• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Komunikacja miejska: wypadki z jej udziałem, ale (zwykle) bez jej winy

Krzysztof Koprowski
18 lutego 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Do większości wypadków z pojazdami komunikacji miejskiej dochodzi z winy innych użytkowników dróg. Nz. wypadek sprzed kilku dni na zjeździe z Trasy Kwiatkowskiego w Gdyni. Do większości wypadków z pojazdami komunikacji miejskiej dochodzi z winy innych użytkowników dróg. Nz. wypadek sprzed kilku dni na zjeździe z Trasy Kwiatkowskiego w Gdyni.

W ubiegłym roku co cztery dni dochodziło do wypadku z udziałem pojazdów komunikacji miejskiej.



Często podczas kolizji z udziałem tramwaju i auta, pojazd szynowy ulega jedynie drobnemu uszkodzeniu, zaś samochód nadaje się do kasacji. Często podczas kolizji z udziałem tramwaju i auta, pojazd szynowy ulega jedynie drobnemu uszkodzeniu, zaś samochód nadaje się do kasacji.
Najmniej wypadków zdarzyło się na trasie SKM-ki - jedynie siedem. Wynika to głównie z całkowitej bezkolizyjności torów kolejowych na odcinku Gdańsk Główny - Gdynia Główna. Te nieliczne wynikają głównie z powodu nagłego wtargnięcia pieszego tuż pod pociąg. Na całej trasie trójmiejskiej pełno jest dziur w płocie i ścieżek, którymi skracają sobie drogę mieszkańcy - m.in. w rejonie stacji we Wrzeszczu, między Wzgórzem Maksymiliana a Gdynią Główną czy też pomiędzy Żabianką a Sopot Wyścigi.

- Pociąg SKM przy prędkości 50 km/h przejeżdża około 13 metrów w sekundę. Ta trzynastka dla osoby przechodzącej poza wytyczonymi miejscami nie może być szczęśliwa, ponieważ droga hamowania w tym wypadku wynosi ponad 250 metrów - ostrzega Marcin Głuszek, rzecznik SKM.

Jak oceniasz pracę szoferów i motorniczych komunikacji miejskiej w Trójmieście?

Niestety, statystyki potwierdzają te dane. W całym 2009 roku na trasie SKM doszło wprawdzie do zaledwie 7 wypadków, jednak aż 6 z nich było śmiertelnych.

Do zdecydowanie większej ilości wypadków dochodzi z udziałem pozostałych środków transportu w Trójmieście. W Gdańsku w niechlubnym rankingu prowadzą tramwaje. Choć ilość linii jest mniejsza niż autobusowych, a same torowiska są często wydzielone z jezdni, to jednak pod kołami pojazdów szynowych ginie najwięcej osób.

Kilka lat temu Zakład Komunikacji Miejskiej prowadził akcję "Czołg na szynach". Ostrzegano w niej, że dwuwagonowy skład wraz z pasażerami waży ok. 50 ton, czyli tyle samo, co duży czołg. Przy zderzeniu tramwaju z samochodem auto ulega znacznym uszkodzeniom. Często zdarza się, że nadaje się już tylko do kasacji, zaś tramwaj wymaga jedynie kosmetycznej naprawy. W minionym roku do wypadków z udziałem auta i tramwaju doszło 6 razy.

Najbardziej niebezpiecznymi miejscami są duże skrzyżowania, jak Węzeł Unii Europejskiej czy skrzyżowanie Miszewskiego-Grunwaldzka-Do Studzienki.

Jednak do jeszcze większej ilości wypadków tramwajowych dochodzi z udziałem pieszych. W 2009 odnotowano 16 takich sytuacji. Bardzo często zdarza się, że piesi, przechodząc przez torowiska, patrzą tylko w jedną stronę. Z tego powodu od kilku miesięcy można zauważyć dość nietypowe zachowanie motorniczych. W trakcie mijania się dwóch pojazdów szynowych, jeden z nich specjalnie czeka na przejściu lub skrzyżowaniu, aż do przejazdu tramwaju z naprzeciwka. Łącznie we wszystkich wypadkach w 2009 roku pod "czołgiem na szynach" zginęło 7 osób.

Mniej śmiertelnych ofiar było w wypadkach z udziałem autobusów, należących do ZKM Gdańsk (głównego przewoźnika autobusowego w Gdańsku) - tylko jeden zakończył się śmiertelnie. W ubiegłym roku w 5 wypadkach brały udział osoby, poruszające się pieszo. Odnotowano natomiast 11 kraks z samochodami.

Statystki zdecydowanie przeczą obiegowej opinii, jakoby kierowcy autobusów lub motorniczowie byli winni większości kraks.

- Za spowodowanie 32 z 38 wypadków, czyli w 84 procent przypadków, winę ponosił pieszy bądź kierowcy innego pojazdu. Z winy motorniczego doszło do trzech wypadków, z winy kierowcy autobusu - tyle samo - informuje Krzysztof Wojtkiewicz, rzecznik prasowy Zakładu Komunikacji Miejskiej w Gdańsku.

W Gdyni wprawdzie doszło do największej liczby wypadków, jednak nie było żadnych ofiar śmiertelnych, zaś statystki obejmują także upadki pasażerów w środku pojazdów. We wszystkich firmach, których pojazdy poruszają się po Gdyni, odnotowano 49 wypadków, z czego zdecydowana większość to zdarzenia, w których udział brały autobusy - 32. Jedynie 15 wypadków to zderzenia z innymi pojazdami ruchu drogowego, zaś w pozostałych uczestniczyli tylko pasażerowie.

- Częstymi sytuacjami były przypadki przewrócenia się pasażerów - zwłaszcza osób starszych - wskutek gwałtownego hamowania pojazdu komunikacji miejskiej, spowodowanego np. zajechaniem mu drogi przez inny pojazd, najczęściej samochód osobowy - mówi Marcin Gromadzki, rzecznik ZKM Gdynia.

Jeżeli dochodzi do wypadku, natychmiast są wzywane odpowiednie służby ratunkowe. Trójmiejscy przewoźnicy mają z nimi bezpośrednie połączenie.

- Nasza spółka należy do Zintegrowanego Systemu Ratowniczego Miasta Gdańska i posiada bezpośrednią łączność ze stanowiskami dowodzenia wydziału ruchu drogowego policji i straży pożarnej - mówi rzecznik ZKM Gdańsk.

Kierowca powiadamia o wypadku centralę ruchu, a ta przekazuje odpowiednie informacje ratownikom. Zdarza się także, że sami pasażerowie wybierają numer alarmowy.

Wszyscy przewoźnicy są ubezpieczeni od wypadków i jeżeli kolizja została spowodowana z winy kierującego pojazdem komunikacji miejskiej, odszkodowania są wypłacane przez współpracujące firmy ubezpieczeniowe.

Należy jednak pamiętać, że nawet najwyższe odszkodowanie nie jest tyle warte, co życie człowieka. Dlatego zawsze należy upewnić się, czy nie nadjeżdża pojazd komunikacji miejskiej. Te kilka sekund może uratować życie.

Opinie (249) ponad 10 zablokowanych

  • wniosek (1)

    Wiecie co czytając te wszystkie komentarze to stwierdzam że najwięcej problemów to mają panie za kierownicą to im jest najbardziej trudno wpuścić autobus, bo jak to tak można wymuszać pierszeństwo skoro ona jedzie. Jednak teoria równa się z praktyką 80% kobiet jeździ jakby miała klapki na oczach i takiego autobusu sygnalizujacego wyjazd z zatoczki autobusowej po prostu nie widzi.

    • 4 3

    • męski szowinista

      • 0 0

  • Po co kierowcy wjezdzaja na tory skoro za tymi torami nie ma wolnego miejsca bo stoi inny samochod? Doprowadza to do tego ze (14)

    auto blokuje tramwaj a tramwaj 3/4 skrzyzowania za sprawa swojej dlugosci. Wina zawsze leci na motorniczego a te barany jeszcze jeb... w te klaksony bez powodu. .Tak samo kierowcy osobowek sami sobie zawdzaja.
    Kierowca wjezdza na skrzyzowanie mimo ze nie ma z przodu miejsca i blokuje jeden badz dwa pasy kierowcom z prawej strony bo wystaje mu "dupa". A wina bedzie lezala oczywiscie po stronie kierowcy ktory zostal zablokowany i stoi tuz przed samochodem go blokujacym.

    • 106 4

    • (2)

      fajnie. tylko wyobraź sobie sytuację, że jedziesz powoli i równo z resztą w korku na zielomnym i nagle korek się zatrzymuje i stajesz na srodku skrzyżowania albo na torach tramwajowych. i wtedy ani do przodu ani do tyłu. takie sytuacje się zdarzają często i nie widzę dobrego rozwiązania.
      nie mówię tu o sytuacjach wjeżdżania na skrzyżowanie na pomarańczowym/czerwonym.

      • 6 5

      • Hmmm... no właśnie. Czasem głupio wychodzi z tym wjeżdżaniem powoli na zielonym. Ja staram się przystanąć przed światłami i zrobić kilka czy kilkanaście metrów odstępu, ale jak parę razy ktoś z innego pasa wchrzani mi się, to i mnie się odechciewa zostawiać odstęp...

        • 1 0

      • w duzym ruchu decyzję trzeba podejmować natychmiast.
        czasem zdarzy sie wlasnie taka sytuacja ktora opisujesz.
        raczej ciezko podac winnego.
        gdybysmy chceli tak uwazac trzebaby jezdzic w odstepach 5metrow od auta poprzedzajacego nas itd.
        jakas sytuacja nie do zrealizowania...
        musimy na siebie uwazac nawzajem, niezaleznie czy mamy pierwszenstwo czy nie a bedzie ok.

        • 3 2

    • (4)

      no tak zgadza się ale zapomniałeś dodać że kierowcy autobusów robią tak samo ;) najprostszy przykład to skrzyżowanie przy Manhatanie.

      • 10 0

      • (2)

        To skrzyżowanie przy Manhattanie jest faktycznie do kitu. Muszę przyznać, że czasem tam jeżdżę, ale włos mi się zjeżył na głowie jak stałem drugi na światłach (z Dmowskiego) i jechałem prosto (z planem trzymania się prawego pasa, bo później Jaśkówką do góry). Wjeżdżam więc na zielonym, a tu zonk. Nie zauważyłem wcześniej, że nie będę mógł zjechać, bo widoczność zasłaniał mi poprzedzający pojazd. Nie podejrzewałem, że stojąc jako drugi nie będę mógł zjechać ze skrzyżowania... Jak tak może być? Ano chyba tak, że z Grunwaldzkiej cisną się, żeby za wszelką cenę być 3 m dalej. Gro kierowców jest na tyle głupich, że nie zdaje sobie sprawy, iż jadąc np. przede mną w korku są TYLKO 3 m dalej.
        Wkurza mnie też jak kierowcy bombowców wchrzaniają się pieszym na przejście i sobie na nim stają, bo przecież mają zieloną strzałkę.

        • 20 0

        • (1)

          Skoro nie podejrzewałeś że nie możesz zjechać, znaczy że prawo jazdy kupiłeś, albo jesteś ślepy lub głupi. Nie tłumacz się, chciałeś być cwany i cię otrąbili. Masz za swoje. Następnym razem trafisz na łysego, co ci ręcznie wytłumaczy gdzie się patrzy jak się jedzie.

          • 4 21

          • Ty to chyba śledczym ze Stołecznej jesteś, co? :D
            Podążając Twoim tokiem rozumowania, to w ogóle nie można by wjechać na skrzyżowanie, bo przecież można nie zjechać (?).

            Jeżeli masz podejrzenie, że kupiłem prawko, to musisz iść na policję, bo ukrywanie przestępstwa też jest przestępstwem. Ale sądząc po poziomie Twojej wypowiedzi, to powinieneś raczej iść do podstawówki - tam uczyli czytać ze zrozumieniem :D

            • 4 0

      • Dlatego jezdze tramwajami - duzy moze wiecej :PPPPP

        • 6 0

    • Bo czasem to jedyny sposób by pokonać skrzyżowanie! (1)

      Przykład: HUCISKO

      Jedziemy od Traktu św. Wojciecha i na Hucisku chcemy skręcić w lewo w kierunku na Nowe Ogrody/Kartuską.

      Zielone światło, skręcamy w lewo i dojeżdżamy do torów. Wjeżdżamy na nie i musimy czekać na zmianę świateł, bo z prawej jadą auta i nie możemy opuścić skrzyżowania. Mamy dwa pasy do jazdy na wprost, na każdym zmieści się ok. 3 -4 aut czekających.

      Jeśli się zatrzymam "prawidłowo" przed torami to zablokuję wszystkich za sobą, a w momencie zmiany świateł też nie ruszę, bo przeciez zielone mają jadący z Targu Drzewnego. A potem znów nie ruszę, bo znów nie moge opuścić skrzyżowania - i nie powinienem wjeżdżać na tory.

      Bez wjeżdżania na tory pokonanie tej sytuacji trwałoby bardzo długo (w oczekiwaniu na "dziurkę" wśród jadących z Targu aut) a kolejka z tyłu rośnie...

      • 2 1

      • Dodam, że nie wjeżdżam na tory gdy widzę nadjeżdżający tramwaj!

        nie jestem samobójcą :)
        Ale jak tramwaju nie widać jak daleko okiem sięgnąć - to nikomu niczego nie blokuję.

        • 2 1

    • Prawda, ale tramwaj w takiej sytuacji też nie ma prawa wjechać na zablokowane skrzyżowanie. A który motorniczy odmówi sobie przyjemności?

      • 5 1

    • (2)

      Zgadzam się, że nie powinno się blokować skrzyżowań.

      Natomiast jestem daleki od stwierdzania czyja kiedy jest wina, bo nie jestem specjalistą. Nie chcę nikogo urazić, ale widzę, że większości ludzi gładko przychodzi pomawianie innych.

      • 15 1

      • (1)

        Prawda jest taka ze jak skrzyzowanie jest zablokowane przez takich baranow to cierpi na tym cala reszta i postoj w korku przedluza sie o kolejne minuty.

        • 19 0

        • Bardzo słusznie zauważasz. Fajnie by było pociągnąć ten temat.

          W skrajnych przypadkach blokuje się ruch na caaałym skrzyżowaniu. Cierpią wszyscy, generują się korki kilometry dalej od skrzyżowań... Co to szkodzi zatrzymać się przed światłami jak nie ma możliwości zjechania ze skrzyżowania? Każdy chce jechać. Za 5 sek. będzie czerwone, przejadą uczestnicy ruchu, którym włączy się zielone, itd. Wszyscy będą jechać, a tak pojawia się frustracja i łańcuchowo nieuprzejme zachowania.

          Ja bym też uważał na takie wyliczanie, bo właśnie chęć "zaoszczędzenia" kilku czy kilkunastu sekund jest czynnikiem, który motywuje bezmyślnych kierowców do wjeżdżania na skrzyżowanie za wszelką cenę. Oczywiście jest to złudna oszczędność. Prawdziwą uzyskuje się innymi sposobami.

          • 22 0

  • najgorsi kierowcy to: kierowcy autobusów,taksówkarze,kierowcy z rej.warszawską i kierowcy samochodów z kratką! beznadziejne,bezmózgowe chamy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    • 3 1

  • (1)

    "1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.
    2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego."

    Problem z tym jest taki, że jak kierowca autobusu złamie punkt drugi, to będzie wypadek i konsekwencje dla kierowcy. Kiedy natomiast kierowcy łamią punkt pierwszy to pozostają absolutnie bezkarni (jak żyje nie słyszałem żeby policja kogoś za to ścigneła, nawet w pijackich opowieściach) . Na miejscu kierowców autobusów też byłbym zły.

    • 5 3

    • a moja koleżanka wlasnie za to dostala kwita

      Nie wpuściła autobusu gdy ten chciał zmienic pas ruchu.

      • 0 0

  • prawda (1)

    policja w Trojmiescie powinna zrobic tak jak zrobili to w stolicy.powinni jezdzic komunikacja miejska i wlepiac mandaty .w Warszawie to poskutkowalo

    • 5 1

    • Powinni wlepiać wiecej mandatów

      - uniemożliwienie włączenia się do ruchu autobusowi sygnalizującemu zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię (art. 18 ust. 1) Mandat w wysokości 300 zł i 5 punktów karnych

      • 0 0

  • Chcecie najciekawsze wypadki z tramwajami? (10)

    Jak wiadomo każdy wypadek jest z winy barana motorniczego, czy króla szos z Ikarusa. Garść anegdotek:

    1. pewna pani na ulicy Kartuskiej, codziennie skręcała w tą samą uliczkę i musiała pokonać tory tramwajowe. Jak co dzień rano ruszyła swoim samochodem i niestety wjechała... w 3 wagon tramwaju. Tłumaczyła się potem, że na tej trasie zawsze jeżdżą 2 wagony :)

    2. Pewne panie z małego miasteczka jechały powolutku przez skrzyżowanie. Jechały... jechały... i wjechały na czerwonym wprost pod tramwaj. Miały szczęście, że motorniczy w porę zauważył co się święci i zaczął hamować. Panie tłumaczyły się, że jechały przecież wolno, bo miały szyby zaparowane.

    3. Pewien taksówkarz lubił siedzieć na ogonie każdemu kto się wlecze przed nim. Na tramwaje bardzo narzekał, że wolno jeżdżą, że dzwonią i w pracy mu przeszkadzają. Tak się w swoim narzekaniu rozwinął, że nie zauważył że tramwaj hamuje. Przydzwonił w tyłek tramwaju. Nawet się nie tłumaczył.

    4. Króle szos, którzy uważają że każdy tramwaj zatrzymuje się na każdym przystanku są znani nie od dzisiaj. Jeden taki inteligentny nie zauważył że przystanek jest za skrzyżowaniem i wjechał wprost pod tramwaj. Tłumaczył się, że tramwaje przecież zawsze się zatrzymują. Niestety przystanek stoi tam od wielu lat za skrzyżowaniem.

    5. Pewien przedstawiciel handlowy przyzwyczajony był, że jego limuzynie skoda koloru białego każdy ustępuje na drodze. Kiedy zobaczył że tramwaj przed skrzyżowaniem zwalnia, wjechał wprost pod ten tramwaj. Tłumaczył się, że przecież ten zwalniał, czyli go puszczał.

    6. Pewien imprezowicz wracał swoją wypasioną furą do domu. Niestety na drodze były różne przeszkody terenowe. Na Siedlcach uderzył w tramwaj, później uciekając zawadził o krawężnik. W centrum wpadł na torowisko i już nie wyjechał. Otworzył drzwi i wypadł na tory. Taki był pijany.

    7. Inny miłośnik promili przy Operze wjechał w ostatni zjeżdżający już o północy tramwaj. Jechał z taką prędkością, że życie uratowało mu to, że uderzył w sprzęg miedzy wagonami. Jakby był trzeźwiejszy i hamował, to by walnął w wózek drugiego wagonu i zabraliby go w czarnym worku. Znowu okazuje się, że pijany ma szczęście :)

    8. Pewien Wietnamczyk handlujący ciekawym oprogramowaniem, przy Operze otarł się o tramwaj. Oczywiście zaczął uciekać. Przy Galerii Bałtyckiej (wtedy jeszcze Słowackiego) najechał na krawężnik i wyleciał jak z procy akurat na torowisko pod nadjeżdżający tramwaj. Miał tego dnia dwie kolizje z tramwajem ze swojej winy, oraz ucieczkę i chyba coś jeszcze :)

    9. Pewien Król Bezdroży swoim nowiutkim autkiem terenowym nie chciał stać w korku, więc postanowił skrócić swoje męki, przejeżdżając przez pas zieleni. Przejechał przez jeden tor, ale na drugim utknął, bo urwał koło. Na szczęście dla niego tramwaj wyhamował. Tłumaczył się, że przecież to dobre auto i nic takiego nie powinno się zdarzyć.

    10. Gwiazda :) Pewien starszy pan stał na skrzyżowaniu. Chyba zapomniał zaciągnąć hamulca ręcznego, bo samochód stoczył się do tyłu i zawadził hakiem o przejeżdżający tramwaj. Kierujący tramwajem nic nie zauważył. Został zatrzymany, jako uciekający z miejsca kolizji. Pobieżne oględziny wykazały winnego :) Żeby było śmieszniej, ślady były dopiero w połowie 3 wagonu.

    11. Cwaniak :) Pewien starszy pan wszedł na czerwonym świetle pod tramwaj. Na szczęście ten dopiero ruszał z przystanku i pan tylko się przewrócił. Szybko wstał i pomimo próśb oddalił się z miejsca zdarzenia. Wezwany został radiowów Centrali Ruchu, spisany został protokół i tramwaj pojechał. Za jakiś czas motorniczy został zatrzymany jako sprawca wypadku, który uciekł z miejsca zdarzenia. Okazało się, że syn starszego pana postanowił zarobić, kazał tacie iść do szpitala i skarżyć się na bóle, a sam zadzwonił na policję. Niestety dla tej dwójki, minęli się z prawdą i dostali nie dość że mandat, to jeszcze oskarżenie o składanie fałszywych zeznań.

    A teraz coś w drugą stronę dla odtrucia :)

    Pewien motorniczy zawadził o źle zaparkowany samochód osobowy. Kierowca tego samochodu wybiegł z domu i powiedział że bardzo się śpieszy, bierze winę na siebie, bo przecież źle zaparkował. Motorniczemu szczęka opadła! :)

    A teraz mniej śmieszne. Tramwaj to ogromna masa. Z powodu częśto słabej przyczepności, ma długą drogę hamowania. Wiem jak to jest, bo od lat prowadzę tramwaj. Czasami wylany olej, liście, mżawka powodują że tarcie metalu o metal jest bardzo słabe i tramwaj wpada w poślizg. Uważajcie na to. Kiedy prowadzę samochód, nigdy nie jadę na pewniaka. Wiem że mogą zawieść hamulce w tramwaju, może być ślisko. A nawet jeśli wina będzie po stronie motorniczego, bo nie przewidział warunków (a zmieniają się dramatycznie) to mój czas i zdrowie są ważniejsze.
    Miałem kiedyś przypadek, że tylko opanowanie i refleks kierowcy samochodu osobowego uratował przez wypadkiem. Była to kobieta i wielki szacunek dla niej. Zacząłem hamować ponad 100 metrów przed skrzyżowanie, z prędkości około 30km/h. I okazało się, że szyny są tak śliskie, że nie dam rady wyprowadzić tramwaju z poślizgu. I jechałem tak... jak łyżwiarz po lodzie. W tramwaju cicho, bo wszystkie koła stanęły w miejscu. Zacząłem dzwonić i mrugać długimi. Przejechałem na czerwonym całe skrzyżowanie i przystanek oczywiście. Gdyby nie refleks tej pani, doszłoby do wypadku i to z mojej winy. Może później w sądzie bym się bronił, wskazując na zanieczyszczenie szyn na przykład olejem, czy innym środkiem, którego nie byłem w stanie przewidzieć. Ale to już po wszystkim.

    • 29 5

    • (1)

      ciekawe komu sie chce to czytac

      • 0 10

      • no np. mi się chciało

        i bardzo dobrze się to czytało :)

        • 2 0

    • 12. Radiowóz (Policja) wyjeżdzajacy z Helskiej wbija się w drugi wagon jadącego z prędkością ok. 15 km/h tramwaju.

      • 2 0

    • Podoba mi się

      Mógłbys pisać książki

      • 3 0

    • Bardzo ciekawie i ładnie napisane. Gratuluje talentu do języka :D

      • 7 0

    • Przestan kierowco bez kierownicy rozsmieszac ludzi (3)

      • 1 11

      • A dlaczego? (2)

        A dlaczego ma nie rozśmieszać? Fajny opis ciekawych zdarzeń z udziałem "transportu szynowego". Wolę czytać coś takiego niż obrzucanie się błotem, krytykowanie komentujących, krytykowanie władzy, krytykowanie opozycji, narzekanie na pogodę, oskarżenia, wyzwiska itp.

        :)

        • 12 0

        • Kierujacy tramwajami wcale nie sa swieci (1)

          Maja swoje za uszami.Trzeba byc sprawiedliwym

          • 2 2

          • Dlatego jest to forum otwarte, żebyś mógł napisać swoje anegdotki :)

            • 0 0

    • Jak przestaniesz dlubac w nosie i zajac sie prowadzeniem to bedzie ok

      • 1 5

  • Kierowca w wiekszosci przypadków jest winny w wypadku ! (1)

    Kierowco wiecej uwagi !

    • 2 1

    • kierowca osobowki czy autobusu? wszyscy powinni uwazac, piesi tez.

      • 0 0

  • tramwaje (4)

    ja dziękuje wszystkim motorniczym za nie udzielanie pierwszeństwa kierowcom na skrzyżowaniu ulic Obrońców Westerplatte i Wita Stwosza. Dodajmy że znak stopu na ul. Wita Stwosza przy skrzyżowaniu z Westerplatte dotyczy tramwajów !!

    • 3 0

    • (3)

      Proszę bardzo :)
      Następnym razem jak Ciebie zobaczę, to na pewno Ci nie ustąpię pierwszeństwa. W końcu jak ktoś ładnie dziękuje, to nie będę robił na złość inaczej.
      Jeszcze mi się nie zdarzyło nie ustąpić. Stoję, macham ręką, a taki czeka, bo znaków i przepisów nie zna, to w końcu jadę. Jeszcze lepsi są ci, którzy jadą Obrońców, mają znak droga z pierwszeństwem i zatrzymują się. I teraz pytanie, ruszyć tramwajem, czy stać jak ciołek?

      • 4 2

      • dobrze prawisz he he ale i tak jesli spowodujesz wypadek na tym stopie to bedzie twoja wina Panie motorniczy. Fakt ludzie stoja bo odczuwaja respekt przed taka masa zelastwa.

        • 1 0

      • Co to znaczy jak ciołek? Jak nie masz pierwszeństwa, to nie jedziesz!

        Dobrze, że kierowcy uważają. Teraz nagle źle, że kierowcy uważają. O scho choszi?

        • 1 0

      • no to sorry

        ale jak motorniczy nie wie czy na "stopie" możesz ruszyć, bo ktoś na drodze z pierwszeństwem się waha to mam tylko jedno pytanie: gdzie kupiłeś prawo jazdy???

        • 1 1

  • (1)

    Kierowca autobusu ruszającego z przystanku nie ma pierwszeństwa, ale kierowca jadącego samochodu musi go puścić - wychodzi dokładnie na to samo.

    • 0 0

    • Nie ma pierwszeństwa ale...

      - uniemożliwienie włączenia się do ruchu autobusowi sygnalizującemu zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię (art. 18 ust. 1) Mandat w wysokości 300 zł i 5 punktów karnych

      • 0 0

  • Taryfikator mandatów.

    - uniemożliwienie włączenia się do ruchu autobusowi sygnalizującemu zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię (art. 18 ust. 1) Mandat w wysokości 300 zł i 5 punktów karnych

    • 3 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane