- 1 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (835 opinii)
- 2 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (62 opinie)
- 3 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (327 opinii)
- 4 Nielegalne śmietniska zmorą mieszkańców (40 opinii)
- 5 Protest na ul. Boh. Getta Warszawskiego (457 opinii)
- 6 Róże w Cisowej, głazy w Wielkim Kacku (7 opinii)
Jak w Gdyni wywłaszczono zasłużoną rodzinę
Spraw sądowych o zwrot wywłaszczonych nieruchomości w Gdyni są setki. Ale ta jest wyjątkowa. Ponad hektarowa działka nad morzem należała do byłego ministra niepodległej Polski, budowniczego polskiej floty, którego imieniem nazwano nawet jeden z wybudowanych statków. Jego córka była znanym gdyńskim lekarzem, a kolejne pokolenie kontynuuje rodzinne tradycje. Ale posiadłości, zajętej niegdyś przez NKWD, polskie państwo nie chce spadkobiercom oddać do dziś.
Obecnie jest tam Stanica Harcerska i park linowy wybudowany przez harcerzy. Nieruchomość warta jest miliony złotych.
Zobacz także: Za PRL wywłaszczano nawet nieboszczyków.
- Teren ten kupił za namową generała Hallera, który był entuzjastą dostępu Polski do morza i budowy Gdyni, mój dziadek - Józef Englich. Miało to miejsce na początku lat 20-tych ubiegłego stulecia. Dziadek był bliskim znajomym gen. Hallera, Ignacego Paderewskiego i innych znaczących postaci początku XX wieku. Był bankierem w Poznaniu, związanym z walką o odzyskanie niepodległości przez Polskę w czasie I wojny światowej - mówi wnuczka pierwszego właściciela.
Józef Englich był ministrem skarbu w dwóch pierwszych rządach po odzyskaniu niepodległości przez Polskę po I wojnie światowej. W tym czasie wybudował posiadłość, która była jedną z pierwszych i najbardziej okazałych w Gdyni. Jako minister miał spory udział w tworzeniu polskiej floty, a w uznaniu jego zasług pierwszy wybudowany w Polsce motorowiec został nazwany jego imieniem - m/s "Józef Englich". Jego córka została znanym w Gdyni lekarzem, wnuczka podobnie.
Idylla skończyła się wraz z wybuchem II wojny światowej, a właściwie po jej zakończeniu. Dom najpierw zajęło NKWD, a potem Informacja Marynarki Wojennej. Posiadłość zmieniła się w więzienie i miejsce tortur komandorów Marynarki Wojennej w latach 50-tych XX wieku. Mimo tego nieruchomość formalnie nadal była własnością zasłużonej dla Gdyni rodziny. Aż do 1970 roku, gdy została im odebrana na podstawie ustawy o wywłaszczeniach. Rodzinie przyznano oczywiście odszkodowanie, ale nie dość, że śmiesznie niskie, to jeszcze wypłacane w ratach. Nie pomogła nawet próba wyciągnięcia danych nieruchomości z archiwum Urzędu Miasta. Były tam wszystkie księgi wieczyste nieruchomości w tej okolicy, poza tymi, które dotyczyły działek przy ul. Prusa 9-11.
Zobacz również: Spadkobierca hrabiego odzyska Kolibki?
- Tak wtedy działano, niestety teraz jest niewiele lepiej. W 1991 roku wystąpiliśmy do Urzędu Miasta w Gdyni o zwrot nieruchomości, sądząc, iż w wolnej Polsce dostaniemy to, co nam zagrabiono i zostaniemy jakoś przeproszeni za to bezprawie, nie wspominając o zasługach mojej rodziny dla odzyskania niepodległości i pomocy w powstaniu i rozwoju w początkowym okresie Gdyni. Dokładnie opisaliśmy to w naszym wniosku o zwrot nieruchomości. I czekamy do dziś - relacjonuje wnuczka byłego ministra.
Urzędnicy z Gdyni przyznają, że podobnych spraw są setki. I większość wciąż nie zakończyła swojej drogi administracyjnej.
- W 1997 roku Urząd Rejonowy w Gdyni wydał decyzję o odmowie zwrotu. W tym samym roku Wojewoda uchylił zaskarżoną decyzję i przekazał do ponownego rozpatrzenia organowi I instancji. Powyższą decyzję wnioskodawcy zaskarżyli do Naczelnego Sądu Administracyjnego. NSA po upływie blisko dwóch lat, we wrześniu 1999 roku, uchylił zaskarżoną decyzję Wojewody - wylicza Tomasz Banel, naczelnik wydziału polityki gospodarczej i nieruchomości.
W 2006 roku wojewoda pomorski orzekł o utrzymaniu w mocy sentencji decyzji kierownika Urzędu Rejonowego w Gdyni oraz o zwrocie jednej działki przy ul. Prusa, tej o powierzchni zaledwie 784 m kw. Ale zwrot nie nastąpił.
- Na powyższą decyzję spadkobiercy byłych właścicieli złożyli skargę do WSA w Gdańsku. W roku 2009 wojewoda pomorski wyznaczył Sopot do postępowania w sprawie. Prezydent Miasta Sopotu decyzją z dnia 6 lipca odmówił zwrotu, a Wojewoda decyzją z 13 lutego 2013 r utrzymał w mocy decyzję prezydenta Sopotu (wykonującego zadania starosty z zakresu administracji rządowej). Wojewódzki Sąd Administracyjny 13 listopada br. orzekł o uchyleniu zaskarżonej decyzji. Do dnia dzisiejszego wyrok WSA nie dotarł do strony postępowania, jaką jest Gmina Gdynia - wyjaśnia Tomasz Banel.
Spadkobiercy są zniesmaczeni takim obrotem sprawy. Niewiele jednak mogą zrobić.
- Nie możemy odwołać się do Strasburga, bo w Polsce sprawa nie jest i chyba jeszcze długo nie będzie zakończona. Bezpośredni spadkobiercy już zmarli, my powoli też dobiegamy do końca, a bezduszna machina biurokratyczna dalej zabawia się naszą sprawą. To jest kawał historii współczesnej, jak w "Układzie zamkniętym" - kwituje spadkobierca.
Opinie (286) 4 zablokowane
-
2013-12-30 18:42
niezadbany zabytek Gdyni !!!
oddać dobremu wiernemu sponsorowi Gdyni- zrobić sanatorium dla południowców Polski i nie tylko - piękne miejsce!!! Taka sama historia się powtarza jak z orłowskim byłym obiektem sanatoryjnym !!!
Nasz prezydencik dba tylko o centrum Gdyni, okolice Gdyni ma d*pie !!! Widać zabytki go nie interesują tylko klocki szklane !!!!!!!!!!!!!!!!!- w centrum !!!- 4 2
-
2013-12-30 18:39
a czym ten pan dziadek się zasłużył dla Gdyni oprócz tego że był ministrem
- 3 4
-
2013-12-30 18:31
Rewolucja też ma swoje prawa.
We Francji nawet reakcyjni Burbonowie po powrocie do władzy po klęsce Napoleona nie zwracali majątków zajętych w czasie rewolucji.
- 0 2
-
2013-12-30 18:14
szkoda!!!
tydzień tam byłam na zimowisku w latach 70-tych. Nad morzem zdobywaliśmy sprawność na drużynową- piękne chwile i wspomnienia - pomimo że wszyscy byliśmy z Gdyni !!!
- 1 1
-
2013-12-30 17:50
polska chory kraj
Tez sadze sie z urzedasami, i to jest paranoja jakie bezprawie i samowolka urzednicza panuje w tym chorym kraju!
- 5 5
-
2013-12-30 06:43
A moze tak nazwiska/nie/odpowiedzialnych urzednikow? (5)
Kiedy urzednicy,wlasnym majatkiem,beda odpowiadali za swoje decyzje?!W koncu,z naszych podatkow,sa utrzymywani i zero odpowiedzialnosci!!!
- 280 13
-
2013-12-30 07:07
I kto tam wtedy będzie pracował? (3)
Jaki frajer? Ty?
- 6 28
-
2013-12-30 17:21
O! Zatem to genialny sposób na zmniejszenie administracji rządowej :)
- 7 1
-
2013-12-30 09:48
Dokładnie administracja kojarzy się dzisiaj,
albo z mafią, albo z frajerstwem.
- 21 1
-
2013-12-30 09:14
a dlaczego ma tam pracować święta krowa?
skoro za nic nie odpowiada to za co bierze pieniądze?
- 34 2
-
2013-12-30 08:44
A jeżeli Prezydent Sopotu to jedno nazwisko juz mamy Karnowski
- 21 5
-
2013-12-30 16:58
prawe państwo
takie właśnie mamy Prawe Państwo !!!!!! Własność powinna być oddana , Na Mazurach w Nartach nieruchomośc zwrócono . Trzeba walczyć
- 4 5
-
2013-12-30 14:50
na strychu tego domu bawią się i piją Whyski Matrosy potopionych statków (1)
których dusze po powrocie z morza nie zostały wpuszczone do własnych domów bo byli tam już nowi mężowie i ojcowie !
- 3 0
-
2013-12-30 16:27
Chyba rum:)
- 1 0
-
2013-12-30 07:32
Wyrok dostępny w internecie (1)
Dla zaitnersowanych i władz Gdyni wyrok wraz z uzasadnieniem jest dostępny w internecie w ogólnodostępnej bazie orzeczeń sądów administracyjnych http://www.orzeczenia.nsa.gov.pl
pod sygnaturą II SA/Gd 198/13- 18 2
-
2013-12-30 16:14
no i co p. Banel?
- 2 0
-
2013-12-30 16:12
Gdyby sprawa dotyczyła dziadka Donalda Tuska...
Niestety nie znamy losów Dziadka Donalda Tuska, zapewne nie był ministrem w wolnej Polsce. Jak dla mnie to jest bandyctwo w biały dzień. Powinni im to zwrócić. Najgorsze jest to, że w końcu to zwrócą, a zapłacimy jeszcze ekstra odszkodowanie z publicznych pieniędzy, a urzędnicy nie bekną za to ani grosza. Tak właśnie załatwia się te sprawy w Polsce, na koszt podatnika. Moim zdaniem jest tu oczekiwanie łapówki, dlatego sprawa staneła.
- 6 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.