• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Internetowe fale nienawiści

rozmawiała Marta Strzelecka
3 sierpnia 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
Rozmowa z prof. Andrzejem Szpocińskim, socjologiem, profesorem i kierownikiem specjalizacji kultura, media i komunikacja społeczna na kierunku socjologia w Collegium Civitas w Warszawie.

Marta Strzelecka: Dlaczego dyskusje internetowe są coraz bardziej agresywne?

Prof. Andrzej Szpociński: Na początku z internetu korzystali ludzie o wysokim statusie majątkowym. To była rozrywka elitarna, więc nie wypadało zachowywać się niewłaściwie. Kiedy względy statusowe przestały odgrywać rolę, zmienił się skład tej społeczności. Teraz w dyskusjach biorą udział ludzie o określonych cechach psychicznych.

Są wśród nich ci, którzy mają potrzebę uczestniczenia w życiu politycznym. To życie jest frustrujące, więc próbują wyładować emocje. Choć można oczywiście uczestniczyć w życiu politycznym również poza internetem: iść na wiec, zapisać się do partii, działać w organizacji. Ale są ludzie, którym dyskusja wydaje się najlepszym sposobem. Miałem ciotkę, która w wieku 80 lat pisała kilka listów w tygodniu i wysyłała do różnych urzędników. Nie oczekiwała odzewu, robiła to z potrzeby obywatelskiej. Gdyby wtedy był internet, na pewno byłaby obecna na forach i czatach, choć prawdopodobnie zachowywałaby się kulturalnie.

Czy moderatorzy portali powinni usuwać wulgarne lub prowokujące do nienawiści wpisy internautów?

Rozwojowi agresji winni są tylko uczestnicy dyskusji?

Nie. Korzystają z portali, które redagowane są w sposób agresywny. Nie zawsze po to, żeby czytać informacje, ale na przykład po to, żeby sprawdzić pocztę. Trafiają na tytuły, których jedynym celem jest prowokować. Chodzi oczywiście o poszukiwanie odbiorcy za wszelką cenę. Większość portali wychowuje do tupetu i arogancji. Wydaje się, że to nie powinno być kupowane przez wszystkich, a jednak jeżeli wciąż widzi się informacje o Dodzie, to w końcu chce się sprawdzić, kto to jest Doda. Jednak oddzieliłbym dyskusje polityczne od obyczajowo-rozrywkowych.

W rozmowach o rozrywce jest mniej negatywnych emocji?

Tam chodzi o znalezienie sobie przestrzeni społecznej, w której można się poczuć wśród swoich. Rozmawia się o osobach publicznych jak o znajomych, żeby poczuć, że część chwały spływa na mnie. W socjologii istnieje pojęcie "trzeciego układu kultury": nadawca wysyła treści do nieznanego mu odbiorcy i na tym koniec. Nie ma żadnej zwrotnej informacji. Odbiorca nie ma prawa głosu. Nadawca panuje nad całym procesem komunikowania. W internetowych rozmowach ten układ jest zachwiany. Powstają namiastki grup koleżeńskich, do których należą i licealiści, i znani aktorzy, i politycy. Każdy każdemu może zadać pytanie, nikt nikogo nie cenzuruje.

Czy publiczność nie jest zachęcana do cenzurowania, kiedy wywiad z postacią publiczną zapowiada się zdaniem: "Sprawdź, co on ma do powiedzenia"?

Tu chodzi o to, by połechtać próżność odbiorcy, pokazać, że on jest równy największym. To jest nieumiejętność uszanowania czyjejś pozycji, która może zamienić się w chamstwo. Kupowanie klientów polega na tym, że daje im się możliwość dyskusji z kimś, kto mógłby się wydawać nieosiągalny.

Czy to nie jest zachwianie porządku społecznego?

My już od dawna mamy zachwiany porządek społeczny. Tracimy autorytety. Chodziło o to, że w pewnych obszarach wiedzy ktoś jest ode mnie lepszy. Nie mogę się z nim bałwochwalczo zgadzać, ale powinienem uszanować jego pozycję. Takie relacje są teraz niszczone.

Jednak daleki jestem od myślenia, że proces ten został założony programowo. To nie jest intencjonalnie założony program szerzenia nienawiści. Taka sytuacja jest raczej konsekwencją indywidualizacji kultury europejskiej, która zaczęła się kilka wieków temu, wraz z renesansem. W pewnym momencie - pod koniec wieku XX - indywidualizm zaczyna się jednak przeradzać w swoje przeciwieństwo. Kiedyś polegał na uczciwym dochodzeniu do własnej opinii. Teraz chodzi głównie o demonstrowanie swojej odmienności, tego wymaga komercjalizacja i urynkowienie wszelkich sfer życia społecznego. Trzeba pokazać, że jestem inny niż wszyscy. To się sprzedaje. Zjawisko to nie ominęło też nauki. Gdyby się przyjrzeć współczesnym publikacjom, okaże się, że najbardziej popularni są autorzy, którzy wymyślają zaskakujące formuły i rewolucyjne hasla. Jeśli się przejrzy ich książki, może się okazać, że za każdym razem piszą coś innego. To jest odprysk indywidualizacji, która przeradza się w swoje przeciwieństwo i staje się błazenadą. Tymczasem potrzebujemy ekspertów. Współczesny świat - świat ryzyka, braku zaufania, niepewności - potrzebuje ekspertów. Mamy za dużo sprzecznych informacji, których nie jesteśmy w stanie uporządkować.

