- 1 Rolnicy znowu zablokują Gdańsk (408 opinii)
- 2 Martwy noworodek znaleziony w Gdyni (292 opinie)
- 3 Ewa szuka córki. Nie widziała jej 18 lat (312 opinii)
- 4 Można ją zwiedzić, zanim zostanie otwarta (95 opinii)
- 5 Przejście wzdłuż Motławy znów możliwe (69 opinii)
- 6 To jedyna szansa dla tej obwodnicy (237 opinii)
Kulinarne koszmary dzieciństwa. Każdy jakieś ma
Zupa mleczna z kożuchem i kawałkami chleba, kasza manna z sokiem czy wątróbka albo paprykarz szczeciński - to tylko kilka pozycji z dziecięcego menu, które pamiętam jako coś okropnego. Co ciekawe, po latach niektóre z nich nie wydają mi się aż takie złe, a wątróbkę uwielbiam.
Zupa mleczna i kasza manna, czyli przedszkolne tortury
W zamian serwowano nam wiele okropieństw. Dwa najgorsze dania jakie pamiętam z dzieciństwa wiązały się z pobytem w przedszkolu.
Pierwszym była zupa mleczna z kawałkami chleba lub bułki. Nigdy nie zapomnę, jak te kawałki pieczywa nasiąkały ciepłym mlekiem i robiła się klucha nie do przełknięcia. Uczucie obrzydzenia potęgował często obecny kożuch pływający po powierzchni.
Drugim była kasza manna z sokiem. Nie do przebrnięcia nawet dla największych przedszkolnych łasuchów. Każdy kucharz wie, że je się także oczami, a od widoku wielkiego talerza z plackiem kaszy oblanego dookoła sokiem, czymś jak syrop do rozcieńczania, oczy aż piekły z bólu i brzuchy też.
Większość była w stanie wypić jedynie sok. Moja starsza siostra przechwalała się, że u niej w przedszkolu co odważniejsi strzelali łyżkami z kaszą. Myślę, że ściemniała.
Kolejna pozycja z przedszkolnego menu to chleb razowy z miodem i kakao. Wiem, dzisiaj większość powie, że takie śniadanie to przysmak pierwszej klasy. Tak uważa też mój trzyletni syn i ja sam tak uważam. Ale kiedyś, gdy w piątki razowiec pojawiał się na talerzu, to jego grube pajdy utykały w gardle.
To było już w późniejszym wieku, gdy w moim życiu pojawił się paprykarz szczeciński. Tutaj mam mieszane uczucia, bo pamiętam wyjazdy do babci na wieś i wydaje mi się, że były momenty, że mi to nawet smakowało. Dzisiaj bym nie przełknął.
Postrachem dzieciństwa był też kapuśniak. Nie wiem, kiedy pojawił się w domowym menu, ale mówiliśmy z siostrą na to wertepy, bo niezliczone kawałki kapusty wystawały poza taflę zupy. Z naszej perspektywy nie dało się zanurzyć w to łyżki. A dzisiaj lubię praktycznie każdą zupę, nawet czerninę.
Moim wrogiem był również kalafior. Do tego stopnia, że moja mama udawała, podając obiad udawała, że jego białe kwiaty to ziemniaki. Oczywiście od razu wyczuwałem podstęp, bo obok niego leżała solidna kopa prawdziwych kartofli.
Dzisiaj kalafior zjem bez problemu, najlepiej z zasmażką, ale wole jednak brokuły.
O kulinarną tramę z dziecięcych lat zapytałem też znajomych z pracy. Ich odpowiedzi pozwoliły mi stworzyć ranking top 5 koszmarnych dań.
Top 5 koszmarnych dań
- rozwodniony kisiel do picia - absolutny numer 1. Co ciekawe ja sam chyba nigdy nie spotkałem się z taką substancją.
- zupa owocowa - również niechlubny faworyt wielu osób. A z mojej perspektywy było zupełnie inaczej. W moim przedszkolu serwowano przepyszną zupę owocową, która była lekko kwaśna, a nie słodko mdła.
- wątróbka - szkoda mi jej, bo nikt jej nie lubił i mało kto lubi nawet w dorosłym życiu. Ja też pamiętam czasy, że z wątróbką było mi nie po drodze, ale dzisiaj to jest mój przysmak, szczególnie gdy jest podana z jabłkiem i cebulką.
