• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kaliningrad blisko, ale daleko

Julita
12 maja 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Plac Zwycięstwa w Kaliningradzie. Plac Zwycięstwa w Kaliningradzie.

Nasza czytelniczka, pani Julita, chciała wybrać się podczas długiego weekendu do Obwodu Kaliningradzkiego. Miało być prosto i szybko - bo przecież Trójmiasto leży w strefie małego ruchu przygranicznego - ale wyszło zupełnie inaczej. Oto jej relacja.



W Kaliningradzie nie brakuje charakterystycznych dla Rosji budowli. W Kaliningradzie nie brakuje charakterystycznych dla Rosji budowli.
Od kiedy umowa o tzw. małym ruchu granicznym weszła w życie, na ulicach Gdańska, w centrach handlowych, kawiarniach możemy odczuć zdecydowane natężenie obecności obywateli rosyjskich. Jeżeli oni mogą przyjeżdżać do nas, dlaczego my nie mielibyśmy odwiedzić sąsiadów? Skuszona pozytywnymi relacjami z pobytów w Kaliningradzie, postanowiłam sprawdzić osobiście jak tam jest. I - ku przestrodze - opisuję jak wygląda "uproszczone" podróżowanie.

Swoją podróż zaczęłam od gdańskiego konsulatu Federacji Rosyjskiej. Podczas pierwszej wizyty określenie "przejście bezwizowe" całkowicie zmieniło dla mnie znaczenie. Stawiłam się w konsulacie z wypełnionymi wnioskami o zezwolenie uprawniające do małego ruchu granicznego. Zgodnie z instrukcją zawartą na stronie internetowej konsulatu zabrałam ze sobą także aktualny paszport, zdjęcie legitymacyjne i dowód osobisty, oraz 20 euro - tyle kosztuje rozpatrzenie i wydanie takiego wniosku.

Wybierasz się do Obwodu Kaliningradzkiego w celach turystycznych?

Niestety urzędnicy zapomnieli wspomnieć o tym, że oprócz oryginału dowodu należy mieć także kopię. W każdym razie na pewno nie zapomnieli napisać o tym na kartce przytwierdzonej do "tablicy ogłoszeń" w konsulacie. Nie byłoby z tym najmniejszego problemu, gdyby udostępnili możliwość skorzystania z ksero, ale okazało się, że nie jest ono dla petentów (najbliższe znalazłam w centrum handlowym we Wrzeszczu). Trzeba więc było konsulat odwiedzić raz jeszcze.

Druga wizyta okazała się jeszcze bardziej zaskakująca, ponieważ opłata w wysokości 20 euro (na stronie podano właśnie tę walutę) pobierana była w złotówkach, a okienko z napisem "kasa" nie służyło do wpłacania pieniędzy, tylko do wydawania blankietów wpłat - dokonywanych na poczcie lub przelewem. I kolejny raz trzeba było opuścić konsulat.

Krótki bieg na pocztę, wpłata i dokumenty skompletowane. Na zezwolenie czekałam dwa tygodnie. Niewinnie brzmiące "zezwolenie" okazało się być kartką wklejaną w paszporty niczym wiza. Niby wydawane bez problemu, a jednak trzeba być bardzo czujnym, aby uniknąć kilkukrotnych wizyt w konsulacie i ogromnej straty czasu.

Z paszportem w kieszeni, korzystając z "długiego weekendu" wyruszam na podbój Kaliningradu. Na granicy wypełniam kartę migracyjną w punkcie kontroli granicznej. Nie wiem do dziś niestety gdzie są one faktycznie wydawane, ponieważ w każdym okienku mówili, że otrzymam ją w następnym, więc skorzystałam z uprzejmości osób bardziej doświadczonych w przekraczaniu granicy polsko-rosyjskiej, którzy posiadali te druki w nadmiarze wraz z gotowym "wzorem".
Zaskoczyło mnie to, że karta migracyjna jest w całości napisana cyrylicą - "wzór" jest więc niezbędny dla osób, które rosyjskiego alfabetu nie znają.

Na miejscu również nie było łatwo: wszystkie mijane drogowskazy były napisane cyrylicą (pomimo, że języka rosyjskiego kiedyś się uczyłam, odczytanie napisów zza kierownicy samochodu nie było najłatwiejsze). Po drugie, kiedy już dawałam za wygraną i próbowałam pytać o drogę, to miejscowi - choć sympatyczni - mówili tylko po rosyjsku, przez to musiałam niestety z kilku zaplanowanych przystanków zrezygnować. Szkoda, bo może były to właśnie te, które miały mnie powalić na kolana.

Przeraziła mnie bieda tego regionu, widoczna na każdym kroku. Budynki mieszkalne zniszczone, bloki rodem z japońskiego horroru. Atmosfera bardzo przygnębiająca. Postanowiłam wrócić do domu tego samego dnia w nocy, pomimo że zaplanowałam dłuższy pobyt.

Rozczarowanie było ogromne, a walory turystyczno-rekreacyjne mojej wycieczki wątpliwe, nie mogę powiedzieć, że żałuję. Dzięki niej już wiem dlaczego Rosjan w Polsce jest tak dużo, a Polaków w Rosji nie. U nas nawet słońce jaśniej świeci.
Julita

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (533) 6 zablokowanych

  • Relacja z wizyty w Gdańsku. (3)

    Zatrzymałem się w hostelu Dom Muzyka i od razu zabrałem się za zwiedzanie.
    Zacząłem od ulicy Angielska Grobla, z jednej strony rozpadające się kamienice, a z drugiej jakieś pole porośnięte trawami, niekoszone chyba od 10 lat, w trawie dzikie wysypisko, a gdzieś w tle spalona stara kamienica.
    Cofnąłem się i przeszedłem na drugą stronę przez Długie Ogrody (pełne komuszych pawilonów typu pewex), trafiłem na tą sławną gdańską starówkę - ulica Łąkowa.
    Może i zabytkowe kamienice, ale jaki syf.
    Wykruszające się fasady budynków, mury zasyfiałe tak brudne że chyba nikt ich nigdy nie czyścił.
    Porozwalane przedproża, brudne szyby w oknach, wszędzie smród.
    Mieszkańcy to jakiś margines.
    W jednej z kamienic otwarta klatka, a tam na schodach leży menel.
    Za winklem między kamienicami grupa facetów z wąsami pije jakiś spirytus ze słoika.
    Wszędzie się czają mniejsze lub większe grupy 20-30 latków w dresach, tylko się dziwnie patrzą jakby chcieli mnie okraść lub pobić.
    Fabryka karabinów to ruina, a kościół obok niej ma dziury od kul w murze, od ostatniej wojny tego nie usunięto.
    Na ulicy zardzewiałe szyny chociaż tramwaje tu nie jeżdżą.
    Zajezdnia tramwajowa - ruina.
    Na ulicy Kieturakisa poczułem się jak na wsi.
    Dookoła wysoka wysuszona trawa i jakiś drewniany domek/buda, dookoła cegły, smród, jakieś kamienie jakby coś wyburzono.
    Opływ motławy - bagno.
    Na bastionie na ławce grupa dresiarzy obala flaszkę i głośno rozmawiają przeklinając, bałem się wejść na bastion więc go ominąłem.
    Dolna brama zasyfiała, przy niej jakieś ceglane ruiny po dworcu którego nie ma już od prawie 70 lat.
    Ludzie ogólnie bardzo niemili, niechętni mi wskazać gdzie się kierować.
    Co pół godziny ktoś zaczepia że potrzebuje 2 złote.
    Po powrocie do hostelu pani w recepcji bardzo krzywo się na mnie spojrzała gdy powiedziałem że to miasto to syf i ruina.
    Jedyny większy sklep jaki tu znalazłem, to Biedronka.
    A wieczorem wolałem nie wychodzić nigdzie, bo już za dnia strach tu chodzić.
    W nocy co chwila mnie budziły krzyki pijanych dresiarzy, odgłosy tłuczonego szkła.
    Następnego dnia w końcu jakiś turysta mi udzielił wskazówek co do zwiedzania (oczywiście Niemiec, bo Polacy nie wiedzieli co gdzie jest, lub nie chcieli mówić), przeszedłem znów Angielską grobla i trafiłem na Szafarnie - szklany kloc niepasujący do kamienic naokoło.
    Rozwalona przystań okzała się mariną, a za nią zobaczyłem ruiny ceglanych baraków.
    Podobno od zakończenia wojny nikt ich do dziś nie sprzątnął i tak stoją i straszą od 70 lat.
    Całą tą wyspę opływa brązowa brudna woda motławy, a na prawo wielki komunistyczny statek-muzeum nadający się na złom.
    Cofnąłem się, spakowałem się i uciekłem.
    Zdęć nie mam, bo aparat mi ukradli gimnazjaliści i to w biały dzień pod hostelem.

    Ogólnie nie polecam nikomu przyjazdu do Polski.
    Miasto-slumsy trzeciego świata.
    Brudne rozpadające się kamienice z szarymi blokami w tle.
    Patologiczne, kryminalne, menelsko dresiarskie towarzystwo.
    Nie ma po co jeździć, tam się nigdy nic nie zmieni. Zacofany kraj, bieda i nędza, nie dziwie się że tylu Polaków uciekło do Londynu.

    • 31 8

    • Jaki kraj taka hanza.
      Lubeka a Dolne miasto?
      To jak porownanie stolicy Kazachstanu do Las Vegas.

      • 2 4

    • niezłe

      jeszcze edukowany obcy by przypuszczał że ruiny spichlerzy na wyspie spichrzów są od drugiej wojny światowej. ciemniejszy myślał by raczej, że od upadku komuny.

      a żaden nie miał by racji.

      niektóre są w ruinie od wojen napoleońskich od ostrzału rosyjskich armat... w WMG też tak stały, tylko zasłonięte.

      wczoraj byłem świadkiem, jak cudzoziemka w Oliwie usiłowała znaleźć taksówkę... "I cann't understand the system". akcent miała królewski, jakiś student jej tłumaczył jak przeżyć w Polsce... jak dotrzeć do taksówki... nie był dumny...

      Polska też JEST EGZOTYCZNA dla obcych

      • 3 2

    • Ty byś pewnie jeszcze trawę pomalował na zielono, żeby tylko obcokrajowcy byli zachwyceni?

      Dodaj jeszcze podróż TLK z miejscówkami albo kilka lat temu muzea w Gdańsku wszystkie zamknięte, bo był długi weekend;) Przyjechali wtedy do mnie znajomi z Polski.
      Niedawno jechałam zatłoczonym autobusem. Obok mnie siedziała naburmuszona Angielka, która skarżyła się na tłok. Angielka wróci zaraz do siebie, a my tymi zatłoczonymi autobusami jeździmy codziennie.

      • 2 1

  • brak tematu (2)

    witam
    to dotarla Pani w koncu do Kaliningradu czy nie ? po drodze do Kaliningradu tez sa obdrapane budynki.
    Co do wzoru kary migracyjnej - wzor jest przy okienku celnikow - bo to ich karta - wzor jest w trzech jezykach, polski, angielski, niemiecki.

    • 5 0

    • (1)

      Dotarła, bo zamieściła dwa zdjęcia do artykułu.

      • 0 0

      • Jak widać z tych zdjęć, słońca nie było:)

        • 1 0

  • "próbowałam pytać o drogę, to miejscowi - choć sympatyczni - mówili tylko po rosyjsku"

    buhahaha a czego sie spodziewała??
    Kaliningrad to (nawet jak na Rosje) wygwizdowo.
    To jakby sie Pani chciala po angielsku porozumiec w jaks Bartoszycach czy innej Lomzy.
    A i tam budynki wygladaja nielepiej jak w Kaliningradzie.

