- 1 Jesienią zamkną węzeł Gdańsk Południe (91 opinii)
- 2 Obława w Letnicy. Nowe fakty (72 opinie)
- 3 Śmierć na hulajnodze. Sprawa wraca do sądu (162 opinie)
- 4 Promenada po remoncie hitem sezonu (109 opinii)
- 5 Duża podwyżka opłat za wodę w Sopocie (161 opinii)
- 6 Bałagan po wyborach musi sprzątać miasto (72 opinie)
Jak Kargul z Pawlakiem, czyli wspólnoty kontra restauratorzy
Brak zgody na alkohol, stawianie płotu odgradzającego część przedproża, wzajemne oskarżenia - to tylko niektóre problemy, z jakimi stykają się trójmiejscy restauratorzy przy wynajmie pomieszczeń w budynkach wspólnot mieszkaniowych.
- Wspólnota go postawiła. Na fragmencie, który odgradza, można postawić dwa małe stoliki. Tymczasem wspólnota zażyczyła sobie za wynajem tego miejsca 2 tys. zł miesięcznie - wyjaśnia pani Monika z Pubu Duszek. Twierdzi, że najemcy pubu zostali postawieni przed faktem dokonanym. - Z zarządcą wspólnoty w ogóle nie można się dogadać. Sprawę zgłosiliśmy do konserwatora zabytków, bo ten płotek jest nielegalny - dodaje pani Monika.
Konserwator ma inne zdanie. - Jeżeli płotek nie jest elementem trwałym, to my się nie angażujemy w sprawę - zastrzega Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków.
Jednak przykłady sporów między restauratorami a wspólnotami można mnożyć. Większość restauratorów nie chce o nich opowiadać oficjalnie, by nie zaogniać i tak napiętych relacji. Nieotwarty jeszcze lokal w Śródmieściu Gdańska wzbudził takie obawy wśród okolicznych mieszkańców, że zebrali ponad 100 podpisów pod protestem przeciwko jego powstaniu.
- Wśród mieszkańców rozeszła się plotka, że nasz lokal będzie dla setek ludzi i że będzie to olbrzymia dyskoteka. Dorzucono nam narkotyki, dopalacze, niszczenie elewacji i co się tylko da. A to wszystko bzdury wyssane z palca, bo u nas będzie zaledwie 30 miejsc. Ale rozmawiały z nami trzy osoby, a pod protestem podpisało się ponad 100 osób - opowiada z goryczą jeden z restauratorów, który na szczęście, przy pomocy miasta, załagodził problem.
Ale nie zawsze kończy się tak dobrze. Jeden z niedoszłych restauratorów pozwał wspólnotę do sądu, bo gdy podpisywał z nią umowę na najem lokalu, zatajono przed nim, że miejsce jest objęte sądowym zakazem prowadzenia działalności gospodarczej. Dowiedział się o tym dopiero wtedy, gdy w remont lokalu włożył kilkadziesiąt tysięcy złotych...
Gdańsk, który od lat stara się, by Główne Miasto było strefą turystyki i usług, o problemach we wzajemnych relacjach wie doskonale z otrzymywanych skarg.
- Jest ich ostatnio mniej, ale problem tkwi w tym, że w wielu przypadkach nie możemy interweniować, bo miasto we wspólnocie ma udziały mniejszościowe - zastrzega Maciej Lisicki, zastępca prezydenta Gdańska ds. polityki komunalnej.
Jego zdaniem spory dotyczą zwykle dwóch rodzajów spraw. Jeden z powodów odmowy otwarcia restauracji przez wspólnoty pojawia się przy konieczności przebudowy części wspólnej, np. przewodów wentylacyjnych. Kolejny to taki, gdy lokal, w którym ma być alkohol, musi uzyskać odpowiednią uchwałę od wspólnoty.
- Taki problem pojawił się w przypadku lokalu po dawnym Roosterze przy ul. Długiej. Wspólnota nie życzy sobie w tym miejscu alkoholu i lokal już drugi sezon stoi pusty. To efekt złej ustawy. Próbowaliśmy zaskarżyć ją do Trybunału Konstytucyjnego, jednak nie możemy być stroną w tej sprawie i czekamy na zmianę przepisów - wyjaśnia Lisicki.
Opinie (253) ponad 10 zablokowanych
-
2011-05-13 12:24
załamka
Duszek istnieje od ponad 10lat, do tej pory płotek nigdy nie stał a problemy z mieszkańcami były zawsze. Jest to mały lokal, więc nie produkuje tyle hałasu co większość pubów, nie jest czynny całą noc, spora część klientów to osoby po 30tce, więc powiedzcie mi, co komu on przeszkadza?! Aż jest mi żal właścicielki i pracowników, że jak ktoś głośniej się odezwie, to widać w ich oczach strach "bo mieszkańcy usłyszą". Parę miesięcy temu prawie pub przestał istnieć, ale stali klienci(a jest ich sporo) zebrali podpisy na petycji w sprzeciwie i się udało. To jakaś parodia, bo mieszkańcy budynku utrudniają życie także wielbicielom Duszka:(
- 1 0
-
2011-05-13 15:56
ns przedprożach Gdanska działa mafia
- 0 1
-
2011-05-13 20:35
złość ludzka
Złość i zawiść, że już nie można się bawić ! zazdrość. Gdańsk jest najgorszym i strasznie oraz bardzo przygnębiającym, cichym miastem. Monia trzymam z Tobą, ten plotek to ironia, infantylizm, zwykła, pospolita głupota i zawiść innym inicjatywy. Sami nie mogą..
- 0 0
-
2011-05-14 05:52
a jeszcze nic nie napisali jak sąsiadka z góry w rury waliła
bo jej za głośno było....
- 0 0
-
2011-05-14 18:23
Głośno przed Duszkiem??????
Głośno przed Duszkiem??? ależ skąd!!!!! Tylko ciekawe dlaczego jego właścicielka wyprowadziła się z Mariackiej na wieś??????? Za głośno było?????hahaha.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.