- 1 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (20 opinii)
- 2 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (49 opinii)
- 3 Upiorne syreny i największe pożary w Sopocie (19 opinii)
- 4 Chcemy żyć w miastach 15-minutowych? (497 opinii)
- 5 Z dworca na Jasień 80 zł (494 opinie)
- 6 Auto wjechało w pieszych i w budynek (294 opinie)
Nasi śledczy wracają do Trójmiasta
10 sierpnia 2007 (artykuł sprzed 16 lat)
Kaczmarek, Kornatowski, Marzec - trzej śledczy z Gdańska na wysokich stanowiskach, stracili je w ciągu jednej doby w związku ze sprawą przecieku o akcji CBA w resorcie rolnictwa. Czy w przeciek zamieszani byli poseł Lech Woszczerowicz i prezes PZU Jaromir Netzel?
Kiedy Janusz Kaczmarek został ministrem spraw wewnętrznych, pociągnął za sobą Konrada Kornatowskiego i Jarosława Marca. Pierwszego zrobił komendantem głównym policji, a drugiego - szefem Centralnego Biura Śledczego. W środę premier Jarosław Kaczyński odwołał Janusza Kaczmarka. - Znalazł się w kręgu podejrzeń o przeciek w sprawie akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego w Ministerstwie Rolnictwa - powiedział premier.
Chwilę po tej decyzji do dymisji podał się Konrad Kornatowski, a wczoraj rano ze stanowiska szefa CBŚ odwołano Jarosława Marca. Zdaniem ministra Zbigniewa Ziobry cała trójka wiedziała wcześniej, że CBA planuje akcję w Ministerstwie Rolnictwa. Ci jednak stanowczo zaprzeczają, że mieli coś wspólnego z przeciekiem. Kiedy jednak cień podejrzeń padł na Kaczmarka, stanowiska musieli stracić też jego najbliżsi współpracownicy.
Znajomość Kornatowskiego z Kaczmarkiem sięga połowy lat 90., kiedy razem pracowali w gdyńskiej prokuraturze. Kornatowski błysnął przed swoim przełożonym Kaczmarkiem, prowadząc śledztwa w sprawie zabójstw i gangów kradnących samochody. Od tego czasu awanse zawodowe Kaczmarka pociągały za sobą awans Kornatowskiego. Podobnie było z Jarosławem Marcem. Z Januszem Kaczmarkiem poznał się w 2001 r., kiedy został szefem gdańskiego CBŚ, a Kaczmarek był szefem tutejszej prokuratury apelacyjnej. Razem z Kaczmarkiem prowadził kilka śledztw, m.in. w sprawie korupcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości.
Czy jednak naprawdę trójka śledczych zamieszana jest w przeciek? Według naszych informacji tropy prowadzą też do innych osób - prezesa PZU Jaromira Netzla i pomorskiego posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza. Obaj dobrze się znają, a Netzel miał częsty kontakt z Kaczmarkiem. Nasi informatorzy mówią, że CBA mogło założyć podsłuch w samochodzie Woszczerowicza i to właśnie zapisy z tego podsłuchu wskazywały, że źródłem mógł być Kaczmarek.
Chwilę po tej decyzji do dymisji podał się Konrad Kornatowski, a wczoraj rano ze stanowiska szefa CBŚ odwołano Jarosława Marca. Zdaniem ministra Zbigniewa Ziobry cała trójka wiedziała wcześniej, że CBA planuje akcję w Ministerstwie Rolnictwa. Ci jednak stanowczo zaprzeczają, że mieli coś wspólnego z przeciekiem. Kiedy jednak cień podejrzeń padł na Kaczmarka, stanowiska musieli stracić też jego najbliżsi współpracownicy.
Znajomość Kornatowskiego z Kaczmarkiem sięga połowy lat 90., kiedy razem pracowali w gdyńskiej prokuraturze. Kornatowski błysnął przed swoim przełożonym Kaczmarkiem, prowadząc śledztwa w sprawie zabójstw i gangów kradnących samochody. Od tego czasu awanse zawodowe Kaczmarka pociągały za sobą awans Kornatowskiego. Podobnie było z Jarosławem Marcem. Z Januszem Kaczmarkiem poznał się w 2001 r., kiedy został szefem gdańskiego CBŚ, a Kaczmarek był szefem tutejszej prokuratury apelacyjnej. Razem z Kaczmarkiem prowadził kilka śledztw, m.in. w sprawie korupcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości.
Czy jednak naprawdę trójka śledczych zamieszana jest w przeciek? Według naszych informacji tropy prowadzą też do innych osób - prezesa PZU Jaromira Netzla i pomorskiego posła Samoobrony Lecha Woszczerowicza. Obaj dobrze się znają, a Netzel miał częsty kontakt z Kaczmarkiem. Nasi informatorzy mówią, że CBA mogło założyć podsłuch w samochodzie Woszczerowicza i to właśnie zapisy z tego podsłuchu wskazywały, że źródłem mógł być Kaczmarek.
Lech Woszczerowicz - pomorski poseł Samoobrony, zaufany człowiek Andrzeja Leppera. Lubi chwalić się szerokimi kontaktami, m.in. znajomością z milionerem Ryszardem Krauze. 6 lipca, w dniu akcji CBA, był u Andrzeja Leppera w gabinecie. ABW i CBA przesłuchiwały go potem w sprawie przecieku. Poseł mówił, że nic nie wie. Teraz zniknął, od tygodni nie odbiera telefonów.
Jaromir Netzel - prezes PZU, adwokat, miał własną kancelarię w Gdyni. Wcześniej pracował w PKO BP i gdyńskim Dalmorze. Jego nazwisko przewija się w sprawie firmy Drob-kartel, której był doradcą. Firma upadła, pozostawiając milionowe długi. Śledztwo w tej sprawie prowadziła gdańska prokuratura, kiedy kierował nią Kaczmarek.
Konrad Kornatowski - karierę zaczynał w Prokuraturze Rejonowej w Gdyni. Z tego okresu do dziś ciągnie się za nim sprawa śmiertelnego pobicia 32-letniego Tadeusza Wądołowskiego. Po jego nominacji na szefa policji media pisały, że Kornatowski jako prokurator brał udział w tuszowaniu śledztwa w tej sprawie. Powołano komisję do zbadania tych zarzutów, sprawy nie wyjaśniono.
Janusz Kaczmarek - profesjonalny, sprawny, medialny - tak mówili o nim politycy koalicji i opozycji, gdy wchodził do rządu Jarosława Kaczyńskiego. Bracia Kaczyńscy mieli wtedy do niego zaufanie, Lech uczynił go zastępcą prokuratora krajowego, kiedy był ministrem sprawiedliwości, a Jarosław szefem MSWiA. Teraz mówią, że zaufanie stracili.
Jaromir Netzel - prezes PZU, adwokat, miał własną kancelarię w Gdyni. Wcześniej pracował w PKO BP i gdyńskim Dalmorze. Jego nazwisko przewija się w sprawie firmy Drob-kartel, której był doradcą. Firma upadła, pozostawiając milionowe długi. Śledztwo w tej sprawie prowadziła gdańska prokuratura, kiedy kierował nią Kaczmarek.
Konrad Kornatowski - karierę zaczynał w Prokuraturze Rejonowej w Gdyni. Z tego okresu do dziś ciągnie się za nim sprawa śmiertelnego pobicia 32-letniego Tadeusza Wądołowskiego. Po jego nominacji na szefa policji media pisały, że Kornatowski jako prokurator brał udział w tuszowaniu śledztwa w tej sprawie. Powołano komisję do zbadania tych zarzutów, sprawy nie wyjaśniono.
Janusz Kaczmarek - profesjonalny, sprawny, medialny - tak mówili o nim politycy koalicji i opozycji, gdy wchodził do rządu Jarosława Kaczyńskiego. Bracia Kaczyńscy mieli wtedy do niego zaufanie, Lech uczynił go zastępcą prokuratora krajowego, kiedy był ministrem sprawiedliwości, a Jarosław szefem MSWiA. Teraz mówią, że zaufanie stracili.
Opinie (72) 1 zablokowana
-
2007-08-13 08:14
sami budowali system represji teraz sie go boją!
Wiedza, że należy sie go bać!
A gawiedź- kibicująca nieświadoma uważa to za żarty dopuki ich ten system represji nie dosięgnie!- 0 0
-
2007-08-13 08:25
tf
jak zwał tak zwał , moga byc swinki trzy , mogze być ich troje , albo trzej muszkieterowie :) jesień pokaze :)))
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.