- brukselka - ten opis wystarczy, by streścić, z czym kojarzyła się większości z nas. "Zawsze mi wmawiano, że to pyszne zielone piłeczki, bardzo zdrowe. Oczywiście musiałam wszystko zjeść, żeby wyjść np. na dwór. Jak tylko babcia czy rodzice nie widzieli to chowałam pod poduszkę na łóżku czy w poszewkę. Tym sposobem niby zjadłam i pędziłam na podwórko. Do tej pory nie tknęłam brukselki i raczej nie zamierzam sprawdzić, czy ją jednak lubię - napisała Ania.
- zupa mleczna - tutaj wersji jest kilka - z ryżem, bułką, makaronem i niezniszczalnym kożuchem - o tym kulinarnym cudzie już było i nic więcej chyba nie trzeba dodawać.
Kaszanka, dżem z owoców egzotycznych, zupa grzybowa
W odpowiedziach moich znajomych pojawiło się też kilka nietypowych rzeczy, których nie znosili.
- Obrzydzeniem do dziś napawa mnie kaszanka serwowana w przedszkolu i na szkolnych obiadach. Jak coś takiego można podać dzieciom? Ani to smaczne, ani zdrowe, ani wygląda, ani pachnie. Kiedy widzę w sklepie mam odruch wymiotny :) Obrzydlistwo - wspomina Marta.
- Dżemy z owoców egzotycznych. Połowa lat 90. to wysyp dżemów pomarańczowych, morelowych itd. Moja babcia, rocznik 1921, wychodziła z założenia, że jeść trzeba wszystko i nie przyjmowała argumentu, że mi to po prostu nie smakuje. A że była pewnie jakoś zafascynowana tym, że dżem może być inny niż truskawkowy, kupowała te żółte świństwa i mnie tym faszerowała - opowiada Piotr.
- Najgorsza zmora to zabielana zupa grzybowa, gdzie moja siostra wkręciła mi, że to pływają ślimaki - przyznaje Iwona.
A jakie są wasze wspomnienia związane z najgorszymi posiłkami, którymi byliście karmieni w dzieciństwie?
Opinie wybrane
-
2021-06-13 12:07
Parówki (24)
Za dzieciaka nie cierpiałam parówek.
Pamiętam jak przy śniadaniu siedziałam nawet godzinę i modliłam się, żeby znikło z talerza, aż w końcu mama się litowała i pozwalała odejść- 50 23
-
2021-06-14 07:48
(2)
teraz wszystkim sie poprzekrealo w glowach , wybrzydzaja na prawo i lewo, a kiedys sie jadlo to co bylo, choc nie wszystko sie wspomina dobrze to jednak szacunek do chleba byl, teraz spojrzcie na smietniki, zobaczcie jak grymasza dzieci, eko, bio i inne cuda zamiast cieszyc sie ze w ogole cos mozesz zjesc
- 10 2
-
2021-06-14 07:49
(1)
Typowy przedstawiciel o mentalnosci trzody chlewnej. Kocha wladze, zezre wszystko. Na szczescie uplyw czasu szybko weryfikuje populacje tego stada.
- 5 8
-
2021-06-14 14:06
Upływ czasu weryfikuje nastawienie do rzeczywistości.Dawniej doświadczenia wojenne nauczały szacunek wzajemny, wsparcie i wspomaganie.Dzisiaj jeden drugiego utopiłby w szklance wody a nienawiść jest synonimem "wolności".Dążenie do konfliktów, wojny jest nawet przedstawiane w pozytywnym świetle.
- 1 1
-
2021-06-13 21:30
Instynkt po prostu
Bismarck rzekł był, że szary człowiek nie powinien wiedzieć jak się robi politykę i parówki
- 0 1
-
2021-06-13 13:13
ja szczególnie nie lubiłem tych grubych, wersja hard (8)
ale w PRL-u, jestem rocznik 80, jednak rzadko jedliśmy. Parówki były na kartki, musiałeś dać kartkę nawet kupując hot-doga (sprzedawali pod Halą, na Podwalu). Za to dużo częściej jadało się cielęcinę i wołowinę.
- 9 15
-
2021-06-13 23:18
nie pier..ol (1)
karki za hot-doga,tylko w twoich snach .
- 8 2
-
2021-06-14 02:06
były kartki na hot-dogi w latach 80
to jest opowieść z autopsji. Gorzej, ze mało było hotdodziarni.
- 0 7
-
2021-06-13 16:49
Parówki grube jak bateria R20...
...w grubym flaku. Do dzisiaj mnie od nich odrzuca... Ciekawe, że tylko to a reszta "horrorów" często gości na stole. No może z wyjątkiem zupy mlecznej. :)
- 12 7
-
2021-06-13 15:43
(4)
To były tzw. serdelki
- 15 0
-
2021-06-14 14:14
Pamiętam, były świetne.Jest co wspominać, zwłaszcza gdy później chodziło się grać w piłkę.
- 0 0
-
2021-06-13 15:49
(2)
Zgadza się. To był potworny wynalazek, pamiętam, że nawet nasz pies nie chciał tego do pyska wziąć.
- 8 6
-
2021-06-14 10:40
w 1977r jadałem -u nas nie dostępne- polskie cienkie parówki... w Szwecji
na export były pakowane po 4szt w foli - tak jak to robi się i dziś.
- 0 0
-
2021-06-13 17:39
W sklepach gminnych były super do tego bułeczka.
Jadłem w samochodzie na trasie a w samochodzie jeszcze długo pachniało.
- 10 1
-
2021-06-13 12:51
(10)
ciekawe które parówki były/są lepsze - te z naszego dzieciństwa 70/80 czy obecne? które mniej dobijają nasze zdrowie?
- 24 0
-
2021-06-14 14:22
Atmosfera tamtych lat była niepowtarzalna.Wzajemna życzliwość i pozytywne nastawienie którego teraz brakuje.
- 2 0
-
2021-06-13 17:53
z dzieciństwa lepsze, zarówno serdelki, serdelowa jak i parówki, takich smacznych jak ,,baltonowskie" nigdzie dzisiaj nie uświadczysz, mortadela dawniej również była super
- 14 2
-
2021-06-13 15:02
Różne były parówki...
Były parówki tzw Baltonowskie (puszka z żółto-białą etykietą) - rewelacyjne.
- 7 1
-
2021-06-13 13:01
(6)
Za komuny parowki to bylo max 50% miesa z dodatkiem zmielonych gazet (serio).
- 15 21
-
2021-06-13 22:18
I skarpet, bo jak wytlumaczyc znikajace pojedyncze sztuki (1)
- 7 2
-
2021-06-14 12:39
w tych skarpetach krosnoludki trzymają swoją mamonę
- dlatego co jakiś czas muszą podebrać ci kolejną jedną
- 1 0
-
2021-06-13 13:19
nie, tylko Wawrzecki mielił gazety (3)
ale po KS-ie odechciało się innym powielać ten numer.
- 8 10
-
2021-06-13 15:16
(2)
Mielili wszyscy, bo typowy robol i tak zarl az mu sie uszy trzesly.
- 6 11
-
2021-06-14 07:44
a teraz berlinki to przysmak roboli - paczka berlinek i dwie buły i mamy starogardzki lunch
- 9 2
-
2021-06-13 18:53
Bzdura
- 11 2
-
2021-06-13 17:32
Ja jadłem co mi dali. (7)
Mimo, że w generalnie domach się nie przelewało, to mimo wszystko jedzenie było zdrowsze jak dziś. A że trudno było coś dostać i na kartki, to jedzonko zupeeeełnie inaczej smakowało. Pozdro dla Wszystkich
- 149 10
-
2021-06-14 10:35
Pozdro
- 1 1
-
2021-06-14 09:35
Moja Szkolna Stołówka, wczesne lata 80-te... (2)
... to głownie dobre wspomnienia. Dużo kluch, pierogów, placków, jako dziecko to uwielbiałem. Zupki panie robiły bardzo dobre ... Odrzucało mnie tylko od dwóch rzeczy ... kompot z makaronem, czyli tzw. zupa owocowa.... no i hit dwóch piątków w miesiącu ... odmoczony solony śledź, obsypany wiórami surowej cebuli i paćnięty łychą śmietany ... nie do
... to głownie dobre wspomnienia. Dużo kluch, pierogów, placków, jako dziecko to uwielbiałem. Zupki panie robiły bardzo dobre ... Odrzucało mnie tylko od dwóch rzeczy ... kompot z makaronem, czyli tzw. zupa owocowa.... no i hit dwóch piątków w miesiącu ... odmoczony solony śledź, obsypany wiórami surowej cebuli i paćnięty łychą śmietany ... nie do zjedzenia dla dzieciaka. Jadło się wtedy 2 talerze zupy, ziemniaka z odrobiną tej śmietany ... i chodu zanim panie się połapały, że coś na talerzu zostało (nie było takiej demokracji jak teraz ... się siedziało aż się zjadło)... Co ciekawe ... dzisiaj tego śledzia sam sobie robię, bo mi smakuje :) ...
- 7 2
-
2021-06-14 09:42
uwielbiałem naleśniki z białym serkiem na słodko (1)
kto to dziś potrafi dobrze zrobić?
- 7 2
-
2021-06-15 14:26
Ja, rodzina przepada za moimi naleśnikami
- 0 0
-
2021-06-14 08:25
(2)
Przed wojną i do końca lat 50-łytych ludzie i dzieci nie chorowały na cukrzycę typu 2 bo takiej jeszcze nie było. Nie było wtedy cocacoli batonów i cukru który wykupowany byłyna produkcję bimbru.
- 6 0
-
2021-06-14 11:28
W moich latach 70-tych (1)
mleko było od krowy, prawdziwe, mięso było rzadko, ale od prawdziwej świni karmionej kartoflami, zbożem, zieleniną i resztkami od ludzi. Sok do kaszy manny czy budyniu był z malin. W domu byłem niejadkiem, ale u sąsiadów jadłem z przyjemnością chleb z margaryną i cukrem.
- 7 1
-
2021-06-14 12:37
dla mnie mleko jest z kartonika i niech tak pozostanie
- 1 3
-
2021-06-13 13:38
(6)
O jakich przedszkolakach wy piszecie w latach 60 hasło die wszystko rozmoczony chleb czyli rybki w mleku a ze kożuch to była iznaka prawdziwego mleka kasza manna z sokiem pycha jedyne co moich kolegów odpychało to szpinak ale dla mnie super nie było takiego wybrzydzania jedzeniem, uważam że panie kucharki gotowały pysznie zwłaszcza z tego co wtedy było
- 175 13
-
2021-06-14 09:35
Ja
Lubię korzuch na mleku.
- 6 1
-
2021-06-14 08:22
Przedszkole było OK (2)
Ktoś napisał, że kapuśniak w przedszkolu czy w szkolnej świetlicy był be, dla mnie zawsze taki był krupnik. Za to najlepsze były kasza manna z sokiem, legumina z sokiem, ryż ze śmietaną i z cukrem, jak zupa mleczna to tylko z chałką (chleba w zupie mlecznej nie pamiętam), zasmażana marchewka z groszkiem i od zawsze kotlety mielone, których zapach
Ktoś napisał, że kapuśniak w przedszkolu czy w szkolnej świetlicy był be, dla mnie zawsze taki był krupnik. Za to najlepsze były kasza manna z sokiem, legumina z sokiem, ryż ze śmietaną i z cukrem, jak zupa mleczna to tylko z chałką (chleba w zupie mlecznej nie pamiętam), zasmażana marchewka z groszkiem i od zawsze kotlety mielone, których zapach smażenia roznosił się po całym podwórku. Najbardziej be to było leżakowanie, bawełniane rajstopy w beżowym kolorze, które po dłuższej chwili noszenia robiły się o.... pół metra za długie i śliniaki..... No i kożuch na mleku zawsze był be, w każdej postaci.
- 9 0
-
2021-06-14 09:41
za sadystyczne podawanie dziecku krupnika - powinien być ustawowy rok ciężkich robót w kamieniołomach (1)
chociaż ... dobry krupnik trzeba umieć zrobić ... mój dzieciak wtranżalał krupnik na swojskiej wędzące ze swojska kiełbasą jakby nic w życiu nie jadł.
- 3 3
-
2021-06-14 15:33
Krupnik to paskudne badziewie, w życiu nie tknę, nawet teraz.
Do tego wszelkie pasztetowe, kaszki, owsianki - bleh. A no i tyby w każdej postaci - tego też nie ruszę.
- 1 2
-
2021-06-14 06:49
(1)
"Kożuch oznaka prawdziwego mleka" też coś. Przesiąkles retoryką tamtych lat widać. Też Ci mówili jak nie zjesz kozucha to będzie koniec świata xd. Pewnie łykałes też teksty zjedz tą kapustę - jest słodka jak cukierek.
- 5 20
-
2021-06-14 07:43
kapusta słodka jak cukierek to lata 90 te
- 8 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.