    • 7 5

  • Dziwne ... (2)

    że mieszkają w obdrapanych bunkrach, a jeżdżą wypasionymi samochodami ...

    • 4 2

    • Może to tak jak u nas sprzed lat: rozpadająca się chałupka, na dachu talerz satelitarny, a przed drzwiami super bryka;) A może to nie są mieszkańcy tych blokowisk, tylko wypielęgnowanych kamienic znad rzeki (zdjęcie).

      • 2 2

    • Dziwne, że u nas 1400 się zarabia a biedaków stać trollowanie w internecie za pomocą tableta.

      • 2 1

  • ehh

    a w Polsce wszystko jest takie ładne i kamienice wszystkie wyremontowane i w ogóle raj na ziemi

    • 6 2

  • szkoda że krótko (2)

    szkoda, że ta pani już wieczorem z Kaliningradu wyemigrowała. Gdyby została może zauważyłaby, że wieczorem wśród tych brudnych blokowisk nie jest niebezpiecznie chodzić. Nie ma, jak u nas, takiej sytuacji, że boimy się przejść koło jakieś grupki osób bo się źle i wyzywająco zachowują. Tam jest cisza i spokój. A to, że jest inaczej niż u nas - no chyba na tym polega zwiedzanie, że poznaje się nowe środowiska a nie oczekuje tego samego co u nas.

    • 9 4

    • racja, jak wpie***l to u nas o to duzo latwiej.

      • 1 1

    • Cisza i spokój :))) Pojedz i w pare godzin póżniej będziesz granicę polską

      całował opia't, jak papież ziemie ojczystą. Tak ci na granicy dadzą popalić, że odechce ci się oglądać tego dziadostwa. Ja tam jeździłem kiedyś na specjalne pieczątki służbowe AB i były niespodzianki ale dzwoniło się do mera i taki jełop w czapce lotniskowcu dostawał ochrzan że siwy dym przez telefon. Ludzi którzy jechali tam normalnie było mi szkoda

      • 0 1

  • "Przeraziła mnie bieda tego regionu, widoczna na każdym kroku. Budynki mieszkalne zniszczone, bloki rodem z japońskiego horroru. Atmosfera bardzo przygnębiająca."

    zapraszam do Gdańska na takie atrakcje.
    przejdź się od ołowianki przez angielska grobla, az do siennickiej.
    albo od torunskiej przez Lakowa az do dlugich ogrodow.
    centrum gdanska - tu masz japonski horror.

    polecam tez orunie, nowy port, przerobke, okolice stoczni oraz letniewo.

    • 8 1

  • Kacap zawsze zostanie kacapem (3)

    Kacap to kacap i tyle.

    • 6 13

    • a polski wąs z reklamówką zawsze pozostanie parobasem z wąsem i siatką. (2)

      • 5 5

      • a ty zawsze pozostaniesz sam na sam ze swoimi kompleksami

        • 5 3

      • Ruska agentura ma się tu dobrze.

        • 5 6

  • Ruska agentura ma się tu dobrze widzę. (1)

    Styl wypowiedzi KGB na forum dominuje.

    • 7 11

    • Streszczaj się,

      bo za chwilę przepustka ze Srebrzyska Ci się skończy i wrócisz do izolatki. Tam internetu nie będzie, nie będziesz miał okazji werbalnie wypróżnić się przed publiką.

      • 3 6

  • Po primo, co w tym dziwnego że Rosjanie mówią i piszą po rosyjsku, po jakiemu mają mówić? Po polsku?

    A z Królewca nie został kamień na kamieniu a co dopiero cżłowiek więc po niemiecku też nie będą gadać.
    Po drugie: nie wiem czego się Pani spodziewała ale Rosja i Ukraina (Białoruś zapewne też choć nie byłem)to poza kilkoma miastami ala LasVegas typu Moskwa, Petersburg, Kijów itp to skansen komunizmu i tam jest TAK JAK U NAS W 1989r. Są całe obwody w których prawie nic się nie zmieniło.

    • 7 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane