąsiedzi wychodzą na głupców mieszających się w nie swoje sprawy, a do tego muszą stawiać się co jakiś czas na rozprawach, z których mało co wychodzi. I oczywiście narażają się synowi. Takie sytuacje zdarzają się dość regularnie.
Kiedyś przyjechało kilka zastępów straży pożarnej i policji, ponieważ mężczyzna zadzwonił, że nie może wejść do domu i nie wie, czy coś nie stało się jego matce. Służby nie mogły dostać się do mieszkania przez drzwi, więc postanowili wejść od strony balkonu. Zablokowano przejazd na ul. Warszawskiej. Oczywiście synek był trochę podpity i zastanawiali się, czy to nie jest powód, dla którego matka nie otwiera drzwi, czy może naprawdę zasłabła w domu. No i strażacy biegali po mieszkaniach sąsiadów, aby jakoś się dostać na górę. To był już późny wieczór, a było naprawdę głośno na korytarzu. Po godzinie świecenia w okna, blokady ulicy, starsza pani nareszcie wyszła na balkon. Nie wiem, co się wtedy wydarzyło, ale dowiedzieliśmy się, że nic szczególnego, a starsza pani chyba po prostu nie miała ochoty otwierać drzwi, mimo walenia w drzwi policjantów. Syna także bez problemu wpuściła do środka.
Słyszałam, że od kilkunastu lat są z nimi takie problemy. Oprócz tego obawiam się, czy z racji tego, że jest alkoholikiem, a starsza pani ma "zaniki pamięci", np. nie odkręcą gazu i nie zapomną o nim.
Co robić w takiej sytuacji? Trudno jest zamknąć drzwi przed sąsiadką, gdy potrzebuje pomocy, ale także ciągłe narażanie się także nie jest niczym miłym.
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Miejsca
Opinie (122) 6 zablokowanych
-
2016-09-05 11:46
Nie wiem dlaczego, ale przyszedł mi na myśl stary polski serial - Ballada o Januszku.
Gienia też ciągle broniła swego synalka,a on odstawiał takie akcje,że głowa mała,bił ją,żądał forsy..
Pani Anno, po prostu bym nie pomagała.- 11 5
-
2016-09-05 11:40
Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali
- 5 1
-
2016-09-05 11:40
... i dlatego ja pomagam zwierzętom
Ludziom już próbowałam - i w sumie nie warto. Nie zapomnę jak dziewczynie pobitej przez narzeczonego proponowaliśmy nowe ubranie( te co miała na sobie było tak poszarpane że pokazywało wszystkie dzięki) oraz odwiezienie taksówką czy asystę policji do bezpiecznego miejsca - domu rodziców czy koleżanki, bo widać było że narzeczony szwęda się koło szpitala. Dziewczyna odmówiła zawiadomienia policji, odmówiła transportu i tak pół goła o 2 w nocy z furiatem czekającym po drodze udała się "z buta" do domu.
Ludzie są zazwyczaj sami winni swojej sytuacji i tylko oni mogą ją zmienić- 19 8
-
2016-09-05 11:29
Obrzydliwe komentarze. Jak jednemu czy drugiemu poprzestawia się coś pod sufitem na starość i będzie latał po ulicy z prośbą o pobicie go, to ewentualny sprawca będzie usprawiedliwiony??? Zresztą, patologiczne zachowanie tych ludzi przeszkadza sąsiadom, więc to nie tylko problem tej kobiety.
- 8 0
-
2016-09-05 11:16
Tak z 20 lat temu taka sytuacja:
Środek nocy na ulicy , podpity gość tłucze kobitę po łubie aż wióry lecą ,
Biegnie z pomocą samarytanin i wali gościa w łeb a ten fika koziołka i leży
I tu następuje zwrot akcji. W kobitę wstępują piekielne siły i rzuca się na swojego "wybawcę" i drze się w niebogłosy że ich napadnięto.
Samarytanin nie widząc innego wyjścia wymierza cios prosto w łeb babie i sam się pośpiesznie oddala.
Czy pomagać , odpowiedzcie sobie sami .
Można zadzwonić na policję i nic więcej.- 30 2
-
2016-09-05 11:05
Proponuje uskutecznić działanie wspólnoty
Proponuje zając się synalkiem, potem problem z panią rozwiąże się sam, bo to jest reakcja łańcuchowa - rozwiązaniem jest manto
- 32 4
-
2016-09-05 11:02
synka nastraszyć
Wciry mu spuścić za każdym razem jak będzie raban robił, może się nauczy tak?
- 53 6
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.