- 1 Wieczny kłopot z dzielnicami: "na" czy "w" (200 opinii)
- 2 Jest reakcja na serię kolizji z tramwajami (110 opinii)
- 3 Pościg między autami na trzypasmówce (64 opinie)
- 4 Tajemnicza baszta zostanie otwarta (17 opinii)
- 5 Znów były wyścigi na al. Grunwaldzkiej (315 opinii)
- 6 108. urodziny najstarszej gdańszczanki (140 opinii)
Gdzie jest Główne Miasto? Między teorią a praktyką
Gdzie leży granica między Starym a Głównym miastem? Tylko na mapie, bo w głowach mieszkańców Gdańska dawno się zatarła.
Z mapy miasta jasno wynika: ul. Długa to nie Stare, ale Główne Miasto. W praktyce, nawet starsi gdańszczanie nie do końca zdają sobie z tego sprawę. Historycy walczą o Główne Miasto, a zagraniczni turyści rozkładają ręce, nie mogąc zrozumieć: po co dwie nazwy dla jednego miejsca?
Oto druga część dyskusji na temat nazewnictwa poszczególnych części historycznego śródmieścia Gdańska. Prezentujemy sondę wideo i polemiczny artykuł Tomasza Larczyńskiego, naszego czytelnika.
Nazwa Główne Miasto jest rzadziej używana na określenie historycznego centrum Gdańska od "Starówki" i "Starego Miasta", jednak nie oznacza to, że powinniśmy się jej pochopnie pozbywać, lecz raczej powalczyć o uwzględnienie edukacji regionalnej w szkołach - i nie tylko w nich.
W czym tkwi urok starych miast Europy, w odróżnieniu od miast np. w USA? Pierwsza myśl, jaka przychodzi do głowy, to zabytki, kamieniczki, kościoły, ogólnie - ludzka skala zabudowy. Jednak gdy głębiej się nad tym zastanowić, to jednym z ważniejszych aspektów okazuje się nieregularność, która odbija w sobie wieki przeszłości.
Niby wszyscy znamy schemat miasta na planie magdeburskim: kwadratowy rynek, kościół w rogu i szachownica ulic; tyle tylko, że w rzeczywistości niemal nie da się znaleźć takiego miasta typowego, gdyż w każdym będzie jakaś indywidualny rys - a to jakiś zakręt, a to kościół wyrastający nie tam, gdzie powinien, a to pałac zajmujący kilka bloków zabudowy. I najpiękniejsze jest w tym to, że każda taka nieregularność niesie w sobie jakąś informację: jeśli dana ulica nagle nie wiedzieć czemu się wybrzusza, to dlatego, że musiała ominąć jakiś klasztor (nic to, że dziś już od wieków nieistniejący), bagno, istniejące tu przed założeniem miasta, strumyk, a może odbija w sobie jakąś dawną polną drogę.
Dlatego właśnie trzeba chuchać i dmuchać na te ostatki nieregularności, które sprawiają, że nie czujemy się jeszcze jak naród 40 milionów klonów: Białorusinów na Podlasiu i Niemców na Opolszczyźnie, języki śląski i kaszubski, prawosławnych i luteran, Wzgórza Szymbarskie i Góry Złote. I dostrzec niepowtarzalne piękno w tym, że jest jakieś miasto w Polsce, którego zabytkowe centrum nie jest ani "Starówką", ani nawet Starym Miastem (choć Stare Miasto też w nim istnieje).
A jest to właśnie jedna z tych nieregularności, które niosą w sobie informację o przeszłości miasta - i wspaniałe jest w niej to, że w dwoistości Stare-Główne Miasto zawiera się w wielkim skrócie cała historia Gdańska: założenie i pierwszy rozkwit podgrodzia rzemieślniczego (tam, gdzie mamy miasto "Stare") oraz powstanie osady na prawie lubeckim (zwanej Rechtstadt), która wyrosła na potęgę i zyskała miano "Głównego Miasta". Każdy, kogo sprowokuje pytanie, dlaczego napis "Stare Miasto" na mapie nie widnieje wokół Długiej, odkryje za jednym zamachem całą oś dziejów Miasta.