Jaki ma w tym udział internet?

Do momentu pojawienia się internetu pozycja nadawcy była zdecydowanie silniejsza niż odbiorcy. Mogłem się nie zgadzać, buntować, ale nie byłem w stanie tego wyrazić, bo nie byłem dopuszczany do głosu. Internet dopuszcza do głosu wszystkich zbuntowanych. Oni oczywiście nie zawsze są przygotowani do udziału w dyskusji. Również stąd bierze się agresja i chamstwo. W XIX wieku mówiło się, że trzeba wychować do powszechnego prawa wyborczego. Można by było powiedzieć: trzeba ludzi wychować, żeby dać im internet. To jest oczywiście niemożliwe, nigdy by się ich nie wychowało, ale trzeba ich uczyć.

Jak?

Pisać, mówić o zacietrzewieniu, chamstwie, głupocie w internecie. Wyśmiewać je, parodiować.

Cały wywiad w portalu gazeta.pl
Gazeta Wyborczarozmawiała Marta Strzelecka

Opinie (165) ponad 10 zablokowanych

  • ciekawy artykuł..

    natomiast jeśli chodzi o internet i reguły w nim panujące, to tak jak wszędzie znajdą się osoby chcące złamać regulamin, obyczaje czy też tabu - ale wtedy, w spoósb wyważony do akcji powinien wkroczyć arbiter, czyli moderator

    • 0 0

  • czyżby to był prztyczek...

    ...ze strony Redakcji w nos większości gdańszczan/gdynian/sopocian plujących na Gdańsk/Gdynię/Sopot*? A może swoiste "ku pamięci" wszelakim trollom (które, na marginesie, na tym portalu mają niezłe używanie i, niestety, oddźwięk)?

    * niepotrzebne skreślić.

    • 0 0

  • Weź Pan Panie Andrzeju sp.....laj tak !? :)

    • 0 0

  • ogólnie, czyli do wszystkich

    Madry tekst i nawet jest oprócz rozważan teoretycznych pare dobrych rad.
    Któż lubi gdy się z niego śmieja, gdy usiłuje grać "ważna personę". Gdyby jeszcze te uwagi były realizowane , to i wypowiedzi mogłyby mieć bardziej wartościowe formy, a nie odrzucać wulgarnościa i stylem dawnych przekupek rybami. A wiadomo, że one były elitą mądrości gdańskiej.
    Tak jak widzę to Pan Profesor nie odniosł sie do samego 3miasta i w tym ma racje, że problem wyglada jak obrazek tego garficiarza w kamierze dozorujacej. Wszyscy widza a mało kto chce sie za to zabrac i poprawic zgodnie z poziomem umysłowym winowajcy.

    • 0 0

  • do leo

    chyba chlopiec poczul ze to o nim.
    bu hahahaha
    pusty leb i brak zajecia i trzeba gdzies wyladowac frustracje i kompleksy. a ze slownictwo ubogie tak jak mozliwosci intelektualne to dyskusja wyglada jak wyglada.
    leo idz lepiej spac i nie osmieszaj pokolenia.

    • 0 0

  • do leo: tak, tak,wyspij sie.To bylo o tobie (od jutra mozesz podisac sie innym imieniem )

    • 0 0

  • PORTAL TROJMIASTO.PL NIE PONOSI ODPOWIEDZIALNOśCI ZA TREść OPINII. OPINIE NIE ZWIąZANE Z TEMATEM ARTYKUłU, WULGARNE, OBRAźLIWE, NARUSZAJąCE PRAWO BęDą USUWANE!!!!

    Hmmm, chyba już gdzieś to czytałem!!!

    • 0 0

  • bardzo dobry artykuł

    Bardzo dobry artykuł, niestety portal Trójmiasto, w mojej ocenie, zachęca do agresji, nienawiści, a moderator prawdopodobnie jest na długim urlopie.....Kiedys to był mój ulubiony portal, od dłuższego czasu jednak dominuje na nim wulgarny język i przesycone nienawiścią wypowiedzi oraz akceptacja dla rażących błędów.

    • 0 0

  • wysoki status majątkowy sprzyjał kulturze? coś nie tak

    • 0 0

  • Wszędzie jest pełno wulgarności

    Więc musiała zawitać także na portalu. Przykre ale prawdziwe.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane