• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kucharkom dziękujemy

Tadeusz Gruchalla
23 września 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Kuchnie i stołówki szkolne są zagrożone. Ofiarami mogą być dzieci. Wiceprezydent Gdańska Waldemar Nocny zdradził wąskiej grupie dyrektorów szkół prowadzonych przez miasto Gdańsk, że bierze pod uwagę likwidację etatów pracowników szkolnych kuchni, dzięki czemu zaoszczędzi rocznie 8 mln zł. Dyrektorzy twierdzą, że otrzymali zakaz informowania o tym planie dziennikarzy, przypomniano im o obowiązku zachowania pełnej lojalności.Dyrektorzy szkół podstawowych i gimnazjalnych prowadzonych przez miasto Gdańsk są w trudnej sytuacji.

Z jednej strony muszą być lojalni względem przełożonego, z drugiej los dzieci nie jest im obojętny tak, jak urzędnikom. Ci ostatni twierdzą, że choć szkoły nie mają obowiązku karmienia dzieci, to jednak los dzieci także nie jest im obojętny. Wiceprezydent Gdańska Waldemar Nocny potwierdził wczoraj w rozmowie, że rzeczywiście szuka oszczędności i coś ze szkolnymi kuchniami trzeba zrobić.

- Coś, ale co? - wzrusza ramionami jedna z dyrektorek gdańskich szkół, gdzie obecnie ze szkolej kuchni korzysta 400 uczniów. - Rozumiem, że miasto poszukuje pieniędzy, ale moje zdanie jest takie: jeśli jest jakikolwiek pomysł, to powinien on być sprawdzony. Jestem za pilotażem. Nie można robić czegoś, nie wiedząc jak ma wyglądać.

Dyrektorzy są przeciwni dzierżawie szkolnych stołówek, sprywatyzowanie też ich zdaniem nie zda egzaminu. Posiłki dostarczane w ramach cateringu także nie będą gwarantem jakości oraz utrzymania dotychczasowej odpłatności za nie. Obecnie uczeń płaci za tak zwany wkład do kotła. W większości gdańskich szkół koszt ten wynosi 2,50 zł, ale natrafiliśmy na szkołę, gdzie koszt ten wynosi 2,10 zł.

- Nie wyobrażam sobie, jak można żerować na ludzkiej biedzie i stosować oszczędnościowe eksperymenty na dzieciach - powiedziała nam dyrektorka innej gdańskiej szkoły. - Takimi pomysłami władz miasta jestem zniesmaczona. Oszczędności zawsze należy szukać, ale czy u dzieci? Dla wielu uczniów gorący obiad w naszej kuchni jest jedynym posiłkiem w ciągu całego dnia. Zawsze dbamy o to, aby były kaloryczne i smaczne. Teraz chce się i na tym zaoszczędzić.

Wiceprezydent Nocny twierdzi, że ów pomysł nie jest niczym nowym, mimo że dyrektorzy dopiero teraz biją na alarm.

- Jeżeli chodzi o przemyślenia dotyczące stołówek szkolnych, to już od dwóch lat są w urzędzie brane pod uwagę - tłumaczy W. Nocny. - Nie ukrywam, że zaczęliśmy rozmawiać z dyrektorami, którzy takie stołówki posiadają, ale nie zawsze prowadzą. Chcieliśmy usłyszeć ich opinie w tym względzie. Szukamy najlepszego rozwiązania dla zaopatrzenia dzieci naszych w gorące posiłki, a jednocześnie, żeby koszty utrzymania stołówek nie były kolosalne.

Wiceprezydent mówi, że żadne decyzje jeszcze nie zapadły. Szuka na razie złotego środka. Gdy go znajdzie, przedstawi pomysł reorganizacji prezydentowi miasta. Przyznaje, że w grę wchodzi 8 mln zł oszczędności. Co ma być w zamian, tego jeszcze nie wie.

- Różne szkoły mają różne doświadczenia - tłumaczy. - Mogą być propozycje dla obecnych załóg kuchennych, czy może chciałyby założyć spółkę pracowniczą? To tylko jedna z wersji. Inna to catering, z którego korzysta już część szkół. Na razie zbieramy informacje, opinie, sondujemy zdania na ten temat. Bo warto pomyśleć o zmianie dotychczasowego stanu rzeczy.

- A dlaczego warto? - dociekaliśmy.- Ponieważ kuchnie kosztują miasto bardzo dużo, bo blisko 8 mln zł, natomiast nie jest to obowiązek szkolny, wszystko za pieniądze gminy. Zatrudniamy pracowników, co więcej, żywimy za nasze pieniądze, blisko 1,5 mln zł, dzieci wskazane przez MOPS na dożywianie, bo mają z tym problemy w swoim środowisku.

Nocny zapewnia, że dzieci nie mają odczuć jakiejkolwiek zmiany. Ale nie potrafi odpowiedzieć, czy reorganizacja ta nie spowoduje podwyższenia ceny posiłku.

- Dlatego potrzebujemy nieco czasu, żeby owe analizy przeprowadzić, także to, czy ktoś nam nie zaproponuje wyższej ceny posiłków, bo nie chcemy dzieci obciążać dodatkową opłatą.

Wiceprezydent nie zapewnia, że w każdej szkole stołówki zostaną utrzymane.

- Może nie być celowe ich utrzymywanie, jeśli w sąsiedniej szkole stołówka jest lepiej wyposażona i może przygotowywać posiłki także dla sąsiednich szkół... - tłumaczy W. Nocny. Wiceprezydent mówi natomiast, że obecne plany mają wyłącznie charakter teoretyczny, a nie merytorycznych planów.

- Nam wszytkim przecież chodzi o żywienie dzieci - dodaje. -
Ale za wiele obecnie to nas kosztuje.Dyrektorzy szkół obawiają się, że z chwilą likwidacji etatów pracowników szkolnych stołówek, z problemem pozostaną sami. To oznacza, że bez pieniędzy z samorządu nie będą w stanie zrobić nic.

- Gdyby w grę wchodziła likwidacja szkolnych stołówek, byłoby to z wielką szkodą dla dzieci, a szczególnie tych, którym w domach nikt nie zapewnia im ciepłego posiłku - uważa Krzysztof Weyna, pomorski wicekurator oświaty w Gdańsku. - W tym przypadku oszczędności nie powinny być szukane. Można szukać oszczędności w racjonalności wydatkowania pieniędzy na dożywianie, ale nie przez jego likwidację. Namawiałbym władze miasta, żeby zrewidowały ten pomysł i jednak pozostały przy utrzymaniu szkolnych stołówek.Dodajmy, że Gdańsk dotuje utrzymywanie blisko 70 szkolnych stołówek, opłacając także związane z ich prowadzeniem etaty.
Głos WybrzeżaTadeusz Gruchalla

Opinie (264)

  • podniosło mi sie ciśnienie z rana po tym artykule
    najlepsze oszczednosci zrobi Nocny jak zlikwiduje swój etat
    wcale nie płaca za dzieci wskazane przez MOPS bo MOPSowi wystawiane sa faktury za posiłki dzieci ktore oni wskazują.
    Nie czarujmy sie ale jeśli to będzie catering to ceny obiadów napewno wzrosną i jeszcze mniej rodziców bedzie stać na zapewnienie dzieciom ciepłego posiłku.
    Nie bardzo też sobie wyobrazam jak dzieciaki z klas I - III maja wędrowac do innej szkoły na posiłek
    bez przesady, szkoły u nas nie są jednak co 5 kroków i czasem trzeba pokonac ruchliwe ulice a nawet przejść na inne osiedle
    Wstrętna pazerna kreatura nie liczaca się z dziećmi i ich mało zarabiajacymi rodzicami

    • 0 0

  • to świństwo

    Czasami jest to jedyny posiłek dla dziecka w ciagu dnia, niech pan Nocny swoim dzieciom przestanie gotować obiady i serwować śniadanka!!!

    • 0 0

  • A się nam Bolo rozeźlił z rana

    Spokojnie Bolo, bo od porannej złości piwo w butelkach kwaśnieje.
    1. Więźniowie są utrzymywani przez budżet centralny, szkoły- samorządowy. Co oczywiście nie oznacza, że poszukiwanie oszczędności w najbiedniejszej sferze gospodarki komunalnej nie jest skurwy...em.
    2. Do komorników koniecznie dorzuć notariuszy. To kolejna chałastra biorąca kupę kasy bez żadnej odpowiedzialności za niechlujstwo (kumpel padł ofiarą notariusza-lenia, któremu nie chciało sprawdzić się wszystkich zapisów w księdze wieczystej, teraz się procesuje, bez powodzenia - kruk krukowi oka...)

    • 0 0

  • Xiaze

    jak tam w toronto?
    Da sie żyć wsrud pakusów dajperhedów i chinoli?
    Napisz prosze jak tam nad lake Ontario sie żyje.

    • 0 0

  • ja tam pamiętam małe czarnerobaczki w kalafiorowej zupie
    skrzętnie zamaskowane majerankiem
    mniam

    • 0 0

  • ja nie pamietam smaku obiadów (jadłem)
    pamietam, że w piątek był sledź (rekin) w śmietanie i cebuli co powodowało że w ten dzień omijałem stołówke na kilometr
    dla samotnych matek pracujących do wieczora stołówka i świetlica dla dziecka to gwarancja jego bezpieczeństwa
    trzeba być pozbawionym kompletnie wrażliwości żeby w takiej sferze szukać oszczędności
    na KLIME DLA SIEBIE WUJE NIE ZAPOMNIELIŚCIE??
    wypadałoby jakieś maile do nocnego pchnąć chyba i zaproponować mu żeby w ramach oszczędności obciął albo zrezygnował z diet
    czy tam nie ma w radzie kobiet?? matek?? pani chmiel pani powinna wiedzieć jak łatwo o "potkniecie" dorosłego a co dopiero nastoletniego pozostawionego bez opieki dzieciaka
    tu sie "zaoszczędzi" a w przyszłości dołoży sie na "walke" z patologiami

    • 0 0

  • wrrrrrrrrrrrrrrrrrr,

    no faktycznie sk**********o, brak wyobraźni czy może raczej brak choćby jednej szarej komórki!
    Stołówki w szkołach podstawowych i gimnazjach powinny funkcjonować. Przecież większość rodziców pracuje i wraca do domu po południu, kiedy więc dzieciak ma zjeść ciepły posiłek? Dofinansowywanie stołówek szkolnych powinno stanowić priorytet wśród wydatków, bo przecież chodzi o ZDROWIE DZIECI. A że sporo jest takich sytuacji, że rodziców nie stać na opłacenie, PSIM OBOWIĄZKIEM WŁADZ SAMORZĄDOWYCH JEST DOFINANSOWANIE.
    Jak można wpaść na taki pomysł? W pale się wręcz nie mieści....

    • 0 0

  • szanowny panie nocny
    do dzieci jest pan mocny
    nazwać by pana predator
    albo nocny likwidator

    • 0 0

  • cityman

    Czytasz i nie grzmiesz, do klawiatury nie siadasz, zaprzańcom odporu nie dajesz?

    • 0 0

  • Olis mi nawet piwo przestaje smakować jak czytam takie kretyństwa

    z jednej strony brak kasy na podstawowe rzeczy
    a z drugiej strony robi się igrzyska!
    ale urzędnicy na różnych stołkach są tak do nich przyspawani, że nawet trzęsienie ziemi ich nie zwali.

    a fakt - zapomniałem o notariuszach, to też złodzieje!
    tym baranom pozabierać kasę i ograniczyć zarobki.

    jeszcze raz powtórzę:
    Panie Nocny - Afganistan czeka, Irak czeka - tam można zaoszczędzić!

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane