- 1 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (360 opinii)
- 2 Remontują, zamiast wyburzyć. Dlaczego? (72 opinie)
- 3 8 godzin opóźnienia i lądowanie w Poznaniu (284 opinie)
- 4 Kredkami w kierowców przy przejściu (65 opinii)
- 5 Jak zniszczono Rady Dzielnic w Gdyni (153 opinie)
- 6 Były wiceprezydent Gdańska skazany (44 opinie)
Konserwator przymusił właściciela do wzięcia dotacji na ratowanie dworu
Jest szansa, że Dwór Studzienka, który jest w prywatnych rękach, zostanie zabezpieczony przed kompletną ruiną. To efekt dość niekonwencjonalnego działania konserwatora zabytków, który wymógł na właścicielce, by skorzystała z 350 tys. zł ministerialnej dotacji na ratowanie dworu.
Była to oddolna, anonimowa inicjatywa, która później trafiła na fora internetowe, z następującym apelem:
"Nie wiem już jak zwrócić uwagę władz miasta na ten przygnębiający akt obumierania czystej i pięknej materii(..) Zróbmy coś, by sami sobie udowodnić, że można. Klepanie w klawiaturę i wzdychanie do starych pocztówek to fajna rzecz. Ale czy nie warto, by zrobić choć trochę więcej?" - czytamy na Forum Dawny Gdańsk.
Czytaj też: "Akcja klepsydra" na pożegnanie Dworu Studzienka.
Nie wiadomo, czy z powodu tej akcji, ale Dariusz Chmielewski, obecny pomorski konserwator zabytków też miał dość, że zabytek, który od 15 lat jest w prywatnych rękach Aleksandry Kociałkowskiej, prezes Europejskiej Fundacji Ochrony Zabytków, popada w coraz większą ruinę. Co zrobił?
- Po niełatwych rozmowach z właścicielką zasugerował, by wzięła dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na ratowanie zabytku. Wsparł też procedurę pozyskania tej dotacji i udzielił rekomendacji. Nic nie stało na przeszkodzie, by właścicielka się o nią ubiegała, tym bardziej, że jest to chyba jeden z najlepiej przebadanych i udokumentowanych dworów - wyjaśnia Marcin Tymiński, rzecznik pomorskiego konserwatora zabytków.
Wysokość ministerialnej dotacji to 350 tys. zł. Dzięki temu prace ratownicze przy zabytku mają rozpocząć się jeszcze w tym roku. Kwota ta wystarczy na zabezpieczenie najbardziej zniszczonej północnej ściany dworu oraz dachu. Inspektorzy pomorskiego konserwatora zabytków podczas przeprowadzonej w lipcu zeszłego roku kontroli stwierdzili katastrofalny stan tych elementów obiektu, którym w każdej chwili grozi zawalenie.
Co ciekawe, mają też zostać zabezpieczone odkryte zupełnie niedawno na suficie w jednym z pomieszczeń dworu polichromie, prawdopodobnie z XVIII wieku. W przyszłości, po renowacji, znów będą mogły stać się częścią wystroju obiektu. Jednak do tego jeszcze daleka droga.
- Na to, by miejsce to odzyskało dawny blask potrzebne są znacznie większe środki. Właścicielka dworku deklaruje chęć pozyskania grantu 1 mln euro z tzw. funduszy norweskich. Konserwator będzie się jej działaniom w tym kierunku przyglądał - zapowiada Tymiński.
Dwór Studzienka wraz z wozownią oraz terenem o powierzchni blisko 7 tys. m kw. kupiła od miasta w 1998 roku spółka Aleksandra, należąca do Kociałkowskiej. Zapłaciła za wszystko 180 tys. zł, ponieważ uzyskała 50-procentową bonifikatę. Dodatkowo została zwolniona z podatku od nieruchomości.
Właścicielka, chcąc odbudować obiekt, założyła Europejską Fundację Ochrony Zabytków. Jednak mimo wykonanego programu konserwatorskiego, badań archeologicznych i sporządzenia pełnej dokumentacji i projektu remontu, przez lata nie udawało jej się znaleźć funduszy na remont. W odtworzonym zespole Studzienka miałby powstać hotelik, określony mianem domu pracy twórczej dla artystów. W zrekultywowanym parku właścicielka chciałaby zrekonstruować "cudowne" źródełko.
Opinie (106)
-
2013-08-21 08:55
ile w Polsce wydajemy rocznie na remonty i renowację
zamków, pałaców, obozów konc., muzeów, renowację obrazów, i innych eksponatów? A do tego na ochronę (systemy i pracownicy)? OK - rozumiem, że trzeba, ale chciałbym wiedzieć.
Wydatki to środki przekazane nie tylko przez Państwo, ale przez samych właścicieli i wpływy z biletów.- 5 0
-
2013-08-21 08:57
czy jesteśmy aż tak bogaci, że mamy dawać kasę na ruinę?
bo ktoś nie miał kasy na remont lub nie chciał remontować licząc na pomoc? Taką ruinę zburzyć i wybudować tam coś ładnego. Albo sprzedać komuś (Belgowi, Norwegowi) i niech on remontuje.
Nie stać nas na wszystkie takie ruiny (remonty).- 5 15
-
2013-08-21 09:04
Szkoda, że nie było tego konserwatora, tylko ta poprzednia d...a wołowa, kiedy "pan" Dargacz rujnował dwór przy Myśliwskiej. Ale park zawsze można jeszcze ratować! Znajdźcie jakieś luki w prawie i odbierzcie mu tę działkę (plus kara finansowa).
- 20 1
-
2013-08-21 09:09
Do redakcji Trojmiasto.pl
Do artykułu wkradła się pewna nieścisłość. Skoro, wg. ramki na dole materiału, dwór zbudowano pod koniec XVIII wieku to jak możliwym jest, że odkryte na suficie polichromie pochodzą z przełomu XVII i XVIII wieku? Zostały na nim namalowane kilkadziesiąt lat przed powstaniem dworku?
- 11 0
-
2013-08-21 09:14
Przekleństwa cisną się na usta patrząc na cenę za którą ta kobieta kupiła nieruchomość. Jak zawsze są równi i równiejsi.
- 19 0
-
2013-08-21 09:35
Sprzedają zabytki za "psi grosz",a po pietnastu latach budzą sie z reka w nocniku ,jak trzeba wpompować fortunę,żeby ruinę
Konserwator miałby się czym chwalić,gdyby babsku odebrano nieruchomość i to wiele lat temu,gdy widać było,że zabytek obraca się w ruinę.
- 22 0
-
2013-08-21 09:52
zabytek, który od 15 lat jest w prywatnych rękach Aleksandry Kociałkowskiej, prezes Europejskiej Fundacji Ochrony Zabytków, (1)
Poznasz Pana po cholewach !!!
- 26 0
-
2013-08-21 19:18
Raczej : jaki pan,taki kram :(
- 1 0
-
2013-08-21 09:57
sonda
jak myslicie - czy gdyby dworek byl w rekach niemcow tez by tak wygladal? klania sie typowa polska cecha czyli niedbalstwo i niegospodarnosc
- 12 4
-
2013-08-21 10:00
Nie ma innego wyjścia jak dotacje, niestety...
i mimo, że mam antysocjalistyczne podejście do wielu kwestii - w tym przypadku uważam, że państwo (czyli de facto my wszyscy) powinno wspierać finansowo właścicieli zabytków, tak aby mieli interes w ich ratowaniu. Inaczej postępować będzie ich degradacja, bo albo nie znajdzie się chętny na wykładanie w całości z własnej kieszeni na wymagającą renowację, albo zabytek nie zostanie w ogóle sprzedany. W obu przypadkach ostatecznie zniknie z powierzchni. Niestety, nie każdy zamożny człowiek jest estetą i wielbicielem dawnej architektury. Ja nim jestem i zawsze mnie oburza i martwi znikanie dawnej zabudowy, ale z drugiej strony staram się zrozumieć (choć nie pochwalam) chłodne kalkulacje inwestorów. Burzenie budynków z poprzednich epok nie jest przecież żadnym współczesnym wynalazkiem; robiło się tak przez wszystkie poprzednie stulecia. Z drugiej strony, zważywszy na ogólną nijakość tego co się obecnie buduje uważam, że w tej właśnie kwestii musimy wyciągać wnioski z minionych lat i być zwyczajnie mądrzejsi.
- 9 1
-
2013-08-21 10:21
NO TO TERAZ KOLEJ NA ZAJEZDNIĘ TRAMWAJOWĄ PRZY POMORSKIEJ
mimo, że właściciel bardzo zabiega o całkowitą jej dewastację, to zajezdnia jest jeszcze do urtowania.
- 17 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.