• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Niektórzy chcieliby wejść wszędzie z psem. Gdzie nie będzie kłopotów?

Marzena Klimowicz-Sikorska
7 października 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Nie każdy pies jest mile widziany w restauracji czy pubie zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym. Nie każdy pies jest mile widziany w restauracji czy pubie zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym.

W Trójmieście jest ok. 70 tys. psów. Coraz częściej ich właściciele nie chcą ograniczać się już tylko do krótkich spacerów, ale chcą, by towarzyszyły im wszędzie. Podpowiadamy gdzie psy są mile widziane, i ile kosztuje ich przewóz.



Czy chodzisz do restauracji/baru/pubu z psem?

W Gdańsku mamy ok. 35 tys. psów, w Sopocie blisko 1 tys., a w Gdyni 24 tys. Są to jednak tylko szacunki (zapewne mocno zaniżone), bo trudno wymusić na właścicielu zarejestrowanie czy zachipowanie czworonoga (w Sopocie i Gdyni nie ma nawet takiego obowiązku).

Kiedy już staniemy się szczęśliwymi posiadaczami czworonoga, część z nas zaczyna zastanawiać się gdzie można go ze sobą zabrać?

- Od dwóch miesięcy jestem posiadaczką psa i ciągle poszukuję różnych miejsc, w których mogę przebywać razem z nim - mówi pani Joanna, czytelniczka Trojmiasto.pl. - Jako że jest bardzo przyjazny i nie sprawia wielu problemów, chciałabym móc zabrać go na przykład na spotkanie przy kawie z koleżanką, ale niestety brakuje informacji o miejscach, w których akceptowano by psa. Nie wiem nawet czy istnieją w Trójmieście kawiarnie, puby, restauracje, do których można bez problemu wejść z czworonogiem. Nie wiem też jak wygląda kwestia podróżowania z nim komunikacją miejską.

Jak się okazuje, to wcale nie jest taka prosta sprawa, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym.

- Latem wszystkie restauracje czy puby mające ogródki nie robią najmniejszego problemu z obecności psa, często zdarza się, że mają miskę i oferują wodę, ale jesienią i zimą już jest problem - mówi Aleksandra Brzozowska z klubu Na Fali, w którym trenuje psy do rozmaitych sportów. - Psy przewodnicy dla osób niedowidzących czy psy asystujące osobom niepełnosprawnym mają wstęp do każdego lokalu. Nawet ich właściciele nie muszą o to pytać czy się legitymować. Z mojego doświadczenia wynika, że często wystarczy zamienić z obsługą dwa zdania i nie ma problemu z wpuszczeniem psa, zwłaszcza jeśli ten jest psem sportowym. Zdarzało mi się jednak, że znajomy z takim właśnie psem musiał się wylegitymować i tłumaczyć przed obsługą.

W Gdyni jedną z restauracji, która do niedawna jeszcze wpuszczała psy bez żadnych zastrzeżeń była Tawerna Orłowska. Właściciele zdanie zmienili po nieprzyjemnym incydencie.

- Kiedyś bez problemu wpuszczaliśmy psy na górną część restauracji - mówi Sławomir Galica, menadżer restauracji Tawerna Orłowska w Gdyni. - Jednak doszło do nieprzyjemnego zdarzenia, kiedy nagle znalazło się tam kilka psów, między nimi zaczęły biegać dzieci i jedno z nich wywróciło się właśnie przez psa. Od tego czasu właścicieli z psami zapraszamy tylko do pubu na dole.

Ostrożnie do tematu wprowadzania czworonoga odnosi się też Sanatorium Cafe w Sopocie, które wymaga, by pies był nie tyko spokojny, ale też, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, miał czyste łapy. Bez przeszkód jednak można przyjść z czworonogiem do Plaży Piratów w Sopocie. - W naszym lokalu właściciele z psami są bardzo mile widziani. Psy, o ile nie są agresywne, mogą chodzić wszędzie bez smyczy czy kagańca - mówi Anna Białkowska z restauracji Plaża Piratów.

Miłośnicy psów podpowiadają jeszcze inne miejsca, do których bez problemu wejdziemy z czworonogiem. - Z psem można wejść np. do Cafe Ferber w Sopocie czy Pijalni czekolady Wedla. Nikt też nic nie powiedział jak weszłam z dwoma psami do Pierogarni u Dzika - mówi Wioletta Laskowska z klubu Na Fali.

Od kilku lat, na naszym forum, właściciele czworonogów wymieniają się adresami miejsc, w tym kawiarni, restauracji czy pubów, które są przyjazne zwierzętom.

Gdzie jeszcze można pójść ze swoim pupilem? Od 30 września do 30 kwietnia otwarte dla nich są wszystkie plaże w Gdańsku i Gdyni. Co więcej, w Orłowie czy na Babich Dołach można psy wyprowadzać przez cały rok, nawet w sezonie letnim.

Natomiast w Sopocie w czerwcu tego roku radni podjęli uchwałę dopuszczającą wprowadzanie psów i innych zwierząt domowych na odcinku od wejścia nr 43 (na wysokości ul. Hestii zobacz na mapie Sopotu) do wejścia 45, czyli do granicy z Gdańskiem. Psy można wyprowadzać w godzinach wieczornych od 18:00 do 24:00. Poza tą strefą obowiązuje zakaz wprowadzania psów i innych zwierząt domowych w okresie od 1 kwietnia do 31 października każdego roku. Nie dotyczy on jednak osób niewidomych korzystających z pomocy psów przewodników i psów asystujących osobom niepełnosprawnym, jeżeli są one trzymane na smyczy.

A co ze spacerowaniem z psem po mieście? - Nie mamy parków czy wybiegów dla psów, ale za to kilka miesięcy temu złagodziliśmy przepisy dotyczące kwestii ich wyprowadzania w mieście - mówi Beata Szadziul, radna z Gdyni.

Złagodzone przepisy dotyczące wyprowadzania psów w Gdyni.

I tak w Gdyni można puścić psa ze smyczy, ale pod warunkiem, że ma założony kaganiec. Zwolnienie ze smyczy psa rasy innej niż uznanej za agresywną lub jej mieszańca jest dopuszczone pod warunkiem, że pies ma założony kaganiec. Więcej w regulaminie.

W Gdańsku wybiegów jest już 14, a wkrótce mają powstać trzy kolejne: jeden w rejonie Przyjaciół, Marynarki Polskiej, Wyzwolenia zobacz na mapie GdańskaGdańsku Nowym Porcie, drugi przy ul. Związkowej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku-Oruni, a trzeci wzdłuż Potoku Oliwskiego w rejonie ul. Pomorskiej i ul. Rzepichy zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku-Przymorze. W Sopocie, gdzie, przynajmniej oficjalnie, jest ok. 1 tys. psów, tzw. "stref dla psów" jest 12 (patrz ramka poniżej), tam też stawiane są dystrybutory wraz z koszami na psie nieczystości.

Komunikacja miejska

W gdyńskim trolejbusie nie zapłacimy za przewóz psa (czy zgodnie z regulaminem każdego innego domowego zwierzęcia) ani złotówki. Musimy jednak postępować zgodnie z regulaminem ZKM Gdynia, w którym czytamy, że : "Zwierzę domowe musi być trzymane na ręku lub na smyczy i w kagańcu lub w klatce lub w odpowiednio przystosowanym pojemniku. Pies asystujący osoby niepełnosprawnej może podróżować bez kagańca i bez smyczy, musi natomiast posiadać uprząż. Osoba niepełnosprawna podróżująca z psem asystującym musi posiadać certyfikat potwierdzający status psa asystującego i zaświadczenie o wykonaniu wymaganych szczepień weterynaryjnych".

Regulamin ZTM Gdańsk (pdf).

Natomiast możemy liczyć na tzw. opłatę dodatkową, jeśli nasz pupil przegra z fizjologią. - Jeśli zwierzę zanieczyści pojazd, a akurat będzie miało to miejsce przy kontrolerze biletów czy straży miejskiej, wówczas naliczamy tzw. opłatę dodatkową w wysokości 72 zł. Jeśli kwota będzie uiszczona na miejscu, pobieramy tylko połowę, jeśli w ciągu tygodnia - obniżamy ją do 30 proc. - mówi Marcin Gromadzki z ZKM Gdynia. - Jednak nie robimy z tego powodu większych problemów. Nie przypominam sobie nawet, by w ciągu kilku ostatnich lat miał miejsce jakiś incydent z udziałem zwierząt w naszej komunikacji.

Regulamin ZTM Gdynia(pdf).

W tramwajach i autobusach jeżdżących po Gdańsku również przewóz jest darmowy. Tu jednak regulamin jest bardziej restrykcyjny: "(...) Przewóz psów w liczbie nie większej niż jeden pies pod opieką dorosłego podróżnego, jest dozwolony (z wyłączeniem miejsc do siedzenia) pod warunkiem, że podróżny posiada aktualne świadectwo szczepienia psa, a pies jest trzymany na smyczy i ma założony kaganiec."

Jeśli przewieziemy pupila bez zachowania tych zasad czeka nas również "opłata dodatkowa" w wysokości 72 zł (jeżeli zapłacimy po tygodniu) i 50,40 zł jeśli zapłacimy w ciągu tygodnia. W SKM-ce za psa, bez względu na jego wielkość i to dokąd z nim jedziemy, zapłacimy 1 zł.

W każdym miejscu, mimo przychylności ze strony czy to prawa, czy właścicieli lokalu, musimy pamiętać, że po własnym psie sprzątamy sami.

Strefy dla psów w Sopocie:

1. Ul. 23 Marca, przy pętli autobusowej w stronę sanatorium Leśnik 2. Ul. 23 Marca, koło krzyża, przejście do ul. Malczewskiego
3. Ul. Malczewskiego, za Cmentarzem Żydowskim, przejście do ul. 23 Marca
4. Ul. Sienkiewicza, przejście przy Cmentarzu Komunalnym do ul. Malczewskiego
5. Ul. Cieszyńskiego, skarpa przy lesie
6. 1 maja, tereny przy schronisku dla zwierząt
7. Park Północny, teren za Kolibą
8. Ul. Mazowiecka, koniec ulicy, teren przy lesie
9. Ul. Obodrzyców, teren zielony przy skarpie
10. Ul. Winieckiego - wąwóz przy ul. Obr. Westerplatte
11. Ul. Bitwy pod Płowcami - lasek Karlikowski, vis a vis ronda
12. Ul. Łokietka - za nr 55, zaplecze ogródków działkowych, w stronę Ergo Areny

Wybiegi dla psów w Gdańsku:

1. W Parku Strzyża w 2001 r.
2. W Parku Reagana w 2006 r. ( 2 szt.)
3. Na terenie zieleni przy ul. Krosieńki za Poczta Polską w 2007 r.
4. na terenie zieleni przy ul. Za Murami / Podwale Przedmiejskie w 2007r.
5. W Parku Millenium przy ul. Leszczyńskich - Zaspa w 2008r.
6. W Parku Bema w 2008r.
7. W Parku Akademickim w 2009 r.
8. W Parku Zaspa im. Jana Pawła II w 2009 r.
9. Na terenie nieurządzonym przy ul. Białej (Wrzeszcz) w 2010 r.
10. Na terenie zieleni przy ul. Ciasnej (Siedlce) w 2010 r.
11. Na terenie zieleni przy ul. Zabłockiego (Morena) w 2010 r.
12. Na terenie zieleni pomiędzy ul. Wyróbka i Czecha (Piecki -Migowo) w 2010 r.
13. Na terenie zieleni w rejonie ul. Paganiniego (Suchanino) w 2010 r.


Zobacz też materiał o psach w kajpach i ich właścicielach.

Miejsca

Opinie (397) 4 zablokowane

  • przed rewolucją proponuję zaczipować wszystkie psy i jak któryś lata bezpańsko

    będzie można ukarać porządnego właściciela ale karę zwiększyć do 10000 żeby przed kupnem lub chęcią posiadania psa zastanowił się przyszły właściciel nad konsekwencją swojego czynu ( i innych zwierząt )

    • 1 0

  • Skoro tak daleko idziemy w dawaniu psom ludzkich przywilejów (4)

    i dopatrywaniu się w nich ludzkich cech, to może czas na legalizację zoofilii i małżeństw mieszanych ludzko-psich? Problem staropanieństwa zniknąłby jak ręką odjął.

    • 36 15

    • ha ha macie humor ha ha

      • 0 0

    • wr (2)

      a co ze starokawalerstwem ?

      • 5 3

      • (1)

        Starzy kawalerowie rzadko realizują niespełnione instynkty ojcowskie z wykorzystaniem psów. Raczej udzielają się patriotycznie, wspierając budżet państwa regularnie odprowadzanym podatkiem akcyzowym od bieżącej konsumpcji.

        • 6 2

        • Starzy kawalerowie...

          Mistrzostwo, proszę pana.... prawdziwe mistrzostwo...ja również wspieram naszą zieloną wyspę jako, że jestem starą panną ( ale jeszcze mi nie odbiło i nie zaprzyjaźniam się z kotami)...pozdrawiam

          • 0 1

  • na spotkanie z koleżanka przy kawie z psem to najlepiej umówić się w domu właściciela psa

    ludzie nie męczcie psów mając je w mieście nie od tego są zwierzęta aby zaspakajać zachcianki swoich właścicieli

    • 1 0

  • miejsca do wybiegania

    Wydaje mi się, ze bardziej brakuje miejsc do wybiegania się dla psów są to zwierzęta, które potrzebują dużo ruchu. Nigdy nie byłam z psem w knajpie, bo akurat moja suczka jest zbyt niecierpliwa i dla niej leżenie przy nodze podczas gdy ja plotkuję z koleżanką to żadna atrakcja. ale fajnie jak można wchodzić z psem. ja to akceptuję w całej pełni i popieram!!

    • 1 0

  • Wont z bachorami. Bachory dzikie w domach albo na plac ZABAW ZA NASZA KASE WAM POSTAWIONYCH (3)

    Nasi rodzice nigdy nie pozwalali nam na takie zachowanie jakie prezentuje większość obecnych dzieci, nie widzieli też konieczności ciągania nas na wszystkie imprezy dorosłych i do restauracji na późną kolację. I oczywiście nie dzieci są winne tylko rodzice, którzy ze zwykłego lenistwa i wygodnictwa stosują teorię bezstresowego wychowywania dziecka z takim właśnie skutkiem.
    Często spotyka się w restauracji dzieci, które kichają i kaszlą na wszystko i wszystkich dookoła i rodzice nie widzą w tym nic niestosownego, pytanie jaki inne choroby nosi w sobie np. dziecko chodzące do przedszkola (jakie grypy żołądkowe, itp.?), a dziecko z, przepraszam, zafajdaną pieluchą/bombą bakteriologiczną?

    Nie rozumiem tych, których tak razi obecność psów w restauracjach (oczywiście jest kwestia rodzaju i wytworności restauracji - do tych "najdystyngwowańszych" ani psy, ani dzieci nie powinny być wpuszczane i po staremu powinny w nich obowiązywać krawaty - jest świat dzieci, jest i dorosłych, co innego knajpy, bary i restauracje serwujące żur i schabowego).
    Co pies niby wnosi do restauracji czego my nie wnosimy na butach i odzieży?
    Psy, z którymi właściciele chcieliby wchodzić do restauracji są zadbane: zaszczepione (jak się okazuje w przeciwieństwie do niektórych dzieci, tych od "najtrendy" rodziców), odrobaczone, odpchlone (nasz 13-to letni pies w życiu nie miał pchły, on nawet nie wie co to jest pchła!) - pytam więc: kto tu stanowi większe zagrożenie sanitarne?

    Czy tak trudno zrozumieć, że idąc do restauracji człowiek chce w spokoju zjeść obiad, często "we dwoje" i niekoniecznie w towarzystwie krzyczących i biegających dzieci, w przeciwieństwie do których pies śpi spokojnie pod stołem?

    Osobiście, w restauracji, nie przeszkadza mi nic i nikt, kto nie zakłóca spokoju całej reszty i nie skupia na sobie uwagi wszystkich pozostałych biesiadników.

    • 16 9

    • to

      skąd się wziąłeś? Dzieckiem nie byłeś?

      • 1 1

    • mówi się won a nie wont

      • 3 1

    • no i sikają nie zapowiadając, szczekają i przy okazji alergizują.
      Niewychowane dzieci i nie zwracających na nie uwagi rodzicow też wypraszałabym. Dzieci nie lubią siedzieć w miejscu. Lubią biegać i być głosne. Troche jak psy... Nie przesadzajcie z tymi psami wszędzie.

      • 2 3

  • (2)

    Ludziom odbija. Widziałem babę z psem na ręku w markecie. Kiedy zwrócono jej uwagę jeszcze się awanturowała.

    • 56 24

    • Łaaał,z psem na ręku,a podniecasz się,jakby to była pelisa z krokodyla (1)

      • 1 3

      • to był bernardyn

        • 1 0

  • Do nazywajacych dzieci "bachorami" i chcących wykluczenia ich z życia publicznego: (10)

    Kiedy zaproponujecie wysłanie ich do obozów koncentracyjnych? Możecie odbudować Stutthof - ma on "tradycje" w mordowaniu matek z dziećmi.
    Bądźcie sobie singlami - nie bądźcie faszystami.

    • 12 12

    • (5)

      Wracam z pracy, wykończona nieludzko, udaje mi się urwać wcześniej niż zwykle bo biorę pół dnia wolnego. Po drodze postanawiam zrobić zakupy i porażka - stado wyjących bachorów drze się w niebogłosy bo upadł lizak, bo chce batona, bo mama przez dwie sekundy ogląda jabłka zamiast gugać do dzieciaka. Stoję przy kasie i jeszcze większy cyrk. Jakiś rozkapryszony z****niec przede mną chce gumę. Matka nie chce kupić, więc wrzask taki jakby go ze skory obdzierali. Bachor dostaje jakiejś zapaści, zaczyna wymiotować. Matka idiotka kupuje ta gumkę, 2 sekundy i dziecko już uśmiechnięte. Nie możecie matki polki zostawić tych przeklętych bachorów w domu? Za moich czasów nie było wyjących dzieci w sklepach. Nawet jak któreś zapiszczało to klapa w d**e i nie ma ze boli. Sklepy są czynne do 22. Czy naprawdę trzeba ciągnąć wrzeszczący tobołek ze sobą? Nie można poczekać aż z pracy wróci mąż i zrobić zakupy spokojnie i tak żeby nie przeszkadzać innym? Wymiotujący dzieciak tak mnie przestraszył, ze już chciałam dzwonić na pogotowie a tu jego matka mówi mi, ze to NORMALNE! Poszłam w końcu na kawę. I nawet tu nie można mieć 5 minut spokoju. Biegająca dzieciarnia co chwile robi ci hałas nad uchem ! Siadła przy stoliku obok mnie mamuśka z bliźniętami około 3 lat. Pozwalała im dosłownie na wszystko! Darły się jak poparzone, rozlały sok i biegały wokół stołu, a mamuśka zachwycona, tym co jej wyszło z waginy-czyli małymi diabłami! Poprosiłam kelnera aby zwrócił uwagę babce, a ona na niego naskoczyła! Wtedy została wyproszona za zakłócanie spokoju.

      • 5 2

      • tak już mają stare panny ! (3)

        tak już mają stare panny ! Mega problemy... Ups przepraszam, teraz się mówi - singielki.

        • 2 4

        • I kolejny przejaw frustracji. (2)

          Idź na mecz, albo jakiegoś studenta pobij to się rozładujesz.

          • 1 2

          • aleś małobystra dziewoja. (1)

            Jestem wielkim opytmistą czego i tobie życzę. Dzięki za propozycję spędzenia wolnego czasu.

            • 1 0

            • Dziewoja... Dobre!

              Nie wiem skąd tak stanowcze stwierdzenie że jestem kobietą. Od razu widać te szerokie horyzonty myślowe...

              • 2 1

      • Zapomniałeś dodać o bachorach ganiających i rzucających wszystkim po domu. Człowiek wraca z pracy/uczelni chce odpocząć we własnym domu ale k. nie można bo bachor gania idziesz prosisz, aby był spokój bo jest to nie do zniesienia jak to coś lata pół dnia po domu to cudowna mamusia powie, że wychowuje dzieciaka bezstresowo. No wziąć i taką jedną z drugą pier. w te tlenione głowy... Idąc do restauracji wydając 80zł na jedzenie też chce mieć spokój, a nie ganiającego potwora drącego ryło na cały lokal...

        • 3 1

    • no tak, a polityka prorodzinna.....

      • 0 1

    • "Wykluczenie z życia publicznego" to trochę za mocno powiedziane.

      Jednak nie można z nimi przychodzić wszędzie. Pracuję w knajpie i absolutnie nie przeszkadza mi pies, który leży gdzieś pod stołem czy przy ścianie i czeka aż właściciel wypije piwko, ewentualnie osiem. Jak pokażecie mi dziecko, które potrafi siedzieć godzinę bez ruchu i wrzasków to chętnie pozwolę mu wejść do środka. Dopóki nie, dopóty będę przeciwny zabieraniu dzieci do miejsc takich jak restauracje, puby, kina (poza seansami dla dzieci), teatry (jak poprzednio) itp.

      • 6 1

    • to Ty zabierałeś babci dowód? (1)

      • 3 4

      • Racjonalizacja to ucieczka w slepą uliczkę....

        • 0 2

  • Największą zakałą restauracji nie są psy tylko dzieci (7)

    rozwrzeszczane bachory, ganiające po całej sali. Kto pierwszy odważy się wywiesić tabliczkę "dzieciom wstęp wzbroniony, psy w kagańcu OK " :)

    • 60 16

    • (1)

      Zakałą naszych czasów jest wychowanie bezstresowe, zarówno dzieci jak i czworonogów.

      • 22 1

      • Zgadzam się!! Puszczanie bachora samopas, a potem w telewizji są idiotyczne programy pokroju "Super Niani" i innych tego typu badziewia...

        • 5 1

    • Organicznie nie znoszę dzieci. (1)

      Ani małych, ulewających i śmierdzących, beczenia nie wspominając (musiałem znosić progeniturę siostry podczas jej cudownych wizyt ze swoją pociechą, na szczęście bardzo rzadkich) i tych starszych, włażących z wrzaskiem wszystkim wokół na głowę. Nie cierpię i nic nie przekona mnie do tego, że sam mógłbym coś takiego zrobić (ryzyka nie ma, żona podziela moje "uwielbienie" dla "słodkich maluszków"). Argument, że każdy był kiedyś dzieckiem mnie nie przekona. Argument o "szklance wody" na starość też sobie darujcie. Dorośli ludzie (jakimi wtedy stają się dzieci) mają najczęściej swoje dzieci i swoje życie. Oczekiwanie, że ktoś na moją starość będzie warował przy mnie ze "szklanką wody" jest egoistyczne i mało realistyczne. Babcie naciągane na kołdry, garnki i "promocje telekomów" biorą się zapewne stąd, że ich dzieci są tak zajęte trzymaniem i podawaniem im tych szklanek wody, że nie maja czasu odpędzić od babć naciągaczy. Na moją emeryturę wasze (statystycznie najprawdopodobniej) przyszłe pożeracze zasobów skarbu państwa też nie będą pracować. Dziś też przypada jeden wytwarzający pkb na kilku: chorych lub trwale bezrobotnych lub na pensji budżetowej lub nałogowo nadużywających dzieciorobów żerujących na mops-ach lub przestępców lub w szarej strefie - to ostatnie jeszcze najmniej szkodliwe, ale i tak argument o "pracowaniu na czyjąś emeryturę" to kompletna bzdura. Poza tym nawet gdy jakimś cudem podejmą pracę, to dostaną umowy śmieciowe od których nie są odprowadzane składki emerytalne. Dlatego na nic nie muszą dla mnie pracować. Odłożyłem pieniądze zaoszczędzone na pieluchach, lekarzach, żarciu czy edukacji a nawet zabawkach (bo przecież dziecko chce i musi mieć) i dalej odkładam. Spełniam się znakomicie w innych niż rodzicielstwo obszarach. Dziecko kompletnie rozwaliłoby mi satysfakcjonujące życie. A poza tym ludzi na tej planecie są już miliardy, raczej za dużo niż za mało i po cholerę jeszcze ja mam się do tej przyszłej katastrofy demograficznej dokładać?????
      ludzie, wasze dzieci za kilkadziesiąt lat za 1300 złotych będą podcierać mi tyłek w domu spokojnej starości. Natomiast wy w tym czasie będziecie pilnować w domu swoje wnuki, z poczuciem zmarnowanego życia.... Dzieci są jak wrzody na zdrowym organizmie rodziny. Wziąłbym jedno, drugie i normalnie udusił. A potem miałbym święty spokój.

      • 6 2

      • o tu się wypowiadasz jako facet, gdzie indziej jako kobieta...

        Problemy z tożsamością ?
        Ale w sumie to nic dziwnego. Aktualnie promowane są w mediach dużo większe wynaturzenia niż twoje (pod tytułem nie lubię bachorów) ...

        • 2 6

    • Popieram! (1)

      Kocham psy, a rozwrzeszczanych bachorów nie cierpię! Psiaki mam-natomiast dzieci nie i nigdy nie chcę mieć!

      • 2 3

      • Nie mniej: bo dzieci niech nie mają dzieci.

        • 1 2

    • Tabliczki już w Polsce były.....

      ... w latach 1939 - 1945: Nur für Deutsche!

      • 2 2

  • Znów cudowna ankieta

    Jak zwykle odpowiedzi w ankiecie "super" dobrane pod artykuł. Czemu nie ma np. odpowiedzi "nie i nie zamierzam"??

    Czy jeżeli mamy psiaka to trzeba go ciągać do restauracji lub mieć taki zamiar? Mam psa ale nie ciągnę go ze sobą do knajpy, ponieważ w moim mniemaniu jest to chory pomysł. Ludzie zabierajcie lepiej psy na spacer gdzieś do parku, a nie do knajpy.

    • 1 1

  • jestem za całkowitym zakazem wprowadzania bachorów poniżej 8 roku życia do restauracji (11)

    W restauracji ma być przyjemnie, elegancko, stonowana muzyka, przyjemne wnętrze, zapach cudownego jedzenia, relaks.
    Nie mam nic przeciwko jeśli ktoś wejdzie z ułożonym pieskiem (który nie ujada i nie przeszkadza gościom), natomiast wkutwia mnie na maxa jak ktoś z gości psuje mi miły nastrój wchodząc z drącymi mordę, piszczącymi, obsmarkanymi bachorami,albo z takimi w wieku przedszkolnym które biegają, hałasują zabawkami śpiewają i pokrzykują. Ja naprawdę nie po to płacę za obiad w restauracji żeby znosić cudze dzieci i ich histerie, oglądać ślinę, smarki, kupy i ogólny bałagan z nimi związany.
    Dlatego jestem za absolutnym zakazem wprowadzania dzieci do restauracji przynajmniej dopóki nie wyrosną z wieku przedszkolnego.

    • 44 14

    • (1)

      Nienawidzę jak odwiedzają mnie znajomi mojej drugiej połówki z dziećmi, które brudnymi, klejącymi łapskami dotykają mojej nowiutkiej kanapy, niedawno wymalowanych ścian i umytych okien. Oczywiście rodzice nie reagują, bo dla nich to normalne. Niech tolerują takie zachowanie we własnym domu, ale nie u innych. Podczas takich wizyt chodzę tylko za dzieckiem ze szmatą i miotłą. Jadło czekoladę, po czym kawałek czekolady odłożyło na nowy biały obrus, a ręką już dotyka pilota od telewizora. KOSZMAR!!! Ludzie opamiętajcie się. To co Wasze dzieci robią w Waszych domach, to Wasza sprawa, ale jak idziecie do kogoś w gości, to wypadałoby na takie coś nie pozwalać!!!!!! Szkoda ze moja druga połówka nie pozwala mi wypraszać takich gości z ich bachorami z domu

      • 3 1

      • to znowu ty ?

        na kozetkę się nadajesz z tymi problemami.

        • 0 3

    • do 8 roku życia najlepiej trzymać w domu a później wypuścić takie nieuspołecznione, nienauczone niczego w świat. Dzieci muszą widzieć jakie normy obowiązuję w miejscach publicznych, muszą od maleńkości uczestniczyć nie tylko w życiu rodzinnym ale i społecznym, żeby później stać na jego straży i wiedzieć, ze żyć trzbea tak żeby miejsce znalazło się dla wszystkich i umieć sie czasami troszkę posunąć dla tych którzy dopiero uczą sie zasad życia społecznego. Rozwydrzeni są raczej rodzice skoro w wieku lat 30-tu jeszcze ich nie przyswoili.

      • 1 4

    • jeśli kogoś stać na dziecko to i powinno stać na opiekunkę.

      • 5 4

    • Słyszałem od obsługi jednej ze znanych restauracji (1)

      że w sezonie mają takich "gości", którzy potrafią dzieciaka przewinąć na stole, odsuwając zastawę, na oczach innych gości... W takich przypadkach mawiam, że macierzystwo zwalnia niektóre krowy z myślenia.

      • 12 2

      • O H Y D A !

        Byliśmy świadkami takiego incydentu w Big Apple w Gdańsku (przy granicy z Sopotem) - koleś przycupnął "w kąciku" na kanapie i przewijał dziecko zmieniając mu pieluchę... Odechciało nam się jeść, a ten kąt zostawiamy po przeciwnej stronie sali ile raz tam jesteśmy.

        • 11 3

    • to idz do drogiego lokalu (1)

      Tam albo nie będzie dzieci, albo będą te wychowane

      • 3 10

      • Stan posiadanie nie jest wcale wyznacznikiem

        przeważnie to właśnie dzieci tych "bogatych" są najbardziej rozwydrzone.
        Biednych po pierwsze nie stać na restauracje, a po drugie częściej niż te "bogatych" są grzeczne.
        Doświadczyliśmy tego na własnej skórze, będąc na długim weekendzie w 5* hotelu - dzieciaki były nie do wytrzymania, biegały po całej restauracji bawiąc się z "berka", krzyczały (choć bardziej adekwatne jest określenie: darły się) przepychały się za plecami obcych ludzi i to z jedzeniem w ręku lub w buzi, obmacywały jedzenie na szwedzkim bufecie, a najgorsze były teksty rodziców: "zjedz troszkę to znowu pójdziesz biegać" i tak karmili je w przerwach w bieganiu - porażka.
        Po hotelowym lobby z drink-barem jeździły na hulajnodze i rowerach!!! "Smarki" po 5-6 lat, o godzinie 22 i później - sorry, ale trzeba być rodzicem-kretynem żeby na coś takiego pozwalać!

        • 17 0

    • (2)

      w domu siedź jak tobie inni ludzie przeszkadzają

      • 10 18

      • (1)

        jak cię stać na chodzenie po restauracjach to stać cię tez na opiekunkę do małego dziecka, nie musisz go ze sobą ciągać po restauracjach i psuć innym gościom miły obiad czy romantyczną kolację.

        • 16 5

        • Święte słowa!

          Place zabaw dla dzieci, restauracje dla dorosłych!

          • 13 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane