• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Krwawi bracia na gdańskim gościńcu

Marek Gotard
27 października 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Szymon Mattern zakończył swój niesławny żywot, wieszając się w lochu gdańskiej Baszty Kotwiczników. Jego duch podobno do dziś dnia snuje się po wnętrzach Baszty, choć pracownicy Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków, którzy mają tam swoje biura, przekonują, że w godzinach pracy nigdy się nie pojawia. Szymon Mattern zakończył swój niesławny żywot, wieszając się w lochu gdańskiej Baszty Kotwiczników. Jego duch podobno do dziś dnia snuje się po wnętrzach Baszty, choć pracownicy Wojewódzkiego Urzędu Konserwatora Zabytków, którzy mają tam swoje biura, przekonują, że w godzinach pracy nigdy się nie pojawia.

To jedna z najbardziej krwawych gdańskich historii sprzed kilkuset lat. Jest w niej zemsta, brawura, okrucieństwo, i niejednoznaczność ludzkich losów. W opowieści o braciach Mattern, którzy na wieki zapisali się w historii Gdańska, nie brakuje też... zjaw.



Szczegóły kupieckiego sporu z 1492 roku chyba ostatecznie zaginęły już w mroku dziejów. Wiadomo tylko, że któregoś dnia na jednym z portowych nadbrzeży wybuchła dzika awantura o zamoczony ładunek, który przypłynął na jednym ze statków. Paradoksalnie spór mógł dotyczyć niewielkiej kwoty, gdyż wiadomo, że największe konflikty często powodują drobiazgi. W każdym razie, jak wzmiankują stare kroniki, skończyło się na tym, że dowodzący statkiem szyper został ciężko pobity, a kupiec, niejaki Schulze, dogorywał nad brzegiem Motławy z obciętymi członkami. Tym, który okaleczył adwersarza, był również kupiec – Grzegorz Mattern.

Kupiecki spór znalazł finał w sądzie. Skazany na banicję i pozbawiony całego majątku Grzegorz Mattern musiał opuścić Gdańsk. Na próżno odwoływał się od zasądzonego wyroku. Będąc pozbawionym wszystkiego i nie mając już nic do stracenia, Mattern poprzysiągł zemstę. A ta, podobnie jak sprawiedliwość, często uderza zupełnie na ślepo.

Na gościńcach pod Gdańskiem rozpoczął się krwawy karnawał rabunku i zbrodni. Skrzyknięta pod wodzą Matterna banda z lubością grabiła kupców i gwałciła niewiasty, przemierzające gościniec. Być może w poczuciu całkowitej bezkarności zbóje Matterna potrafili być zarówno całkowicie bezwzględni, jak i wspaniałomyślni. Najwięcej szczęścia mieli kupcy nie pochodzący z Gdańska. Ci przeważnie uchodzili z życiem z matternowych zasadzek.

Grzegorz Mattern na tereny rabunków szczególnie upodobał sobie okolice Pruszcza. Tu bowiem zbiegały się szlaki komunikacyjne z Tczewa i Chojnic.

Gdańszczanie próbowali rozbić bandę swojego "adwersarza", a wobec schwytanych zbójców nie mieli najmniejszej litości. W 1495 roku siedmiu ludzi z grzegorzowej kompanii ścięto pod kościołem w Pruszczu Gdańskim, a ich głowy wbito na pale i ustawiono na postrach przy gościńcu.

Na Matternie nie zrobiło to jednak wielkiego wrażenia. Mając poparcie miejscowej ludności, która, podobnie jak on, nienawidziła gdańszczan, z biegiem czasu tak się rozzuchwalił, że w 1499 roku napadł i spalił Długie Ogrody. Ofiarą gwałtu i ognia padła między innymi nowo wybudowana fara, czyli kościół parafialny (prawdopodobnie chodzi o kościół pod wezwaniem św Barbary), którą oddano do użytku zaledwie 11 lat wcześniej.

Zbójeckie życie Grzegorz Mattern zakończył jednak w Krośnie. Tam pojmano go i zabito 7 kwietnia 1502 roku.

Od krwawych występków Grzegorza Matterna dystansował się jego brat, Szymon. Również kupiec, starał się spokojnie prowadzić swoje interesy. Niestety, nie docenił mocy ówczesnego "czarnego PR". Nieustannie posądzany o współpracę z bratem, zbankrutował i, podobnie jak Grzegorz, poczuł, że nie ma już nic do stracenia.

Historia lubi się powtarzać, a powtórki często bywają gorsze od pierwowzoru. W zbójeckim rzemiośle Szymon Mattern przerósł swojego brata. Kolorem zbrojnej bandy Szymona był zielony. W roku 1515, 180 ubranych na zielono rzezimieszków podpaliło gdańskie spichlerze. W Gdańsku i okolicach znów lała się krew.

Bólem i cierpieniem Szymon Mattern sycił się przez kilkanaście miesięcy. W Roku Pańskim 1516 siedział już w niesławnym lochu Baszty Kotwiczników. Warunki były tam tak ciężkie, że Szymon niedługo potem się powiesił. Jego zwłoki, na rozkaz miejskich rajców, połamano kołem i zawieszono na szubienicy. Tak aby swoim samobójstwem nie wywinął się od słusznej należącej mu się kary.

Śmierć drugiego braci Mattern zakończyła prawie 25 letni okres trwogi na okolicznych szlakach.

Po swojej śmierci obaj bracia nadal nawiedzali gościńce. Tym razem jako legendarni zbóje, którymi straszono dzieci nie tylko w Gdańsku, ale także na niedalekiej Warmii czy nawet na Mazowszu. A niektóre z Matternowych legend przetrwały do dzisiaj.

Mieszkańcy Klonówki, obok Starogardu Gdańskiego, do dzisiaj przekazują sobie historię o niedalekim wąwozie, w którym mieli ukrywać się i zostawić tam swoje skarby zbóje Maternów.

Wśród gdańszczan utarło się też przekonanie, że do Matternów należała podgdańska wieś Matarnia. Jej nazwa pochodzi jednak nie od złowrogich kupców, tylko od pierwszego patrona miejscowego kościoła – włoskiego biskupa Materna, który zmarł w 314 roku naszej ery.

Podobno duch Szymona Matterna nawiedza też stojącą do dziś Basztę Kotwiczników. Krwawe widmo chodzi ponoć w nocy po zakamarkach baszty, nie dając zapomnieć o losach swoich i brata. Ciągnie się za nim też korowód niewinnych ofiar braterskiej zemsty...

Opinie (107) ponad 10 zablokowanych

  • jaki spokój na tym zdjęciu, nie to co dziś

    eh :(

    • 0 0

  • Ilu mieszkańców wie że na Wyspie Spichrzów było getto gdańskie jakieś 10-15 lat temu Adamowicz obiecał tablicę na nowym budynku ale deweloperka rządzi i wątpię aby się pokazała !!!

    • 2 0

  • Może ktoś by zajął się zebraniem takich historycznych legend o naszym pięknym Gdańsku !! Kiedyś miałem wydanie" Legendy Gdańskie " ale to forma bajki a takie autentyki ciekawie opisane dały by obraz życia w dawnych czasach !!

    • 1 0

  • ferberom nie

    dajcie nazwę tramwajom Matterna, Ferberowie to byli żli ludzie

    • 2 0

  • Super historia!!!

    Więcej takich artykułów, są świetne:)
    Pozdrawiam!
    Założyciel KLUBU MIASTA CZTERDZIESTU BRAM na N/K

    • 0 0

  • WIĘCEJ TAKICH HISTORII, PROSZĘ (1)

    • 66 1

    • WIĘCEJ TAKICH HISTORII i LEGEND O NASZYM MIEŚCIE!!!

      Proszę o więcej takich artykułów, są świetne:)
      Pozdrawiam!
      Założyciel KLUBU MIASTA CZTERDZIESTU BRAM na N/K

      • 0 0

  • jest jakaś książka (2)

    opisujące te stare dzieje???

    • 0 0

    • JEST!!! (1)

      Dostałam w nagrodę razem ze stypendium. Świetnie się czyta - Przygody Robin Hooda nie umywają się do niej. Pędzę do budy, ale mam w plecaku

      • 0 0

      • Zapomniałam dodać: SZEPTY RADUNI, SZEPTY MOTŁAWY aut. Gołaszewski

        • 0 0

  • przed wojna to bylo... (7)

    "kupiec, niejaki Schulze, dogorywał nad brzegiem Motławy z obciętymi członkami"
    Kiedys to wszystko bylo lepsze - ludzie mieli nawet po kilka czlonkow...

    • 59 16

    • haha

      hahahaha dobre ;p pozdrawiam

      • 0 0

    • (1)

      Tak kiedyś nazywano kończyny

      • 3 2

      • Kończynami tez można, widziałem kiedyć jak jedna pan jednej pani robił nogą...

        • 1 1

    • (2)

      mialem o tym samym napisac

      • 2 6

      • a wy faceci , tylko o jednym..... (1)

        • 8 0

        • tk, to skrót od Tereski

          • 1 0

    • taki owczesny oruniak

      i skonczyl jak dzisiejsze oruniaki koncza

      • 5 1

  • Zdjęcie pokazuje gdański syf. Nabrzeże rozwalone, porośnięte krzaczorami. Motława w tym miejscu jest płytka do kostek. A powinno byc super nabrzeże gdzie mozna spacerować i pływac sobie np kajakami.

    • 3 1

  • Pierdoły. (2)

    • 8 113

    • spadaj pierdoło i odczep się...

      • 0 0

    • SAM JESTEŚ PIERDOŁA

      • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane