- 1 Oponami rezerwują miejsca do parkowania (116 opinii)
- 2 Pięć płotów, które "podzieliły" Trójmiasto (169 opinii)
- 3 Życie w realu sterowane przez internet (21 opinii)
- 4 Zimą polecimy z Gdańska do Dubaju (175 opinii)
- 5 Nowy trop ws. zaginięcia Iwony Wieczorek (671 opinii)
- 6 Koniec poszukiwań mężczyzny w morzu (58 opinii)
Numer rejestracyjny to za mało, żeby znaleźć sprawcę kolizji?
Rozpędzony motocyklista wjechał w samochód pani Moniki na skrzyżowaniu w Gdyni. Uciekł, ale świadek zapisał numer rejestracyjny. Policji nie udało się jednak ustalić sprawcy. - Od prowadzącej dochodzenie usłyszałam, że właściciel przysięgał, że to nie on, ani nikt z jego rodziny - kręci głową nasza czytelniczka, która ma teraz wyższe składki ubezpieczenia, za kolizję, której nie spowodowała.
- Byłam przekonana, że zaraz zjedziemy na bok i załatwimy sprawę jak cywilizowani ludzie. Gdy jednak zapaliło się zielone światło, motocyklista uciekł slalomem pomiędzy samochodami - opowiada nasza czytelniczka.
Zawiadomienie telefoniczne to nie zawiadomienie
Jadącej z nią osobie udało się jednak zapamiętać i zapisać numery rejestracyjne. Zadzwoniła więc na policję i opowiedziała o zdarzeniu. Policjanci twierdzą, że patrole w pobliżu zostały o nim poinformowane. Nikt jednak motocyklisty nie złapał. Nikt też nie sprawdził gdzie mieszka jego właściciel i nie pojechał na miejsce. Pani Monika dowiedziała się za to przez telefon, że musi jeszcze zgłosić oficjalne zawiadomienie. Nie zrobiła tego jednak od razu.
- Formalne złożenie zawiadomienia o wykroczeniu zostało dokonane pięć dni po jego popełnieniu, a zatem wykonanie oględzin w dniu zdarzenia nie było możliwe, ponieważ pokrzywdzona nie złożyła tego dnia zawiadomienia o popełnieniu wykroczenia - mówi podkom. Krzysztof Kuśmierczyk, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Gdyni.
Można ukarać właściciela pojazdu - 5 tys. zł grzywny
Przesłuchanie właściciela motocykla także niewiele pomogło, bo nie przyznał się on do winy. Stwierdził, że motocykl jest w renowacji i nie wie, by ktokolwiek nim jeździł. W tym czasie maszyna została m.in. polakierowana na inny kolor. Policjanci odstąpili więc także od możliwości jaką daje im prawo - ukarania grzywną właściciela pojazdu za niewskazanie komu go powierzył. Widełki są całkiem spore - od 50 zł do 5 tys. zł.
- Zebrany materiał dowodowy nie pozwolił na jednoznaczne stwierdzenie, że motocykl ten brał udział w kolizji drogowej. Motocykl o podanych numerach nie odpowiadał opisowi, jaki wskazał świadek i pokrzywdzona - podkreśla Krzysztof Kuśmierczyk.
Właściciel przysiągł policji, że to nie on
Pani Monika się jednak nie poddała i napisała odwołanie do Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku. Ta nakazała przeprowadzić dochodzenie ponownie. Sprawę otrzymała ta sama policjantka, która wcześniej ją umorzyła. Żadne przepisy tego nie zabraniają. A zdrowy rozsądek?
- Od tej pani usłyszałam, że sprawca przysięgał, że to nie on, ani nikt z jego rodziny. Przysięgał? To wystarczy, żeby przekonać policjantkę z wydziału wykroczeń, która ma dochodzić prawdy i chronić obywateli? On przysięgał, a ja naprawiłam szkody w wysokości 1 tys. 548 zł z własnego OC i zaraz wzrośnie mi wysokość składki. Co jeszcze miałam zrobić, oprócz wskazania numeru rejestracyjnego sprawcy? Przysiąc, że to on? - pyta retorycznie pani Monika.
Opinie (261) ponad 10 zablokowanych
-
2017-05-17 07:49
Cwaniara
Nie pierwsza cwaniara co chciała naciągnąć ubezpieczyciela na naprawę,
Masz uszkodzone auto, idziesz do warsztatu motocyklowego spisujesz numery jakiegoś sprzeta w naprawie i zgłaszasz na policję że Cię zarysował pięć dni temu.
Szkoda już nie świerza, a jakieś moto w warsztacie to logika wskazuje że brało udział w kolizji i jest naprawiane po niej, a cwaniak kasuje z polisy.
Kiedyś często praktykowane z autami- 6 11
-
2017-05-17 07:54
I się dziwią że ludzie olewają Policję ???
To jest patologiczna formacja, chcesz mieć problemy zgłoś się na Policję.
- 9 2
-
2017-05-17 07:54
(1)
Hahahaha czyli to norma ;). Smiech przez lzy. Ja zaniosla film z kamerki (gdzie owego sprawce nawet widac bo wyszedl z samochodu), numery rejestracyjne i sama ustalilam, gdzie sprawca mieszka. Zgadnijcie co po miesiecu do mnie przyszlo???? Biedna policja nie byla w stanie ustalic sprawcy.
- 9 0
-
2017-05-17 08:24
Ty przyjechała z Ukraina? Ja zgadła?
- 4 1
-
2017-05-17 08:01
(2)
jak jeżdżą motocykliści doskonale wiemy; wszyscy huzia na Józia, ale przecież p. Monika też popełniła kardynalny błąd zgłaszając szkodę po 5 dniach; liczy się to co na piśmie, a nie telefonicznie/ustnie
- 3 6
-
2017-05-17 08:37
Prawda
Sama sobie zaszkodziła nie zgłaszając tego. A tak na prawdę to mogli zły numer tablic podać i wskazują osobę nie będąca sprawcą. W artykule tylko płacz i lament, żadnych konkretów.
- 0 0
-
2017-05-18 10:07
wytłumacz, co by zmieniło, gdyby zgłosiła się tego samego czy następnego dnia
- 0 0
-
2017-05-17 08:10
Jest kolizja to się wzywa policję. I tyle! Sprawca uciekł to następnego dnia by miał wezwanie. (1)
5 dni później przypomniało się że samochód jest popsuty i trzeba zapłacić. Pani Moniko to przez pani lenistwo tak ta sprawa wygląda. A miała Pani i świadków i blachy sprawcy i policja by zrobiła notatkę z miejsca zdażenia...
- 7 0
-
2017-05-17 17:49
policja nie chce przyjeżdżać do kolizji
- 0 1
-
2017-05-17 08:10
(2)
Po pierwsze pomylenie nr np. GA 1234 z GA 1324 w przypadku tablicy motocyklowej maszyny w ruchu jest bardziej prawdopodobne niż podanie jej prawidłowo. Po drugie koszt lakierowania motocykla z powodu kolizji byłby o niebo wyższy niż strata kilkudziesięciu złotych podwyżki w OC motocykla, więc nie wiem po co dany motocyklista miałby uciekać - ale tu akurat ludzie są różni. Po trzecie każdy motocyklista wie, że motocykla nie lakieruje się od tak, bo mam rysę na owiewce i oryginalne malowanie zgodne z rocznikiem itp. (rocznik wielu modeli można po malowaniu rozpoznać). A to dlatego, że lakierowany motocykl dużo trudniej sprzedać, gdyż świadczy to o poważnym dzwonie. Po trzecie - ilu ludzi, których motocykle nie interesują rozróżni (tym bardziej od tyłu) GSXR od ZXR lub R1? Dla większości będą to takie same motocykle sportowe. Nie twierdzę, że Pani z artykułu kłamie, ale prawdopodobieństwo pomyłki w tym przypadku jest tak duże, że naprawdę nie ma się co dziwić, że rzekomego "sprawcy" nie ukarano. Na pocieszenie dla tej Pani mogę powiedzieć, że o ile rzeczywiście dokonał szkód na kwotę opisaną w artykule, to naprawa motocykla z dużym prawdopodobieństwem była droższa.
- 7 5
-
2017-05-17 08:43
nic dodać nic ująć
Porysowany motocykl jest więcej wart niż odmalowany, o samym koszcie malowania nie wspominając. Marne szanse, że wskazali właściwą osobę.
- 1 3
-
2017-05-17 10:11
Prawda
- 1 1
-
2017-05-17 08:14
Komiedia
Wygląda na to że aby uniknąć kary wystarczy przemalować motocykl i przysięgnąć jak bum cyk cyk, panie władzo mnie tam nie było.Mamy tutaj instrukcję jak można kiwać i robić w balona policjantów.
Droga Pani policjantko wiara to jest wskazana rzecz ,w kościele natomiast do Pani obowiązków należy sprawdzanie stanu faktycznego i szukanie dowodów .- 8 3
-
2017-05-17 08:15
To znaczy, że teraz wystarczy się zarzekać i przysiąc przed policją aby uniknąć kary???
Panie władzo, przysięgam moja teściowa sama na ten nóż upadła i to 24 razy!
- 9 1
-
2017-05-17 08:21
pić na wodę
Kobieta opisała sportowy motocykl a na miejscu chopper :)
- 1 2
-
2017-05-17 08:24
Jerzy
Do tej pory nie mam uwag co do pracy policji. Zawsze byli grzeczni i uprzejmi. Natomiast postępowanie policjantki ipisane w artykule niszczy dobrą opinię o całej policji. Uważam ze poszkodowana powinna zgłosić zdarzenie na policję bezzwłocznie a nie po kilku dniach.. Dlaczego zrobiła to tak późno? Można mieć różne przypuszczenia. Moja uwaga w dochodzeniach policyjnych chyba się liczą fakty a nie przysięganie.
Pozdrawiam i miłego dnia.- 1 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.