Nazwa "Starówka" nie tylko odnosi się do Warszawy, ale także - podobnie jak Główne i Stare Miasto w Gdańsku - niesie w sobie pewną historyczną informację: a mianowicie taką, że warszawskie Stare Miasto jest po prostu malutkie, stąd zdrobnienie. Jest to pamiątka po czasach, w których Warszawa była prowincjonalną mieściną w najsłabiej rozwiniętej dzielnicy XIV-w. Polski - podczas gdy pod koniec tego stulecia Główne Miasto, powierzchnią wielokrotnie przekraczające Warszawę, było już największym miastem Prus krzyżackich i jednym z największych nad Bałtykiem. Przenoszenie na to wielkie historyczne miasto nazwy mającej podkreślać niewielkość, jest absurdem.
Ktoś bardziej obeznany z historią może podnieść zarzut, że samo Główne Miasto też nie jest zbyt zgodne z historią, bo właściwie powinno to być Prawe Miasto, a działająca w realiach PRL-u Komisja Nazewnicza przyjęła po 1945 r. marginalne niegdyś określenie "civitas princeps" może dlatego, by uniknąć skojarzeń z prawicą w "Prawym" Mieście. Tylko że po polsku trochę ciężko jest przełożyć "Rechtstadt", bo "Prawe Miasto" kojarzy się z czymś, co jest na prawo od "Lewego Miasta", podczas gdy zgodnie ze znaczeniem pierwowzoru powinno to być "Miasto Na Prawie", "Miasto Z Prawem (miejskim)", co nienajlepiej brzmi. Więc niech już zostanie Główne Miasto, bo jednak źródłowo poświadczone, a przy tym zgodne z jego historyczną rolą, w przeciwieństwie do "Starówki".
Nie mam zamiaru udawać, że częściej na określenie Czterech Kwartałów, słyszę nazwę "Główne Miasto" niż "Starówka" czy "Stare Miasto" , choć w swoim otoczeniu ostro te "starówki" tępię, a nawet sieję wśród znajomych postrach "Prawym Miastem" (traktując je jako "nazwę dla zaawansowanych"). Czy ten dysonans - "Starówka" potoczna kontra "Główne Miasto" na mapie - przeszkadza mi? Tak! Lecz nie uważam, że należy go zlikwidować, zrównując nazwę Miasta do sklonowanej normy ogólnopolskiej, przeciwnie - promując naszą, niepowtarzalną.
Pan Januszewski nie ma racji pisząc, że nie da się zadekretować nazwy "Główne Miasto". Owszem, urzędowe obwieszczenie Urzędu Miasta nic tu nie da, bo przecież już jest to nazwa oficjalnie obowiązująca - tu na co innego należy zwrócić uwagę: na walkę o regionalne zróżnicowanie nauczania historii w szkołach.
Dziś dzieci w całej Polsce uczą się jednej, warszawsko-krakowskiej matrycy, ignorując fakt, że np. Szczecin, przed 1945 r., nie należał prawie nigdy do Polski, a Wrocław był przez większość czasu częścią ...Królestwa Czeskiego. W efekcie gdańscy uczniowie wkuwają pracowicie informacje o działalności Kazimierza Wielkiego na dzisiejszej Ukrainie, tysiąc kilometrów stąd, a niczego nie wiedzą o Krzyżakach i ich państwie, poza momentami, w których to państwo walczyło z Polską jako jej śmiertelny wróg, zapominając, w jakich czasach (i pośrednio dzięki komu) powstały kształt i siatka ulic Gdańska oraz jego najważniejsze zabytki.
Jeśli ktoś miał takie szczęście (jak ja), by trafić niegdyś na ambitnego nauczyciela, to dowiedział się, co oznacza nazwa Główne Miasto - reszta ma więcej wiedzy o kształcie i założeniu Krakowa. A przecież wystarczy, by trzy-cztery lekcje w podstawówce czy gimnazjum zarezerwować na ten temat i w formie łączącej zabawę z nauką przekazać w telegraficznym skrócie krótki rys historii Miasta i jego dzielnic, by pokazać najmłodszym niepowtarzalność miejsc, w którym żyjemy.
Rzecz jasna, takie starania są trudniejsze niż porzucenie nazwy "Główne Miasto" z jej 800-letnią historią, ale może warto się ich podjąć? Nasi poprzednicy odbudowali po wojnie niemal od podstaw mury Miasta, czemuż my nie możemy odbudować nazwy? I zamiast narzekać, że turyści nie wiedzą, o co chodzi, starać się dotrzeć do nich z krótką informacją, dzięki której za jednym zamachem poznają całą historię Gdańska? A wśród dorosłych mieszkańców Gdańska urządzić akcję promocyjną, dzięki której zrozumieją, że nazwa "Główne Miasto" to nie - jak dla pana Januszewskiego - uciążliwy dysonans, tylko powód do dumy z wielkości miejsca, w którym żyjemy.
O autorze
Tomasz Larczyński
wrzeszczanin od trzech pokoleń, pasjonat historii, wiceprzewodniczący Nowej Lewicy w Gdańsku
Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.
Opinie (132) 8 zablokowanych
-
2011-03-29 12:56
Brawo Dla Autora artykułu
zgadzam się z nim w 100proc.Sam tez postuluję odciążenie młodzieży z dużej części głupot jakich muszą się uczyć w szkołach na zasadzie zakuć zdać zapomnieć.W zamian warto by prowadzic zajęcia o naszym mieście i Pomorzu-ich dziejach,warunkach naturalnych,kulturze,sztuce itp
- 20 2
-
2011-03-29 13:17
(1)
Artykuł jest bardzo chaotyczny i ciężko go zrozumieć. Nazywanie Głównego miasta - "Starówką"jest, jak nazywanie Piecków i Migowa - "Moreną", gdańskim zwyczajem. Zwyczaj ten odróżnia gdańszczanina od turysty, dlatego powinniśmy zostawić ten dysonans w spokoju.
- 5 14
-
2011-03-30 14:43
azywanie Głównego miasta - "Starówką"jest, jak nazywanie Piecków i Migowa - "Moreną", gdańskim zwyczajem
głupim zwyczajem, napływowego elementu.
- 0 0
-
2011-03-29 13:22
miasto główne
kojarzy sie z ratuszem,rynkiem no i z dworcem głównym
- 2 6
-
2011-03-29 13:39
Jezuniu!
Stare miasto jest w dziurze pod not-em!! To dlatego jej nie ruszają! Coby starego miasta nie naruszyć!
- 13 2
-
2011-03-29 13:45
g*wny Prezydent to i g*wne miasto
- 6 11
-
2011-03-29 13:56
jak ktoś nie wie jaka jest różnica pomiędzy Starym, a Głównym Miastem, ani gdzie przebiega granica to nic tylko współczuć. nie jest się Gdańszczaninem nie znając historii Perły Bałtyku. wstyd czegoś takiego nie wiedzieć, naprawdę. smutne.
- 9 3
-
2011-03-29 14:13
ALEJA ZWYTCIĘSTWA
To prawda: żołnierz niemiecki miał się bić do ostatniego żołnierza, a najłatwiej było się bronić w centrum. I ich determinacja, a raczej lęk przed swoim obłąkańcem doprowadził do takich zniszczeń. Kto chiał myśleć inaczej tego swoi swoich, czyli Niemców Niemcy bardzo gęsto wieszali na lipach wzdłuż dzisiejszej Alei Zw.
- 6 0
-
2011-03-29 14:27
A nie można by w ramach kompromisu
całość nazwać "Głównie Stare Miasto"?
- 3 4
-
2011-03-29 14:31
GDAŃSK ŚRÓDMIEŚCIE
Tak można i nazywa się całość poskładana z tych elementów
- 3 1
-
2011-03-29 14:41
autor się nie zna
jest dzielnica Gdańsk Główny a teren leżący na nim nazywa się Starym Miastem, ot cała tajemnica
- 1 9
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.