• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jakie melodie słychać z trójmiejskich wież?

JG
26 grudnia 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 

Posłuchaj świątecznych melodii wygrywanych na gdańskim carillonie i utworów odtwarzanych w kościołach.


Polskie kolędy, tradycyjna Rota i amerykańskie przeboje świąteczne to melodie, które obecnie niosą się z trójmiejskich wież. Wygrywane są na carillonach i przez zautomatyzowane zegary sterujące. Wystarczy przystanąć o odpowiedniej godzinie, aby ich posłuchać.



Czy zwracasz uwagę na melodie niosące się z trójmiejskich wież?

Nastawiacz i jego pomocnik mieli do pokonania wysokość 15 pięter. W każdą sobotę wędrowali schodami na ratuszową wieżę. Bo reprezentacyjny gdański carillon co tydzień musiał wygrywać inne melodie. Nastawiacz sięgał więc po księgi wieżowe. Używając specjalnego kodu ustawiał kołki w listwach bębna, który poruszany przez mechanizm zegarowy odpowiadał za odtwarzanie pieśni.

- Przed wiekami carillon na wieży Ratusza Głównomiejskiego zobacz na mapie Gdańska wygrywał chorały - opowiada Monika Kaźmierczak, gdańska carillonistka.

Tak było od czasu, kiedy w 1561 r. carillon pojawił się na ratuszowej wieży. Instrument złożony z 14 zestrojonych ze sobą dzwonów słychać było co godzinę. Jego dźwięk rozbrzmiewał też z okazji koronowania nowego władcy Rzeczpospolitej, a także na otwarcie Jarmarku św. Dominika. Carillon nie przetrwał jednak ostatniej wojny. Wprawdzie w 1970 r. do wieży przeniesiono carillon z Biskupiej Górki, ale często psuł się i w połowie lat 80. ubiegłego wieku zamilkł na dobre. Gdański ratusz na nowy carillon czekał do 2000 r.

Odlany w Królewskiej Ludwisarni w holenderskim Asten, ma 37 dzwonów i specjalny automat. W tygodniu odtwarza między innymi renesansowe tańce polskie, Rotę Feliksa Nowowiejskiego i Hymn Kaszubski. Wystarczy znaleźć się o pełnej godzinie nieopodal ratusza, aby usłyszeć którąś z tych melodii. Nowy carillon ma jednak również klawiaturę. Dzięki temu można wygrywać na instrumencie skomplikowane melodie.

- Czasami są to utwory Jana Sebastiana Bacha, czasami muzyka filmowa sławnych kompozytorów, a w okresie zmiany pór roku gram Vivaldiego - opowiada Monika Kaźmierczak, która co sobotę po godz. 12 siada przed klawiaturą ratuszowego carillonu. Dzień wcześniej uderza w klawiaturę i pedały jeszcze większego carillonu...

Amerykański renifer i 14 ton dzwonów

Pierwsze próby nie wypadły dobrze. Kiedy w 1738 r. do wieży kościoła św. Katarzyny zobacz na mapie Gdańska trafiło 35 dzwonów, okazało się, że 23 brzmią nieczysto. Dzwony odesłano więc do ludwisarza w Belgii. Carillonowe koncerty zainaugurowano dopiero po przestrojeniu. Z kościelnej wieży ręcznie wygrywane utwory słychać było aż dwa razy dziennie przez pół godziny. Instrument nie przetrwał jednak do naszych czasów.

Zobacz powrót do gry carillonu św. Katarzyny, który uszkodzony został podczas pożaru świątyni w 2006 r.

Na początku XX wieku piorun uderzył w wieżę kościoła. Wybuchł pożar. Dzwony stopiły się. W wieży zamontowano kolejny carillon. Tym razem złożony z 35 dzwonów. Podczas II wojny światowej został jednak zdemontowany. Część dzwonów przetopiono, część tworzy do dziś carillon kościoła w Lubece. Gdańska wieża kościoła św. Katarzyny na kolejny instrument musiała czekać do 1989 roku.

Początkowo miał 37 dzwonów i automat do wygrywania melodii. Później dodano kolejne dzwony i mechanizm do gry ręcznej. - Dziś carillon to 49 dzwonów. Największy waży 2400, najmniejszy dziewięć kilogramów, a wszystkie czternaście ton - opowiada Monika Kaźmierczak.

Koncerty na carillonie musiano jednak zawiesić po tym, jak spłonął kościół św. Katarzyny. Podczas akcji gaśniczej została zalana wodą klawiatura. W lutym ubiegłego roku carillon powrócił jednak do gry.

- Można wygrywać na nim najrozmaitsze melodie. Teraz akurat mamy okres świąteczny, więc gram polskie i zagraniczne kolędy oraz znane amerykańskie standardy, jak na przykład Rudolph the red nosed reindeer czy Jingle Bells. Repertuar jest więc międzynarodowy i dla mieszkańców, i dla turystów odwiedzających miasto - wyjaśnia gdańska carillonistka, która w wieży kościoła św. Katarzyny koncertuje co piątek o godz. 14:45.

Pieśń z zegara na Święto Reformacji

Ma kilka przycisków i kolorowy wyświetlacz. Do tego instrukcja, pilot i spis pieśni. Na ścianie luterańskiego kościoła parafii pw. Zbawiciela zobacz na mapie Sopotu w Sopocie wisi zegar sterujący. - Trzeba się było nauczyć go programować. Trzeba było po prostu mieć dobre chęci - opowiada 82-letni Artur Pawłowski, który trzy lata temu postanowił zmierzyć się z urządzeniem do odtwarzania melodii.

Zapis nutowy sopockiego hejnału, który skomponował Tadeusz Kassak. Zapis nutowy sopockiego hejnału, który skomponował Tadeusz Kassak.
Bo wszystkie trzy dzwony wiszące w kościelnej wieży są na przymusowej emeryturze. Trafiły tu po ostatniej wojnie prawdopodobnie ze spalonych pomorskich kościołów. Pierwszy jest przestrzelony. Serce drugiego zdążyło się już wyrobić. Trzeci mógłby jeszcze bić, ale w pojedynkę, to już nie to samo. Dzwony więc milczą, a melodie słychać z głośników. Zegar sterujący wisi też w zakrystii kościoła św. Antoniego Padewskiego zobacz na mapie Gdyni w Gdyni. Choć tutejsze dzwony są sprawne.

- Kiedy dzwoniły, ceglana wieża aż drżała. Trzeba było jednak zrezygnować z ich używania, bo powodowały za duże drgania konstrukcji - tłumaczy krótko b. Łukasz Staniszewski z gdyńskiego klasztoru Zakonu Braci Mniejszych Konwentualnych.

Lista dołączona do zegara sterującego w świątyni franciszkanów liczy kilkadziesiąt pieśni. Podobnie jest w kościele sopockiej parafii pw. Zbawiciela. - Wśród wielu pieśni mamy wyjątkową: Warownym grodem jest nasz Bóg. Słychać ją tylko raz do roku: 31 października w Święto Reformacji - wyjaśnia emeryt posługujący w luterańskim kościele.

W Dolnym Sopocie znacznie częściej, bo codziennie o godz. 12 można usłyszeć miejski hejnał. Odtwarzany jest z głośników zamontowanych w dawnej latarni morskiej zobacz na mapie Sopotu. - Wybrany został w wyniku konkursu w związku z obchodami 700-lecia "ujawnienia w kronikach nazwy Sopot" - wyjaśnia Anna Dyksińska, z biura prezydenta w sopockim magistracie.

Hejnału nie ma za to w Gdyni. Jak tłumaczy rzecznik Urzędu Miasta, Joanna Grajter, to sytuacja wynikająca z historii. - Gdynia to młode miasto. Nie ma tu hejnału wygrywanego z ratusza, co jest typowe dla miast lokowanych na prawie niemieckim. Poza tym hejnał powinien być związany z tradycją danego miejsca i wpisywać się w jego charakter. Dla Gdyni charakterystycznymi dźwiękami są buczki okrętowe i świsty trapowe - tłumaczy Joanna Grajter.
JG

Miejsca

Opinie (67) ponad 20 zablokowanych

  • Pani carillonistka nieźle zasuwa po tej klawiaturze!

    Brawo! Oby tak dalej :)

    • 7 1

  • Godzina 12

    własnie koszmarne dzwony i kuranty w Oliwie pokazują katolicką hegemonię i bezkarność nazwane z czasem "tradycją"!

    • 3 11

  • Fajny film zrobiliście. Podoba mi się! Wesołych świąt!

    Fajny film zrobiliście. Podoba mi się! Wesołych świąt!

    • 3 2

  • uwielbiam tą muzyczkę (1)

    i szczerze przystaje zeby sobie posłuchac

    • 1 1

      • 0 1

  • sie cieszcie ze jeszcze u nas nie ma minaretow (2)

    • 5 1

    • oj, tak. Muezini 5 razy dziennie głośnym śpiewem przypominają, że czas na modlitwę. Muzyczka w GB to przy tym cicha melodyjka.

      • 0 2

    • a przy Polanki/Abrahama, to co niby stoi?

      • 0 1

  • ech ta gdynia,nawet nie ma hejnalu swojego,zazdroszcze gdanszczana (2)

    • 1 3

    • jak nie ma, jak ma: (1)

      To je krótczi, to je dłëdżi, to kaszëbskô stolëca.
      To są basë, to są skrzëpczi, to òznaczô Kaszëba.
      To je ridel, to je tëcz, to są chojnë, widłë gnojné.
      To je krzëwé, to je prosté, to je sledné kòło wòzné.
      To są huczi, to są ptôczi, to są prësczé półtrojôczi To je klëka, to je wół, to je całé a to pół.
      To je małé, to je wiôldżé, to są janstruméńta wszôlczé.

      • 2 2

      • hojnie ! widły gnojne ...- :)

        • 1 1

  • Nieoficjalny hymn Gdyni to: "U Maxima w Gdyni znów cię widział ktoś..." (4)

    • 4 0

    • Fajnie by było. (3)

      Tę piosenkę dopiero zrozumiałem jak w latach 90 zacząłem chodzić do MAXIMA!!!
      P.S.
      Pozdrawiam kelnerkę Monię

      • 0 1

      • (2)

        A ja pamiętam jeszcze czas, te szczenięce lata, kiedy nazywał się on "Zorba". A przy Al. Zwycięstwa królował bar piwny "Pod Żaglami", niekoniecznie Zawiszy:-)

        • 0 0

        • Ha! (1)

          No to ja jestem trochę młodszy.

          • 0 0

          • Jak nie było piwa w Sopocie, to jechało się do "Żagla", a jak tam nie było piwa, to znaczyło tyle, że nie było w całym Trójmieście.

            • 0 0

  • Miękka

    Ja słyszę .... Ona tańczy....

    • 0 1

  • z tzw. czterech wież we Wrzeszczu

    słyszę pieśń smutku, a może rozpaczy nad zmarnotrawionym pieniądzem ...

    • 3 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane